Przecież tu jest Jezus!

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Dominik Kałaska, angażujący się w swoim czasie – w działalność Wspólnot młodzieżowych.

Urodziny natomiast przeżywa Maksymilian Lipka, Lektor z mojej rodzinnej Parafii, współtworzący wraz ze mną i z kilkoma Lektorami rekolekcje wielkopostne w FARO TV, o których też wspominałem tu, na forum.

Obu świętującym życzę codziennego dostrzegania i rozpoznawania realnej obecności Jezusa w Ich życiu. Więcej o tym w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

Serdecznie dziękuję Rafałowi za piękne i budzące nadzieję świadectwo, zapisane w komentarzu! Serce rośnie!

Raz jeszcze zachęcam do wczytywania się i komentowania słówka z Syberii. Podobnie, jak zachęcam do duchowej łączności z Pielgrzymami, zdążającymi – często także z naszymi intencjami – na Jasną Górę!

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad dzisiejszym Bożym słowem. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Na co szczególnie właśnie mnie wyczula? Niech Duch Święty będzie natchnieniem i światłem!

Na cały dzisiejszy Dzień Pański i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

19 Niedziela zwykła, B,

8 sierpnia 2021.,

do czytań: 1 Krl 19,4–8; Ef 4,30–5,2; J 6,41–51

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków!” Po czym położył się tam i zasnął.

A oto anioł, trącając go, powiedział mu: „Wstań i jedz!” Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Podniósł się więc, zjadł i wypił, i znowu się położył.

Powtórnie anioł Pana wrócił i trącając go, powiedział: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga!”. Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia.

Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz ze wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.

Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: „Jam jest chleb, który z nieba zstąpił”. I mówili: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakżeż może On teraz mówić: «Z nieba zstąpiłem»?”

Jezus im odpowiedział: „Nie szemrajcie między sobą. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.

Żydzi szemrzą przeciwko Jezusowi, bo oto stoi przed nimi Człowiek, którego od zawsze znają, i Jego Rodziców znają, i wiedzą, gdzie mieszkał ze swymi Rodzicami, i na ich oczach wzrastał – a teraz nagle przychodzi do nich i mówi, że zstąpił z Nieba! I że chce dać jakiś tajemniczy pokarm, jakiś chleb, który ma zapewnić życie wieczne! Co więcej, na samym końcu zaznacza, że tym chlebem to ma być Jego Ciało!

O co tu chodzi? O jaki chleb, który rzekomo ma na nich zstąpić z Nieba? Oni wiedzieli, że był w historii ich narodu taki czas, kiedy Bóg faktycznie zesłał chleb z Nieba. Na oczach tylu tysięcy ludzi. Jedli ten chleb, nasycali się nim każdego dnia – co jednak nie przeszkadzało im w tym, że nadal narzekali i uskarżali się na brak tego, czy tamtego…

Ale wtedy ludzie zobaczyli – konkretnie i wyraźnie – mannę, a więc białe ziarna o smaku dobrego ciastka z olejem, więc przynajmniej wiedzieli, o co chodzi. Cud, to cud – ale pokarm był pokarmem, więc się go jadło i Boga chwaliło. Chyba, że się znudził – a zdarzyło się i to – a wówczas się na Boga narzekało, biadoliło, chciało się czegoś nowego, albo czegoś więcej… Ale wiadomo było, co i jak.

Natomiast w tym, co Jezus mówił, w ogóle trudno się połapać, bo mówi, że będzie jakiś inny chleb z Nieba, niż manna, a do tego – że to On będzie tym chlebem. Rozumie ktoś coś z tego?

Owszem, my dzisiaj wiemy, co Jezus miał na myśli, chociaż także nie jesteśmy w stanie rozumem objąć tak wielkiej tajemnicy, ale chociaż tyle wiemy, że chodzi o eucharystyczną Przemianę, która dokonała się na Ostatniej Wieczerzy, a teraz dokonuje się na każdej Mszy Świętej. My przynajmniej tyle wiemy, natomiast tamci słuchacze Jezusa nic z tego nie rozumieli. Bo to były pierwsze wzmianki Jezusa na ten temat, a w dodatku nie wyjaśniał On dokładniej, co miał na myśli i na czym to wszystko miałoby polegać.

Nie możemy się im więc dziwić, że szemrali, że się wahali, że patrzyli z niedowierzaniem, a może i z dezorientacją… Nie chcemy ich w żaden sposób osądzać, co najwyżej możemy zapytać samych siebie, czy my dzisiaj – skoro już wiemy, co Jezus miał na myśli i jak to się dokonuje – podchodzimy do całej sprawy z innym, lepszym nastawieniem? Czy my naprawdę coś więcej rozumiemy z tego wszystkiego, niż oni rozumieli? Czy może trochę nam już to spowszedniało – jak Żydom spowszedniała manna na pustyni?…

I może nawet patrzymy na ten Chleb, który już nie jest zwykłym chlebem, bo właśnie stał się Ciałem Chrystusa – patrzymy i nie robi to na nas większego wrażenia? Żydzi patrzyli na Jezusa – konkretnego Człowieka, obecnego fizycznie wśród nich, i nie pojmowali, dlaczego mówi im, że jest chlebem z Nieba i każe spożywać swoje Ciało.

