Zrozumieć TAJEMNICĘ CHRYSTUSA

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Piotr Antosiewicz, za moich czasów – Prezes Służby liturgicznej w Celestynowie. Niech Pan daje Mu każdego dnia swoje dobre natchnienia i wsparcie we wszystkim, czego się podejmuje. O to będę się dla Piotra modlił.

Dzisiaj liturgia Kościoła w Polsce dopuszcza wspomnienie dowolne Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki. I – jak co roku – wyrażam niemiłe zdziwienie, że jest to tylko wspomnienie dowolne! I tylko w kilku Diecezjach. Nie rozumiem tego – zważywszy, jak wielkim Patronem dla naszej Ojczyzny jest ten Kapłan Męczennik i jak bardzo jego świadectwo jest nam, Polakom, dzisiaj potrzebne.

Tym bardziej proszę Was, moi Drodzy, abyście zechcieli włączyć do swoich modlitw i do swoich refleksji Osobę i przesłanie dzisiejszego Patrona.

A ja za chwilę wyruszam do Garwolina, gdzie odbędzie się spotkanie z tamtejszym Duszpasterstwem Niewidomych. Jako Duszpasterz diecezjalny, będę przewodniczył Mszy Świętej w intencji tejże Wspólnoty, potem spotkanie na sali. Chcę z całą mocą podkreślić, że właśnie Garwolin – podobnie, jak i Siedlce – naprawdę prężnie działają. O innych Wspólnotach Niewidomych – choć wiem, że są w innych, większych miejscowościach naszej Diecezji – jakoś nie mogę się niczego dowiedzieć. Tym bardziej, dziękuję tym, którym zależy na budowaniu ducha jedności, oraz aktywnym, dobrym działaniu. Temu działaniu zawsze towarzyszy dobre słowo i błogosławieństwo Krajowego Duszpasterza Niewidomych, Księdza Profesora Andrzeja Gałki, które za każdym razem z radością przekazuję!

A wczoraj odbyło się u nas, w Duszpasterstwie Akademickim, spotkanie z Księdzem Markiem. Było kilka Osób i atmosfera była naprawdę świetna! Szkoda tylko, że tyle Osób, które tak bardzo obiecywało przyjść, jednak nie przyszło… A inni nawet nie odpowiedzieli na smsa, który Im wysłałem w tej sprawie. Ale u nas to codzienność. Czas się przyzwyczaić.

Teraz zaś pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Postarajmy się zatem odkryć, co Pan – konkretnie do mnie – właśnie dzisiaj chce powiedzieć? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 29 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Bł. Jerzego Popiełuszki, Kapłana i Męczennika,

19 października 2022.,

do czytań: Ef 3,2–12; Łk 12,39–48

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Słyszeliście przecież o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica, jaką pokrótce przedtem opisałem. Dlatego czytając te słowa możecie się przekonać o moim zrozumieniu tajemnicy Chrystusa. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy, że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię. Jej sługą stałem się z daru łaski udzielonej mi przez Boga na skutek działania Jego potęgi.

Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska: ogłosić poganom jako Dobrą Nowinę niezgłębione bogactwo Chrystusa i wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy. Przez to teraz wieloraka w przejawach mądrość Boga przez Kościół stanie się jawna Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich, zgodnie z planem wieków, jaki powziął Bóg w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.

Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?”.

Pan odpowiedział: „Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan powróciwszy zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w duszy: «Mój pan ociąga się z powrotem», i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce.

Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.

To, że Paweł przybliża Efezjanom tajemnicę Chrystusa, nie wynika ani z jego osobistej erudycji, ani z jego ludzkiej pozycji, lecz jest łaską Bożą. On sam tak o tym mówi: Słyszeliście przecież o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica, jaką pokrótce przedtem opisałem. Dlatego czytając te słowa możecie się przekonać o moim zrozumieniu tajemnicy Chrystusa.

A zatem, to łaska, udzielona dla was – czyli ze względu na uczniów. To łaska udzielona Pawłowi, ale ze względu na tych, do których mówi, których naucza – właśnie po to, by mógł do nich mówić, by mógł ich nauczać. Ta łaska polega – między innymi – na głębszym zrozumieniu tajemnicy Chrystusa. Takiego właśnie określenia Apostoł używa: tajemnica Chrystusa.

