Wierzcie moim dziełom!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękując Daśkowi za wczorajszą ważną informację, wyrażam ogromną radość z sukcesu KSM w Żelechowie. Pracowałem tam przez półtora roku i ciągle sercem i modlitwą wspieram tę Parafię, a szczególnie tamtejszą Młodzież. Z tym większą radością dowiedziałem się o ich osiągnięciu. Serdecznie gratuluję! I – tak trzymać!
      A dzisiaj udaję się na Spowiedź do Parafii w Pilawie. Wspierajmy modlitwą wszystkie parafie, w których odbywają się rekolekcje.
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
5 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Jr 20,10–13; J 10,31–42

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Tak,
słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście,
donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują
mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i
wywrzemy swą pomstę na nim!”
Ale
Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy
ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką,
okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który
doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól,
bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą
sprawę.
Śpiewajcie
Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki
złoczyńców.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Żydzi
porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus:
„Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za
który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?”
Odpowiedzieli
Mu Żydzi: „Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za
bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za
Boga”.
Odpowiedział
im Jezus: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem:
Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których
skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to
jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat,
mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: Jestem Synem
Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie.
Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie
moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie,
a Ja w Ojcu”.
I
znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie
udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał
chrztu, i tam przebywał.
Wielu
przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego
znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I
wielu tam w Niego uwierzyło.

Być
może – czytając dzisiejszy fragment z Proroctwa Jeremiasza –
przypominamy sobie niedawno czytany tekst o bardzo podobnej
treści?
Tak,
zaledwie tydzień temu, także w piątek, słyszeliśmy fragment
Księgi Mądrości, opisujący niecne knowania bezbożnych,
zasadzających się na człowieka sprawiedliwego, aby doprowadzić go
do upadku, podstępnie oskarżyć – oczywiście: fałszywie,
ale komu to przeszkadza? – a następnie pozbawić życia lub
w jakikolwiek inny, skuteczny sposób usunąć z pola widzenia. Bo
niewygodny, bo zbyt uczciwy, bo kłuje w oczy, bo stanowi wyrzut.
I
dzisiaj słyszmy coś bardzo podobnego. Prorok uskarża się: Tak,
słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście,
donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują
mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i
wywrzemy swą pomstę na nim!”
Zastanawiające
jest, że zarówno w tekście z Księgi Mądrości, jak i w tym
dzisiejszym opisie – prześladowcy w
ogóle nie ukrywają swoich zamiarów,
nie
starają się o żadne pozory, nie
próbują nawet udawać,

że kieruje nimi cokolwiek innego, niż zazdrość – a wręcz
zawiść – i
chęć
zemsty.
Może to z jednej strony dobrze, że nie udają, tylko jasno mówią,
co myślą. Z drugiej jednak stron – dlaczego
akurat tak myślą?
Skąd
w nich takie złe uczucia? Skąd tyle rzeczonej zazdrości, zawiści?…
Czy
to nie może wyglądać jakoś inaczej?
Niestety,
jest coś w naturze człowieka – tej
naturze skażonej grzechem, bo na pewno nie tej, której chciał Bóg
– że łatwiej
jest temuż człowiekowi dążyć do złego,

niż zdobyć się na wysiłek tworzenia i osiągania dobra. Łatwiej
jest oskarżyć lepszego od siebie o to, że się wywyższa, że jest
pyszny, że chce za
wszelką cenę udowodnić
swoją pozorną
świętość – aniżeli przyznać mu rację i starać
się dążyć do takiego samego wysokiego poziomu ducha.

Łatwiej jest człowiekowi – niestety – dążyć do zła…
Potwierdza
to także wydarzenie, opisane w dzisiejszej Ewangelii.
Oto słyszymy
Jezusa, zadającego Żydom po części retoryczne, a po części
dramatyczne pytanie: Ukazałem
wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych
czynów chcecie Mnie ukamienować?

Odpowiedź,
jakiej Mu udzielili, była – to oczywiste – zupełnie przewrotna,
chociaż zachowywała pozory słusznego oburzenia: Nie
chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to,
że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga.
Jezus
znowu logicznie tłumaczy im swoją aktywność
i w ogóle swoje posłannictwo, powołując się przy tym na
dokonywane przez siebie znaki. Wydaje się więc, że już nic
bardziej wyrazistego i oczywistego nie dało się tu wskazać.
Zresztą – jak słyszeliśmy – wielu
przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego
znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I
wielu tam w Niego uwierzyło.