My patrzymy już na ten Chleb, na to Ciało Chrystusa, ukryte w białej Hostii, a więc jesteśmy niejako krok dalej, niż dzisiejsi Jezusowi rozmówcy, ale nam akurat właśnie przydałaby się teraz znowu ta fizyczna obecność, bo z widokiem białej Hostii, przed którą klękamy, którą w procesjach nosimy w monstrancji; którą wreszcie spożywamy – to myśmy się już jakoś obyli… Przyzwyczailiśmy się do tego.

Owszem, my wierzymy – na ile potrafimy, na ile nas stać – że to naprawdę Ciało Jezusa. Ale jakoś ta prawda jest niejako… obok nas. Nie porusza nas tak mocno, jak wielkich Świętych, którzy wpatrując się w Hostię, wzroku nie mogli od niej oderwać, a Święty Jan Paweł II, będąc już bardzo słabym i schorowanym, co i raz wprawiał w niemałe zakłopotanie swoich ceremoniarzy i najbliższych współpracowników, kiedy domagał się od nich, by pomogli mu chociaż na chwilę klęknąć przed Najświętszym Sakramentem.

On już chodzić nie mógł, poruszał się z najwyższym wysiłkiem, dłuższe siedzenie było dla niego męczące, ale od czasu do czasu odzywało się w nim to wielkie pragnienie, aby przyklęknąć – chociaż na małą chwilę – przed Najświętszym Sakramentem. Kiedy zaś ceremoniarze i najbliżsi współpracownicy starali się mu wyperswadować ów pomysł, on z całą mocą, na jaką go było fizycznie stać mówił im: PRZECIEŻ TU JEST JEZUS! I nie było wyjścia, trzeba MU było jakoś pomóc, żeby chociaż na chwilę przyklęknął, po czym znowu wracał na fotel, totalnie wyczerpany. Ale chociaż na ten jeden moment przyklęknął. Bo PRZECIEŻ TU JEST JEZUS!

Moi Drodzy, co musiałoby się stać takiego mocnego i przekonującego, żeby do naszych serc dotarło, że PRZECIEŻ TU JEST JEZUS? Czy potrzebne są kolejne cuda eucharystyczne, o których coraz częściej słyszymy, że tu i tam się dokonują, żeby ludzie naocznie mogli się przekonać, że to prawdziwe Ciało Chrystusa i prawdziwa Krew? Co się musi jeszcze stać, żebyśmy tak, jak Jan Paweł II, chcieli szczerze i z całego serca okazywać zawsze najgłębsze uszanowanie dla obecności Jezusa w Eucharystii?

A tymczasem – powiedzmy to szczerze – ileż to razy, chociaż nam przyklęknięcie nie sprawia żadnego problemu, byle jak przyklękamy, albo w ogóle kucamy w czasie Przeistoczenia?… Żeby nie pobrudzić kreacji, którą mamy na sobie. A coś, co powinno być znakiem Krzyża, to jakieś wymachiwanie ręką przed nosem, jakby odganianie muchy. A i sam nasz strój w kościele – zwłaszcza w upalne dni – bardziej nadaje się na plażę, niż do kościoła! PRZECIEŻ TU JEST JEZUS! Co musiałoby się stać, żebyśmy w to na nowo uwierzyli?

Czy może trzeba takiego mocnego trącenia, jakiego doznał – jak dzisiaj słyszymy w pierwszym czytaniu – Prorok Eliasz, po czym ujrzał obok siebie chleb, posilił się nim i mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb? A my tak często, w obliczu życiowych trudności, załamujemy się tak, jak on wówczas – i już dosyć mamy wszystkiego. A przecież tak często posilamy się Chlebem – nie takim zwykłym chlebem, jak on wtedy, tylko Ciałem Chrystusa!

I naprawdę – nie odnajdujemy w sobie sił i pomysłu, jak zaradzić codziennym trudnościom i z codziennemu zmęczeniu? PRZECIEŻ TU JEST JEZUS! To On jest tym chlebem. Co musi się stać, żebyśmy w to na nowo uwierzyli?

