Szczęść Boże! Moi Drodzy, to właśnie dzisiaj mój Szwagier, Kamil Niedźwiedzki, i Jego Syn, Tomasz, obchodzą swoje urodziny. Wspomniałem w niedzielę, że w sobotę obchodziliśmy rodzinną uroczystość – wszak to czterdzieste urodziny Kamila. I tylko żartowaliśmy – jak co roku – że tak się obaj wycwanili, iż świętują w jednym dniu, jedną imprezą, a życzenia i prezenty przyjmują podwójnie! Naturalnie, to takie żarty, bo wszyscy jak najlepiej życzymy obu Panom. Niech Im Dobry Bóg we wszystkim błogosławi! I tak, jak w trakcie sobotniej Mszy Świętej, tak i dzisiaj, i każdego dnia – serdecznie się o to modlimy.
Urodziny przeżywa dziś także Dawid Wawrzyniak, Lektor z Miastkowa. Dziękując Mu za to wielkie dobro, jakie dokonało się w ramach naszej Współpracy, kiedy był On Grupowym, Wiceprezesem Służby liturgicznej i Asystentem w procesie przygotowania do Bierzmowania, życzę – i o to się modlę – aby zawsze był blisko Jezusa, budował z Nim jak najserdeczniejszą więź, dając z siebie zawsze więc, i zawsze z miłością!
Pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby! Pamiętam o Was w modlitwie! I także Waszym modlitwom się polecam – zwłaszcza, że w najbliższym czasie przyjdzie mi podjąć kilka ciekawych inicjatyw, o które zostałem ostatnio poproszony. Także wczoraj odebrałem kilka telefonów w tych sprawach. Będę Was o tym na bieżąco informował. Po prostu, robi się ciekawie. Są to dla mnie ciekawe, ale i wymagające wyzwania. Dlatego będę potrzebował Waszego wsparcia.
Tymczasem życzę błogosławionego dnia!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 25 Tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Ezd 6,7–8.12b.14–20; Łk 8,19–21
CZYTANIE Z KSIĘGI EZDRASZA:
Król perski Dariusz napisał do namiestników prowincji położonej na wschód od Eufratu:
„Pozwólcie namiestnikowi Żydów i starszyźnie żydowskiej pracować nad tym domem Bożym. Niech odbudują ten dom Boży na dawnym miejscu. I przeze mnie wydane jest rozporządzenie, jak macie się odnosić do owej starszyzny żydowskiej pracującej przy budowie tego domu Bożego, mianowicie: z dochodów królewskich, płynących z podatku z kraju za Eufratem, mają być regularnie bez utrudnień wypłacane tym mężom koszty. Ja, Dariusz, wydałem ten rozkaz i ma on być dokładnie wykonany”.
A starszyzna żydowska budowała z powodzeniem w myśl przepowiedni Aggeusza proroka i Zachariasza, syna Iddo i doprowadzili budowę do końca zgodnie z rozkazem Boga Izraela i z rozporządzeniem Cyrusa, Dariusza i Artakserksesa, króla perskiego. I dom ten został ukończony dwudziestego trzeciego dnia miesiąca Adar, to jest roku szóstego panowania króla Dariusza.
A Izraelici, kapłani, lewici i reszta wysiedleńców radośnie obchodzili poświęcenie tego domu Bożego. I ofiarowali na poświęcenie tego domu Bożego sto wołów, dwieście baranów, czterysta jagniąt, a jako ofiarę przebłagalną dwanaście kozłów za całego Izraela według liczby jego pokoleń. I powołali do służby domu Bożego w Jerozolimie kapłanów według ich oddziałów i lewitów według ich ugrupowań, zgodnie z przepisem księgi Mojżeszowej.
Czternastego dnia miesiąca pierwszego wysiedleńcy obchodzili Paschę. Lewici bowiem jak jeden mąż oczyścili się; wszyscy oni byli teraz czyści, i zabili baranki na Paschę dla wszystkich wysiedleńców, dla braci swoich, kapłanów i dla siebie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu.
Oznajmiono Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chce się widzieć z Tobą”.
Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”.
