Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny obchodzi Ewa Gmitrzak, działająca w swoim czasie w jednej ze Wspólnot młodzieżowych. Modlę się dla Niej o wszelkie dobro i Boże błogosławieństwo.
Niech Pan nam wszystkim pomoże przeżyć dzisiejszy dzień sensownie, owocnie i radośnie!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek
3 Tygodnia Wielkanocy,
3 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35
czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych
serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak
ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali
wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście
Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy,
którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie
przestrzegaliście go”.
Gdy
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego.
to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na
niego.
A
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i
Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i
Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!”
oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na
niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a
świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego
Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie
Jezu, przyjmij ducha mego!”
Szaweł
zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.
zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
W
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku,
abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi
jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z
nieba»”.
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
Rzekli
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
Przyznaję,
że ilekroć myślę o tym – decydującym o wszystkim i niezwykle
dramatycznym – wystąpieniu Szczepana, to żywię dla niego
ogromny szacunek. Nie tylko dlatego, że tak wypada, bo jest w
końcu wielkim Świętym, dlatego jako człowiekowi wierzącemu nie
wypada mi mówić i myśleć o nim inaczej. Nie, tak nie jest w tym
przypadku, ani w przypadku jakiegokolwiek Świętego.
że ilekroć myślę o tym – decydującym o wszystkim i niezwykle
dramatycznym – wystąpieniu Szczepana, to żywię dla niego
ogromny szacunek. Nie tylko dlatego, że tak wypada, bo jest w
końcu wielkim Świętym, dlatego jako człowiekowi wierzącemu nie
wypada mi mówić i myśleć o nim inaczej. Nie, tak nie jest w tym
przypadku, ani w przypadku jakiegokolwiek Świętego.
Osobiście
uważam, że Święci i Błogosławieni – jeśli idzie o szacunek
dla nich – nie potrzebują „wspomagania” w postaci
jakichś naszych sztampowych dopowiedzeń, lub kultu, budowanego na
siłę. Nie! Prawda o nich broni się sama – wystarczy ją
tylko rzetelnie poznać. A wówczas okaże się, że szacunek wobec
nich będzie czymś oczywistym. I tak właśnie dzieje się w
przypadku Szczepana.
uważam, że Święci i Błogosławieni – jeśli idzie o szacunek
dla nich – nie potrzebują „wspomagania” w postaci
jakichś naszych sztampowych dopowiedzeń, lub kultu, budowanego na
siłę. Nie! Prawda o nich broni się sama – wystarczy ją
tylko rzetelnie poznać. A wówczas okaże się, że szacunek wobec
nich będzie czymś oczywistym. I tak właśnie dzieje się w
przypadku Szczepana.
On
doskonale wiedział, że z powodu nagonki, jaką przeciw niemu
rozpętano, właściwie nie ma żadnych szans na
przeforsowanie swego zdania. I chyba miał też świadomość, że
zapadł już na niego wyrok śmierci. A pomimo tego wszystkiego –
zauważmy! – powiedział wszystko to, co powiedzieć zamierzał,
patrząc prosto w oczy opętanym pragnieniem dzikiej zemsty
przeciwnikom. Pomimo, że wiedział, iż będzie to ostatnie w jego
życiu przemówienie – nie zrezygnował z niego, ani nie
złagodził jego treści. I właśnie na to patrzę z wielkim
podziwem.
doskonale wiedział, że z powodu nagonki, jaką przeciw niemu
rozpętano, właściwie nie ma żadnych szans na
przeforsowanie swego zdania. I chyba miał też świadomość, że
zapadł już na niego wyrok śmierci. A pomimo tego wszystkiego –
zauważmy! – powiedział wszystko to, co powiedzieć zamierzał,
patrząc prosto w oczy opętanym pragnieniem dzikiej zemsty
przeciwnikom. Pomimo, że wiedział, iż będzie to ostatnie w jego
życiu przemówienie – nie zrezygnował z niego, ani nie
złagodził jego treści. I właśnie na to patrzę z wielkim
podziwem.
Bo
i ja sam przyłapuję się na tym, i u innych widzę tę dziwną
przypadłość, że wszyscy jesteśmy wielkimi bohaterami i odważnymi
świadkami wiary, i twardymi głosicielami prawdy – ale na
odległość. I za plecami tych, którym powinniśmy prosto w
oczy mówić… Czyż tak nie jest?
i ja sam przyłapuję się na tym, i u innych widzę tę dziwną
przypadłość, że wszyscy jesteśmy wielkimi bohaterami i odważnymi
świadkami wiary, i twardymi głosicielami prawdy – ale na
odległość. I za plecami tych, którym powinniśmy prosto w
oczy mówić… Czyż tak nie jest?
