Kochani, dzisiaj kolejny piątek Wielkiego Postu. Przypominam o Drodze Krzyżowej! Także tym „strasznie” zapracowanym i zabieganym przypominam. Wygospodarujcie trochę czasu, wyrwijcie się ze swego kieratu i pobiegnijcie do najbliższego kościoła na Drogę Krzyżową. Albo sami sobie odprawcie w domu. Włączcie w nią swoje osobiste refleksje, swoje problemy…
Dzisiaj moje słówko, ponieważ Marek od dzisiaj do poniedziałku prowadzi Rekolekcje w pobliskiej, sąsiedniej Parafii (dwieście kilkadziesiąt kilometrów), dlatego będzie nam towarzyszył duchem. My też wspierajmy Go modlitwą w tym dziele, zwłaszcza, że w Tomsku także będą wtedy Rekolekcje.
Proszę Was ponadto, abyśmy pamiętali w modlitwie o Pielgrzymce Benedykta XVI do Meksyku. W miarę możliwości, zechciejmy śledzić jej przebieg w Radiu MARYJA, lub Telewizji TRWAM. Jak zawsze, będą one wszystko transmitować. Wsłuchajmy się w słowa nauczania papieskiego. I wspierajmy modlitwą!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 4
tygodnia Wielkiego Postu,
tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Mdr 2,1a.12–22; J 7,1–2.10.25–30
czytań: Mdr 2,1a.12–22; J 7,1–2.10.25–30
Zróbmy zasadzkę na
sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam
łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. […] Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok
jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne.
[…] Dotknijmy go obelgą i katuszą, by
poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości.
sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam
łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. […] Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok
jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne.
[…] Dotknijmy go obelgą i katuszą, by
poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości.
Kochani, skąd my to znamy?
Co nam to przypomina? Z czym nam się to
kojarzy? Myślę, że wielu z nas zaraz nasunie to skojarzenie z wieloma
sytuacjami, w których się znaleźliśmy, kiedy to nasze dobre intencje, nasza
chęć wskazania drugim ich błędów kończyła się – niemal dosłownie – obelgą i katuszą. Jakimś pocieszeniem –
zapewne niemałym – jest dla nas fakt, że
i Jezus takiego potraktowania doświadczył.
Co nam to przypomina? Z czym nam się to
kojarzy? Myślę, że wielu z nas zaraz nasunie to skojarzenie z wieloma
sytuacjami, w których się znaleźliśmy, kiedy to nasze dobre intencje, nasza
chęć wskazania drugim ich błędów kończyła się – niemal dosłownie – obelgą i katuszą. Jakimś pocieszeniem –
zapewne niemałym – jest dla nas fakt, że
i Jezus takiego potraktowania doświadczył.
Przecież te słowa, które
Autor Księgi Mądrości dzisiaj nam podaje, w najpełniejszy sposób odnoszą się
właśnie do Jezusa! Co do tego na pewno nie mamy wątpliwości. I – co koniecznie
musimy zauważyć – Jezus wziął to na
siebie dobrowolnie. Zakończenie dzisiejszej Ewangelii bardzo jasno wskazuje,
że choć opór i niechęć wobec Jego Osoby narastały, to Jezus nie przestawał mówić prawdy, niczego w swoim przekazie nie
zmieniał i nie łagodził – tak jakby nie
groziło Mu to, co groziło. I choć przeciwnicy zamierzali Go pojmać, to
jednak nikt nie podniósł na Niego w tym momencie ręki, bo – jak stwierdza
Ewangelista – godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Autor Księgi Mądrości dzisiaj nam podaje, w najpełniejszy sposób odnoszą się
właśnie do Jezusa! Co do tego na pewno nie mamy wątpliwości. I – co koniecznie
musimy zauważyć – Jezus wziął to na
siebie dobrowolnie. Zakończenie dzisiejszej Ewangelii bardzo jasno wskazuje,
że choć opór i niechęć wobec Jego Osoby narastały, to Jezus nie przestawał mówić prawdy, niczego w swoim przekazie nie
zmieniał i nie łagodził – tak jakby nie
groziło Mu to, co groziło. I choć przeciwnicy zamierzali Go pojmać, to
jednak nikt nie podniósł na Niego w tym momencie ręki, bo – jak stwierdza
Ewangelista – godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Właśnie tak! Jezus sam
wybrał godzinę, w której oddał się w ręce ludzi, aby złożyć w ofierze swoje
życie. To nie oni Go pojmali – to On się
im oddał. I to nie oni odebrali Mu życie – to On sam je oddał. Oczywiście,
przeciwnicy, których na późniejszym etapie trzeba już nazywać mordercami, ponoszą odpowiedzialność za czyny, których
dokonali. Ale to Jezus oddał się im w czasie, który sam chciał i również w czasie przez siebie wybranym – w sposób
całkowicie wolny – oddał swoje życie.
wybrał godzinę, w której oddał się w ręce ludzi, aby złożyć w ofierze swoje
życie. To nie oni Go pojmali – to On się
im oddał. I to nie oni odebrali Mu życie – to On sam je oddał. Oczywiście,
przeciwnicy, których na późniejszym etapie trzeba już nazywać mordercami, ponoszą odpowiedzialność za czyny, których
dokonali. Ale to Jezus oddał się im w czasie, który sam chciał i również w czasie przez siebie wybranym – w sposób
całkowicie wolny – oddał swoje życie.
