Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ojciec Cezary Szcześniak, Kapucyn, należący w swoim czasie – jeszcze jako Czarek – do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan Mu błogosławi w realizacji powołania kapłańskiego i zakonnego. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, przypominam o naszej Wielkiej Księdze Intencji! Zaglądajcie tam, włączajcie do swoich modlitw zapisane tam intencje, zgłaszajcie też nowe. Niech to nasze forum będzie płaszczyzną budowania wspólnoty modlitewnej.
A jutro nasze forum stanie się płaszczyzną budowania wielkiego bogactwa duchowego, intelektualnego i misyjnego! Po prostu – słówko z Syberii!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 34 Tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Dn 6,12–28; Łk 21,20–28
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA DANIELA:
Mężowie pobiegli gromadnie i znaleźli Daniela modlącego się i wzywającego Boga. Udali się więc do króla i oznajmili mu w sprawie zakazu królewskiego: „Czy nie kazałeś, królu, ogłosić dekretu, że ktokolwiek prosiłby w ciągu trzydziestu dni o coś jakiegokolwiek boga lub człowieka poza tobą, ma być wrzucony do jaskini lwów?”
W odpowiedzi król rzekł: „Sprawę rozstrzygnięto według nienaruszalnego prawa Medów i Persów”.
Na to odpowiedzieli zwracając się do króla: „Daniel, ten mąż spośród uprowadzonych z Judy, nie liczy się z tobą, królu, ani z zakazem wydanym przez ciebie. Trzy razy dziennie odmawia swoje modlitwy”.
Gdy król usłyszał te słowa, ogarnął go smutek, postanowił uratować Daniela i aż do zachodu słońca usiłował znaleźć sposób, by go ocalić.
Lecz ludzie ci pospieszyli gromadnie do króla, mówiąc: „Wiedz, królu, że zgodnie z prawem Medów i Persów żaden zakaz ani dekret wydany przez króla nie może być odwołany”. Wtedy król wydał rozkaz, by sprowadzono Daniela i wrzucono do jaskini lwów.
Król zwrócił się do Daniela i rzekł: „Twój Bóg, któremu tak wytrwale służysz, uratuje cię”. Przyniesiono kamień i zatoczono go na otwór jaskini lwów. Król zapieczętował go swoją pieczęcią i pieczęcią swych możnowładców, aby nic nie uległo zmianie w sprawie Daniela.
Następnie król odszedł do swego pałacu i pościł przez noc, nie kazał wprowadzić do siebie nałożnic, a sen odszedł od niego. Król wstał o świcie i udał się spiesznie do jaskini lwów. Gdy był blisko jaskini, wołał do Daniela głosem pełnym bólu: „Danielu, sługo żyjącego Boga, czy Bóg, któremu służysz tak wytrwale, mógł cię wybawić od lwów?”
Wtedy Daniel odpowiedział królowi: „Królu, żyj wiecznie. Mój Bóg posłał swego anioła i on zamknął paszczę lwom; nie wyrządziły mi one krzywdy, ponieważ On uznał mnie za niewinnego; a także wobec ciebie nie uczyniłem nic złego”. Uradował się z tego król i rozkazał wydobyć Daniela z jaskini lwów; nie znaleziono na nim żadnej rany, bo zaufał swemu Bogu. Na rozkaz króla przyprowadzono mężów, którzy oskarżyli Daniela, i wrzucono do jaskini lwów ich samych oraz ich dzieci i żony. Nim jeszcze wpadli na dno jaskini, pochwyciły ich lwy i zmiażdżyły ich kości.
Król Dariusz napisał do wszystkich narodów, ludów i języków zamieszkałych po całej ziemi: „Wasz pokój niech będzie wielki. Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. On uratował Daniela z mocy lwów”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą. Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.
Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni. Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą.
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.
Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”.
Bardzo ciekawe studium psychologiczne można by przeprowadzić nad zachowaniem króla Dariusza, opisanym w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Można by bowiem zapewne mówić o wewnętrznej walce, jaką prowadził sam ze sobą, a może bardziej – o wewnętrznym miotaniu się…
Oto najpierw wydał on dekret, zabraniający oddawania czci jakiemukolwiek bóstwu, poza nim samym. Był to osobisty dekret króla, ale jego obowiązywalność potwierdzały «nienaruszalne prawa Medów i Persów». W jakiś sposób zatem wiązały one samego króla, który – zgodnie z ich zapisami – nie mógł odwołać swojego własnego rozporządzenia. I właśnie z tego zrodził się problem, bo tym, który złamał królewski zakaz, okazał się Daniel, zaufany króla.