Pomyślmy:
kiedy oceniamy jakąś sytuację z pewnej odległości czasowej,
albo w pewnej odległości fizycznej od osób zainteresowanych,
wtedy jesteśmy bardzo zdecydowani, bezkompromisowi, twardzi,
konkretni. Kiedy jednak jest możliwość powiedzenia tego samego
właśnie w oczy zainteresowanym, albo w kontekście dokonujących
się na naszych oczach wydarzeń, wtedy zwykle znajdujemy tysiąc
powodów, żeby takiego jasnego stanowiska nie zajmować.
kiedy oceniamy jakąś sytuację z pewnej odległości czasowej,
albo w pewnej odległości fizycznej od osób zainteresowanych,
wtedy jesteśmy bardzo zdecydowani, bezkompromisowi, twardzi,
konkretni. Kiedy jednak jest możliwość powiedzenia tego samego
właśnie w oczy zainteresowanym, albo w kontekście dokonujących
się na naszych oczach wydarzeń, wtedy zwykle znajdujemy tysiąc
powodów, żeby takiego jasnego stanowiska nie zajmować.
Wśród
tego tysiąca powodów, na pierwszy plan wybija się zapewne
pragnienie tak zwanego „świętego spokoju”… Ale jest
też zwykły strach przed skutkami takiego jasnego stanowiska,
lub obawa, jak ten drugi zareaguje… I dlatego to właśnie, kiedy
mówimy o kimś drugim, lub o jakiejś sytuacji, jesteśmy
tacy odważni i jednoznaczni, ale kiedy mamy powiedzieć to samo do
kogoś – do tego zainteresowanego, patrząc mu w oczy –
natychmiast tej odwagi ubywa…
tego tysiąca powodów, na pierwszy plan wybija się zapewne
pragnienie tak zwanego „świętego spokoju”… Ale jest
też zwykły strach przed skutkami takiego jasnego stanowiska,
lub obawa, jak ten drugi zareaguje… I dlatego to właśnie, kiedy
mówimy o kimś drugim, lub o jakiejś sytuacji, jesteśmy
tacy odważni i jednoznaczni, ale kiedy mamy powiedzieć to samo do
kogoś – do tego zainteresowanego, patrząc mu w oczy –
natychmiast tej odwagi ubywa…
Niestety,
jest to swoistą „chorobą” wielu osób, odpowiedzialnych za
kształtowanie postaw innych, a więc takich, które w zakres
swojej funkcji, czy swego powołania, mają wpisane zajmowanie – w
razie potrzeby – jasnego i jednoznacznego stanowiska. Mowa
tu nie tylko o rodzicach w stosunku do swoich dzieci, lub o
osobach starszych w rodzinach, ale mowa tu także o
przełożonych w różnych instytucjach, lub pełniących funkcje
kierownicze w różnych wspólnotach. Także – niestety – o
niektórych duszpasterzach…
jest to swoistą „chorobą” wielu osób, odpowiedzialnych za
kształtowanie postaw innych, a więc takich, które w zakres
swojej funkcji, czy swego powołania, mają wpisane zajmowanie – w
razie potrzeby – jasnego i jednoznacznego stanowiska. Mowa
tu nie tylko o rodzicach w stosunku do swoich dzieci, lub o
osobach starszych w rodzinach, ale mowa tu także o
przełożonych w różnych instytucjach, lub pełniących funkcje
kierownicze w różnych wspólnotach. Także – niestety – o
niektórych duszpasterzach…
Chodzi
tu o tych wszystkich, którzy chętnie przyjmują kierowniczą
funkcję, chętnie obnoszą się związanymi z nią
zaszczytami i tytułami, chętnie korzystają z prestiżu,
jaki ta funkcja im przynosi, ale jeśli idzie właśnie o
rozwiązywanie spraw trudnych, nieprzyjemnych, czyli takich, na
których mogliby stracić część owej pozycji w oczach ludzi,
wówczas się wycofują, cały problem „zamiatają sprawę pod
dywan”, albo jego rozwiązanie zrzucają na innych. Jak się
wydaje, jest to naprawdę nierzadka sytuacja.
tu o tych wszystkich, którzy chętnie przyjmują kierowniczą
funkcję, chętnie obnoszą się związanymi z nią
zaszczytami i tytułami, chętnie korzystają z prestiżu,
jaki ta funkcja im przynosi, ale jeśli idzie właśnie o
rozwiązywanie spraw trudnych, nieprzyjemnych, czyli takich, na
których mogliby stracić część owej pozycji w oczach ludzi,
wówczas się wycofują, cały problem „zamiatają sprawę pod
dywan”, albo jego rozwiązanie zrzucają na innych. Jak się
wydaje, jest to naprawdę nierzadka sytuacja.
