Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, chcę poinformować krótko, że remont naszej Kaplicy w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego przebiega sprawnie i widać już efekty. Oczywiście, na ostateczny efekt trzeba poczekać do zakończenia prac, co prawdopodobnie nastąpi w tym tygodniu. Chociaż – już w trakcie remontu – zwiększyliśmy zakres zaplanowanych działań o wymianę okien, bo te stare nie zabezpieczały przed wiatrem i mrozem, pomimo innych działań „uszczelniających” w Kaplicy. Dlatego podjąłem decyzję jeszcze o tej pracy.
Ale jest nadzieja, że w tym tygodniu skończymy i w następnym zostaną odnowione inne pomieszczenia w Ośrodku. W związku z remontem, tymczasową Kaplicę urządziliśmy w salce i tam się obecnie modlimy. Także dzisiaj, na Mszy Świętej, o godzinie 20:00.
Zapraszam tymczasem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii, aby pod natchnieniem Ducha Świętego i z Jego pomocą, odnaleźć to jedno, wyraźne wskazanie, z jakim Pan dzisiaj do każdej i każdego z nas się zwraca!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
3 Niedziela zwykła, B,
24 stycznia 2021.,
do czytań: Jon 3,1–5.10; 1 Kor 7,29–31; Mk 1,14–20
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.
Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego.
Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Mówię wam, bracia, czas jest krótki.
Trzeba więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali.
Przemija bowiem postać tego świata.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.
Motywem, który łączy dzisiejsze teksty biblijne, jakich przed chwilą wysłuchaliśmy, jest – by tak to określić – wezwanie do natychmiastowego działania. W pewnym sensie – nawet do pośpiechu, chociaż nie chodzi o działanie pobieżne, chaotyczne, „po łebkach”, ale jednak działanie dynamiczne i zdecydowane.
W pierwszym czytaniu, czas do podjęcia działania został wyraźnie określony: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona. Taką zapowiedź wygłosił Jonasz, na polecenie Boga i – jak słyszymy – spotkało się to ze zrozumieniem. Jak bowiem dalej informuje nas Autor natchniony, uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego. I to ich uratowało, gdyż zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
Zatem, te czterdzieści dni okazały się dobrym czasem do podjęcia nawrócenia, do całkowitej przemiany postępowania.
W drugim czytaniu słyszymy: Mówię wam, bracia, czas jest krótki. Tutaj akurat nie wiemy, co w praktyce oznacza stwierdzenie: czas jest krótki. I nie wyjaśnia nam tego dalszy ciąg czytania, w którym Święty Paweł wzywa: Trzeba więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Także ostatnie zdanie, w którym Paweł niejako dopowiada: Przemija bowiem postać tego świata, nie wskazuje na żadne konkretne dni ani daty.
Podobnie zresztą, jak słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Z lektury dalszej treści dowiadujemy się, że słowa te Jezus wypowiedział na początku publicznej działalności, kiedy powoływał pierwszych czterech Apostołów. Potem była Jego trzyletnia działalność, a potem dwa tysiące lat istnienia Kościoła – i to wszystko zostało objęte Jezusowym stwierdzeniem: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże, oraz Pawłowym: Mówię wam, bracia, czas jest krótki.
My dzisiaj wiemy, że kiedy Jezus mówił o swoim bliskim ponownym przyjściu na świat, to nie należało tego rozumieć w taki sposób, w jaki początkowo rozumieli Apostołowie i inni chrześcijanie, iż dokona się to wręcz „na dniach”. Nawet w momencie Wniebowstąpienia Jezusa, wysłannik z Nieba musiał ich wybudzić ze swoistego letargu i posłać do codziennej pracy, bo inaczej staliby, jak skamieniali, i wpatrywali się w Niebo, oczekując natychmiastowego powrotu swego Pana. No, może ewentualnie za dwa, albo trzy dni…
Tymczasem, to nie tak. Wszelkie bowiem określenia czasowe, postrzegane według naszego sposobu rozumienia, nijak mają się do rozumienia Jezusa, do rozumienia ewangelicznego. O ile jeszcze w pierwszym czytaniu, czas wyznaczony przez Boga został przez Niego dokładnie określony – co do dnia – o tyle już w Nowym Testamencie takie określenia, jak: «czas się wypełnił», «czas jest bliski», «czas krótki», «pełnia czasu», «czas ostateczny» – zyskują zupełnie nowe znaczenie.
Oto bowiem, wraz z przyjściem Jezusa, czas rzeczywiście się wypełnił. Dopełniły się obietnice, składane przez Proroków w Starym Testamencie, a zapowiadające przyjście Mesjasza, który dokona zbawienia rodzaju ludzkiego. Te obietnice się wypełniły, spełniły się nadzieje i oczekiwania, pragnienia ludzi. W tym sensie, możemy mówić o wypełnieniu się czasu.
