I tu właśnie u stóp tej przedziwnej sykstyńskiej polichromii
zbierają się kardynałowie —
wspólnota odpowiedzialna za dziedzictwo kluczy Królestwa.
Przychodzi właśnie tu.
I Michał Anioł znów ogarnia ich widzeniem.
«W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy»…
Kim jest On?
Oto dłoń stwarzająca Wszechmogącego Starca skierowana
w stronę Adama…
Na początku Bóg stworzył…
On wszystko widzący…
Sykstyńska polichromia przemówi wówczas Słowem Pana:
Tu es Petrus — usłyszał Szymon syn Jony.
«Tobie dam klucze Królestwa».
Ludzie, którym troskę o dziedzictwo kluczy powierzono,
zbierają się tutaj, pozwalają się ogarnąć sykstyńskiej
polichromii,
wizji, którą Michał Anioł pozostawił —
Tak było w sierpniu, a potem w październiku pamiętnego
roku dwóch konklawe,
i tak będzie znów, gdy zajdzie potrzeba,
po mojej śmierci.
Trzeba, by przemawiała do nich wizja Michała Anioła.
«Con-clave»: wspólna troska o dziedzictwo kluczy,
kluczy Królestwa.
Oto widzą siebie pomiędzy Początkiem i Kresem,
pomiędzy Dniem Stworzenia i Dniem Sądu…
Postanowiono człowiekowi raz umrzeć, a potem Sąd!
Ostateczna przejrzystość i światło.
Przejrzystość dziejów —
Przejrzystość sumień —
Potrzeba, aby w czasie konklawe Michał Anioł uświadomił ludziom —
Nie zapominajcie: Omnia nuda et aperta sunt ante oculos Eius.
Ty, który wszystko przenikasz — wskaż!
On wskaże…
(Ez 47,1-9,12)
Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie aniał z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była skierowana ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną na zewnątrz i poza murami powiódł mnie od bramy zewnętrznej, skierowanej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza. Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim; miał on w ręku pręt mierniczy, odmierzył tysiąc łokci i kazał mi przejść przez wodę; woda sięgała aż do kostek. Następnie znów odmierzył tysiąc [łokci] i kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan; i znów odmierzył tysiąc [łokci] i kazał mi przejść: sięgała aż do bioder; i znów odmierzył jeszcze tysiąc [łokci]: był tam już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka, była to woda do pływania, rzeka, przez którą nie można było przejść. Potem rzekł do mnie: Czy widziałeś to, synu człowieczy? I poprowadził mnie z powrotem wzdłuż rzeki. Gdy się odwróciłem, oto po obu stronach na brzegu rzeki znajdowało się wiele drzew. A On rzekł do mnie: Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, i wtedy wody jego stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będą tam też niezliczone ryby, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione. A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo.
(J 5,1-3a.5-16)
Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź! Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź. Pytali go więc: Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź? Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję serdecznie za wczorajsze komentarze i świadectwa. Dziękuję Wam, za jedno wielkie świadectwo – troski o Chrystusowy Kościół. Dziś wielki dzień – dzień rozpoczęcia konklawe.
Ty, który wszystko przenikasz – wskaż!
On wskaże…
Ofiarowujmy dziś i do końca konklawe w tej intencji wszystkie nasze modlitwy i ofiary – ofiary cierpienia, trudu, pracy, postu… Niech to będzie wielka modlitwa za Kościół.
A w dzisiejszym rozmyślaniu proponuję kontemplację miłości Boga, miłości Jezusa.
Jezus znajduje człowieka przy sadzawce Owczej. To On – Jezus pierwszy podchodzi do człowieka, to Jezus szuka człowieka, znajduje go w jego biedzie.
Jezus wchodzi w tę wielką biedę człowieka – potrójną biedę.
Bieda fizyczna – „Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę”.
Bieda psychiczna – samotność, opuszczenie – „Panie, nie mam człowieka…”
Bieda duchowa – grzech – „Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło”.
Jezus szuka człowieka nie jeden raz, on dyskretnie towarzyszy człowiekowi – przyszedł nad sadzawkę, aby uzdrowić, podnieść człowieka, a potem jeszcze raz przychodzi, aby uprzedzić go, pouczyć, by nie grzeszył.
Jezus szanuje wolność człowieka – „Czy chcesz stać się zdrowym?”
Jezus działa bezinteresownie, nie szuka siebie, odwrotnie naraża się na niebezpieczeństwo, aby pomóc człowiekowi – „Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat”.
Oto taka jest miłość Jezusa – jest, nie była.
Jezus tak kochał wtedy, i tak kocha dziś. Kocha szuka indywidualnie, jednego, pojedynczego, biednego, chorego, grzesznego, samotnego człowieka. Kocha ciebie i mnie.
Poczuj dziś na modlitwie i w życiu tę Jego miłość…
I też tak kochaj.
Pozdrawiam.