Dlatego
tym bardziej trzeba cenić takich ludzi, którzy rozumieją, że
podejmując się jakiejkolwiek odpowiedzialności za innych,
przyjmują na siebie także obowiązek upominania, reagowania w
sytuacjach trudnych, rozwiązywania nabrzmiałych problemów… I
dlatego nie uciekają przed nimi, ale tak, jak Szczepan, dają
świadectwo prawdzie, mówią jasno i konkretnie, odważnie
nazywając rzeczy po imieniu – bez względu na konsekwencje.
tym bardziej trzeba cenić takich ludzi, którzy rozumieją, że
podejmując się jakiejkolwiek odpowiedzialności za innych,
przyjmują na siebie także obowiązek upominania, reagowania w
sytuacjach trudnych, rozwiązywania nabrzmiałych problemów… I
dlatego nie uciekają przed nimi, ale tak, jak Szczepan, dają
świadectwo prawdzie, mówią jasno i konkretnie, odważnie
nazywając rzeczy po imieniu – bez względu na konsekwencje.
Kochani,
jakże nam dzisiaj takich postaw potrzeba! Jak bardzo potrzeba
takich właśnie duszpasterzy, przełożonych, przywódców –
odważnych, charyzmatycznych, jednoznacznych; takich, do
których możemy zwrócić się o pomoc i o zajęcie stanowiska w
jakiejkolwiek sprawie, a oni to stanowisko zajmą i jasno rozstrzygną
problem. Jakże nam dzisiaj potrzeba takich właśnie naśladowców
Szczepana! I naśladowców Jezusa, który w rozmowie z
ludem, domagającym się nowego znaku, dał jasne świadectwo
prawdzie.
jakże nam dzisiaj takich postaw potrzeba! Jak bardzo potrzeba
takich właśnie duszpasterzy, przełożonych, przywódców –
odważnych, charyzmatycznych, jednoznacznych; takich, do
których możemy zwrócić się o pomoc i o zajęcie stanowiska w
jakiejkolwiek sprawie, a oni to stanowisko zajmą i jasno rozstrzygną
problem. Jakże nam dzisiaj potrzeba takich właśnie naśladowców
Szczepana! I naśladowców Jezusa, który w rozmowie z
ludem, domagającym się nowego znaku, dał jasne świadectwo
prawdzie.
Jakże
nam dzisiaj takiego świadectwa potrzeba…
nam dzisiaj takiego świadectwa potrzeba…
Pomyślmy:
–
Czy
zawsze to samo, co mówię o innych, mówię także do nich samych?
Czy
zawsze to samo, co mówię o innych, mówię także do nich samych?
–
Czy
spraw trudnych w relacjach z innymi nie zamiatam pod dywan, w złudnej
nadziei, że same się jakoś rozwiążą?
Czy
spraw trudnych w relacjach z innymi nie zamiatam pod dywan, w złudnej
nadziei, że same się jakoś rozwiążą?
–
Czy
podejmując się jakiejkolwiek odpowiedzialności za innych –
przyjmując jakąkolwiek funkcję w ludzkiej społeczności – mam
świadomość, że biorę na siebie nie tylko prestiż i wyróżnienie,
ale też konkretny obowiązek?
Czy
podejmując się jakiejkolwiek odpowiedzialności za innych –
przyjmując jakąkolwiek funkcję w ludzkiej społeczności – mam
świadomość, że biorę na siebie nie tylko prestiż i wyróżnienie,
ale też konkretny obowiązek?
Twardego
karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi
Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie
prześladowali wasi ojcowie?
karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi
Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie
prześladowali wasi ojcowie?
Bardzo podziwiam postawę Szczepana w obliczu nieuchronnej śmierci. Komentarz Księdza dotyka mnie osobiście. Wielokrotnie bowiem "chowam głowę w piasek" zamiast odważnie i z miłością "grzeszących upominać", zamiast odważnie powiedzieć własne stanowisko, zdanie… ba nawet brak mi odwagi publicznie dać świadectwo, wypowiedzieć się na jakiś temat…Ekran komputera trochę mi to ułatwia, bo nie słychać drżenia głosu, bo nie widać emocji i prawdą jest że odwieczny " manipulator" sprawia iż łatwiej jest mówić mi " moją prawdę" poza plecami kogoś. Dlatego już wczoraj prosiłam Świętego o odwagę w wyznawaniu wiary w każdej sytuacji. Dziś mamy spotkanie ze s. Tomaszą współpracującą z o. Bashoborą i z 50-cioma uczestnikami warsztatów charyzmatycznych więc tej odwagi również bardzo potrzebuję i o nią proszę Ducha Świętego i będę prosić na Adoracji Jezusa.