Nie oznaczało to jednak – jak myślano już za czasów Jezusa – że powtórne przyjście Pana nastąpi natychmiast. Określeń, dotyczących wypełniania się czasu, nie powinniśmy odczytywać dosłownie, literalnie. Co nie znaczy, że nie powinniśmy się nimi w ogóle przejmować.
Każda i każdy z nas bowiem doświadcza zapewne, że nasz czas – ten, który został nam dany przez Boga, który przeżywamy na ziemi – jest naprawdę bardzo krótki. Czy może mamy wrażenie, że dłuży się on nam, że rok za rokiem, a nawet dzień za dniem, następuje tak bardzo wolno, ślamazarnie, nużąco wręcz i ospale, powodując ogólne zmęczenie życiem, znudzenie, brak motywacji do życia – czy jednak dostrzegamy bardzo szybki upływ tegoż czasu, jego niemalże pędzenie, przemykanie kolejnych dni i lat w takim tempie, że nie spostrzegamy się, jak nam one uciekają, my stajemy się coraz starsi, pewnie też i bardziej doświadczeni, a z naszego otoczenia odchodzą ludzie nam bliscy, z którymi dzieliliśmy trudy codzienności: członkowie rodziny, sąsiedzi, koledzy i koleżanki z pracy…
I czy w takiej sytuacji nie podpiszemy się pod słowami Apostoła Pawła, że czas jest krótki – naprawdę, bardzo krótki – dlatego ci, co płaczą, mogą przestać płakać, bo zaraz ustanie powód do płaczu, bo zmartwienie minie, zapomni się o nim, a przyjdą następne?… I ci, którzy się radują z powodu różnych ziemskich okoliczności, też zauważą, że te okoliczności szybko się zmieniają i już następnego dnia po jakiejś wielkiej radości – dopadają codzienne zmartwienia?… Tak szybko się wszystko zmienia, tak szybko!
Owszem, my ten czas liczymy, mierzymy zegarkami i kalendarzami, ale musimy przyznać, że upływa niesamowicie szybko… Wręcz się nam wymyka!
Zobaczmy, dopiero były Święta, dopiero Nowy Rok, a już styczeń powoli dobiega końca… Za tydzień, będzie już ostatni dzień stycznia, a przecież ten tydzień też minie nam tak szybko, jak minął poprzedni… Tak szybko, tak bardzo szybko – przemija postać tego świata. Czas jest naprawdę krótki…
Ale nie mówimy sobie tego tutaj po to, aby narzekać, użalać się, biadolić, czy załamywać ręce. Wprost przeciwnie, właśnie ta okoliczność winna nas jeszcze bardzie mobilizować do działania, do realizacji konkretnego, dobrego planu.
Zauważmy, że kiedy mieszkańcy Niniwy dowiedzieli się, ile konkretnie mają czasu na zmianę sytuacji, w jakiej żyli – jaką zresztą sami wytworzyli – natychmiast podjęli kroki w kierunku jej zmiany.
Jezus, ogłaszając wypełnienie się czasu i bliskość Bożego królestwa, wezwał do nawrócenia, ale jednocześnie sam dał przykład konkretnego działania: powołał pierwszych Apostołów, potem następnych – i zaczął publiczną działalność. Właśnie po to, aby czas, jaki był Mu dany na tym świecie, wykorzystać w pełni.
Paweł Apostoł także zachęca do tego, aby dostrzegać zmienność okoliczności i nie przywiązywać zbytniej wagi do aktualnego stanu ducha – żeby nie powiedzieć: nastroju czy humoru – bo to się i tak będzie zmieniało. Trzeba wytyczyć sobie jakiś jeden, zasadniczy kierunek i w tym kierunku konsekwentnie zmierzać, by upływający szybko czas i szybko dokonujące się w nas i wokół nas zmiany sytuacji, okoliczności i stanu ducha – nie powodowały zawirowań w naszych umysłach i sercach, nie powodowały jakichś psychicznych załamań. Po prostu, trzeba „chwytać” czas, trzeba go dobrze wykorzystywać, coś dobrego zawsze robić, do czegoś dążyć, jakieś konkretne cele osiągać!
Jezus – jeszcze raz to podkreślmy – ogłaszając wypełnienie się czasu i bliskość Królestwa, rozpoczął całą publiczną działalność. Właśnie w tym momencie, kiedy o tym mówił. W ten sposób wykorzystał ten dopełniający się czas. Nie usiadł i nie poczekał, aż przyjdzie koniec świata, a ludzie jakoś tam sobie dojdą do Nieba, tylko zaczął ich do tego przygotowywać. Żył teraźniejszością, która została Mu dana – i zrobił z niej najlepszy użytek.
