Ogniem i mieczem!

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Anna Komoszyńska, angażująca się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jej bezmiaru łask z Nieba, o które też będę się dla Niej modlił.

Wczoraj wieczorem, w naszym Duszpasterstwie, odbyło się spotkanie z kilkoma Lektorami – Studentami, z którymi planujemy podjęcie różnych ciekawych inicjatyw i działań w ramach Duszpasterstwa Akademickiego. Są Oni z różnych części naszej Diecezji i koordynują działania większej Grupy takich właśnie młodych Ludzi, którzy służą Jezusowi w liturgii i poszukują Go w realiach swojej codzienności. Próbujemy ogarnąć jakoś tę naszą współpracę i nadać jej dobry kierunek.

Dziękuję całym sercem Maksymilianowi Lipce, Jankowi Kondejowi i Szymonowi Sali – za wczorajszą Mszę Świętą i fantastyczną, bardzo konkretną i rzeczową rozmowę.

A oto dzisiaj przeżywamy kolejną rocznicę zwycięskiej Bitwy pod Grunwaldem, z 1410 roku. Wspominam o tym dlatego, że w ogóle lubię historię, zwłaszcza średniowieczną, ale także dlatego, że w pobliżu pola tejże Bitwy mieszka moja dalsza Rodzina i szczególnie w młodych moich latach co roku tam bywałem. Oby Polska zawsze umiała korzystać z wielkich i wspaniałych doświadczeń swoich wielkich Przodków!

Dzisiaj rozpocząłem dzień Mszą Świętą w Parafii w Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Siedlcach. Natomiast o 18:00 – Msza Święta gregoriańska w rodzinnej Parafii.

Natomiast wieczorem – dzisiaj, zamiast piątku! w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES. Jej tematem będzie: CHRZEŚCIJAŃSTWO DZISIAJ – KLĘSKA, CZY NADZIEJA?…, a Uczestnikami będą Osoby na co dzień promujące wiarę w swoim środowisku. Pełna lista Uczestników i tematów jest na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.

Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.

Oto jej zapowiedź na naszym portalu diecezjalnym:

https://podlasie24.pl/kosciol/audycja-gaudium-et-spes-zapowiedz-20240714090413

Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dzisiaj:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Jakich wyraźnych, osobistych wskazań mi udziela? Duchu Święty, pomóż odczytać i zgłębić Boże przesłanie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 15 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Św. Św. Bonawentury, Biskupa i Doktora Kościoła,

15 lipca 2024., 

do czytań: Iz 1,11–17; Mt 10,34–11,1

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Co Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce?

Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi.

Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.

Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.

Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

Zastanawia – i to bardzo – ton i zaangażowanie emocjonalne, z jakim Bóg dzisiaj gromi swój lud za… praktyki religijne, spełniane na Jego cześć! Już sam fakt, że je wszystkie odrzuca, daje do myślenia, jednak sposób, w jaki te swoje kategoryczne stwierdzenia wypowiada, mrozi krew w żyłach! Może to trochę za mocne stwierdzenie, bo zakłada również u czytelnika dość duże zaangażowanie emocjonalne, ale chwila spokojnego namysłu musi prowadzić do refleksji, że jeżeli Bóg aż tak mówi to, co mówi, to znaczy, że sytuacja tych, do których mówi, jest – bardzo delikatnie mówiąc – nie do pozazdroszczenia.

Zresztą, wsłuchajmy się raz jeszcze chociażby w te słowa: Co Mi po mnóstwie waszych ofiar? […] Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar!

I dalsze stwierdzenia – wcale nie łagodniejsze od poprzednich: Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań; nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić. Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi.

Raz jeszcze zauważmy te stwierdzenia: obrzydłe Mi jest…; czy też: nie mogę ścierpieć…; nienawidzę całą duszą…; stały Mi się ciężarem, sprzykrzyło Mi się je znosić…; odwrócę od was me oczy…; Nie wysłucham! To ostatnie – to jakby ostatni „gwóźdź do trumny”, jakby takie ostateczne i definitywne potwierdzenie owej totalnej klęski, którą ściągnął na siebie naród wybrany.

Oczywiście, mówimy tu o klęsce duchowej, bo dzisiaj nie słyszymy o żadnym upadku państwa, o żadnym najeździe wroga, czy jakiejś innej klęsce politycznej. Dzisiaj mówimy o upadku w grzech, w nieposłuszeństwo Bogu, w jakąś przeogromną zatwardziałość serca i cynizm, polegający na tym, że człowiek składa ofiary Bogu i oddaje Mu oficjalnie i publicznie cześć, a tak naprawdę ma Go za nic, nie liczy się z Nim, nie słucha ani nie traktuje poważnie Jego słowa, Jego woli. Postępuje dokładnie odwrotnie do tego, czego oczekuje od niego Bóg.

