A widząc tłumy – litował się…

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł Kaczorowski, mój znajomy od wielu lat, od czasu działalności młodzieżowych Wspólnot.

Imieniny z kolei przeżywa Weronika Pogoda, Osoba czynnie zaangażowana w życie Parafii w Samogoszczy.

Wszystkim świętującym życzę trwania z Jezusem i przy Jezusie – z radością i nadzieją. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj pozdrawiam Was z Siedlec, a zakończyć dzień zamierzam w Lublinie – jeśli Bóg pozwoli. O 18:00 planuję Mszę Świętą w Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie. Co jednak wydarzy się pomiędzy porankiem a wieczorem – i wieczorem, po Mszy Świętej – to się dopiero okaże. Bo to zależy od tysiąca telefonów i ustaleń, które będę na bieżąco czynił. Otwieram się na to, co Pan zaproponuje. A On – jak wiemy – jest bardzo oryginalny i ma gigantyczne poczucie humoru!

A teraz już przejdźmy do Bożego słowa. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Kacpra, przygotowane dzisiaj, zamiast ostatniej soboty, kiedy to był On zajęty działalnością ewangelizacyjną, na dość dalekim wyjeździe. Dzisiaj już tę działalność Kacper prowadzi w naszej blogowej Wspólnocie, za co Panu naszemu i samemu Kacprowi niech będą dzięki – a także oczekujemy słówka w sobotę, już tak tradycyjnie. Bardzo dziękujemy za jasność przekazu i radykalizm w świadczeniu o wierze! Przyznaję, że także dla mnie, jako kapłana, zapał Kacpra i Jego pełne radości przekonanie do tego, co nam przekazuje, jest wielkim duchowym wzmocnieniem!

Pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan mówi dzisiaj do mnie konkretnie i osobiście – właśnie do mnie, właśnie dzisiaj? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 14 Tygodnia zwykłego, rok II,

9 lipca 2024., 

do czytań: Oz 8,4–7.11–13; Mt 9,32–37

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:

To mówi Pan: „Synowie Izraela czynili sobie królów, lecz wbrew mojej woli, książąt mianowali, też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze srebra swego i złota, na własną zagładę. Odrzucam cielca twojego, Samario, gniew mój się przeciw niemu zapala; jak długo jeszcze nie będą mogli być uniewinnieni synowie Izraela? Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci cielec samaryjski. Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki; jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy.

Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary krwawe i chętnie składają, lubią też mięso, które wówczas jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania. Wspominam wtedy na ich przewinienia i karzę ich za grzechy, niech wrócą znów do Egiptu”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”.

Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”.

Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.

Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.

A OTO SŁÓWKO KACPRA:

W dzisiejszym pierwszym czytaniu prorok Ozeasz przemawia w Imieniu Boga. Mamy tutaj zarzut, kierowany do narodu wybranego, że zapomniał o dobroci i wielkości Boga Jahwe i sprzeciwił się swojemu stwórcy. Widzimy, że Izraelici wolą czcić obce bożki, zrobione przez człowieka, niż prawdziwego niewidzialnego Boga, który bardzo wiele razy pokazywał im swoją potęgę i moc. Te zdarzenia, opisane przez Ozeasza, nie były pierwszym sprzeniewierzeniem się narodu wybranego Bogu. Pamiętamy sceny chociażby po wyjściu z Egiptu, jak Izraelici uczynili sobie złotego cielca, któremu oddawali cześć.

Takie działanie zdecydowanie oddziela ich od miłości oraz ogromu łask Bożych. Można powiedzieć, że na własne życzenie odchodzą od Boga i zupełnie jak ten syn marnotrawny z Jezusowej przypowieści, mówią swojemu ojcu, że wolą korzystać z dobrodziejstw tego świata, niż z jego dobroci i domu.

