Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiam spod Jasnej Góry, a konkretnie – z Domu Pielgrzyma. Wczoraj dotarliśmy przed 13:00 i najpierw – z Siostrą Przewodnik – zwiedzaliśmy najważniejsze miejsca Jasnej Góry, potem był obiad, potem Msza Święta w Kaplicy Cudownego Obrazu, potem zakwaterowanie w Domu Pielgrzyma, a następnie Droga Krzyżowa, którą odprawiliśmy na Wałach, aby dzień zakończyć Apelem Jasnogórskim.
Dzisiaj każdy kształtuje poranek tak, jak chce, a więc niektórzy poszli na Odsłonięcie Obrazu o godzinie 6:00 i zostaną na Mszy Świętej, a ja zająłem się tym słówkiem. I idę na Mszę Świętą na 7:30, potem – we własnym zakresie – śniadanie, czas dla siebie na Jasnej Górze, do 9:00 wykwaterowanie, a o 10:30 zaplanowane jest zwiedzanie – z Przewodnikiem – katedry częstochowskiej. Tak to wszystko rozplanowały Szefowe ze Wspólnoty Niewidomych i Niedowidzących z Garwolina. Po katedrze jest zaplanowany obiad, a potem się zobaczy.
Moi Drodzy, kiedy tak chodzę sobie po Jasnej Górze, kiedy wczoraj w zakrystii przygotowywałem się do Mszy Świętej, ale i w kilku innych momentach dane mi było zagadać z Ojcami i Braćmi Paulinami, albo Pracownikami tego miejsca, to muszę powiedzieć, że przygnębiające wrażenie robi na mnie to podporządkowanie reżimom sanitarnym, jakie tu widać na każdym kroku.
Już dobrych kilka lat, jak nie byłem na Jasnej Górze – ja swoje pragnienie spotkań z Matką w Jej cudownym Wizerunku realizuję zwykle w Kodniu – tym bardziej nie byłem w ostatnim czasie, zwłaszcza w tym, kiedy mocno „niewskazanym” było tu przybywać… Kiedy zatem oglądałem jakieś transmisje telewizyjne z tego miejsca, chociażby z Apelu, albo ze Mszy Świętej, na których obecnych było kilka Osób w Kaplicy, to zadawałem sobie pytanie, czy to nie jest aby to miejsce, w którym tyle uzdrowień się dokonało?! A nawet i o kilku wskrzeszeniach wiadomo! Czy to nie jest to miejsce?
Teraz, na szczęście, ludzie powrócili, ale jak nasi Rządcy zarządzą nam kolejną „falę” spowodowaną „bardzo groźną mutacją”, to znowu wierni będą sprzed drzwi Kaplicy odsyłani, jak wówczas?
Muszę Wam powiedzieć, że choć pociesza mnie ta ilość Pielgrzymów, których znowu tu widzę, to przygnębia mnie ilość komunikatów, nakazujących zakładanie wszędzie tych koszmarnych masek i dezynfekcję rąk. A już wyjście koncelebransów z zakrystii do prezbiterium w Kaplicy bez maski jest niedopuszczalne! Ogłoszenie, które nakazuje zakładanie tego „cudownego” kawałka materiału, opatrzone jest słowami „bezwzględnie”, „koniecznie” i jeszcze kilkoma wykrzyknikami!
Zadaję sobie pytanie, kiedy to Jasna Góra była tak podporządkowana jakiejkolwiek władzy świeckiej, jak jest obecnie?! Wczoraj, kiedy na Mszy Świętej założyłem tę nieszczęsną maskę – chociaż co chwilę ją zdejmowałem, żeby wziąć głębszy oddech – przypomniały mi się słowa Jana Pawła II, że tu zawsze byliśmy wolni. Więc ja tu się czuje zniewolony! Tak, zniewolony strachem, nadmierną uległością i bezsensownymi zarządzeniami tych, którym powierzono opiekę nad tym miejscem.