Strach, lęk, obawa to naturalne emocje towarzyszące człowiekowi przez całe ziemskie życie – ale to do nas mówi Chrystus: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się". Te słowa mocno na mnie działają – zwłaszcza "Ja jestem"….
Musisz, Robercie, wydawać fortunę na pranie dolnej garderoby i utylizację zapachów… Nie lepiej jednak żyć – w ufności, pewności co do, wyboru drogi i w stałości charakteru [oczywiście, gdy się takowy ma]?
Musisz, Robercie, wydawać fortunę na pranie dolnej garderoby i utylizację zapachów… Nie lepiej jednak żyć – w ufności, pewności co do, wyboru drogi i w stałości charakteru [oczywiście, gdy się takowy ma]?
I widzisz złośliwcze jak znowu nic nie zrozumiałeś? Pisałem do Anny, która pisała o swoich odczuciach. Nie ma ludzi, którzy nie odczuwają strachu – chyba, że mają problemy z głową. O mnie się nie martw – radzę sobie z tym w realu, w przeciwieństwie do takich internetowych gierojów ja ty, którzy w rzeczywistości okazują się tchórzliwymi, małymi ludkami.
…|"w rzeczywistości okazują się tchórzliwymi, małymi ludkami"… O W-I-E-L-K-O-L-U-D-Z-I-E… Goliacie…O mastodoncie intelektu…
I to właśnie świadczy o twoim prostactwie, małości i tchórzostwie. Gdybyś stał przede mną, nigdy byś tego nie powiedział…..
Dziękuję Ci Robercie za przypomnienie słów Jezusa "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się". Często je słyszę, wczoraj też słyszałam i chciałabym je zawsze uświadamiać sobie, kiedy mi tych Słów potrzeba. Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się z Robertem: w oczy taki "bohater" nigdy by tego typu "mądrości" nie odważył się powiedzieć. A swoją drogą, myślałem, czy znowu nie usunąć jego wpisów, bo są prostackie. Ale może niech zostaną – i niech świadczą o poziomie Autora… A nas – niech mobilizują do modlitwy za Niego, bo bardzo potrzebuje duchowego ratunku.
Annie dziękuję za piękne świadectwo!
Pozdrawiam! Ks. Jacek
Jakież to świadectwo, Księże Jacku, chyba mojej słabości…
Ps. Na spotkaniu był również " nasz " znajomy Ksiądz z Lichenia. Brakło mi odwagi by podejść i przywitać się z Księdzem Piotrem K.
Ja myślę, że świadectwo wiary… A ona – zawsze jest procesem, wchodzeniem pod górę… A więc mogą pojawiać się też i słabości. Ale nasza moc – w imieniu Pana! Pozdrawiam! Ks. Jacek
Dziś wysłuchałam dość długiej konferencji z Koszalina
http://dobremedia.org/index.php/component/allvideoshare/video/latest/slowo-i-ja-ks-dr-hab-piotr-kieniewicz-mic-iv-forum-charyzmatyczne-w-koszalinie
Też zwróciłam na to uwagę , ale u mnie to troszkę inaczej. Daje do myślenia…
Pozdrawiam
Gosia
Aniu, dziękuję Ci bardzo, za świadectwo.
Pomodlę się dziś za Ciebie.
Z Panem Bogiem.
Agata
Dzięki Agato za modlitwę. Jestem Anna. Wczorajszy wieczór upłynął raczej na słuchaniu s. Tomaszy i ks. Rafała Jarosiewicza, choć i ze słuchaniem był problem. Potem było uwielbienie Jezusa ale w nim pomagał nam Duch Święty.
Taka sobie ciekawostka: z Księdzem Rafałem pochodzimy z jednej Parafii i z jednego osiedla. Razem służyliśmy do Mszy Świętej jako lektorzy. Pozdrawiam Wszystkich – w tym także Księdza Rafała! Ks. Jacek
No proszę, krąg znajomych się poszerza. 🙂
Księdza Rafała powitałam uśmiechem w Kaplicy Adoracji, gdyż przyjechali wcześniej i nie mieli gdzie się podziać. Powiadomiłam liderkę i Księdza gospodarza o przybyłych gościach.