Zapewne, domyślamy się, o co chodzi. Nie jest to jakoś szeroko i dogłębnie wyjaśnione, dlatego możemy jedynie przypuszczać, że chodzi o pewną wiedzę na temat osoby Jezusa Chrystusa, chodzi o orientację w Jego nauczaniu, chodzi o większe zrozumienie myśli i zamiarów Pana. Natomiast na pewno nie możemy mówić o zrozumieniu stuprocentowym tajemnicy Chrystusa, skoro mówimy o tajemnicy.

Wieść o Jezusie zawsze pozostanie dla człowieka tajemnicą. I tylko niewielki jej skrawek dane nam jest zobaczyć, usłyszeć, czy ewentualnie zrozumieć. Ale nawet ten niewielki skrawek wystarczył Pawłowi, aby on sam mógł osiągnąć zbawienie i jeszcze pomógł swoim wiernym w jego osiągnięciu. Właśnie dlatego otrzymał specjalną łaskę od Pana, aby mógł wiernym przybliżać coraz bardziej Jezusa i Jego dzieło.

A oni, czytając jego Listy, czy słuchając jego nauczania, mogli się przekonać o jego zrozumieniu tajemnicy Chrystusa. Tak sam pisze, zaznaczając jednocześnie, że tajemnica ta nie była objawiona poprzednim pokoleniom. Tak, tamte pokolenia oczekiwały obiecanego Mesjasza, ale tajemnica ta nie była […] oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy, że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.

A zatem, tajemnica ta została objawiona wszystkim, nie tylko Żydom! Poganie także są zaproszeni do wiary i do wspólnoty Kościoła. A Paweł odczytuje jako swoją misję, by właśnie ich w tę tajemnicę wprowadzić. I – jak widzimy z Pawłowych Listów – stara się bardzo zadanie to wypełnić. Dużo uwagi poświęca temu, by przekonać wszystkich, że poganie są na równi z wyznawcami judaizmu zaproszeni do wspólnoty Kościoła.

Bo – jak nas przekonuje Jezus w dzisiejszej Ewangelii – warunkiem radosnego spotkania na końcu czasów z przychodzącym Synem Człowieczym jest czuwanie, jest stała gotowość na Jego przyjście. Czyli nie pochodzenie z tego, czy innego narodu, nie posiadanie takiego czy innego wykształcenia, nie szczycenie się takimi lub takimi tytułami przed nazwiskiem; nie stan posiadania i zasobność portfela, czy konta; nie szerokie lub jeszcze szersze znajomości; a nawet i nie to, że ktoś jest duchownym, a ktoś inny jest osobą zakonną, a ktoś inny znowu należy do takiej czy innej wspólnoty modlitewnej. Owszem, to wszystko jest ważne.

Ale można być wysoko postawionym w hierarchii duchownym, a można też należeć do wielu wspólnot charyzmatycznych i można się afiszować przeróżnymi zewnętrznymi formami pobożności – a sercem swym być daleko, bardzo daleko od Jezusa.

A wtedy – po cóż te wszystkie formy, po co cała otoczka, po co cały szum wokół własnej osoby, skoro Pan, kiedy przyjdzie, zastanie serce nieprzygotowane, a samego człowieka – zajętego dogadzaniem sobie, aniżeli wypełnianiem woli Bożej?… Na cóż to wszystko?…

Stąd bardzo zdecydowane słowa Jezusa: Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.

I to jest właśnie, moi Drodzy, tajemnica Chrystusa: żyć według Jego woli! Postępować zgodnie z Ewangelią. Wyrażać swoją wiarę konkretem życia, a nie wielkimi słowami, obietnicami i teatralnymi gestami. Oto jest tajemnica Chrystusa: czynić Go realnie obecnym we wszystkich okolicznościach naszego życia. Tylko ten, kto tak postępuje i tak właśnie pojmuje swoją wiarę – może powiedzieć, że zrozumiał tajemnicę Chrystusa. Inaczej bowiem – nie zrozumiał niczego…

Wzorem rzeczywistego zrozumienia tajemnicy Chrystusa w bardzo trudnych realiach prześladowania Kościoła przez ustrój komunistyczny w Polsce – jest dla nas z pewnością Patron dnia dzisiejszego, Błogosławiony Ksiądz Jerzy Popiełuszko.

