Moi Drodzy, dawno nie przypominałem o naszej Wielkiej Księdze Intencji i o naszej duchowej łączności o godzinie 20:00. Przypominam więc!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 20 Tygodnia zwykłego, rok II,
19 sierpnia 2020.,
do czytań: Ez 34,1–11; Mt 20,1–16a
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Pan skierował do mnie te słowa: „Synu człowieczy, prorokuj o pasterzach Izraela, prorokuj i powiedz im, pasterzom: Tak mówi Pan Bóg: «Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście. Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i okrucieństwem obchodziliście się z nimi. Rozproszyły się owce moje, bo nie miały pasterza, i stały się żerem wszelkiego dzikiego zwierza polnego. Rozproszyły się, błądzą moje owce po wszystkich górach i po wszelkim wysokim pagórku, i po całej krainie były owce moje rozproszone, a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał».
Dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pana: «Przecież owce moje stały się łupem i owce moje służyły za żer wszelkiemu dzikiemu zwierzęciu polnemu, bo nie było pasterza, pasterze zaś nie szukali owiec moich, bo pasterze sami siebie paśli, a nie paśli moich owiec».
Dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pana: Tak mówi Pan Bóg: «Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres pasterzowaniu ich, a pasterze nie będą paść samych siebie, wyrwę moje owce z ich paszczy, nie będą już one służyć im za żer».
Albowiem tak mówi Pan: «Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę»”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: «Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam». Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?» Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: «Idźcie i wy do winnicy».
A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: «Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych». Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.
Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: «Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty». Na to odrzekł jednemu z nich: «Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?»
Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.
Jak w ogóle określić takiego pasterza, który nie dość, że nie dba o powierzone sobie owce, to jeszcze je niszczy, brutalnie wykorzystuje, żeruje na nich?… Czy to w ogóle pasterz – czy tego pięknego i naprawdę poruszającego serce określenia należy używać w odniesieniu do kogoś takiego?
Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę zarzuty, jakie Bóg dzisiaj im stawia – a lista ich jest długa: Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście. Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i okrucieństwem obchodziliście się z nimi. Rozproszyły się owce moje, bo nie miały pasterza, i stały się żerem wszelkiego dzikiego zwierza polnego. Rozproszyły się, błądzą moje owce po wszystkich górach i po wszelkim wysokim pagórku, i po całej krainie były owce moje rozproszone, a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał.
Przecież taka postawa rzekomych pasterzy to całkowite sprzeniewierzenie się ich misji! Całkowite! Przypomina się ewangeliczna przypowieść o budowaniu domu na piasku i jego wielkim upadku pod wpływem wichur: w tym przypadku również mówimy o wielkim upadku – tym większym, im wyżej wynosi pasterza jego zaszczytne powołanie i misja.
Tak, pasterz to ktoś, w ludzkim rozumieniu stojący bardzo wysoko – oczywiście, na płaszczyźnie moralnej, duchowej, także intelektualnej. To ktoś, kto dla innych jest wzorem, przewodnikiem, autorytetem. Zwłaszcza w obecnej dobie – totalnego kryzysu autorytetu jako takiego i autorytetów, czyli ludzi, których za takowe możemy uważać – określenie kogoś tym mianem niesie ze sobą duży ładunek znaczeń. Nawet emocjonalnie reagujemy jakoś tak szczególnie, gdy mówimy o kimś, że jest naszym pasterzem, dobrym pasterzem, przewodnikiem, autorytetem, punktem odniesienia…
I jeżeli teraz taki ktoś sprzeniewierza się temu powołaniu i czyni to, w obrazowy sposób przedstawił dzisiaj Pan, to cóż tu jeszcze można powiedzieć?… Po ludzku, trudno to nawet wyrazić.
Po ludzku – owszem. Dlatego Bóg sam mówi: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres pasterzowaniu ich, a pasterze nie będą paść samych siebie, wyrwę moje owce z ich paszczy, nie będą już one służyć im za żer. I jeszcze dodaje zdanie, które brzmi wielkim pocieszeniem: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę.
