Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiamy całą Ekipą ze Szklarskiej Poręby. Pamiętamy o Was w naszych modlitwach. Pamiętamy także o GIGANTYCZNYM SZTURMIE DO NIEBA. Właśnie dzisiaj, w środę – tak, jak to jest zwykle w Ośrodku – będziemy mieli o godzinie 19:00 Mszę Świętą w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. A po Mszy Świętej – adoracja Najświętszego Sakramentu, do godz. 21:00. Łączcie się z nami!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 7 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie Św. Polikarpa, Biskupa i Męczennika,
23 lutego 2022.,
do czytań: Jk 4,13–17; Mk 9,38–40
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Najmilsi: Zwracam się do was, którzy mówicie: „Dziś albo jutro udamy się do tego miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski”, wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika.
Zamiast tego powinniście mówić: „Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, zrobimy to lub owo”. Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Każda taka chełpliwość jest przewrotna. Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Apostoł Jan rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w imię Twoje wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami”.
Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.
Cóż złego w tym, że planujemy sobie najbliższą przyszłość – zwłaszcza, jeśli jest to rzeczywiście przyszłość najbliższa, bo dotycząca następnego dnia?… Czyż mamy się zdawać na tak zwany „spontan” i niczego nie planując, oczekiwać, że „jakoś to będzie” i jakoś się samo wszystko ułoży?
Jakoś tak wewnętrznie odczuwamy, że nie o to chodzi Jakubowi, bo takie nieplanowanie z pewnością byłoby bardzo uciążliwe dla osób, z którymi współpracujemy, z którymi tworzymy zespół. A przecież ci, którzy prowadzą jakąkolwiek zorganizowaną działalność – czy to gospodarczą, czy turystyczną, ale i naukową, czy wreszcie także duszpasterską – jak mogą nie zaplanować pewnych działań na najbliższą choćby przyszłość, a może także tę nieco dalszą?…
Zdajemy sobie sprawę, że jest to coś oczywistego i raczej nie o to chodziło Jakubowi, żeby nam wszystkim utrudnić życie. Jeżeli dobrze wsłuchamy się w treść jego wypowiedzi, to właściwie odczytamy intencje, jakimi się kierował.
Z pewnością, zwraca uwagę to stwierdzenie: Zwracam się do was, którzy mówicie: „Dziś albo jutro udamy się do tego miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski”… Z jaką postawą kojarzą się nam tacy ludzie? Czy nie z taką absolutną pewnością siebie, polegającą na tym, że oni już dokładnie wiedzą, co zrobią dziś, jutro, za rok – i że jeszcze osiągną zyski z handlu?…
Na pewno Jakub nie żałuje im tych zysków – niechby sobie zarobili uczciwą pracą (oby tylko uczciwą…). Skąd jednak ta pewność, że dożyją jutra, że przeżyją rok, że będą podróżować do tego, czy tamtego miasta, że będą z korzyścią handlować?… Raczej w tej zacytowanej wypowiedzi pobrzmiewa ton nadmiernej pewności siebie, nadmiernego przekonania o swoim powodzeniu, o swoich talentach kupieckich, o swojej zaradności i samowystarczalności.
I to właśnie taką postawę Jakub chce dziś skorygować, bardzo racjonalnie zwracając im uwagę: Nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika. A nieco dalej dopowiada: Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Każda taka chełpliwość jest przewrotna.
Jednak w następnym zdaniu pada stwierdzenie: Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy. Czyli jeżeli ktoś ma możliwość podjęcia jakiegoś dobrego działania i osiągnięcia jakiegoś dobra, a tego nie czyni – także nie postępuje właściwie. Nawet, jeżeli będzie to tłumaczył tym, że on nie chce nic nadmiernie planować, bo nie wie, co jutro będzie. To nie będzie w tym momencie właściwym tłumaczeniem…
Trzeba zatem właściwie zrozumieć przesłanie dzisiejszego pouczenia Jakuba. I nie jest to chyba wcale takie trudne. Po prostu, mamy robić swoje, mamy – owszem – planować przyszłość, zwłaszcza najbliższą, i zwłaszcza wspólną, z innymi. Nie da się po prostu inaczej – trzeba poczynić wspólne ustalenia, których wszyscy będą się mogli trzymać.
Trzeba jednak te swojej ustalenia i plany – tak obrazowo rzecz ujmując – opatrzyć gwiazdką, pod którą nie tyle na dole strony, maleńkim druczkiem, jak to się zwykle dzieje przy różnego rodzaju podstępnych umowach lub ofertach, ale na górze strony, wielkim drukiem, napisać: „Jeśli Bóg pozwoli!” „Jeżeli dożyjemy jutra, czy przyszłego miesiąca, czy przyszłego roku…”. „Jeśli Bóg zechce…”. Właśnie takie zastrzeżenie trzeba nam czynić zawsze – i taką świadomość w swoim sercu zachowywać.
