Łaską bowiem jesteście zbawieni – przez wiarę…

Ł
Szczęść Boże! Witam, pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia!
Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
29 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Ignacego Antiocheńskiego,
Biskupa
i Męczennika,
do
czytań: Ef 2,1 – 10; Łk 12,13 – 21

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
I wy byliście umarli na skutek waszych występków i grzechów, w
których żyliście niegdyś według doczesnego sposobu tego świata,
według sposobu Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który
działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś
postępowaliśmy według żądz naszego ciała, spełniając
zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy potomstwem z natury
zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni.
A
Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość,
jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków,
razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście
zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach
niebieskich, w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach
przemożne bogactwa Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci
względem nas, w Chrystusie Jezusie.
Łaską
bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was,
lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.
Jesteśmy
bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych
czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Ktoś
z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby
się podzielił ze mną spadkiem”.
Lecz
On mu odpowiedział: „Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią
albo rozjemcą nad wami?”
Powiedział
też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości,
bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne
od jego mienia”.
I
opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi
dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć?
Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię:
zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe
zboże i moje dobra.
I
powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone;
odpoczywaj, jedz, pij i używaj».
Lecz
Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej
duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?»
Tak
dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest
bogaty przed Bogiem”.

Jak
wielka jest łaska Boża!
Jak wiele zawdzięcza jej człowiek.
Właściwie – wszystko jej zawdzięcza. Dzisiaj Paweł mówi do
Efezjan, ale i do nas wszystkich, w pierwszym czytaniu, że dzięki
Bożej łasce jesteśmy zbawieni.
Bo sami o własnych siłach
mogliśmy jedynie zgrzeszyć. Zresztą, skrzętnie skorzystaliśmy –
i to niejednokrotnie – z tej „możliwości”.
Apostoł
pisze o tym bardzo jasno i konkretnie: My
wszyscy niegdyś postępowaliśmy według żądz naszego ciała,
spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych. I byliśmy
potomstwem z natury zasługującym na gniew, jak i wszyscy inni.

Jednak
ratunek przyszedł od Boga, o czym Apostoł z kolei pisze tak: A
Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość,
jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków,
razem z Chrystusem przywrócił do życia.

I
tu następuje zdanie, będące – chyba tak możemy stwierdzić –
punktem kulminacyjnym całego tego czytania, o
ile nie
całej dzisiejszej liturgii Słowa: Łaską
bowiem jesteście zbawieni.

Zdanie
to pojawia się raz jeszcze, kilka linijek dalej, ale już w wersji
nieco rozszerzonej i niejako doprecyzowanej: Łaską
bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.

Po
czym Paweł kontynuuje tę myśl, stwierdzając: A
to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby
się nikt nie chlubił.

Raz
jeszcze podkreślona zostaje darmowość Bożej łaski: na
Boże miłosierdzie i przebaczenie niczym nie możemy zasłużyć!

Także – a może szczególnie – żadnymi naszymi uczynkami. Ale z
takiego stwierdzenia nie należy wyprowadzać wniosku, że skoro tak,
to mamy z
założonymi rękami czekać,

aż łaska Boża spadnie na nas
jak
ów
grom
z jasnego nieba”.
Paweł
chyba przewidział, że tak jego uczniowie mogą myśleć po
przeczytaniu całego jego wywodu o darmowej łasce Bożej, dlatego
spieszy z następującym
pouczeniem: Jesteśmy
bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych
czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.
Zatem,
nasze uczynki, chociaż nie mają wartości równej łasce Bożej, bo
ta jest ogromna,
nieprzeliczalna, niemożliwa do ogarnięcia i 
odpłacenia,
bo
poza wszystkim innym jest
– żeby to jeszcze raz powtórzyć – darmowa,
to jednak mają one wartość bardzo znaczącą. Bo przez te uczynki
możemy z
łaską Bożą współpracować.

W ten sposób przebaczenie i inne dary Bożego miłosierdzia, chociaż
są nam dawane za
darmo,

to jednak nie są nam ofiarowane na
darmo!
Dzięki
naszej współpracy są należycie
rozwijane, zagospodarowywane.

Przykład
głupca z dzisiejszej Ewangelii jasno pokazuje, że nawet wielkie
powodzenie, jakie spotyka człowieka, może być przyczyną
jego wielkiego nieszczęścia.

