Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł Siłaczuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Z kolei, imieniny przeżywają dzisiaj: Katarzyna Centkowska i Katarzyna Baczkura, także należące przed laty do Wspólnot młodzieżowych.
Imieniny przeżywa dziś również Katarzyna Pałysa, Mama Jakuba, za moich czasów: Prezesa Służby liturgicznej w Miastkowie. Pani Katarzyna jest Osobą bardzo oddaną swojej Rodzinie, a do tego – Osobą niezwykle energiczną i żywiołową! Wręcz przebojową! Oby Jej nigdy tej dobrej energii i Bożego zapału nie zabrakło!
Wszystkich świętujących dziś zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, za chwilę z moim Współpracownikiem, Księdzem Tomaszem Małkińskim, udajemy się do Rektoratu Uniwersytetu, przy którym pełnimy posługę Duszpasterzy akademickich, aby omówić sprawę zbliżających się Świąt i opłatka uczelnianego. Przy tej okazji, chcę podkreślić naprawdę wielką życzliwość Władz Uczelni, w tym przede wszystkim Pani Rektor, Profesor Tamary Zacharuk.
Zaledwie kilka dni temu, w piątek, mieliśmy obaj bardzo dobrą rozmowę z Panią Rektor, w trakcie której udało się ustalić kilka naprawdę ważnych spraw, w zakresie współpracy Duszpasterstwa Akademickiego z Uczelnią. Pani Rektor jest naprawdę otwarta na wszelkie propozycje i podobnie, jak nam, zależy Jej bardzo, aby jakoś dotrzeć do serc młodych ludzi – także z przekazem wiary! Bardzo to doceniamy i jesteśmy wdzięczni za taką postawę! I – bądź, co bądź – odwagę w jasnym i wyraźnym przyznawaniu się do swojej wiary. Niech Bóg sam błogosławi Pani Rektor i Wszystkim, którym szczerze zależy na Młodzieży. I samej Młodzieży.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 34 Tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Dn 1,1–6.8–20; Łk 21,1–4
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
W trzecim roku panowania króla judzkiego Jojakima przybył król babiloński Nabuchodonozor pod Jerozolimę i oblegał ją. Pan wydał w jego ręce króla judzkiego Jojakima oraz część naczyń domu Bożego, które zabrał do ziemi Szinear do domu swego boga, umieszczając naczynia w skarbcu swego boga.
Król polecił następnie Aszfenazowi, przełożonemu swoich dworzan, sprowadzić spośród Izraelitów z rodu królewskiego oraz z możnowładców młodzieńców bez jakiejkolwiek skazy, o pięknym wyglądzie, obeznanych z wszelką mądrością, posiadających wiedzę i obdarzonych rozumem, zdatnych do służby w królewskim pałacu. Zamierzał ich nauczyć pisma i języka chaldejskiego. Król przydzielił im codzienną porcję potraw królewskich i wina, które pijał. Mieli być wychowywani przez trzy lata, by po ich upływie rozpocząć służbę przy królu.
Spośród synów judzkich byli wśród nich Daniel, Chananiasz, Miszael i Azariasz. Daniel powziął postanowienie, by się nie kalać potrawami królewskimi ani winem, które król pijał. Poprosił więc nadzorcę służby dworskiej, by nie musiał się kalać.
Bóg zaś obdarzył Daniela przychylnością i miłosierdziem nadzorcy służby dworskiej. Nadzorca służby dworskiej powiedział do Daniela: „Obawiam się, by mój pan, król, który przydzielił wam pożywienie i napoje, nie ujrzał waszych twarzy chudszych niż młodzieńców w waszym wieku i byście nie narazili mojej głowy na niebezpieczeństwo u króla”.
Daniel zaś powiedział do strażnika, którego ustanowił nadzorca służby dworskiej nad Danielem, Chananiaszem, Miszaelem i Azariaszem: „Poddaj sługi twoje dziesięciodniowej próbie: niech nam dają jarzyny do jedzenia i wodę do picia. Wtedy zobaczysz, jak my wyglądamy, a jak wyglądają młodzieńcy jedzący potrawy królewskie, i postąpisz ze swoimi sługami według tego, co widziałeś”.
Przystał na to ich żądanie i poddał ich dziesięciodniowej próbie. A po upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie. Strażnik zabierał więc ich potrawy i wino do picia, a podawał im jarzyny.