Dlatego już wczoraj postanowiłem sobie, że nie przyjadę tu wcześniej, niż te wszystkie absurdy zostaną odwołane. Bo nie potrafię patrzeć w Oblicze Matki, która tylu cudów dokonała w tym miejscu, mając na twarzy zniewalający kaganiec. To w końcu wierzymy w moc Bożą, która się tu objawia, czy nie wierzymy?!
Przepraszam za może mocne słowa, ale każde z nich piszę z przekonaniem. To naprawdę smutny widok. Kiedy wreszcie naprawdę uwierzymy w moc Bożą, a nie będziemy grzecznie tańczyć tak, jak nam zagrają rządcy tego świata?!
Moi Drodzy, bez względu na to wszystko, pamiętam o Was i o Waszych sprawach w modlitwie – przed Obliczem Matki.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Rozważanie – jak w każdy wtorek – przygotowała Ania. Bardzo Jej za to dziękuję, podobnie jak dziękuję za nasz stały, dobry kontakt i udział Ani w audycjach, w ramach cyklu DROGAMI MŁODOŚCI, w Katolickim Radiu Podlasie. Także w ostatniej audycji. Modlitwą staram się odwdzięczać tę życzliwość.
Zatem, co dzisiaj mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 16 Tygodnia zwykłego, rok I,
20 lipca 2021.,
do czytań: Wj 14,21–15,1; Mt 12,46–50
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a synowie Izraela szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie. Egipcjanie ścigali ich. Wszystkie konie faraona, jego rydwany i jeźdźcy ciągnęli za nimi w środek morza.
O świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: „Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami”.
A Pan rzekł do Mojżesza: „Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców”. Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie uciekając biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w pośrodku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, które weszło w morze ścigając synów Izraela. Nie ocalał z nich ani jeden. Synowie zaś Izraela szli po suchym dnie morskim, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie.
W tym to dniu wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza. Gdy Izraelici widzieli wielkie dzieło, którego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi.
Wtedy Mojżesz i synowie Izraela razem z nim śpiewali taką pieśń chwały ku czci Pana:
Śpiewajmy Panu, który moc okazał.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić. Ktoś rzekł do Niego: „Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą”.
Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?”
I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.
A OTO SŁÓWKO ANI:
Dzisiejsze słowo jest dość znane, każdy z nas słyszał je niejednokrotnie czy to w kościele, czy na katechezie. Dzisiaj przychodzi do nas po raz kolejny, skłaniając do zastanowienia, do chwili rozmyślania. Mi dzisiejsze słowo mówi o czymś, co jest trudno odnaleźć i rozeznać, ale czego warto szukać. Chodzi o powołanie. W każdym wieku Pan powołuje nas do przeróżnych rzeczy, posług i miejsc.
Pierwsze czytanie w oczywisty sposób pokazuje troskę Boga o każdego z nas, o jego wybrany i ukochany lud. Pan dokonał czegoś pozornie niemożliwego, aby uratować i uwolnić go z niewoli. W historii, opisanej w tym czytaniu – jak w wielu innych podobnych wydarzeniach – warunkiem koniecznym było zaufanie, polegające na pozwoleniu na poprowadzenie tam, gdzie Bóg chce; na podążaniu za swoim powołaniem mimo, że nie zawsze wiemy dokąd ono nas może zawieść… Jest to trudne, nikt z nas nie lubi chodzić w nieznane, nie wiedząc, czy na pewno idzie dobrą drogą.
Do mnie osobiście Pan w tym czytaniu mówi: „Ja cię poprowadzę, rozdzielę morze przeciwności; wiem, że nie masz zupełnie pojęcia, dokąd idziesz i jak rozwiążę twoje problemy, ale nie musisz się martwić, bo ja to «ogarnę»”.
Jest to bardzo pocieszające – szczególnie, gdy nie ma się pewności, dokąd zawiedzie ścieżka naszego życia. Nawet, jeśli skręcimy źle, to tak, jak w nawigacji – Chrystus „wyliczy” nam „nową trasę” i wyprowadzi jak najwięcej dobra z sytuacji, w której się znaleźliśmy, abyśmy z Nim dotarli do celu naszej podróży: do nieba!