A wtedy spokojnie można planować, a nawet trzeba to robić, aby dobrze wykorzystać wszelkie okazje do dobrego, jakie się nam nadarzają. Do tego zresztą zachęca dziś Jezus w Ewangelii, mówiąc: Nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.
Warto zatem dostrzegać dobro w innych, ich dobre intencje; warto także – a wręcz należy – wykorzystywać wszystkie okoliczności i okazje, jakie pojawiają się w naszym życiu, aby uczynić coś dobrego, aby podjąć jakąś rzetelną pracę, także wspólną; aby jakieś szlachetne i dobre plany zrealizować. Trzeba to dobro w ludziach i w otaczającej rzeczywistości widzieć – i na nim budować.
Ale zawsze ze świadomością, że nad nami i nad tym wszystkim jest jeszcze Pan, do którego należy ostateczna decyzja, jakie dobro i jak zrealizujemy. Takie zdanie się na Niego i oddanie w Jego ręce naszych planów, oddanie się do Jego dyspozycji, aby to On swoje plany w naszym życiu realizował – z pewnością jest gwarancją dobrych i licznych owoców naszej pracy i naszego codziennego zabiegania… Naszego mądrego planowania…
Jeżeli zaś szukalibyśmy przykładu takiego totalnego zdania się na Pana i całkowitego zaufania Jego mądrości, to z pewnością znajdziemy go w postawie dzisiejszego Patrona, Świętego Polikarpa, Biskupa i Męczennika.
Należy on do Ojców Apostolskich. Mianem tym od XVII wieku określa się świętych Pisarzy kościelnych, którzy żyli jeszcze w czasach apostolskich i od nich przekazali nam pewne treści. Ojcowie ci są bezpośrednim łącznikiem pomiędzy uczniami Chrystusa a chrześcijaństwem lat późniejszych.
Od Ojców Apostolskich należy odróżnić Ojców Kościoła, czyli tych Świętych, którzy żyli w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, a swoją wiedzą i pismami przyczynili się do wyjaśnienia wiary i jej obrony przeciwko błędom. Jako datę graniczną dla Ojców Kościoła na Zachodzie zwykło się podawać rok 636, czyli śmierć Świętego Izydora z Sewilli, a na Wschodzie rok około 749, czyli śmierć Świętego Jana Damasceńskiego.
Od Ojców Kościoła odróżniamy wreszcie doktorów Kościoła, którzy żyli w różnych czasach, a wyróżniali się niezwykłą wiedzą i obroną wiary.
Polikarp zatem był uczniem Świętego Jana Ewangelisty, który ustanowił go Biskupem w Smyrnie, w Małej Azji. Około roku 107, Święty Ignacy z Antiochii – kiedy był wieziony okrętem do Rzymu, by tam ponieść śmierć męczeńską, i zatrzymał się w Troadzie – napisał piękny list do Polikarpa, w którym to liście kieruje do niego najwyższe pochwały, nazywając go dobrym pasterzem, niezłomnym w wierze i mężnym atletą Chrystusa. Takim był faktycznie.
W Rzymie z Papieżem Anicetem w 155 roku prowadził nasz Święty rozmowy ustalające termin obchodzenia Wielkanocy. Według relacji pierwszego historyka Kościoła, Euzebiusza z Cezarei Palestyńskiej, miał Święty Polikarp rządzić Kościołem w Smyrnie około sześćdziesiąt lat i ukoronować życie śmiercią męczeńską. Miał już bowiem ponad osiemdziesiąt sześć lat, kiedy oskarżono go o lekceważenie pogańskiej religii i jej obrzędów, jak też zwyczajów.
Oskarżono go przed prokonsulem rzymskim, Stacjuszem Kodratosem. Na oskarżenia Polikarp odpowiedział: „Osiemdziesiąt sześć lat służę Chrystusowi, nigdy nie wyrządził mi krzywdy, jakżebym mógł bluźnić memu Królowi i Zbawcy?” Kiedy zaś sędzia grodził Świętemu, że go każe spalić żywcem, ten odparł: „Ogniem grozisz, który płonie przez chwilę i wkrótce zgaśnie, bo nie znasz ognia sądu, który przyjdzie, i kary wiecznej.”