A co musi się stać, żebyśmy swoim życiem potwierdzali, że spożywając ten biały Chleb, naprawdę zaprosiliśmy Jezusa do swego serca, a to z kolei ma wpływ na nasze życie? Gdybyśmy zastanawiali się, jak to konkretnie zrobić, aby życiem potwierdzić, że ten, którego przyjęliśmy w Komunii Świętej to właśnie Jezus – warto skorzystać z porady Apostoła Pawła z dzisiejszego drugiego czytania.

Oto bowiem wiernym Efezu – a jednocześnie nam wszystkim – doradza on tak: Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie – wraz ze wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.

Właśnie! Chrystus nas umiłował, oddał się za nas w Ofierze, oddał się nam w Ofierze eucharystycznej, przychodzi osobiście do naszego serca, a tymczasem my jeszcze dobrze nie wyjdziemy ze Mszy Świętej, na której przyjęliśmy Komunię Świętą, a od razu powracają przekleństwa, albo plotki, albo obmowy! Wracamy do domu, a tam dalej to samo, co było – a to kłótnie w rodzinie, a to napięcia z sąsiadami! Albo też, wychodzimy z kościoła, dopiero co po przyjęciu Komunii Świętej – i prosto na zakupy!

PRZECIEŻ TU JEST JEZUS! Tu, w moim sercu! Przed chwilą Go przyjąłem. Przeto jest On ze mną wszędzie tam, gdzie ja jestem. Czy naprawdę cieszy Go moja obecność w sklepie – w Dniu Pańskim? I czy naprawdę przekleństwa, spory, złe słowa – to jest to, co chciałby On słyszeć, kiedy przekracza wraz ze mną próg mojego domu?

Moi Drodzy, my z pewnością nie chcemy Mu sprawiać przykrości. Z pewnością, nie ma w nas złej woli. Tylko my sobie tak nie do końca zdajemy sprawę z tego, że PRZECIEŻ TU JEST JEZUS!Że On naprawdę tu jest! My w to wierzymy, my to głośno wyznajemy, ale na tyle się z tą prawdą obyliśmy, że nie robi na nas większego wrażenia. Trochę na zasadzie – jest Jezus, to jest. No przecież wiemy, że jest. I co z tego?

Co zatem musiałoby się stać, żebyśmy się tym na nowo przejęli – tak szczerze, jak potrafi się przejąć małe dziecko, kiedy się czymś zadziwi? Żebyśmy i my tak się zadziwili? Żydzi patrzyli na Jezusa, fizycznie obecnego wśród nich i nie widzieli żadnego chleba, który to mieliby spożywać. My patrzymy na ten Chleb – a nie widzimy Jezusa! Co zrobić, żeby Go dostrzec? A skoro dostrzec – to także uszanować Jego obecność wśród nas? A następnie – życiem potwierdzić, że to właśnie Jego samego przyjęliśmy do serca w Komunii Święte? Co zrobić, żeby się na nowo zadziwić?

Na pewno, pomoże w tym częstsza osobista adoracja Najświętszego Sakramentu. Pomoże w tym także modlitwa dziękczynna – po przyjęciu Komunii Świętej, po Mszy Świętej. Jak często zapominamy o tym dziękczynieniu, moi Drodzy, jak często od razu po Mszy Świętej wybiegamy z kościoła… Jak mało czasu poświęcamy na adorację… Naprawdę potrzeba tego wszystkiego, potrzeba głębokiej refleksji nad faktem obecności Jezusa – tak bardzo realnej Jego obecności wśród nas!

Potrzeba głębokiej refleksji nad słowem Bożym, w którym tak wyraźnie sam Jezus o tym mówi – chociażby nad dzisiejszym Bożym słowem…

I potrzeba, byśmy z taką mocą, jak Jan Paweł II, powtarzali to sobie, starając się zapisać tę prawdę głęboko w sercu, aby potem zgodnie z nią żyć na co dzień – tę właśnie prawdę tak dla nas oczywistą, a jednocześnie tak bardzo odkrywczą: PRZECIEŻ TU JEST JEZUS!

4 komentarze

    • Nie trzeba fantazji. Trzeba trochę wiedzy biblijnej, którą łatwo powziąć, czytając choćby komentarze biblijne do poszczególnych Ksiąg i choćby próby zrozumienia specyfiki i symboliki języka biblijnego. To naprawdę nic groźnego. A fantazji – swoją drogą – też możemy sobie życzyć!
      xJ

      • Kinoman-Omonoman wyraźnie nie trafił tam gdzie chciał, wszedł do innego pokoju i zareagował na to co go spotkało tak jak porafił. Ze swojej strony pokazał co robi na nim wrażenie (załączony film). Krótko mówiąc, zaprezentował się i pewnie prędko tu nie wróci. Myślę, że chciałby być szczęśliwy, lecz nie jest świadom że szczęście ma na wyciągnięcie ręki i być może, że tutaj trafił to jednak nie był przypadek.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.