Dlatego ze strony Boga spotyka się z tak zdecydowaną reakcją. Oczywiście, zdajemy sobie doskonale sprawę, że to nie jest – ze strony Boga – reakcja emocjonalna. Bóg nie ulega emocjom, nie daje się szargać uczuciom, nie zmienia humorów, nie jest kapryśny. Nie zdarzą się Mu również jakieś niekontrolowane wybuchy furii. On jest Bogiem – nie człowiekiem. To nam, ludziom, wszystkie takie rzeczy mogą się przydarzać.

Natomiast jeżeli Bóg mówi to, co mówi – i mówi w taki sposób, w jaki mówi – to na pewno ze względu na nas! I – po prostu – dla nas! Dla naszego dobra, dla naszego nawrócenia! To nasze serca ma poruszyć! I skłonić do opowiedzenia się po właściwej stronie – po stronie Boga właśnie!

Dokładnie z tego samego powodu Jezus dzisiaj w Ewangelii wypowiada równie zaskakujące słowa, jak te, z pierwszego czytania. Bo mówi: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Działalność Jezusa raczej kojarzy nam się z nauczaniem o miłości do Boga i do drugiego człowieka – i realizacji tegoż przykazania na co dzień. A oto dzisiaj słyszymy o mieczu, o poróżnieniu, a więc konflikcie syna z ojcem, matki z córką, synowej z teściową… Może akurat ten ostatni „wariant” nie jest dla nas aż taki zaskakujący, ale te poprzednie?…

Podobnie, jak i te słowa: Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Można powiedzieć, że tu wszystko jest powywracane do góry nogami! Kto chce zachować życie – ten je straci?… A kto je straci – ten je znajdzie?… Oczywiście, jeżeli je straci dla Jezusa.

I tu jest sedno całego przekazu i całej tej nauki, jaką dziś otrzymujemy: Jezus Chrystus! To On staje w centrum naszego życia, naszej uwagi, naszego myślenia i działania. To dlatego słyszymy o mieczu, bo miecz jest symbolem jednoznacznego opowiedzenia się po jednej, konkretnej – w tym przypadku: tej właściwej stronie. Czyli po stronie Jezusa. Tak, jak cięcie mieczem jest ostatecznym rozstrzygnięciem, tak my mamy się jednoznacznie i konkretnie – i ostatecznie – opowiadać zawsze po stronie Jezusa.

Nawet, jeśli to będzie oznaczało konflikt z najbliższymi. Jezusowi w tym wszystkim naprawdę nie zależy na konflikcie i nie chce, by ktoś się na kogoś z Jego powodu obrażał. Ale ludzie są wolni i każdy decyduje o sobie – i o tym, jak postąpi w danej sytuacji. Po której stronie się opowie. Każdy ma szansę opowiedzieć się po stronie dobra i miłości – po stronie Jezusa. Ale wiemy, że wielu opowiada się codziennie przeciwko Niemu. A wówczas – także przeciwko tym, którzy są po Jego stronie. I mamy konflikt gotowy. Ale nie z winy Jezusa!

Tak samo, jak nie z winy Boga składane przez ludzi ofiary nie mają żadnej wartości, a z winy samych ludzi, którzy tymiż ofiarami i religijnymi praktykami – spełnianymi zwykle bardzo sumiennie, systematycznie i dokładnie – przykrywają nieprawość swego postępowania. Dlatego Bóg mówi tak ostro, dlatego Jezus mówi tak jednoznacznie – by uświadomić człowiekowi rzeczywistą odpowiedzialność za jego postępowanie. I ostrzec przed zgubnymi skutkami tegoż postępowania. I pokazać drogę wyjścia z tego impasu, drogę przemiany!

Bóg mówi: Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! A Jezus mówi: Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Chodzi zatem w tym wszystkim o to, aby wszystko, co myślimy, mówimy i robimy; wszystko, czym żyjemy i co przeżywamy – odnosić bezpośrednio do Jezusa! Aby nasze dary i ofiary, nasze religijne praktyki i modlitwy – naprawdę zbliżały nas do Niego i przemieniały wewnętrznie, a nie były tylko „zasłoną dymną” dla postawy grzesznej i cynicznej, której nie zamierzamy zmieniać.