Urodził się w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego, 14 września 1947 roku, we wsi Okopy, w parafii Suchowola, z rodziców Władysława i Marianny z domu Gniedziejko. W dwa dni po urodzeniu, 16 września, został ochrzczony w kościele parafialnym i tam też bierzmowany w 1956 roku.

Do Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego uczęszczał w Suchowoli. Tam również, w parafialnym kościele, był ministrantem. Uzyskawszy świadectwo maturalne, zgłosił się w dniu 24 czerwca 1965 roku do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, gdzie przygotowywał się intelektualnie i duchowo do kapłaństwa.

Podczas tych studiów musiał odbyć dwuletnią służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków w Bartoszycach. Z tego okresu znany jest fakt mężnej postawy Alumna Jerzego, który nie pozwolił odebrać sobie medalika i różańca, za co był szykanowany przez władze wojskowe. Celem tych szykan i obostrzeń w służbie było zniechęcanie żołnierzy – kleryków do powrotu na drogę powołania kapłańskiego.

Jerzy jednak powrócił, ale niemal natychmiast musiał poddać się operacji tarczycy oraz podjąć leczenie choroby serca. Przeżycia w wojsku, choroba i pobyt w szpitalu bardzo uwrażliwiły go na potrzeby, cierpienia i krzywdy bliźnich. Stał się opiekuńczy i zatroskany, zwłaszcza o chorych. W dniu 28 maja 1972 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Po święceniach pracował w Ząbkach koło Warszawy, a następnie w Warszawie – Aninie, w Parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu i w kościele akademickim Świętej Anny, gdzie prowadził konwersatoria dla studentów medycyny, organizował rekolekcje i obozy o charakterze rekolekcyjnym oraz kierował duszpasterstwem pielęgniarek.

Od 20 maja 1980 roku zamieszkał przy Parafii Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie jako rezydent pomagał w pracy parafialnej oraz prowadził zebrania formacyjne dla studentów Akademii Medycznej, prowadził duszpasterstwo pielęgniarek, a co miesiąc urządzał dla lekarzy spotkania modlitewne. Uczestniczył także w przygotowaniu dwóch wizyt papieskich, roztaczając z ramienia Kościoła – wraz ze swoją kilkusetosobową grupą medyczną – opiekę zdrowotną nad Pielgrzymami.

I wreszcie – z czego jest chyba najbardziej znany – bezkompromisowo zaangażował się w duszpasterstwo świata pracy, zarówno w okresie tworzenia się „Solidarności”, jak i później, gdy trwał stan wojenny w Polsce oraz po jego zniesieniu. Pomimo szykan ze strony czynników państwowych i esbeckich oraz pomówień i oszczerstw w środkach masowego przekazu, był rzecznikiem i obrońcą godności człowieka, praw ludzkich do wolności, sprawiedliwości, miłości i prawdy, a także heroldem Pawłowego i papieskiego nauczania, że zło należy zwyciężać dobrem.

Prawdy te głosił wraz ze swym Proboszczem, Księdzem Prałatem Teofilem Boguckim, przede wszystkim podczas nabożeństw za Ojczyznę, urządzanych w kościele Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu od czasu ogłoszenia stanu wojennego we wszystkie ostatnie niedziele miesiąca.

A te serdeczne więzy Księdza Jerzego ze światem pracy, zwłaszcza z pracownikami Huty Warszawa, zadzierzgnięte zostały w sposób niemal przypadkowy, jednak z pewnością opatrznościowy, gdy w sierpniu 1980 roku odprawił na terenie tegoż zakładu Mszę Świętą dla robotników. Oni sami z taką prośbą zwrócili się do Prymasa Wyszyńskiego, a ten wysłał kapelana, aby znalazł do tego zadania jakiegoś księdza. Kapelan natrafił na Księdza Jerzego i jego – jako pierwszego – poprosił. I tak się zaczęło – i tak już zostało, aż do owego pamiętnego 19 października 1984 roku.

Wtedy to bowiem, późnym wieczorem, wracając samochodem z posługi duszpasterskiej w Bydgoszczy, Ksiądz Jerzy został zatrzymany przez trzech funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i uprowadzony. Stało się to na szosie w Górsku, niedaleko Torunia. Nastało wtedy dziesięć dni modlitewnego oczekiwania w wielu świątyniach kraju, zwłaszcza w kościele na Żoliborzu, na powrót kapłana. Niestety, w dniu 30 października 1984 roku odnaleziono zmasakrowane ciało Księdza Jerzego, na tamie we Włocławku.