Czytając te historie, często zadaję sobie pytanie – jak Izraelici, widząc tyle znaków działania Boga w ich życiu, potrafili tak po prostu czcić inne bożki? Dlaczego w ogóle szukali i tworzyli coś zupełnie innego? Dlaczego nie potrafili wytrwać w dobrobycie i łaskach, dawanych od Boga, tylko szukali czegoś więcej, co przynosiło im więcej cierpienia, lęku, niedostatku i finalnie niewolę?… Dopiero wtedy, będąc w niewoli – czy to egipskiej, czy potem asyryjskiej, czy wreszcie babilońskiej – wracali myślami i modlitwami do Boga i prosili Go o przebaczenie oraz wyzwolenie.

Zaraz po tym pierwszym pytaniu nasuwa mi się kolejne: Czy my obecnie nie zachowujemy się podobnie, jak naród wybrany? Czy my – doświadczając działania Boga w naszym życiu – nie stawiamy na pierwszym miejscu dóbr materialnych? Czy nie jest dla nas ważniejsza kariera, praca bądź bycie popularnym? Czy nie czcimy przypadkiem pięknego wyglądu, łatwego i przyjemnego życia? Czy nie jest czasami tak, że tłumaczymy sobie, iż musimy w życiu wszystkiego spróbować, bo przecież żyje się tylko raz?

Coraz częściej możemy zauważyć, że relacje między ludźmi są bardzo szybkie, przelotne, wręcz pozbawione zaangażowania. Coraz częściej skupiamy się tylko na sobie – zamiast dostrzec drugiego człowieka. Dopiero w sytuacji, gdy zaczyna walić nam się życie, to odnajdujemy w sobie motywację do tego, aby wrócić do kochającego Ojca i prosić Go o przebaczenie.

Niestety, są i tacy, którym duma – bądź cokolwiek innego – nie pozwala wrócić do Ojca i prosić o przebaczenie. Takich ludzi jest mi najbardziej szkoda, ponieważ na szali jest ich życie wieczne.

Dlatego tak bardzo ważne jest to ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii, gdzie Jezus mówi do swoich uczniów: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Często te zdanie jest wykorzystywane do modlitw o nowe powołania kapłańskie i zakonne – i jest to jak najbardziej słuszne. Wierzę jednak, że każdy z nas jest powołany, aby przyprowadzać do Jezusa zagubione owce. To zdanie Jezus wypowiada tuż po uświadomieniu sobie, jak bardzo ludzie są zagubieni i są potrzebujący. Ewangelista Mateusz pisze: A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.

Ostatnio czytałem wstęp do codziennych rozważań na blogu Księdza Jacka, w którym opisywał sytuację Ks. Michała Olszewskiego. W tym wstępnie wybrzmiała modlitwa o pasterza pokroju Prymasa Wyszyńskiego, który będzie odważnie i z zaangażowaniem prowadził Kościół w Polsce. Też się za to modlę, ponieważ widzę, że w naszym Kościele jest bardzo dużo podziałów.

Modlę się również o mądrych i odpowiedzialnych liderów wspólnot, aby swoim zaangażowaniem powodowali, że ludzi w Kościele będzie przybywało, a nie ubywało. Bo sposobów ewangelizacji jest bardzo wiele i bardzo wiele osób robi piękne i wspaniałe rzeczy, aby jak najwięcej dusz zostało zbawionych.

Widzimy, że wobec Jezusa spiskowali faryzeusze. Twierdzili, że wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy. Można by rzec, że jest to absurdalna logika, ale czego to człowiek nie wymyśli, aby tylko obrzucić błotem drugiego człowieka. Skoro Jezus – będąc Bogiem, czyniąc cuda, pomagając ludziom – był szkalowany przez innych, to o ile bardziej my jesteśmy narażeni na to samo. Czy należy się tym przejmować?

Według mnie – zdecydowanie nie! Sam Jezus mówił, że ludzi mamy się nie bać, bo nic nam uczynić nie mogą. Sądzeni będziemy z miłości do drugiego człowieka. To tylko od nas zależy, czy chcemy przyprowadzić innych do Boga, czy nie. Walka toczy się o każdego człowieka – i jego życie wieczne.

