Panie Jezu, daję Ci zielone światło!

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, dziękuję za wczorajsze wypowiedzi, do których odniosę się w wolniejszej chwili, bo muszę je jeszcze spokojnie przemyśleć. A może ktoś z Was zechce się jeszcze do nich odnieść?…
     Ja natomiast dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić pewnym moim osobistym doświadczeniem i zapytać, co Wy na to?… Wszystko w rozważaniu.
    Jednocześnie przypominam, że dzisiaj już trzecia Niedziela Adwentu, a tak naprawdę – to już ostatni jego tydzień. W tym roku mamy Adwent nieco krótszy… Nie zmarnujmy czasu łaski!
     Na przeżywanie Dnia Pańskiego posyłam Wam kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

3
Niedziela Adwentu, C,
do
czytań: So 3,14–18a; Flp 4,4–7; Łk 3,10–18
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA SOFONIASZA: 
Wyśpiewuj,
Córo Syjońska, podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel
z całego serca, Córo Jeruzalem! Pan oddalił wyroki na ciebie,
usunął twego nieprzyjaciela: król Izraela, Pan, jest pośród
ciebie, już nie będziesz bała się złego. Owego dnia powiedzą
Jerozolimie: „Nie bój się Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!”
Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz, który daje zbawienie.
On uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie
okrzyk radości, jak w dniu uroczystego święta.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN: 
Bracia:
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
Niech wasza łagodność będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest
blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie
wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z
dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł,
będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA: 
Gdy
Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?”
On im odpowiadał: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który
nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”.
Przychodzili
także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali Go: „Nauczycielu,
co mamy czynić?” On im odpowiadał: „Nie pobierajcie nic więcej
ponad to, ile wam wyznaczono”. 
Pytali
go też i żołnierze: „A my, co mamy czynić?” On im odpowiadał:
„Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz
poprzestawajcie na swoim żołdzie”. 
Gdy
więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach
co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do
wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie,
któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On
chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w
ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichrza,
a plewy spali w ogniu nieugaszonym”. Wiele też innych napomnień
dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.
Cóż
mamy czynić?
Co mają czynić tłumy, ciągnące do Jana nad
Jordan? Co mają czynić celnicy? Co mają czynić żołnierze? Dobre
pytanie na Adwent.
Na tamten pierwszy Adwent, kiedy to Jan
Chrzciciel przygotowywał ludzi na spotkanie z Panem, oraz na nasz
Adwent, kiedy my także przygotowujemy się na to spotkanie.
Cóż
mamy czynić?
Trudne pytanie. I bardzo odważne. Odważne,
bo wymaga od człowieka jasnego uświadomienia sobie, że wszystkiego
nie wie, że sobie ze wszystkim sam
nie poradzi,
że jest po prostu słaby. Tylko bowiem taki
człowiek – zazwyczaj zaszokowany, zdziwiony różnymi sytuacjami
życiowymi – pyta: co robić?
Albo
człowiek, któremu powierzono jakieś nowe obowiązki, postawiono w
miejscu i w sytuacji w jakiś sposób dla niego nowej – pyta: co
robić?
Ale na co dzień takiego pytania zwykle raczej się nie
zadaje, bo i po co?… Sytuacja jest jakoś tam ustabilizowana, mniej
więcej wiadomo, co jest do zrobienia i załatwienia, więc po co
jeszcze takie pytanie stawiać?
A
tymczasem – może jednak warto?… Bo może okażą się
przy tej okazji różne ciekawe rzeczy?…
Ja
bym chciał – skoro już o tym mówimy – podzielić się z Wami
moim osobistym doświadczeniem. Otóż, w swoim czasie – już nawet
nie opowiadając szczegółowo, kiedy, jak i i przez kogo –
zostałem zachęcony do tego, aby każdy swój dzień od
razu na początku
ofiarować Jezusowi. Argumentacja i
sposób jej przedstawienia przekonały mnie, dlatego spróbowałem…