Pogrzeb, zgodnie z wolą katolickiego społeczeństwa, odbył się w Warszawie 3 listopada 1984 roku. Ksiądz Jerzy Popiełuszko został pochowany w grobie przy kościele Świętego Stanisława Kostki. W dniu 6 czerwca 2010 roku, w Warszawie, odbyła się Jego beatyfikacja.

A oto jego słowa, wypowiedziane w czasie nabożeństwa różańcowego – ostatniego nabożeństwa, odprawionego za życia ziemskiego – w Bydgoszczy, w dniu uprowadzenia i zamordowania, 19 października 1984 roku:

Tylko ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i ubogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. Pomnażać dobro i zwyciężać zło, to dbać o godność dziecka Bożego, o swoją godność ludzką.

Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. Wolność dana jest człowiekowi jako wymiar jego wielkości.

Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to kierować się w życiu sprawiedliwością. Sprawiedliwość wypływa z prawdy i miłości. Im więcej jest w człowieku prawdy i miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie brak jest miłości i dobra, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc.

Zwyciężać zło dobrem, to zachować wierność prawdzie. Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu. Dążenie do prawdy wszczepił w człowieka sam Bóg, stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje. Prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Obowiązkiem chrześcijanina jest stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci, tylko plewy nie kosztują. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić.

Aby zwyciężać zło dobrem, trzeba troszczyć się o cnotę męstwa. Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości.

Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą. Komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, usiłuje zwyciężyć przemocą. Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości. Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia, to walki ludzkiej myśli. Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.” To ostatnie zapisane słowa, jakie pozostawił nam Ksiądz Jerzy – jego swoisty testament…

Wzmocnieni tymi słowami i ubogaceni niezwykłym świadectwem jego świętości, ale też obdarowani słowem Bożym dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze samych siebie: Jak ja zrozumiałem tajemnicę Chrystusa – w moim życiu?…

4 komentarze

  • Szczęść Boże… poznać tajemnicę Chrystusa co to znaczy? No właśnie KS. Jacku ja nie do końca to rozumiem te tajemnice staram się być dobra żona matka sąsiadka córka Ale gdy czasami jest tak że nie mam siły i się buntuje zloszcze denerwuje że mi jej brakuje i jest taki moment że zazynam płakać z tej bezsilności i wtedy przychodzi mi z pomocą Maryja to do niej często się zwracam o siłę do walki z moim umysłem sercem i wie ksiądz co jeszcze gdy kładę się spać gdy już dzieci śpią i leżę w łóżku rozmawiam z Jezusem i zastanawiam się C,y to dobrze że tak już leżąc w łóżku że nie na kolanach i oddaje mu swoje problemy nurtujące pytania na które nieraz nie mam odpowiedzi których zupełnie nie rozumiem k9cham Jezusa Ale jak nie zrozumiem nieraz to czego on ode mnie oczekuje to znaczy że jestem dla i skazana na piekło? nie zawsze wszystko rozumiem z Panem Bogiem

    • Ja myślę, że Pani bardzo dobrze zrozumiała tajemnicę Chrystusa! Bo Pani bardzo szczerze Go kocha i chce być blisko Niego. A modlić się można także w łóżku, na leżąco, kiedy sen nie przychodzi… I tak wtedy o czymś się myśli. Czemu nie o sprawach Bożych?…
      Co zaś się tyczy tajemnicy, to… jest to właśnie tajemnica! My jej w całości nie ogarniemy, ale mamy po prostu być blisko Jezusa, kochać Go, zaufać Mu, stale z Nim rozmawiać i prosić o pomoc w codziennych swoich sprawach.
      xJ

  • Ostatnie kazanie Ks. Popiełuszki, to faktycznie duchowy testament dla nas. Zmarły ksiądz Jan Kaczkowski często i w trudnych chwilach zwracał się w modlitwie do księdza Jerzego. Mam nadzieję, że za jakiś czas ks. Popiełuszko zostanie ogłoszony świętym.

    • Ja też mam taką nadzieję… Natomiast te słowa, które dziś przywołujemy jako ostatnie publiczne wystąpienie Księdza Jerzego, to nie kazanie na Mszy Świętej, a rozważania różańcowe… Wszak to był październik.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.