Stacjusz skazał Polikarpa na śmierć przez spalenie na stosie. Gdy zaś płomienie nie chciały się imać męczennika, zginął od pchnięcia puginału. Działo się to na stadionie w Smyrnie pomiędzy rokiem 155 a 169. Polikarp pozostawił po sobie cenny list do Filipian – świadectwo tradycji apostolskiej.
Innym ważnym pomnikiem literatury starochrześcijańskiej jest opis jego męki, w którym – między innymi – czytamy: „Gdy ułożono stos, Polikarp zdjął ubranie, rozwiązał pas i próbował zdjąć także sandały. Przedtem nie czynił tego sam, albowiem wszyscy wierni współzawodniczyli w oddawaniu mu usług. Tak bardzo bowiem otaczany był czcią z powodu swojej świętości już przed męczeństwem. Zaraz też złożono wokół niego wszystko, co przygotowano do spalenia.
Kiedy chciano go przytwierdzić gwoździami, powiedział: „Dajcie pokój! Ten, który daje mi siłę znieść ogień, pomoże mi bez waszych gwoździ znieść go spokojnie.” Nie przybito go zatem gwoździami, tylko silnie związano. On zaś z rękoma skrępowanymi z tyłu, podobny do pięknego jagnięcia, wybranego na miłą i całopalną ofiarę Bogu, podniósł oczy w górę i rzekł:
„Panie Boże, Ojcze umiłowanego i błogosławionego Syna Twego, Jezusa Chrystusa, przez którego poznaliśmy Ciebie; […] błogosławię Cię za to, iż zechciałeś, bym w tym dniu i w tej godzinie wraz z całą rzeszą Męczenników miał udział w kielichu Chrystusa Twego, dla zmartwychwstania na wieki duszy i ciała, w nieskazitelności Ducha Świętego. Wraz z nimi przyjmij mnie dziś do siebie, Boże prawdziwy i prawdomówny, jako ofiarę hojną i przyjemną, którą przygotowałeś, którą mi zapowiedziałeś i którą teraz dopełniłeś.
Dlatego wielbię Cię za wszystko, błogosławię Tobie i wysławiam Ciebie przez wiecznego i niebieskiego Arcykapłana Jezusa Chrystusa, umiłowanego Syna Twego, przez którego Tobie, Jemu samemu oraz Świętemu Duchowi niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.”
Gdy wypowiedział „Amen” i zakończył modlitwę, wyznaczeni do tego ludzie rozniecili ogień. Kiedy buchnął potężny płomień, dane nam było zobaczyć na własne oczy przedziwne zjawisko. Dlatego zostaliśmy zachowani, aby innym opowiedzieć o tym, co zaszło. Płomienie tworząc kształt łuku, jak żagiel wichrem wzdęty, otoczyły męczennika. On zaś stał pośrodku, nie jak palące się ciało, lecz jak chleb rumieniący się w piecu, jak jaśniejące w ogniu srebro lub złoto. Równocześnie poczuliśmy przemiły zapach, jakby woń palonego kadzidła albo innych drogocennych wonności.”
Tyle z opisu męczeństwa Świętego Polikarpa. Wpatrzeni w przykład jego heroicznej postawy, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze o nasze zaufanie do Pana i nasze zdanie się na Niego – we wszystkim! Także w planowaniu bliższej i dalszej przyszłości…
https://s9637.chomikuj.pl/ChomikImage.aspx?e=ShYrKzyJaVk0-QHdigyIz5Kx3nV9PpPUZxvQ0Rj2EeBXaL2QsMTWQ1c5gDBLnqVP368rrZSQ9y-S_uKFfqzR9TT4kDIFcvk-kEww48nK3os&pv=2
„Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, zrobimy to lub owo”.
Moja śp Mama, bardzo często mówiła , że jeżeli Bóg pozwoli, to jutro zrobi to, czy tamto… w tym „jeśli Bóg pozwoli” miała na myśli , że jeśli dożyje…, że jeśli Bóg da jej zdrowie itd. Im jestem starsza upodabniam się w myśleniu do mojej Mamy… Codziennie liczę się z wolą Bożą, mówiąc, prosząc np.dziś ” Panie Jezu podjęłam się na Eucharystii czytania modlitwy wiernych, spraw Panie, by nikt i nic nie zakłóciło mi spotkania z Tobą i z braćmi w wierze, bo po mszy mamy na spotkaniu rozmawiać o „synodalności ” kościoła lokalnego. Boże pobłogosław ten czas.”
Przyznaję, że coraz częściej udaje mi się pamiętać, aby dodawać owo: „Jeśli Bóg pozwoli”… Jakoś tak samo to przychodzi…
xJ