Miejcie odwagę – Jam zwyciężył świat!

M

Szczęść Boże! Kochani, to już ostatni tydzień Okresu Wielkanocnego. Ależ ten czas szybko biegnie! Zachęcam do uczestnictwa w nabożeństwach majowych! A na dzisiaj – kilka zdań refleksji o tym, że w pracy nad sobą nie można zatrzymywać się w połowie drogi…
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
7 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 19,1–8; 
J 16,29–33
Uczniowie Jana, tak zwani joannici,
właśnie w swoim mistrzu widzieli obiecanego Mesjasza. Dlatego przyjąwszy z rąk
Jana chrzest uważali, że to już jest to,
bo być powinno i wszystko jest w porządku.
W rozmowie z Pawłem jednak
przekonali się, że to nie ich mistrz był oczekiwanym Zbawicielem, a jedynie
przygotowywał do przyjścia tego właściwego. Natomiast to Jezus Chrystus jest Synem Bożym, stąd też powinni oni ochrzcić się w
Jego imię.
Jak słyszeliśmy, tak się właśnie stało: uczniowie Jana przyjęli chrzest w imię Jezusa Chrystusa.
Kochani, to bardzo ważne,
gdyby bowiem pozostali tylko przy chrzcie janowym, oznaczałoby to, że zatrzymali się w połowie drogi, że zrobili
krok w dobrą stronę, ale zatrzymali się w miejscu.
A tymczasem oni chcieli naprawdę spotkać obiecanego Zbawiciela,
mieli w sobie dużo dobrej woli, mieli serca otwarte. Za łaską Bożą więc otrzymali taką możliwość i z niej
skorzystali.
Moi Drodzy, to jest ważne
pouczenie dla nas, oto bowiem my także nieraz zaczynamy iść w stronę Boga, ale na tej drodze zatrzymujemy się, a
niekiedy nawet cofamy. Widzimy to najbardziej chyba na przykładzie naszych dobrych postanowień, które podejmujemy
chętnie, ale z realizacją których już nie jest tak kolorowo. Mamy w sobie bardzo dużo dobrego zapału, obiecujemy Bogu
i sobie tak wiele dobrych rzeczy,
a jak przyjdzie co do czego, to zatrzymujemy
się – no właśnie – w połowie drogi,
na jakimś jej etapie i albo zadowalamy się tym, co mamy, albo za jakiś czas podejmujemy
nowe postanowienie, które też gdzieś
tam po drodze utknie.
Oczywiście, musimy sobie
jasno powiedzieć, że bardzo często nie
wynika to z naszej złej woli.
Bo my chcielibyśmy może nawet to postanowienie
zrealizować, ale ludzka słabość, czasem
zmęczenie, czasem inne okoliczności skutecznie nam to utrudniają.
Nie możemy
się tym jednak zrażać. Jeżeli w naszym sercu jest dobra wola i szczere pragnienie spotkania z Panem, to wcześniej czy
później, uda się pokonać swoją słabość – i
cel osiągnąć. I zrealizować dobre postanowienie.
Nie wolno tylko się zrażać,
nie wolno się poddawać.
Nie wolno załamywać się tym,
że – jak to się uskarża wiele osób – ciągle
spowiadamy się z tego samego.
Czyli – nasuwa się prosty wniosek – cała ta praca nad sobą nie ma sensu.
Nie, to nie jest prawdą! Prawdą jest, że spowiadamy się często z tych
samych grzechów, bo pewne obszary są takimi słabszymi w naszym życiu i zawsze na tym odcinku będą się nam
zdarzały upadki, niedociągnięcia… Na innych
znowu odcinkach
– zauważmy i to! – nie
popełniamy błędów
i nie musimy się z nich spowiadać. To jest taka
zasadnicza prawidłowość, że obserwujemy u siebie mocniejsze i słabsze punkty, postawy…I właśnie z tych słabszych się spowiadamy,
bo przecież nie będziemy na siłę wymyślać jakichś grzechów, których nie było – tylko
po to, aby oryginalnie wypaść przed
księdzem
i żeby na Spowiedzi było za
każdym razem inaczej i za każdym razem ciekawiej
… Przecież to nie o to
chodzi.
Spowiadamy się z tego, co się
naprawdę w naszym życiu dokonuje, starając się uczynić chociaż mały kroczek w kierunku poprawy. I tu jest sens całej pracy
nad sobą i systematycznego spowiadania się – właśnie w tej drobnej, ale konkretnej poprawie, która się jednak dokonuje. A
w tym dziele niczemu nie przeszkadza fakt spowiadania się z tych samych grzechów.
Takie jest po prostu nasze życie. Ważne
jednak, aby ta drobna, ale konkretna poprawa następowała.
Abyśmy nie
zatrzymali się w połowie drogi. Abyśmy nie uznali, że my się już nie zmienimy,
że to już za późno, że już nie warto… Nie,
tak nie można mówić!
Nigdy nie jest za późno na to, aby w swoim życiu coś udoskonalić. Z pomocą
przychodzi sam Jezus, który w Ewangelii mówi: To wam powiedziałem, abyście
pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył
świat.
Prośmy Pana Jezusa, aby to zwyciężanie zaczął od nas samych i przede wszystkim – zwyciężył w nas naszą słabość i zniechęcenie
            W
tym kontekście zastanówmy się:
·       
Czy
po każdej Spowiedzi podejmuję jakieś jedno, konkretne postanowienie?
·       
Czy
zbyt łatwo nie zrażam się trudnościami przy jego realizacji?
·       
Czy
nie przyzwyczaiłem się do jakiegoś swojego grzechu?
Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat!

2 komentarze

  • " Nie wolno załamywać się tym, że – jak to się uskarża wiele osób – ciągle spowiadamy się z tego samego. Czyli – nasuwa się prosty wniosek – cała ta praca nad sobą nie ma sensu. " Tak. Powtarzające się "usterki" potrafię być uciążliwe. Czasem nawet zniechęcają do spowiedzi.

    "Nie, to nie jest prawdą! Prawdą jest, że spowiadamy się często z tych samych grzechów, bo pewne obszary są takimi słabszymi w naszym życiu i zawsze na tym odcinku będą się nam zdarzały upadki, niedociągnięcia… " Nigdy nie myślałam w ten sposób. Dziękuję!

    Pozdrawiam

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.