Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Kogałymu.
Bardzo dziękuję za Wasze komentarze, że jest ich coraz więcej i są piękne, mądre i głębokie. Tak trzymać! Zachęcam też i innych do dzielenia się swoją wiarą i słowem w komentarzach. Niech to będzie nasze wspólne rozmyślanie nad Słowem Bożym, gdzie nawzajem się ubogacamy i obdarowujemy tym cennym i pięknym skarbem jakim jest Słowo Boże.
Tu tę myśl przerywam i będę ją kontynuował w rozmyślaniu.
Niech Duch Święty da nam światło i mądrość. Amen.
(1 Kor 12, 31 – 13, 13)
Bracia: Starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich jednak jest miłość.
(Łk 7, 31-35)
Jezus powiedział do tłumów: „Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście”. Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność”.
Dziś wspomnienie świętych męczenników, Korneliusza, papieża i Cypriana, biskupa. Niżej link do ich biografii:
https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-16a.php3
Piękny jest ten Hymn o miłości, bardzo poetycki, przyjemny… Jednak kiedy spróbujemy przyjrzeć się, na ile nasza miłość jest z nim zgodna, na ile tak kochamy jak ten Hymn to określa, okazuje się, że te słowa są też trudne.
Ewangelia mówi nam o czymś odwrotnym – jak zachowują się ludzie, którzy nie kochają, którym brak miłości. Tacy ludzie są zgorzkniali, marudni, ich słowa są jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący.
Przyszedł Jan – niezadowoleni – zły duch go opętał, przyszedł Jezus – niezadowoleni – przyjaciel celników i grzeszników… I tak źle, i tak niedobrze.
A miłość jest cierpliwa, wszystko znosi. W miłości można trwać cierpliwie wobec słabości, choroby, a może i grzeszności drugiego człowieka.
Człowiek bez miłości będzie wiecznie narzekał, żółć się wylewa, ciągle źle, ciągle nie tak. Człowiek z miłością będzie widział dobro, będzie cierpliwy, łaskawy.
Można by dziś tak spojrzeć na siebie, popatrzeć na siebie z boku – jaki ja jestem? – cierpliwy, łaskawy, nie zazdroszczę, nie szukam poklasku, nie unoszę się pychą, nie zachowuję się bezwstydnie, nie szukam swego, nie unoszę się gniewem, nie pamiętam złego, nie cieszę się z niesprawiedliwości… Taki jestem? Wszystko znoszę, wszystkiemu wierzę, we wszystkim pokładam nadzieję? Z miłością i z miłości wszystko gotów jestem przetrzymać?
Czy jestem może jak te bawiące się dzieci, które przymawiają jeden drugim – przygrywaliśmy wam a wy nie tańczyliście…
Przypomina mi się niedawna sytuacja z jednej Mszy w Chanty-Manysjku, gdzie przyszło kilka młodych rodzin z małymi dziećmi. Pod koniec Mszy dwie małe dziewczynki zaczęły sobie wyrywać butelki ze smoczkami. Choć każda miała swoją butelkę, to jednak bardziej podobała się butelka koleżanki i zaczęła się walka, wisk, pisk, trudno było je rozdzielić.
My dorośli czasem jesteśmy do takich dzieci podobni, choć może nie tak otwarcie to pokazujemy. Może nie butelkę ze smoczkiem sobie wyrywamy, sobie nawzajem zazdrościmy, ale jakieś inne rzeczy.
Miłość nie zazdrości, nie szuka swego…
Spójrzmy dziś na swoją miłość – kogo kocham i jak kocham? Ten fragment bardzo często czytany jest na ślubach. Przede wszystkim, wzorem i obrazem każdej miłości, powinna być miłość małżonków. Jak wygląda miłość małżonków?
Jesteśmy dziś w Kogałymie, na Msze przyszło młode małżeństwo – Siergiej i Tatiana. Kilka lat są małżeństwem, ale teraz jakoś bardzo otworzyli się na Pana Boga, przygotowali się do ślubu i na Wniebowzięcie NMP, czyli równo miesiąc temu zawarli sakramentalny związek małżeński.
Przed samym ślubem, kiedy przyjechali do Surgutu, opowiadali taką historię, taką zwykłą, z codzienności życia. Siergiej podszedł to swojej żony i ją objął, przytulił. Zobaczyła to ich, chyba 7 letnia córka, Dasza i westchnęła na głos – любовь, любовь… (miłość, miłość). Piękne świadectwo, kiedy dzieci widzą miłość rodziców, a nie kiedy rodzice się kłócą.
Miłość małżonków to pierwszy wzór i obraz miłości, dlatego przede wszystkim małżonkowie wobec siebie powinni być cierpliwi, łaskawi, nie szukać swego, nie pamiętać złego, nie zachowywać się bezwstydnie… We wszystkim sobie nawzajem wierzyć, ufać, wszystko przetrzymać. Oby dzieci patrząc na rodziców często mówiły – любовь, любовь 🙂
Niestety czasem bywa, że ta miłość małżonków, czy rodziców, jest jak te dzieci wyrywające sobie butelki ze smoczkiem.
Prośmy o łaskę pięknej miłości, byśmy doskonalili się w miłości, byśmy wzrastali w miłości.