Ewangelia pokazuje drugi aspekt powołania – ten, w który to my musimy włożyć wysiłek. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką. Mimo, że czasem nie znamy naszego powołania – takiego szczegółowego, dotyczącego profesji, stylu i formy naszego życia – naszym zadaniem jest go szukać, rozpoznawać i żyć wiarą. Tam, gdzie jesteśmy, mamy wypełniać Bożą wolę, rozwijać się duchowo, miłować bliźnich i świadczyć o Chrystusie. To jest powołaniem każdego z nas.
Powołanie jest tematem, który dla mnie osobiście jest bardzo ważny. Módlmy się, abyśmy dali się prowadzić Panu i abyśmy znaleźli powołanie, które On nam przygotował.
Szczęść Boże ma ksiądz rację z tymi maskami chodzimy w nich jak psybpo ulicybrz urazy s te szczepionki nie wierzę w nie tak tak mój mąż ruszają nas do szczepień a najlepsza szczepionka i maseczka dla nas jest Jezus Chrystus tylko on nas może od tego uwolnić i oby ludzie w to uwierzyli miłego dnia z Bogiem wszystkim zyczec i opieki matki najświętszej bo ona jest nasza miłością i nadzieją na lepsze jutro
Dzięki za wypowiedź, ale już po raz kolejny proszę, aby pisać z innego sprzętu, albo sprawdzić przed wysłaniem, bo ilość literówek jest tak duża, że miejscami trudno zrozumieć treść wypowiedzi i myśl Autorki. Niemniej jednak, dziękuję za wyrażenie swego zdania!
xJ
Ja ostatni raz byłam na Jasnej Górze w grudniu 2019r., a więc przed tym całym szaleństwem, ale gdy w marcu czy kwietniu 2020r. uczestniczyłam we Mszach Św. za pośrednictwem TV, to garstka ludzi na Jasnej Górze, czy w tak ogromnym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, których widziało się w TV było smutnym i przygnębiającym widokiem…
W dzisiejszych czasach dobrze usłyszeć głos Kapłana, który wierzy i ufa bardziej Bogu niż ludziom, to rzadkie zjawisko.
Na Jasnej Górze jestem częstym bywalcem i z racji tego co się tam wyprawiało przez ostatni rok trzeba by było nazwać to miejsce zamkniętą górą.
Najgorsze restrykcje sanitarne i ograniczenia liczby osób chcących uczestniczyć we Mszy Świętej były podczas Mszy transmitowanych przez telewizję publiczną. W tygodniu była to godzina 7:00. Parę razy czułem się jak statysta, którego przestawiali po kątach, aby przypadkiem kamera nie ujęła mnie bez maseczki. Podczas tej mszy były specjalnie ustawiane krzesła, żeby w tv było widać dystans i maksymalnie ograniczoną liczbę osób, którą przed wejściem kontrolowała straż klasztorna.
Z opowiadań ludzi mieszkających w Częstochowie byli też tacy pielgrzymi, którzy ze łzami w oczach odjeżdżali z Jasnej Góry bo nie dane im było wejść do kaplicy Matki Bożej.
Zamiast wody święconej jest wszędzie inna woda, która ma widać lepsze właściwości bo daje uczucie bezpieczeństwa.
Jedyne co było pocieszające w tym wszystkim sanitarnym reżimie to możliwość godnego przyjęcia Pana Jezusa.
Maryjo Królowo Polski – módl się za nami!!!
Dziękuję za wszystkie wypowiedzi w tej sprawie! Cieszę się, że podobnie myślimy. Sytuacje, które opisuje Rafał, są naprawdę przygnębiające. Na szczęście, to Ona jest Królową i to Ona tam rządzi. Trzeba nam w to na nowo uwierzyć – pomimo takiego poziomu zastraszenia tych, którzy są „stróżami” tego miejsca…
xJ