Chociaż był Synem Bożym i tak naprawdę nic nie musiał, ale właśnie po to przyszedł na świat w określonym czasie, aby ten czas wykorzystać w całej pełni – dla naszego zbawienia. Dlatego po trzydziestoletnim pobycie w rodzinnym Domu, wraz ze swą Matką, a do pewnego czasu także z przybranym Ojcem, przez trzy lata publicznej działalności naprawdę nie ustawał w intensywnej pracy. Nawet w ostatnich dniach słyszeliśmy w Ewangelii słowa, wypowiedziane przez ludzi, obserwujących Jego pracę i poświęcenie, że odszedł od zmysłów! W innym miejscu Ewangeliści zapisali informację, że niekiedy nawet na posiłek nie miał czasu.
Oczywiście, my nie musimy akurat w tym aspekcie naśladować naszego Mistrza i Nauczyciela, byśmy mieli się zatracić w pracy, nie mając czasu na posiłek, na odpoczynek, na modlitwę, czy też – czasu dla rodziny, dla najbliższych… Jezus zresztą także poszukiwał czasu odosobnienia, odchodził na miejsca pustynne, aby się modlić… I spożywał posiłki, i spał w nocy – owszem.
Natomiast były takie dni, że pracy było więcej, bo i więcej ludzi przyszło, i ludzkiej biedy, której trzeba było zaradzić, było jakby więcej… Wtedy nie patrzył na zmęczenie, tylko całe swoje serce oddawał ludziom. Jak zresztą zawsze…
I nas tego uczy, abyśmy całe serce wkładali w to, co jest naszym życiowym powołaniem, co jest naszym życiowym zadaniem, co jest naszą powinnością. To mamy wykonywać – codziennie. I najlepiej, jak potrafimy. Nie zamęczać się, nie popadać zgubny, tak zwany „pracoholizm”; nie nadwyrężać życia i zdrowia, nie zarywać nocy bez potrzeby, nie zaniedbywać odpoczynku… W końcu, piąte przykazanie Dekalogu nie przestało obowiązywać.
Natomiast – z całą pewnością – nie marnować czasu, nie czekać na tak zwany „lepszy czas”, „lepszą okazję”, kiedy się może humor poprawi, albo okoliczności jakoś się poprawią, albo coś tam się jeszcze poprawi, co dzisiaj jakoś tak nam utrudnia działanie… Nie, już teraz, już dzisiaj, trzeba się brać do pracy! Brać się za to, co po prostu do nas należy.
Nie wolno nam hołdować zasadzie, że „co masz zrobić dzisiaj – zrób pojutrze, a będziesz miał dwa dni wolnego.” My, chrześcijanie, przyjaciele Jezusa, wiemy dobrze, że otrzymaliśmy nasz czas od Boga i mamy zrobić z niego dobry użytek. Nie wiemy, ile tego czasu mamy na tej ziemi, ale wiemy, że mamy tę chwilę obecną, dlatego w tej obecnej chwili mamy dawać z siebie wszystko, co tylko możemy, żeby jej nie zmarnować dla Królestwa niebieskiego.
Przeszłość już nie należy do nas, przyszłość jeszcze nie należy do nas. Jedna i druga jest w rękach Boga. Nasza jest teraźniejszość. Oczywiście, z Bożą pomocą, ale ta chwila, którą mamy teraz, jest nam dana na konkretne dobre działanie – właśnie teraz. Nie jutro, nie pojutrze, nie za tydzień, nie „po świętach”… Teraz! Bo czas jest krótki.
Jak sobie radzę z tym tak bardzo szybko uciekającym czasem?…
„Pójdź za Mną” Jezus po raz n-ty prosi mnie bym za Jego przykładem wyznaczył sobie cel i mimo napotykanych trudności konkretnie go realizował. Jeśli bedę żył bez Niego, bedąc przyspawany do swojej poręczy, bedę jak paralityk.
Kolejne ciekawe porównanie: przyspawany do swojej poręczy…
Pozdrawiam!
xJ
Jonasz , za drugim razem posłuchał Boga i stał się nosicielem Słowa Bożego i to z dobrym skutkiem.
Apostołowie potrzebowali więcej czasu, bo prawie trzy lata aby stać się głosicielami Dobrej Nowiny.
A ja…mając 72 lata nie zdążyłam jeszcze przeczytać Pisma Świętego, a co dopiero je zgłębić, by głosić wszem i wobec… ale wiem również to, że Bóg posługuje się nawet takimi osobami jak ja, by Jego królestwo rozszerzało się na ziemi. Dziś na ten przykład były u nas Benedyktynki, misjonarki z Ukrainy, wspomagając je, wspomagamy misję, a więc pośrednio przyczyniamy się do głoszenia o Jezusie.
Właśnie! I z takich gestów się cieszmy, takie działania podejmujmy. Nie popadajmy w smutek z powodu tego, czego nie udało się dokonać, ale dziękujmy za to, co się udało – i po prostu starajmy się, róbmy swoje. Myślę, że będzie się z czego cieszyć i za co Bogu dziękować!
xJ