I teraz powstała sytuacja taka, że król wiedział, co postanowił i w związku z tym dobrze wiedział, co musi zrobić z Danielem, z drugiej jednak strony nie chciał tego robić i dlatego podjął wszelkie działania, aby go uratować. Zdecydował się nawet na całonocny post, co w tej konkretnej sytuacji musimy chyba uznać za działanie absolutnie wyjątkowe! Bo jeżeli takiego rozwiązania chwyta się pogański władca, aby ratować swego ulubionego sługę przed swoim własnym rozporządzeniem, to – patrząc na całą sprawę całościowo – mamy do czynienia z sytuacją przedziwną!
W dodatku, na ręce króla parzyli możnowładcy, nieprzychylni Danielowi, którym bardzo zależało na tym, by ulubionemu królewskiemu słudze zaszkodzić, by go skazać. I wszystkie prawne atuty – jeśli tak można powiedzieć – mieli po swojej stronie.
Po drugiej stronie był król, któremu drogę do rozwiązania całej sprawy blokowało jego własne zarządzenie. A jeśli tak bardziej precyzyjnie określić cały problem, to możemy stwierdzić, że na przeszkodzie do pozytywnego rozwiązania sprawy Daniela stanęło królowi… bóstwo jego samego! Oczywiście, fałszywe bóstwo, ale jednak. A kto przyszedł z pomocą?
Widzimy: Bóg prawdziwy! Prawdziwe Bóstwo. Prawdziwy Bóg musiał rozwiązać problem, jaki wytworzył fałszywy bóg, który – paradoksalnie – chociaż został przez prawdziwego Boga w tym momencie pokonany, to jeszcze był z tego powodu bardzo zadowolony! Niezwykle ciekawa sytuacja.
A jednocześnie pokazująca nam jasno, do jakich komplikacji w swoim własnym życiu doprowadza człowiek, który w swojej osobistej hierarchii ważności zajmuje miejsce Boga. Sam sobie szkodzi, sam w swoim życiu powoduje totalny bałagan, a jeżeli od jego decyzji zależy życie innych, to także i w ich życiu bałagan ów powstaje. I dopiero interwencja prawdziwego Boga przywraca porządek.
Dobrze, że król Dariusz sam to dostrzegł i uznał wyższość prawdziwego Boga, co zresztą potwierdził słowami: Wasz pokój niech będzie wielki. Wydaję niniejszym dekret, by na całym obszarze mojego królestwa odczuwano lęk i drżenie przed Bogiem Daniela. Bo On jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi.
A kiedy przyjdzie dzień, zapowiedziany przez Jezusa w dzisiejszej Ewangelii, wówczas już nikt nie będzie miał wątpliwości, iż jedyna, pełna i autentyczna władza należy tylko do jednego, prawdziwego Boga!
Jezus tak o tym dzisiaj mówi: Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. Dodaje jednak: A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Właśnie! Dla tych, którzy zawsze uznawali nad sobą władzę prawdziwego Boga, ten dzień będzie czasem wielkiej radości – radości ujrzenia Jego Oblicza. A ci, którzy w swoim własnym życiu i w swoim własnym sercu sami rozsiedli się na pierwszym miejscu – miejscu należnym tylko Bogu – w takim dniu będą mieli problem… I to duży problem…
Bo w tym dniu – jeśli tak można powiedzieć – zostanie przywrócony ów zasadniczy porządek rzeczy i spraw, zostanie ostatecznie uporządkowana hierarchia we wszechświecie: Bóg już nie będzie miał żadnej „konkurencji”, bo już nikt nie będzie zgłaszał jakichś dziwnych i nieuprawnionych pretensji do miejsca, które zajmuje. Wszyscy zbawieni otoczą Jego tron i razem z Nim będą przebywać na wieki.
Czy to samo zapewnią inni bogowie – ci fałszywi – swoim wyznawcom?… Wiemy, że nie. Dlatego ten, kto we wszystkim polega na sobie, wszystko w tym dniu przegra.
Warto zatem postawić sobie odważnie i szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy aby na pewno Bóg zajmuje w moim życiu miejsce sobie należne, czy też może – przynajmniej od czasu do czasu – próbuję rozpychać się i część tego miejsca na Jego tronie sam zajmować?… Czy Bóg zawsze i bezapelacyjnie panuje w moim życiu? Jeśli tak, to po czym to konkretnie widać?…
Nasz Bóg! Nasz Bóg, ” jest jest Bogiem żyjącym i trwa na wieki. On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi. ” Amen. Alleluja. Amen.
Nasz Bóg! Nasz Pan! Amen
xJ