Chyba na to szczególnie liczymy – właśnie w obecnym czasie, kiedy pasterze są tak zalęknieni, tak małoduszni, a niekiedy wręcz małostkowi… Kiedy boją się podjąć trudnych decyzji, które jednak trzeba podjąć – nawet wbrew powszechnie obowiązującym opiniom, albo modom – by bronić owce, ratować ich ducha, ocalić ich nadzieję… Tymczasem, nierzadko tacy pasterze sami nie wiedzą, dokąd zmierzają, a cóż dopiero kiedy trzeba im poprowadzić owce?…
A cóż powiedzieć o takich, o których dzisiaj sam Bóg mówi, iż wykorzystują swoją pozycję, wykorzystują owce, żerują na nich, dorabiają się ich kosztem, sami o siebie dbają, a nie o owce… Cóż powiedzieć o takich?…
I – żeby to było jasne i dobrze zrozumiane – chodzi tu o wszystkich, którzy ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za innych: wszystkich, zarówno duchownych, jak i świeckich, na wszystkich poziomach i we wszelkich możliwych okolicznościach! Bo zawsze i wszędzie potrzebni są dobrzy pasterze – i bardzo często takimi oni są! Na szczęście!
Niestety, nie brakuje i takich, o których Pan dzisiaj mówi: Oto jestem przeciw pasterzom. Pan wyraźnie się od nich odcina, nie identyfikuje się z nimi, odrzuca ich jako pasterzy. To chyba najbardziej dramatyczna sytuacja, w jakiej może się znaleźć człowiek – wyraźne zanegowanie jego postępowania przez Boga, prowadzące chociażby do stwierdzenia: Oto jestem przeciw pasterzom. Jeżeli staramy się nie nadużywać słowa: „tragedia”, to w tym przypadku jak najbardziej zasadnym jest jego użycie – tak, to jest tragedia!
A przecież pełnienie misji pasterskiej nie jest ponad siły człowieka. Jeżeli bowiem kogoś Bóg do tego powołuje, to na pewno daje też potrzebne wsparcie. I – jak to wynika z Jezusowej przypowieści, z dzisiejszej Ewangelii – nawet praca jednej godziny zostanie nagrodzona. Jeżeli człowiek da z siebie tyle, ile dać może – to i Bóg pomoże. I doceni, i nagrodzi, i pomnoży wszelkie dobro.
Ale trzeba dać z siebie wszystko, zaufać Bogu – i po prostu chcieć być dobrym pasterzem, starać się o to, mieć w sobie stale takie pragnienie i nim się kierować w swoim działaniu! Ciągle też pytać siebie, jakim pasterzem jestem?… Jak realizuję moją odpowiedzialność za zbawienie innych?
A to ostatnie pytanie musimy sobie postawić wszyscy! Wszyscy bez wyjątku! Bo my wszyscy, z racji przyjętego Chrztu, jesteśmy włączeni – między innymi – w misję pasterską Jezusa Chrystusa. Zatem, dzisiejsze pouczenie, zawarte w czytaniach biblijnych, nie odnosi się do grupki biskupów – jak pewnie pomyślało sobie wielu z nas – ale do każdej i każdego z nas indywidualnie.
Bo to każda i każdy z nas jest pasterzem dla kogoś – może rodzicem, a może wychowawcą, a może starszym rodzeństwem, przyjacielem, przewodnikiem, powiernikiem, doradcą, przełożonym, współpracownikiem, duszpasterzem, sąsiadem… I każda i każdy z nas – właśnie na tym swoim odcinku – ma być dobrym pasterzem.
Jestem takim?…
….można powiedzieć ,że to o księżach bo w kościele bo podobieństwo ale przecież to o nas wszystkich , którzy nie dość uczciwie, nie dość serdecznie, nie dość cierpliwie wykonujemy swoje prace, swoje obowiązki, swoje innych nauczanie….swoje innym pomaganie….
Tak, to prawda – to o nas wszystkich…
xJ