O, proszę… Rzeczywiście, krąg znajomych się poszerza, a świat jest naprawdę mały… Ks. Jacek
Zaproszenie od CitizenGO:
Szanowni Państwo,
dziś wieczorem na antenie TVP1 o godz. 22.15 zostanie premierowo wyemitowany wstrząsający dokument o bohaterstwie chrześcijan w Iraku i Syrii oraz ich oprawcach z ISIS. Celem filmu jest pokazanie dramatu i bohaterstwa chrześcijan.
Dzięki za przypomnienie, warto obejrzeć.
Tak, ja też zamierzam to oglądać. Pozdrawiam! Ks. Jacek
Słucham w tle pierwszego programu TV.
Ja jestem w drodze do domu. Więc nie dane mi obejrzeć. Innym razem 🙂
Gosia
Niestety, nie znalazłem informacji o powtórzeniu tego filmu. Ale myślę, że to wcześniej lub później nastąpi. Pozdrawiam! Ks. Jacek
Dobry film – polecam, pomimo pewnej – prawdopodobnie – z góry założonej tezy warto go zobaczyć!
W filmie była scena, kiedy jedna z chrześcijanek z Mosulu (o ile pamiętam) dała piękne świadectwo wiary, mówiąc o tym, że chrześcijaństwo jest wyznaniem pokoju i nie dadzą z siebie zrobić nienawistników takich jak ich prześladowcy.
Tak, właśnie tak powiedziała, że i za tysiąc lat nastawienie chrześcijan się nie zmieni. Oto prawdziwa wiara – i prawdziwe chrześcijaństwo! Ks. Jacek
Nie sądziłam, że w naszym zepsutym świecie "zwyczajni", "przeciętni"ludzie mogą mieć tak wielką wiarę i miłość! Może dla tej garstki Bóg zechce ocalić świat?
Ja, matka 5 letniej córeczki przepłakałam noc nad losem małej (chyba 6 letniej) dziewczynki zgwałconej przez kilku islamistów, tylko dlatego, że jest z rodziny chrześcijańskiej!!!! Wiem, że wszędzie jest zło, bestialstwo, ale jego skala w tamtej części świata jest przerażająca.
Owszem, struktura kultury islamskiej nijak ma się do tego, czym nasiąkliśmy tutaj. Z tego powodu ( a nie żadnych rasizmów i fobii) jestem przeciwny bezrefleksyjnemu przyjmowania na utrzymanie ludzi, którzy – z całym szacunkiem dla ich kultury – będą rozmywali naszą…
Ale my, napewno nie wpłyniemy na ich kulturę. Dziwiliśmy się wszyscy serii gwałtów w Niemczech? A przecież w ich kulturze kobieta nie może chodzić sama po ulicach. Prowokacja? Ciche przyzwolenie?! Oczywiście nie usprawiedliwiam ich, ale wiem, że przejmują z naszej cywilizacji nowinki techniczne, w mniejszym czy większym stopniu dostosowują się do prawa, ale kultury naszej nie przejmują. I nie przejmą! tworzą swoje enklawy w państwach, do których przybywają. Większość badań kuluroznawców kończy się taką konkluzją.
Strasznie zabrzmiało.
Oczywiście miałam na myśli kulturę radykalnych islamistów, a nie wszystkich imigrantów.
Dlatego tak bardzo potrzeba naszego mocnego, bardzo mocnego, odważnego i zdecydowanego świadectwa i czytelnej chrześcijańskiej postawy. Gdyby tak cała Europa powróciła do swoich chrześcijańskich korzeni, nie mielibyśmy takich problemów. Ale – póki co – róbmy to, co możemy, na swoim własnym odcinku. Ks. Jacek
Tak Agato – muzułmanie nie integrują się z zachodnią cywilizacją. Ja od nich tego nie wymagam, niech tworzą swoją kulturę u siebie. A my twórzmy swoją u siebie :). 100 razy bardziej wolę diaspory azjatyckie – zupełnie inna matryca kulturowa od naszej, a jednocześnie nie są tak ekspansywne, nie są tak nachalne i wrogo nastawione do tubylców jak muzułmanskie. A co najważniejsze – nie ustawiają się w kolejkach po zasiłki, nie żyją na koszt tubylców jak to ma miejsce w przypadku ludów afrykańskich.
Ciekawa refleksja. Trudno się z nią nie zgodzić… Ks. Jacek