Wygląda
to mniej więcej w ten sposób, że każdego dnia rano, kiedy tylko
zaświecam światło przy łóżku, spoglądam na stojący na moim
biurku krzyż i wypowiadam – jako pierwsze w tym dniu – słowa:
„Panie Jezu, daję Ci zielone światło na ten dzisiejszy dzień
i na całe moje życie”.
Zaraz potem, spoglądam na stojący
obok obrazek Matki Bożej Kodeńskiej i mówię dokładnie to samo:
„Matko Boża, daję Ci zielone światło do mojego życia,
szczególnie – na ten dzień”.
W
rzeczywistości, to Adresat w obu przypadkach jest ten sam, bo
przecież Maryja nie ma jakiejś swojej prywatnej woli, sprzecznej
z wolą Jezusa.
Ale ja to tak bardziej chyba dla siebie mówię.
I jakoś tak szczęśliwie się składa, że naprawdę pamiętam o
tym, żeby zaraz na początku dnia, na początku wszelkich innych
działań, to właśnie wypowiedzieć. A nawet, jeżeli
zdarzyło się o tym zapomnieć zaraz po wstaniu, to w ciągu
kilkunastu minut przypominam sobie, że tego nie powiedziałem – i
składam tę deklarację.
Przyznaję,
że nie zawsze jest łatwo. A wręcz nieraz – bardzo trudno. I
ciarki chodzą po plecach!
Bo myśmy sobie gdzieś zakodowali w
sercach i umysłach, że wola Boża to za każdym razem jakieś
doświadczenie cierpienia, przeciwności, trudności,
jakiś
smutek, wyrzeczenie
… I chociaż wiem, że tak nie jest i że
jest to bardzo poważne uproszczenie, to nieraz gdzieś tam, w
podświadomości, pojawia się cień takiej właśnie niemądrej
obawy.
I stąd jest to dziwne uczucie jakiegoś strachu,
wewnętrznego poruszenia przy zapalaniu Jezusowi owego zielonego
światła.
Tymczasem
jednak, każdy dzień przekonuje mnie, że takie rozstrzygnięcie
naprawdę ma sens!
Ileż to bowiem razy miałem ułożony
scenariusz na jakąś trudną rozmowę, ileż to razy miałem
zaplanowane takie, lub inne działanie; ileż to razy miałem
rozrysowany w głowie sposób rozstrzygnięcia tej, czy inne
zawiłośc
i… I kiedy przychodziło co do czego, to okazywało
się, że rozmowa, choć w innym, a nieraz to w zupełnie innym
kierunku „poszła”, to jednak zawsze doprowadziła do
szczęśliwego finału.
I sprawy, które miałem tak, lub owak
rozwiązać, zupełnie inaczej zostały rozwiązane. A
niejednokrotnie rozwiązywały się same. Inaczej, niż ja
chciałem, ale też dobrze, a wielokrotnie nawet lepiej!
Ileż to
razy byłem i jestem zaskoczony, jak niesamowicie i jak
oryginalnie Jezus może działać w życiu, w takiej zwykłej
codzienności!
Przy
czym podkreślam, że cały czas nie jest łatwo zapalać owe zielone
światło, bo ciągle gdzieś w sercu rodzi się taka obawa, że
Pan może zażądać – tak po ludzku – zbyt dużo.
I nawet
tyle cudownych i fantastycznych rozwiązań, które miały miejsce w
moim życiu, jeszcze nieraz nie do końca przekonuje mnie
do takiego całkowitego zaufania.
A tymczasem, tyle razy już
Jezus dał znak, że warto – naprawdę warto zaufać Mu
bezgranicznie!
Warto Go codziennie i to po wiele razy pytać: Cóż
mam czynić? Co
w takiej lub innej sytuacji powiedzieć?
Jak postąpić?
W
zamian Pan będzie nam ofiarował tę wielką wewnętrzną radość,
o której sam mówi do nas dzisiaj w pierwszym i drugim czytaniu.
Radość wewnętrzną, poczucie głębokiego sensu w życiu i
taką wielką pewność, że wszystko, co się w życiu dzieje
– nawet te sytuacje najtrudniejsze i najbardziej zaskakujące –
że to wszystko dzieje się za Jego wolą,
lub wiedzą.
A skoro tak, to możemy być spokojni, bo On nie
pozwoli nam przegrać, nie pozwoli niczego stracić, nie pozwoli
ponieść żadnej szkody. Skoro my zdaliśmy się na Jego wolę,
skoro zapaliliśmy Mu zielone światło, to On już będzie
wiedział, jak to nasze życie poprowadzić i czego dokonać, aby
było dobrze… Aby było dobrze, mądrze i sensownie
A
zatem, Panie Jezu, co mamy czynić?
Radujcie
się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech wasza
łagodność będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko! O nic
się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby
przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A
pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł
waszych serc i myśli!
Droga
Siostro, Drogi Bracie! Ja się tego ciągle uczę… Jak wspomniałem
– nie jest łatwo… Czasem naprawdę bardzo trudno… I
widzę, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć, jak wiele w swoim
pojmowaniu spraw Bożych zmienić