I stało się! Świątynia została odbudowana, odbyło się jej nawet jej uroczyste poświęcenie. Uroczyste, ale też – powiedzmy sobie szczerze – pełne rozmachu, jeśli zważyć na ilość zwierząt, przeznaczonych do ofiarowania Panu – ilość, którą właściwie trudno zliczyć, ogarnąć…
Jak zatem wielka musiała być radość ludu wybranego, iż tak właśnie została sfinalizowana cała ta sprawa: świątynia została wybudowana, poświęcona, a Izraelici mogli obchodzić Paschę czternastego dnia miesiąca pierwszego. I jeśli się dodatkowo zważy, że to wszystko działo się w warunkach zniewolenia, jednak za życzliwym zezwoleniem, a wręcz wsparciem króla perskiego, to trudno nie widzieć w tym nadzwyczajnej interwencji Bożej – interwencji, która przekracza ludzkie bariery, ziemskie przeszkody, która pokonuje to wszystko, co zdawałoby się nie do pokonania i przezwyciężenia, by całą sprawę doprowadzić do szczęśliwego finału.
A jak bardzo był to szczęśliwy finał, to myślę, że sami wyczuwamy, słuchając uważnie dzisiejszego pierwszego czytania. Tyle bije z niego autentycznego optymizmu, wyczuwa się naprawdę niezwykłą atmosferę tego czasu i wszystkich zachodzących wówczas zdarzeń. Słyszymy chociażby, że Izraelici, kapłani, lewici i reszta wysiedleńców radośnie obchodzili poświęcenie tego domu Bożego. Po czym złożyli wspomniane już potężne ofiary, a następnie powołali do służby domu Bożego w Jerozolimie kapłanów według ich oddziałów i lewitów według ich ugrupowań, zgodnie z przepisem księgi Mojżeszowej.
Pan naprawdę okazał swoją wszechmoc i potęgę. Warto więc było Mu zaufać – zaufać do końca! I nawiązać z Nim najgłębszą, duchową więź, która polega – między innymi – na słuchaniu Jego słowa i wypełnianiu Jego woli. Wiemy, że u Izraelitów nie było z tym najlepiej, dlatego co i raz znajdowali się w trudnym dla siebie położeniu, z którego potem Bóg – różnymi sposobami – musiał ich ratować. Różnymi sposobami – jak wspomnieliśmy – także poprzez życzliwość wrogich władców. Ale mógł tego dokonać zawsze, jeśli tylko ludzie Mu bezgranicznie ufali.
Tak, jak mieli zaufać słuchacze Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Oto tych, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je, uznał On za swoich najbliższych krewnych, za swoją matkę i braci. My, oczywiście, jesteśmy spokojni, słuchając tych słów, wiemy bowiem, że nie oznaczają one jakiegokolwiek lekceważenia czy niedocenienia pozycji Maryi. Wszak Ona najdoskonalej słuchała i wypełniała słowo swego Syna – słowo Boże.
Jezus jednak, w ten sposób, zachęca nas do budowania z Bogiem takiej właśnie bardzo serdecznej, duchowej, wręcz intymnej więzi. Nie jedynie jakiejś zewnętrznej, czy formalnej relacji, ale właśnie wewnętrznej, głębokiej, bardzo mocnej, wręcz rodzinnej więzi.
Chodzi zatem o to, aby nasze praktyki religijne nie były jedynie sztuką dla sztuki, czy też zachowaniem zwyczaju, nakazu lub tradycji, ale sposobem na stawanie się bratem i siostrą Jezusa! O taką więź chodzi! Duchową, wewnętrzną, bardzo osobistą – dosłownie: rodzinną!
A wówczas On będzie mógł dokonywać w naszym życiu wielkich rzeczy! Naprawdę – wielkich i niezwykłych! Takich, jak te, z dzisiejszego pierwszego czytania: rzeczy wielkich i przekraczających ludzki sposób przewidywania! Po prostu: cudów!
Na ile oceniam w tej chwili intensywność moich osobistych kontaktów z Jezusem?… Czy mogę mówić o prawdziwej, duchowej, osobistej, wręcz rodzinnej więzi – czy jednak o wypełnianiu nakazu tradycji, zwyczaju, obowiązku?… Czy Jezus jest – staje się coraz bardziej – moim Bratem, Osobą najbliższą na świecie?…
Niech Jezus błogosławi nam wszystkim, błogosławi naszym planom i zamiarom bo jesteśmy Jego rodziną. Czy bliższą czy dalszą to już od nas samych zależy. Nawet gdy się nie przyznajemy się Jezusa i sami wykluczamy się z Bożej Rodziny, pamiętajmy, że Jezus zawsze się do nas przyznaje i się nas nie wypiera. Mówi do nas jak do Judasz, Przyjacielu… Z tęsknotą oczekuje na osobiste spotkanie z nami i wspólne nas wszystkich w swoim Królestwie.
To prawda…
xJ