Siądę dziś przy Owczej sadzawce i poczekam Jezu na Ciebie…przyjdź Jezu i uzdrów, to co jest do uzdrowienia we mnie i w całym Kościele powszechnym. Amen.
Tematem ostatniego dnia parafialnych rekolekcji było Walka, która potrzebna jest do wzrostu życia duchowego. Ksiądz Jarek na zakończenie swojego kazania przedstawił nam wizję obrazu, na którym autor przedstawił pracę osła w kieracie. Jego mozolną, trudną pracę, taką "w kółko Macieju" to samo, ze spuszczonym wzrokiem utkwionym w głęboką koleinę, którą wydreptał zapewne przez wiele lat harówki, bez widzenia efektu swojej pracy. Autor obrazu zakrył efekt pracy osła za wysokim żywopłotem za którym rozciągał się piękny ogród, zielonych drzew i kwitnących roślin i kwiatów. Rekolekcjonista naświetlił nam, że niejednokrotnie nasza praca, nasz trud, nasza walka z grzechem, ze słabościami nie daje mam widocznych efektów ale wszystko to widzi Bóg, który dla nas wszystkich przygotował "raj" w niebie, który my w pocie czoła zdobywamy i w tej walce z przeciwnościami nie możemy nigdy ustać.
Jutro dzień uwielbienia i dziękczynienia Boga w Jezusie Chrystusie i Duchu Świętym ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Bogu niech będą dzięki!
Miałam wyjątkową okazję wysłuchać dziś jeszcze jednej nauki rekolekcyjnej prowadzącej przez misjonarza z Kamerunu, podczas wieczornej Mszy Świętej na której jako Wspólnota uczestniczymy w każdy wtorek. Tematem tejże, była Nadzieja. Barwny język i liczne świadectwa z życia tubylców i misjonarza, sprawiły, iż z przyjemnością wysłuchałam Jego nauki i obejrzałam obrazy haftowane przez Kameruńczyków, porozwieszane i zdobiące ołtarz. Chwała Panu, za wszystkie rekolekcje wielkopostne. Niech ziarno , które Bóg zasiał w naszych sercach, wzrasta i wyda owoc stokrotny.
To piękne, że tak wiele myśli i refleksji można wyprowadzić z rozważań rekolekcyjnych… Teraz jeszcze tylko przełożyć to na konkret życia… Ks. Jacek
Panie dziękuje Ci za kolejny dzień który mi dałeś abym mogła wzrastać w miłości do Ciebie i bliźniego. Proszę usuń łaską swoją wszystkie przeszkody, które są we mnie i oddalają mnie od Twojej miłości.Renata B.
Poemat Boga-Człowieka, Maria Valtorta
W tej pierwszej próbie Moich dwunastu najwięcej dali ci, którzy najbardziej zapomnieli o sobie. Zapomnieli nie tylko o swej przeszłości, lecz i o ograniczeniach swej osobowości. To ci, którzy już nie pamiętali o tym, kim byli, którzy rozpłynęli się w Bogu, by się już niczego nie lękać.
Skąd powściągliwość innych? Stąd, że przypomnieli sobie o zwykłych obawach, o zwykłej ostrożności, o zwykłych uprzedzeniach. Skąd zwięzłość innych? Bo przypomnieli sobie o swej niezdolności do nauczania i obawiali się ośmieszenia siebie samych lub Mnie. Skąd u jeszcze innych widoczne popisywanie się? Ci ostatni przypomnieli sobie o swej zwykłej pysze, [ulegali pragnieniu] postawienia siebie w świetle, bycia oklaskiwanymi, wypłynięcia, bycia “kimś”. Wreszcie dlaczego niespodziewanie ujawniło się u niektórych nauczycielskie głoszenie, mocne, przekonujące, odnoszące tryumf? Ponieważ oni i tylko oni potrafili przypomnieć sobie o Bogu. Tak samo było z tymi, którzy byli pokorni i usiłowali przejść niezauważeni, którzy w odpowiedniej chwili potrafili przyjąć na siebie godność pierwszeństwa im nadanego, a którego nie chcieli sprawować z obawy, by ich nie przeceniano. Trzy pierwsze kategorie przypomniały sobie o niższym ja. Czwarta – o ja wyższym i wyzbyła się lęku. Czuli, że Bóg jest z nimi, w nich i nie lękali się. O, święta odwago, pochodząca ze związku z Bogiem!
Dasiek
Niestety w człowieku mieszają się różne kategorie…Walczmy modlitwą o to aby zawsze wygrywała ta czwarta.
Trzykroć Przedziwna Matka i Zwycięska Królowa z Szensztatu wyprasza dla pielgrzymów przybywających do Sanktuarium Wierności łaskę odważnego apostolstwa.
Módlmy się do Maryi Trzykroć Przedziwnej o tę łaskę-tak potrzebną w tych trudnych czasach.Renata B
I módlmy się, aby nowy Papież udźwignął ciężar tych czasów… Ks. Jacek
Drzwi Kaplicy Sykstyńskiej zamknięte!