I to tym większego, im większe było owo powodzenie. Bo człowiek
zaufał
tylko sobie, a zapomniał o Bogu.

A nawet – można by rzec – nie
tyle zapomniał, co uznał, Bóg
nie był mu do niczego potrzebny!
Skoro
jemu tak dobrze obrodziło pole i tak wiele dóbr nagromadził, że
właściwie do końca życia mógł już nic nie robić, tylko
rozkoszować się bezmiarem swego bogactwa, to
po co mu jeszcze Bóg?

Okazało
się, że ten koniec miał nadejść
bardzo szybko.

I rzeczone bogactwa – na nic miały się zdać! Od
zawsze bowiem wiadomo, że nic z tego, co człowiek nagromadzi na tym
świecie, na
tamten świat ze sobą nie zabierze.

Jak bowiem powiadają – trumna nie ma kieszeni! Jedynym prawdziwym
bogactwem człowieka jest Boża łaska,

z którą człowiek podejmuje współpracę. Bo akurat to wszystko,
co na tej drodze wypracuje i osiągnie, zabierze
ze sobą na tamten świat.

Oby
tego właśnie bogactwa było
jak najwięcej!

Oby miał się człowiek czym na Sądzie Bożym – mówiąc nieco
kolokwialnie – pochwalić! Dlatego, Kochani, żyjmy
łaską Bożą!
Prośmy
o tę darmową, ogromną, wieloraką
łaskę Bożą i przyjmujmy ją we
Mszy Świętej, w Komunii Świętej, w Sakramentach Kościoła,

szczególnie w
Spowiedzi,

a także – w
Bożym słowie.

I w wielu codziennych sytuacjach, kiedy to właśnie przez różne
osoby,
ale
i

wydarzenia,
dziejące
się w naszym życiu, Bóg okazuje nam swą
dobroć i miłosierdzie.
Nie
pozwólmy na to, by przegapić
choćby
jedną Bożą łaskę –

przyjmujmy każdą
z nich
i rozwijajmy w życiu! Współpracujmy z Bogiem, współpracujmy z
Jego łaską – codziennie,
konkretnie i wytrwale.

Bo to jest i będzie naszym prawdziwym
bogactwem!
Dobrze
o tym wiedział i dlatego intensywnie z łaską Bożą współpracował
Patron dnia dzisiejszego, Święty
Ignacy Antiocheński.

Kim był ten Święty?
Na
jego temat istnieje piękna legenda, głosząca, iż to właśnie
on był tym szczęśliwym dzieckiem,
które kiedyś Chrystus
postawił przed uczniami, mówiąc, że jeśli się nie odmienią i
nie staną jak dzieci, nie wejdą do Królestwa niebieskiego.
W
rzeczywistości, nie wiemy nic o latach dziecięcych i młodzieńczych
Ignacego. Spotykamy go dopiero jako trzeciego z kolei biskupa
Antiochii
– po Świętym Piotrze Apostole i Świętym
Ewodiuszu. W czasie prześladowania za cesarza Trajana został
uwięziony i skazany na śmierć.
Wysłano go pod eskortą
żołnierzy do Rzymu, aby tam rzucić na pożarcie dzikim
zwierzętom
w czasie organizowanych właśnie igrzysk. W czasie
podróży do Rzymu Ignacy zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał na
okręt. Korzystając z chwilowej przerwy, napisał cztery listy do
gmin chrześcijańskich:
w Efezie, Magnezji, w Trallach i w
Rzymie.
I
właśnie w Smyrnie wyszedł mu na spotkanie Święty Polikarp z
liczną delegacją, by uczcić w ten sposób bohatera.
Dostarczył
on Ignacemu materiału do pisania i zobowiązał się odesłać jego
listy do adresatów. W Troadzie Ignacy musiał ponownie
przesiąść się na inny okręt. Skorzystał z okazji, by napisać
listy do Filadelfii, Smyrny i do Świętego Polikarpa.
Z Troady
dojechał do Neapolu, miasta w Macedonii, a stąd musiał podążać
pieszo
– pod eskortą – do Filippi, Salonik i Dyrrachium. Tam
dopiero wszyscy wsiedli na statek i dojechali do portu włoskiego,
Brindisi. A stąd znowu pieszo szli drogą lądową – aż do
Rzymu.
Dla osiemdziesięcioletniego starca cała ta podróż
była prawdziwą katorgą.
W
swoich listach Ignacy wyraził żarliwość wiary oraz głęboki,
wręcz zaskakujący pokój serca wobec czekającego go męczeństwa.

