By potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek.

B
Kilka widoków zimy,
żebyście nie zapomnieli jak śnieg wygląda

Wspomnienie św. Jana Kantego, prezbitera

(Ef 3,14-21)
Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą. Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen.

(Łk 12,49-53)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii, z Surgutu. U nas już coraz więcej śniegu, choć zima przychodzi bardzo spokojnie, i jak na tę porę roku to jeszcze bardzo słaby mróz i mało śniegu.

Co dziś w Bożym słowie?

Św. Paweł modli się dla nas – o wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka, czy w nowszym tłumaczeniu – by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek.

Jak bardzo potrzeba nam tego wzmocnienia, jak dobrze, że ktoś za nas się o to modli. Św. Pawle, wszyscy święci módlcie się za mnie, módlcie się za nas, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek.

Co znaczy wewnętrzny człowiek?

My często żyjemy tylko na zewnątrzn. Ja sam widzę, jaka to jest pokusa, nawet będąc księdzem, gdy trzeba załatwiać tysiące spraw związanych z funkcjonowaniem parafii, jak to jest wielka pokusa, aby gdzieś na marginesie zostawić, zmniejszyć swoje osobiste życie duchowe, swój wewnętrzny duchowy rozwój, a potem co już naturalnie za tym idzie, troskę o duchowy rozwój parafii, ludzi, z którymi się spotykam.

Bardzo potrzeba owego wzmocnienia siły wewnętrznego człowieka, owego potężnego wzmocnienia wewnętrznego człowieka.

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam wewnętrznego człowieka – Jezusa Chrystusa – Jego wewnętrzne życie. Jezus nie boi się, nie krępuje się pokazać nawet najsłabszych miejsc swojego wnętrza – udręk jakie przeżywa, strachu i samotności w perspektywie swojej śmierci.

Jezus nie robi z siebie jakiegoś nadzwyczajnego, silnego bohatera, w którym nie ma miejsca na słabość. On jasno mówi o swoich przeżyciach, nie żeby się uskarżać, ale żeby się nimi podzielić.

Kiedy niedawno byłem na rekolekcjach, naszych kapłańskich rekolekcjach, ojciec rekolekcjonista podjął na samym początku bardzo ciekawy temat – samotność. Przy tym pokazywał tę samotność nie tylko jako krzyż, ale też jako dar.

Kiedy patrzymy dziś na Jezusa, wsłuchujemy się w Jego słowa, czujemy ton tych słów, to też słyszymy ową przerażającą samotność, samotność krzyża, samotność w perspektywie męczeństwa.

„Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie”.

Zapewne i my czasem odczuwamy taką wewnętrzną samotność, niezależnie od tego ile ludzi nas otacza, czy rzeczywiście fizycznie jesteśmy samotni, czy żyjemy w rodzinie… Są takie chwile, kiedy człowiek czuje się samotny. Czasem boimy się takich chwil, uciekamy przed nimi, szukamy jakiegoś zapełnienia tej pustki.

Jednak trudno nam znaleźć coś, co nam rzeczywiście ją zapełni.

W takiej pustce, w takiej samotności, możemy znaleźć ukojenie tylko w Bogu, tylko przy Nim. Choć bywa i taka pustka, gdy nawet Bożej obecności nie odczuwamy.

Ta samotność jest wielkim darem i koniecznością. Trudno nam doświadczyć spotkania z Bogiem bez samotności, bez wyjścia na pustynię, bez wyciszenia się.

Może i właśnie to oznaczają owe podziały, rozdzielenia, o których mówi Jezus. Może czasem i od najbliższych trzeba odejść, aby w samotności doświadczyć spotkania z Bogiem.

Może trzeba nawet przerwać jakiś kontakt, jakąś rozmowę, aby pobyć z Bogiem, w sanktuarium swojego sumienia, swojej samotności.

Na owych rekolekcjach ojciec Witold wspomniał o filmie – „Apartament”, film o Janie Pawle II. Potem obejrzałem go, a potem jeszcze włączałem go to księżom, to siotrom. W rezultacie sam trzy razy go ostatnio obejrzałem. Rekolekcjonista mówił, że ten film pokazuje również samotność Jana Pawła II, samotność, która niekoniecznie musi być czymś złym, samotność może być jako pustynia. Coś w tym jest. Polecam ten film zwłaszcza przed zbliżającym się wspomnieniem św. Jana Pawła II.

W tym temacie samotności niedawno też oglądałem inny film, wydany o dziwo przez Dzieła Misyjne – „Dotknięcie pustki”, albo drugi tytuł – „Czekając na Joe”.

Specjalnie nie chcę teraz komentować tego filmu, żeby sprowokować do jego obejrzenia, choć to jest film dla ludzi o silnych nerwach. Jednak polecam – dobry, przez analogię, dla życia duchowego.

(Filmy można znaleźć i obejrzeć przez internet).

Takim pięknym przykładem samotności przed Bogiem, jest adoracja. Zostawiamy wszystkich i wszystko, aby być z Bogiem. Spróbujmy dziś, najlepiej to pobyć na adoracji, a jeśli się nie uda, to choć w innym miejscu pobyć samemu przed Bogiem, poczuć samotność, pustkę przed Bogiem.

Mam nadzieję, że to posłuży, aby potężnie wzmocnił się nasz wewnętrzny człowiek.

Pozdrawiam.

4 komentarze

  • Ja ciągle czuję samotność….wśród tylu ludzi ciągła samotność. Uciekam się do Pana Boga w modlitwie o zapełnienie tej pustki, ale pomaga tylko chwilowo. Pewnie moja wiara jest niewystarczająca. Czasami to "osamotnienie" zaczyna człowieka przerastać. Najgorsze że Przyjaciele, są tylko wtedy, gdy oni czegoś potrzebują, a w innym przypadku "nie mają po prostu czasu".
    Samotność jest potrzebna, żeby pobyć sam na sam z Bogiem, ale dzisiejsze czasy niosą za sobą za dużo tej "samotności", nieufności względem jedni drugich, ciągłych tajemnic nawet w małych kwestiach, brak otwartości i szczerości, szufladkowanie ludzi na ważnych i mniej ważnych, na ludzi z którymi warto trzymać, bo piastują jakieś stanowiska i na tych, do których trzeba tylko posiadać numer telefonu, bo w sytuacjach kiedy czegoś potrzebują to tylko oni są do dyspozycji . Moja wypowiedź jest w pewnym stopniu "krzykiem rozpaczy"!

    • Samotność wśród ludzi, to bardzo skomplikowana rzeczywistość. Wygląda na to, że musisz szukać wspólnoty ludzi, którzy by byli jedno serca, jednego ducha z Tobą, by jak to się potocznie mówi, nadawali na tych samych falach. Odważ się i znajdź odpowiednią wspólnotę przy swoim kościele. Ja pustkę po stracie mamy, którą opiekowałam się dzień i noc i nagle tyle wolnego czasu, zagospodarowałam po 3 miesiącach.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.