Jednak
najzagorzalsi
i najbardziej zawzięci w swoim oporze przeciwnicy – takimi nadal
pozostali. Nawet najbardziej cudowne i niezwykłe znaki nie wpłynęły
na zmianę ich nastawienia. Oto
tajemnica ludzkiej nieprawości i pychy…
A
jednak, dobro – pomimo że nie jest krzykliwe i nachalne – obroni
się samo. I prawda obroni się sama.

I to właśnie prawda i dobroć, miłość i sprawiedliwość –
ostatecznie zwyciężą. Pomimo zakusów
ludzi podstępnych, czy nawet ich otwartej wrogości. Prorok
Jeremiasz mówi o tym z najgłębszym przekonaniem: Ale
Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy
ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką,
okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który
doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól,
bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą
sprawę. Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie
ubogiego z ręki złoczyńców.
Kochani,
warto o tym pamiętać: zło nigdy nie ma ostatniego słowa! Zło
jest z góry skazane na przegranie – zło
już właściwie przegrało!

Jeżeli tu i ówdzie doraźnie
wygrywa – czasami nawet można odnieść wrażenie, że są to
znaczące zwycięstwa – to tylko wówczas, kiedy człowiek pozwala
mu w sobie zwyciężać.
Jednak
zdecydowana walka z nim, wsparta łaską Bożą, z pewnością
przyniesie
błogosławione owoce.

Dlatego
warto – do ostatnich dni Wielkiego Postu – podejmować pracę nad
sobą i nad realizacją swoich wielkopostnych
postanowień.

A po zakończeniu Wielkiego Postu – pracę tę kontynuować!
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czy
nie cieszę się z czyjegoś
niepowodzenia, czy nie przyczyniam się do czyjegoś niepowodzenia?
– Czy
nie porównuję się do innych w ten sposób, że w sobie widzę
tylko dobro, a w innych – tylko grzechy i słabości?
– Czy
nie zniechęcam się w dążeniu do dobra, widząc tyle zła wokół
siebie?

Choćbyście
Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i
wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu…

5 komentarzy

  • "Panie Zastępów, […] dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi!"… Taaak… To istotnie bardzo budująca postawa… Co prawda nieco przypomina postawę niejakiego Towarzysza Stalina, który mawiał, że nie ma większego szczęścia nad to, kiedy osaczy się człowieka, pozbawi go jakichkolwiek szans na obronę i czeka…spokojnie czeka na finał. Gdzieś tam…ktoś tam… nauczał co prawda o jakiejś miłości bliźniego, o przebaczaniu…ale to przecież tylko teoria… Radosnych Świąt życzę…

    • Cóż więc pozostało? Zmienić treść Pisma Świętego, prawda? Ja też życzę radosnych i głęboko przeżytych Świąt! Głęboko – i religijnie. Ks. Jacek

    • .Dwaj widzieli Jezusa idącego po falach. Jeden stwierdził: – Popatrz, On chodzi po falach. Drugi zauważył: – Ten typek nawet pływać nie umie… Jak u Księdza ze sztuką pływania? Proponuję chwilę refleksji… – Czy w swoim życiu zawodowym Ksiądz więcej ludzi obojętnych przyciągnął do Kościoła, czy więcej definitywnie odstręczył?

  • Przyznaję szczerze, że nie bardzo rozumiem co umiejętność pływania ma wspólnego z proroctwem Jeremiasz i z "przyciąganiem do Kościoła"… Za to razi mnie niezbyt grzeczny ton wypowiedzi mojego Przedmówcy i zastanawiam się czemu te wypowiedzi właściwie mają służyć???
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

    • Nic nie ma wspólnego. Ale czy to dla naszego Dyskutanta ma jakieś znaczenie? Chociaż -rzeczywiście, nie wiem, czemu ten Człowiek mnie ciągle atakuje. W końcu nic mu złego nie zrobiłem. A na pytanie, którym zakończył swoją wypowiedź, odpowiadam: nie wiem. Ja robię to, co do mnie należy. Resztę pozostawiam Bogu. Ja nie jestem od przyciągania do Kościoła. Każdy jest wolny i sam decyduje o sobie. Nikogo nie da się "przyciągnąć". Można co najwyżej zapraszać. Ale – nic na siłę! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.