Nie wiem, na jakim etapie rozwoju duchowego jesteś. Niezależnie jednak od tego, zastanów się dzisiaj, czy jest chociaż jedna rzecz, która rozprasza Cię i nie pozwala budować jeszcze bliższej relacji z Bogiem. Może właśnie jakaś jedna, mała rzecz, jest Twoim bożkiem, który zrobiłeś bądź zrobiłaś sobie mocą ludzką i kurczowo trzymasz się tego, pomijając w tym kochanego i dobrego Boga.

Z drugiej zaś strony pamiętaj, że Jezus mówi do każdego z nas, iż pracy jest sporo, a ludzi chętnych do pracy nie tak znowu wiele. Módlmy się za naszych duszpasterzy, liderów, pastorów i wszystkich, którzy odpowiedzialni są za prowadzenie ludzi do najlepszego pasterza świata – Jezusa! Niech dobry Pan daje im mądrość, ale i pokorę oraz siłę do swojej posługi.

2 komentarze

  • Moje przemyślenia z ostatnich dwóch dni.
    – Wczoraj z uwagi na upały pojechałam na Mszę na 7mą rano. Usiadłam w ławce naprzeciwko Tabernakulum. Po chwili ” poczułam” że człowiek siedzący przede mną to chyba osoba bezdomna, nie wyspana, bo pokładał głowę na rękach na pulpicie ławki ale gdy rozpoczęła się Eucharystia to wstawał, klękał, siadał kiedy było trzeba. Zrodziła się mi myśl, by tego człowieka powierzyć Bogu a po wyjściu z kościoła dać mu ” grosik” na jedzenie. Zdziwiłam się jednak gdy wstał i wyszedł przed Komunią Świętą a jeszcze bardziej zdziwiłam się gdy po zakończeniu Mszy Świętej ja wyszłam z kościoła, bo ów Pan, klęczał przed kościołem i prosił o „jałmużnę”. Dałam bez słowa rozmowy, bo śpieszyłam się na autobus. Ten człowiek, zajął moje myśli przez cały dzień, że mogłam zrobić więcej, że mogłam poświęcić mu czas na rozmowę…. wyrzuty sumienia ustąpiły dzisiaj, bo już ten Pan nie klękał w kościele, tylko siedział, a przed kościołem też nie klęczał tylko stał z czapką w ręce…
    – Dziś jadąc odwiedzić w szpitalu chorą kuzynkę, w autobusie zaobserwowałam takie scenki.
    Na dworcu do ” mojego” autobusu wsiadała schorowana , znana mi lekarka o 2 kulach. Pomagał Jej mój ” młody brat ze wspólnoty” nie widząc mnie. Ja uśmiechnęłam się do Pani doktor i popatrywałam na znajomego ale On zajęty rozmową nie rozglądał się. Na następnym przystanku wsiadała kolejna kobieta poruszająca się w chodziku. Mój znajomy wyskoczył sprytnie i pomógł kolejnej osobie wsiąść do autobusu a to nie wszystko bo na następnym przystanku ta Pani wysiadała więc znów Karol, bo tam na ma inię, posłużył Jej pomocą przy wysiadaniu. Swoją radość i podziękowanie wyraziłam wysiadając z autobusu, chwytając za rękę i mówiąc Mu, że jestem dumna iż znam takiego młodego człowieka, który w przeciągu kilku minut, tyle dobrego uczynił. A On wyraził zdziwienie , że nie zauważył mnie wcześniej. 🙂

    • Dwie bardzo ciekawe obserwacje. I bardzo ważne lekcje dla nas wszystkich. Ta pierwsza – to wezwanie do ostrożności i stosowanie zasad trzeźwego myślenia i zdrowego rozsądku, druga natomiast to powiew optymizmu i radości, że są tacy młodzi Ludzie! Bogu niech będą za Nich dzięki! Bo to znaczy, że jest jeszcze jakaś nadzieja dla świata…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.