A co to jest miłość – miłość to np. wzajemne obdarowywanie. We wstępie wspomniałem, że wrócimy do tematu. Pięknym wyrazem miłości jest dzielenie się słowem Bożym, dzielenie się wiarą.
Czasem dyskusje zaczynają się wtedy, gdy jest trudny temat, gdy można coś skrytykować, nad czymś, albo kimś się podenerwować, pobuntować, krytykować – takie rozmowy, komentarze idą nam lepiej. A dzielić się słowem, wiarą – to jest trudniejsze. Jednak kiedy dzielimy się wiarą, dzielimy się Słowem Bożym – dzielimy się miłością, a nawet Miłością.
Zachęcam, byśmy pisali kilka słów o tym słowie, o swoich owocach rozmyślania nad tym słowem. Oby takich komentarzy było jak najwięcej.
A co u nas?
Zmieniły się trochę plany. Mieliśmy jechać na odległą północ, prawie na koło podbiegunowe, jednak, kiedy już wyruszyliśmy z Surgutu, poproszono nas stamtąd, nasze wspólnoty, czy moglibyśmy przenieść nasze spotkanie na inny termin, bo teraz mają dużo spraw. W innym mieście akurat się trochę pochorowali. Więc zmieniliśmy trochę marszrut i byliśmy dłużej w Nojabrsku, dziś jeszcze Kogałym i dziś wracamy do Surgutu.
Czasem tak bywa, że trzeba zmieniać swoje plany. Przypomina mi zawsze w takich sytuacjach pewien fragment w Dziejach Apostolskich, kiedy to apostołowie chcieli iść głosić do pewnego miasta, a Duch Święty im zabronił, do innego, a Duch Święty im nie pozwolił (Dz 16, 6-10). Wtedy Duch Święty wyznaczył im inny kierunek. Nam też Duch Święty wyznaczył nową trasę, jak GPS na ten tydzień.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Proszę Was o modlitwę za nas, ale też za ks. Jacka, który przeżywa swoje kapłańskie rekolekcje pod okiem Matki Bożej Kodeńskiej.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.
Pozdrawiam.
Niżej – parę fotografii przyrody, oraz rozważanie wideo, oraz pieśń – Hymn o Miłości po rosyjsku, w wykonaniu naszych sióstr.
Gdy czytałem pierwsze czytanie, to mi się przypomniało zdanie, które wypowiedział Kardynał Stefan Wyszyński. ,,Ludzie mówią: „Czas to pieniądz”. A ja wam mówię: „Czas to miłość”.” Tak jak Ks. Marek powiedział, zamiast miłości wstawmy swoje imię. I zastanówmy się, czy ten czas na Ziemi, który otrzymaliśmy od Boga, czy przeżywamy Go z miłością.
Dzięki, Janku, za przytoczenie cytatu z Prymasa Wyszyńskiego!
xJ
Miłość to piękne słowo, ale realizowanie go w życiu jest bardzo wymagające. Trzeba drugiego człowieka postawić na pierwszym miejscu, jego dobro przedłożyć nad własne. A dzisiejszy świat pokazuje nam życie w którym „JA” to dobro nadrzędne, moja wygoda, komfort, pozycja, pieniądze, wszystko to kłóci się z przesłaniem „Hymnu o miłości”.
„Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim” W Liście do Koryntian czytamy”Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.” Miłość ma nas czynić dorosłymi i odpowiedzialnymi za innych, nie tylko za siebie. I kiedy za radą Księdza Marka swoje imię odczytałam zamiast miłości w Hymnie to muszę przyznać, że kiepsko wypadłam i mam nad czym pracować, ale ta brzęczącą miedź w nagraniu naprawdę kiepsko brzmiała więc biorę się za siebie😉
Piękne jesienne widoki na zdjęciach, u nas na razie lato.
Dobry sposób na rachunek sumienia przed Spowiedzią: wstawić swoje imię w Hymnie o miłości – czyż nie?
xJ
Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, tylko gdzieś po drodze zatraciliśmy dziecięctwo Jego i jego piękne atrybuty. Małe dziecko, jest ufne, szczere do bólu, spontaniczne….. Jezus w swej przypowieści wybrał dorastające dzieci ” z placu zabaw, z targowiska” gdzie gwar, rozmowy bez składu i ładu, przechwalanie się kto silniejszy, bogatszy, lepiej ubrany, gdzie nie ma jedności ale krystalizuje się indywidualne myślenie; za kim stanąć, kogo słuchać , za kim iść?
Być dzieckiem mądrości, co to znaczy? Być otwartym na zmiany, nie trzymać się kurczowo stereotypów… bo ominiemy i Jana Chrzciciela i Jezusa…Być dzieckiem mądrości to nade wszystko przynależeć do Mądrości , którą jest sam Bóg.
Niezwykle głęboka refleksja. Dziękuję!
xJ
Czy wibrację miedzi czy cymbału można przyrównać do samopoznania własnej duszy? Jesteśmy przy jaźni czy też przyjaźni? Ludzie żyją w przyduchu, czy żyją w duchu lub przy duchu? Jak wysokie wibracje pozwolą ludziom iść na śmierć w imię wolności, wiary, poznania, itd.? Kto z ludzi odkryje w sobie tak silną iskrę Boga i stanie gotów na śmierć z przeświadczeniem, że po drugiej stronie jego dusza da radę wyciszyć swoją wibrację?