Listy te są ważnym dokumentem wiary pierwotnego Kościoła. Święty
Ignacy zginął śmiercią męczeńską na arenie w Rzymie.
Dzieje jego bohaterskiej śmierci opisało kilku Ojców Kościoła.
Powszechnie przyjmuje się, że miała ona miejsce około
roku 107.
Chrześcijanie zebrali ze czcią pozostałe na arenie
jego kości, a potem przewieźli je do Antiochii, by po kilku jeszcze
przeniesieniach z miejsca na miejsce relikwie Świętego
Męczennika mogły dotrzeć do Rzymu.
A
oto słowa, zapisane przez niego w jednym z listów, adresowanych do
wiernych Rzymu: „Piszę do wszystkich Kościołów i ogłaszam
wszystkim, iż chętnie umrę dla Boga, jeśli mi w tym nie
przeszkodzicie.
Proszę was, wstrzymajcie się od niewczesnej
życzliwości. Pozwólcie mi się stać pożywieniem dla dzikich
zwierząt, dzięki którym dojdę do Boga. Jestem Bożą pszenicą.
Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się stać czystym
chlebem Chrystusa.
Proście za mną Chrystusa, abym za sprawą
owych zwierząt stał się żertwą ofiarną dla Boga.
Na
nic mi się zdadzą ziemskie przyjemności i królestwa świata.
Lepiej mi umrzeć w Chrystusie, niż panować nad całą ziemią.
Szukam Tego, który za nas umarł. Pragnę Tego, który dla nas
zmartwychwstał. Bliskie jest moje narodzenie. Wybaczcie mi, bracia!
Nie wzbraniajcie żyć, nie chciejcie, abym umarł. Skoro
pragnę należeć do Boga, nie wydawajcie mnie światu i nie uwodźcie
tym, co ziemskie. Pozwólcie chłonąć światło nieskalane. Gdy je
osiągnę, będę pełnym człowiekiem. Pozwólcie mi naśladować
mękę mego Boga!
Jeśli ktoś ma Go w swoim sercu, zrozumie,
czego pragnę, a znając powód mego utrapienia, ulituje się nade
mną.
Książę
tego świata chce mnie porwać i przeszkodzić memu dążeniu do
Boga. Niechaj go nikt z was nie wspomaga!
Bądźcie raczej po
mojej stronie, to jest po stronie Boga. Nie rozprawiajcie o Jezusie
Chrystusie, gdy równocześnie pragniecie świata. Niechaj nie
mieszka w was zazdrość. Nawet gdybym prosił, będąc u was, nie
słuchajcie – uwierzcie raczej temu, co teraz do was piszę.

Piszę zaś będąc przy życiu, a pragnąc śmierci. Moje upodobania
zostały ukrzyżowane i nie ma już we mnie pożądania ziemskiego.
[…]
Nie
chcę już dłużej żyć na ziemi. Stanie się tak, jeśli
zechcecie.
W tych krótkich słowach was proszę: Wierzcie mi –
Jezus Chrystus pozwoli wam zobaczyć, iż mówię szczerze.
Przez Jego to prawdomówne usta Ojciec rzeczywiście przemówił.
Módlcie się za mnie, abym doszedł do Niego. Napisałem wam,
kierując się nie ludzkim rozumieniem, ale myślą Boga. Jeśli
będę cierpiał, będzie to znakiem waszej do mnie miłości, jeśli
zostanę uwolniony, będzie to oznaczać waszą niechęć.”

Tyle z listu naszego dzisiejszego Patrona. Musimy przyznać, że jego
słowa są wręcz szokujące! Ale tak właśnie nasz Patron przeżywał
swoją więź z Jezusem…
Wpatrzeni
w przykład jego świętości, ale też ubogaceni darem Bożego słowa
dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:

Czy
nie ma we mnie nic z postawy głupca z dzisiejszej Ewangelii, a więc
nadmiernego zapatrzenia w siebie i w swoje bogactwa, zdolności,
osiągnięcia?…

Czy
staram się o stały stan łaski uświęcającej, aby łaska Boża
mogła we mnie działać?

Czy
widząc Bożą łaskawość wobec mnie, ja także okazuję innym w
sposób bardzo konkretny dobroć i miłosierdzie?

Razem
też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich, w
Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwa
Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w
Chrystusie Jezusie.

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.