Ale każdego dnia Pan przekonuje mnie, że dać Mu zielone światło
i pytać Go codziennie, co mam czynić – to jedyny logiczny sposób
na życie… Jedyny…
Spróbuj,
Siostro i Bracie… A
potem opowiedz mi, czego Pan w Twoim życiu dokonał

6 komentarzy

  • Każdy z nas otrzymał dar rozeznawania.
    Każdy z nas ma zdolność rozpoznania co jest dobre, a co złe w życiu, że po owocach nawet jeśli tylko początkowych, widzieć się da końcowe rezultaty. Jeżeli ktoś sieje zboże, od którego nie odsiano plew to zbiory będą liche.
    Spróbujmy posiać zboże, w którym kąkol siedzi.
    Albo rozróżniamy, albo udajemy, że życie jest amoralne. Nie stawiamy sobie pytania o dobro, czy zło. Nasze działanie wypływa z decyzji, które podejmuje się według określonych kryteriów. Pomyślmy sobie, że mamy dokonać wyboru i kierujemy się nie dobre- złe, ale użytecznością- przydatnością lub brakiem jej.
    Żołnierze i celnicy to dwa najbardziej znienawidzone grupy. Paradoks.. ci, którzy najwięcej zła uczynili pytają o możliwości powrotu.
    Przychodzi taki moment, w którym nie możemy patrzeć na siebie, w której wydaje się, że wszystko to jeden wielki śmietnik i wtedy Bóg do nas woła … Adwent odkrywa także ten wymiar.
    Czy w uczciwym życiu nie bije źródło radości?
    Bo jeśli nie uraduję się tym, co już mam to nie ucieszy mnie to, co przyjdzie, bo tego nie zauważę…

  • Если воспринимать каждый новый день как новую жизнь , как новые обстоятельства , то можно каждый день спрашивать "что мне делать ?" , находясь в поисках нового пути . Спасибо вам , отец Яцек , за такое позитивное , жизнеутверждающее размышление . Несколько дней назад вы писали о доверии , о ощущении , что всегда есть кто-то, на кого можно положиться . И сегодняшнее размышление очень дает надежду и опору. В Православной Церкви есть каждодневные утренние и вечерние молитвы , и тоже святыми отцами рекомендуется каждое утро начинать с молитв , первое ,что делать при пробуждении .

  • "PANIE JEZU, DAJĘ CI ZIELONE ŚWIATŁO!" – Myślę, że po wypowiedzeniu tych słów inaczej spojrzymy na ten – dzisiejszy dzień. Spojrzymy odważniej, pozytywniej i z większą wiarą…albo też trochę z obawą, że nie podołamy " Pan może zażądać – tak po ludzku – zbyt dużo. "

    Nie jest łatwo je wypowiedzieć, ponieważ zobowiązują. Dajemy zielone światło Jezusowi, to nie powinniśmy Go potem zarzucać lawiną pretensji, że coś poszło nie tak, że nie po naszej myśli. Oczywiście "zielone światło" nie oznacza, że wszystko zacznie się "komplikować", ale tym bardziej nie oznacza, że życie rozwinie przed nami "czerwony dywan – obsypany różami" – jakby mogło nam się wydawać.

    Tak mi się wydaje…
    Pozdrawiam
    Gosia

  • Zgadzam się! I wcale nie miałem na myśli, że wszystko ułoży się idealnie. A nawet w rozważaniu wspomniałem o trudnych sytuacjach… Chodzi mi natomiast o pełne zaufanie do Jezusa – tak, że co by się nie działo, to wszystko jest pod Jego wejrzeniem i za Jego wiedzą, lub wolą… Na pewno, nie oznacza beztroskiego życia… Ks. Jacek

  • Nie wywnioskowałam, że Ksiądz uważa , że wszystko będzie ok.
    Również chodziło mi o pełne zaufanie. Tylko , to pełne zaufanie jest różnie rozumiane…
    Pozdrawiam

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.