Dał zaś Bóg tym czterem młodzieńcom wiedzę i umiejętność wszelkiego pisma oraz mądrość. Daniel miał dar rozeznawania wszelkich widzeń i snów. Gdy minął okres ustalony przez króla, by ich przedstawić, nadzorca służby dworskiej wprowadził ich przed Nabuchodonozora.
Król rozmawiał z nimi i nie można było znaleźć pośród nich wszystkich nikogo równego Danielowi, Chananiaszowi, Miszaelowi i Azariaszowi. Zaczęli więc sprawować służbę przy królu. We wszystkich sprawach wymagających mądrości i roztropności, jakie przedstawiał im król, okazywali się dziesięciokrotnie lepsi niż wszyscy wykładacze snów i wróżbici w całym jego królestwie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki.
I rzekł: „Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”.
Chociaż całe pierwsze czytanie tchnie taką – powiedzielibyśmy – sielankową atmosferą, to jednak nie możemy stracić sprzed oczu faktu, iż mówimy o najeźdźcy, który czterech młodych ludzi wziął do swojej służby na zasadzie niewoli: oni nie znaleźli się u niego na własną prośbę, nie było to także raczej przedmiotem ich marzeń.
Owszem, można powiedzieć, że taki rodzaj znoszenia niewoli wiąże się z pewnym komfortem i wygodą, bo i ogólny spokój, i warunki mieszkaniowe dobre, i wyżywienie „jak się patrzy”… I służba na – bądź, co bądź – renomowanych stanowiskach, bo być doradcą królewskim to jednak dość znaczący status społeczny.
Ale pomimo tego wszystkiego – podkreślmy to raz jeszcze – mówimy o niewoli! A ci czterej młodzi ludzie – zaznaczmy to wyraźnie: ci czterej bardzo prawi ludzie – wiedzieli, że przede wszystkim muszą pozostać wierni swemu Bogu. Znakiem tej wierności było z ich strony to, że nie chcieli spożywać potraw z królewskiego stołu. W dzisiejszym czytaniu wyraźnie słyszymy o «kalaniu się» tymi potrawami – i że właśnie owego skalania Daniel chciał uniknąć, a z nim także i jego przyjaciele.
Bóg wspierał ich w tych pragnieniach i w tej postawie, powodując nawet dobre nastawienie ku nim ze strony nadzorcy służby dworskiej, który – dzięki temu zapewne – przystał na propozycję Daniela. I okazało się, że było warto, bo młodzi Izraelici prezentowali się o wiele korzystniej, niż ich rówieśnicy, spożywający potrawy królewskie. Była to wyraźna interwencja Boga! Zresztą, nie ostatnia.
Już bowiem w następnych zdaniach słyszymy, że dał […] Bóg tym czterem młodzieńcom wiedzę i umiejętność wszelkiego pisma oraz mądrość. Daniel miał dar rozeznawania wszelkich widzeń i snów. A jeszcze nieco dalej: Król rozmawiał z nimi i nie można było znaleźć pośród nich wszystkich nikogo równego Danielowi, Chananiaszowi, Miszaelowi i Azariaszowi. Zaczęli więc sprawować służbę przy królu. We wszystkich sprawach wymagających mądrości i roztropności, jakie przedstawiał im król, okazywali się dziesięciokrotnie lepsi niż wszyscy wykładacze snów i wróżbici w całym jego królestwie. O czym to świadczyło, moi Drodzy?
A właśnie o tym, że Bóg naprawdę nigdy nie zostawia człowieka w trudnym położeniu. Owszem, pewnie powiemy, że to dzisiejsze opowiadanie jest takie trochę „cukierkowate”, wszystko tu takie miłe i przyjemne, jakby nie chodziło w ogóle o najazd wroga i niewolę! Z osobistego doświadczenia z pewnością wiemy, że w życiu zwykle nie jest tylko miło i słodko, przychodzą trudności, są chwile załamań…
Ale nawet taka rzeczywistość naprawdę wygląda o wiele korzystniej, a wręcz piękniej, kiedy pozwolimy w niej działać naszemu Bogu! Kiedy Mu bezgranicznie zaufamy! Kiedy pozostaniemy Mu totalnie wierni! On wówczas włączy się we współpracę z nami – bo będzie mógł się włączyć, bo uzna, że Mu na to pozwalamy, dajemy Mu zielone światło! Pewnie już nieraz sami się o tym przekonaliśmy…
Zapewne właśnie z takiego przekonania wyszła dziś uboga wdowa, która – jak stwierdził obserwujący ją przy świątyni Jezus – z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie. Cały swój niedostatek złożyła w Boże ręce. Można powiedzieć, że ten niedostatek – to wielkie błogosławieństwo dla niej! Bo dzięki niemu mogła się całkowicie oddać w Boże ręce.