Dlatego kiedy dzisiaj czytamy
i słuchamy we fragmencie Księgi Mądrości o krzywdzie, jaka w ewidentny sposób
spotyka sprawiedliwego, to jasno uświadamiamy sobie, że jeżeli znajdziemy się w
takiej sytuacji, zawsze wsparcia i
motywów nadziei mamy szukać u Jezusa! Bo On tę drogę w całości przeszedł.
i słuchamy we fragmencie Księgi Mądrości o krzywdzie, jaka w ewidentny sposób
spotyka sprawiedliwego, to jasno uświadamiamy sobie, że jeżeli znajdziemy się w
takiej sytuacji, zawsze wsparcia i
motywów nadziei mamy szukać u Jezusa! Bo On tę drogę w całości przeszedł.
No tak, ale co będzie,
jeżeli się okaże nagle, że znajdujemy się nie tyle pomiędzy tymi
sprawiedliwymi, którzy doznają przeciwności, ile pomiędzy tymi, którzy je zadają? Co będzie, jeżeli w chwili
szczerej, krytycznej refleksji, nagle stwierdzimy, że znajdujemy się w gronie krzywdzicieli? Dlatego już dzisiaj i już
teraz trzeba nam się indywidualnie zastanowić, jak reagujemy na postawę kogoś, kto jest lepszy ode nas? A może –
bardziej sprawiedliwy? A może pobożniejszy? A może bardziej uporządkowany?…
jeżeli się okaże nagle, że znajdujemy się nie tyle pomiędzy tymi
sprawiedliwymi, którzy doznają przeciwności, ile pomiędzy tymi, którzy je zadają? Co będzie, jeżeli w chwili
szczerej, krytycznej refleksji, nagle stwierdzimy, że znajdujemy się w gronie krzywdzicieli? Dlatego już dzisiaj i już
teraz trzeba nam się indywidualnie zastanowić, jak reagujemy na postawę kogoś, kto jest lepszy ode nas? A może –
bardziej sprawiedliwy? A może pobożniejszy? A może bardziej uporządkowany?…
Jak przyjmujemy uwagi do siebie kierowane ze strony tych,
którzy w jakiś sposób są za nas odpowiedzialni? Czy potrafimy przyjąć
takie upomnienie? Czy czyjaś dobra postawa jest dla mnie wzorem, mobilizacją,
zachętą do dobra – czy właśnie wyrzutem
i powodem do ataku?… Czy słowa niesprawiedliwych z dzisiejszego pierwszego
czytania nie stają się naszymi własnymi
słowami?
którzy w jakiś sposób są za nas odpowiedzialni? Czy potrafimy przyjąć
takie upomnienie? Czy czyjaś dobra postawa jest dla mnie wzorem, mobilizacją,
zachętą do dobra – czy właśnie wyrzutem
i powodem do ataku?… Czy słowa niesprawiedliwych z dzisiejszego pierwszego
czytania nie stają się naszymi własnymi
słowami?
Bo w końcu przecież – po co
się zmieniać? Po co wyciągać wnioski z czyjegoś upomnienia? Przecież można powiedzieć,
że jest on głupi, że nic nie rozumie, że niepotrzebnie się wtrąca… Albo dyskutować bez końca: A dlaczego?
A z jakiej racji? A o co chodzi? A jak to można ująć inaczej? A czemu zaraz tak
ostro?
się zmieniać? Po co wyciągać wnioski z czyjegoś upomnienia? Przecież można powiedzieć,
że jest on głupi, że nic nie rozumie, że niepotrzebnie się wtrąca… Albo dyskutować bez końca: A dlaczego?
A z jakiej racji? A o co chodzi? A jak to można ująć inaczej? A czemu zaraz tak
ostro?
Tak, Kochani, dzisiaj żyjemy w epoce nieustannego dyskutowania
– o wszystkim! Rodzic, czy ksiądz, czy ktokolwiek bliski, kto z życzliwości
zwraca uwagę na rzeczy – wydawać by się mogło – oczywiste musi się wręcz wytłumaczyć z tego, co mówi i dlaczego to mówi.
Jasne i proste stwierdzenie, upomnienie, które jeszcze nie tak dawno przyjęłoby
się jako coś, co bez dyskusji należy od zaraz wprowadzić w życie, teraz jest traktowane – właśnie! – jako
jeden z wielu głosów w dyskusji! Jako jeden z argumentów, który można
przyjąć i uwzględnić, ale równie dobrze można go nie uwzględniać… A to jest
pierwszy krok do postawy, którą potem wyrazi się w słowach: Zróbmy
zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny. […] Dotknijmy go obelgą i katuszą…
– o wszystkim! Rodzic, czy ksiądz, czy ktokolwiek bliski, kto z życzliwości
zwraca uwagę na rzeczy – wydawać by się mogło – oczywiste musi się wręcz wytłumaczyć z tego, co mówi i dlaczego to mówi.
Jasne i proste stwierdzenie, upomnienie, które jeszcze nie tak dawno przyjęłoby
się jako coś, co bez dyskusji należy od zaraz wprowadzić w życie, teraz jest traktowane – właśnie! – jako
jeden z wielu głosów w dyskusji! Jako jeden z argumentów, który można
przyjąć i uwzględnić, ale równie dobrze można go nie uwzględniać… A to jest
pierwszy krok do postawy, którą potem wyrazi się w słowach: Zróbmy
zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny. […] Dotknijmy go obelgą i katuszą…
Dlatego Jezus przychodzi dzisiaj do nas z tym właśnie swoim
słowem – aby nam się od tej całej demokracji już zupełnie w głowach nie
poprzewracało!
słowem – aby nam się od tej całej demokracji już zupełnie w głowach nie
poprzewracało!