Przecież bowiem mogła sobie zatrzymać jeden z dwóch pieniążków, które miała w ręku – i też podziwialibyśmy ją za wspaniałe zaufanie Bogu. Ale ona oddała oba pieniążki, bo zaufała totalnie! Odczytała zapewne całą sytuację, w jakiej się znalazła, jako niepowtarzalną okazję powierzenia całego swego życia w ręce Boga, bez ludzkiego kombinowania.
Podobnie i czterej młodzi Izraelici – skoro znaleźli się w takim, a nie innym położeniu i wiedzieli, że przynajmniej na tamten moment nie za bardzo mogą coś po ludzku zdziałać, żeby tę sytuację zmienić, to postanowili pozostać wierni Bogu i Jego wolę wypełnić, Jego Prawa dokładnie przestrzegać, o Nim świadczyć wobec ludzi ze swego otoczenia – tak, tamtego wrogiego otoczenia! I właśnie dzięki takiej ich postawie – Bóg mógł swobodnie działać i wielkich, naprawdę wielkich rzeczy przez nich dokonywać.
A jak ja reaguję na trudne sytuacje, które dzieją się w moim życiu? Czy denerwuję się, miotam z bezsilności, przeklinam cały świat i ludzi – a może i Pana Boga przy okazji – czy może traktuję to jako okazję do totalnego oddania się w ręce Boga, aby to On mógł dalej działać i moje sprawy poprowadzić?… Czy staram się nawet takie właśnie trudne sprawy widzieć jako Boży dar dla mnie i znak Bożej troski o mnie? Czy jednak – w takich właśnie sytuacjach – nie próbuję na siłę kombinować po swojemu, starając się za wszelką cenę samemu swoje problemy rozwiązać?…
I czy nie przyszła mi do głowy taka myśl, że może Bóg celowo dopuszcza na mnie czasami takie trudne sytuacje, bo nie ma innej możliwości, aby wziąć moje sprawy w swoje ręce i mi pomóc, gdyż ja – perfekcjonista w każdym calu – nigdy Go nie dopuszczam, uważając, że sam sobie ze wszystkim poradzę?… Czy zatem staram się docenić tę troskę Boga, który – pomimo mojego takiego właśnie nastawienia – robi, co może, aby mi naprawdę i skutecznie pomóc?…
Dzisiejsza Ewangelia pobudziła we mnie pragnienie wrzucenie ” przysłowiowego wdowiego grosza” na konto Księdza kanonik Marka na potrzeby parafii w Surgucie.
Ps. U mnie w kuchni pachnie piernikowo i ten zapach zaprasza mnie do zostawienia internetu 🙂 i sprawdzenia co się tam dzieje….
Wróciłam właśnie z 8 już spotkania SOW. I mogę odpowiedzieć Księdzu na tytułowe pytanie. Trudności zabiera Jezus, gdy oddajemy Mu je, w pokorze serca , z ufnością. Dziś właśnie złożyliśmy swoje serca z ranami, z nałogami i innymi grzechami na ręce kapłana a On złożył je wszystkie na ołtarzu. Postawił na nich Kielich z Ciałem Jezusa, pomodlił się i Jezus zabrał nasze troski. Jezus przyszedł do naszych nowych serc czy to w sposób fizyczny czy duchowy. Czy wierzycie w to? Ja TAK, ja wierzę, ja ufam Jezusowi.
To pięknie! Tylko proszę – tak dla przypomnienia – rozwinąć skrót SOW…
xJ
Jest to nieformalny skrót Seminarium Odnowy Wiary, które za tydzień kończymy Mszą Świętą i Agapą. Jak te 11 tygodni szybko minęły. Dziś oddaliśmy swe życie Maryi, Matce Kościoła.
Dzięki za wyjaśnienie.
xJ