Moi Drodzy, to jest wezwanie skierowane do każdej i każdego z nas – począwszy od nas, Księży: wezwanie do tego, byśmy do gruntu przemyśleli naszą codzienną, religijną aktywność. Czy ona nas przemienia, czy naprawdę zbliża nas do Jezusa, czy właśnie oddala od Niego i Jego serce zasmuca, a nasze sumienia fałszywie uspokaja…

Musimy sobie szczerze dziś odpowiedzieć – oczywiście, adekwatnie do swojego powołania i zajęcia – na pytania: Czy odprawiając Mszę Świętą, czy przeżywając Mszę Świętą, czy modląc się, czy przystępując do Spowiedzi Świętej i do Komunii Świętej; czy słuchając lub czytając Boże słowo, czy wreszcie podejmując posty i wyrzeczenia – zbliżam się do Jezusa, czy jest mi On w tym wszystkim tak naprawdę obojętny i wcale o Nim nie myślę?… Czy spełniając praktyki Boże i podejmując dzieła Boże – nie zapominam… o Bogu?

Paradoks?… Czy aby na pewno?…

Niech we właściwym „poustawianiu” tych spraw pomoże nam świadectwo życia i przykład postawy dzisiejszego Patrona, którym jest Święty Bonawentura, Kardynał i Doktor Kościoła.

Bonawentura, a właściwie Jan di Fidanza, urodził się około 1218 roku, w Bagnoregio koło Viterbo. Ojciec jego był lekarzem. Rodzice obawiali się, czy dziecko przeżyje, było bowiem bardzo słabowite. W tej sytuacji, pobożna matka złożyła ślub, że jeśli tylko syn wyzdrowieje, poświęci go na służbę Bożą. Istnieje nawet piękne podanie, według którego dziecię miano przynieść do Świętego Franciszka z Asyżu, a ten w natchnieniu miał powiedzieć: O, buona ventura!” – co znaczy: „O, szczęśliwe narodziny, szczęśliwe pojawienie się!” W ten sposób zapewne tłumaczono imię, które otrzymał w zakonie i pod którym jest dziś znany.

Pierwsze nauki odbył młody Jan w rodzinnym miasteczku. Po ukończeniu szkoły średniej udał się na uniwersytet do Paryża, na studia filozoficzne. W Paryżu również – mając dwadzieścia pięć lat – wstąpił do franciszkanów, gdzie otrzymał wspomniane już imię zakonne Bonawentura. Tam też studiował teologię. Po otrzymaniu stopnia magistra, jeszcze przez trzy lata studiował, ale równocześnie już wykładał Pismo święte i „Sentencje” Piotra Lombarda.

Z tego też czasu pochodzi jego szczytowe dzieło z zakresu teologii, a dotyczące Trójcy Świętej. Bonawentura zajął się także filozoficznym problemem poznania ludzkiego. W tej kwestii odszedł od Arystotelesa i Świętego Tomasza z Akwinu, a zbliżył się do Platona i Świętego Augustyna. Wreszcie, w tym samym czasie wydał tom rozpraw, w którym można odnaleźć syntezę jego myśli filozoficznej i teologicznej.

Następne lata spędził w różnych klasztorach franciszkańskich w charakterze wykładowcy. Musiał imponować niezwykłą wiedzą, świętością i zmysłem organizacyjnym, skoro na kapitule generalnej został wybrany przełożonym generalnym zakonu. Stało się to 2 lutego 1257 roku. A miał wtedy zaledwie trzydzieści dziewięć lat.

Wybór ten okazał się dla młodego zakonu opatrznościowym. Zakon bowiem przechodził wówczas trudny czas. Powstały w nim dwie zwalczające się zaciekle frakcje: jedną tworzyli zwolennicy surowego zachowania pierwotnej reguły Świętego Franciszka, drugą – zwolennicy reguły łagodniejszej. Bonawentura umiał wybrać tak zwany „złoty środek”, a przez swoje roztropne zarządzenia, nadał zakonowi właściwy kierunek.

Przez szesnaście lat swoich rządów doprowadził go do niebywałego rozwoju. W roku 1260 ułożył pierwsze konstytucje, będące w rzeczy samej wykładnią reguły Świętego Franciszka. W ten sposób przeciął możliwość różnego jej interpretowania – co ciągle jeszcze się zdarzało. Ponadto, bardzo intensywnie wizytował zakon, jeżdżąc do jego placówek w różnych krajach. Z powody tego zaangażowania niektórzy historycy nazywają go drugim Ojcem zakonu.

Posiadał ponadto umiejętność łączenia życia czynnego i publicznego z bogatym życiem wewnętrznym. Miał wielkie nabożeństwo do Męki Pańskiej i ku jej czci układał przepiękne poematy. Głośno było o nim także na dworze papieskim. Dlatego też Papież Grzegorz X, w 1273 roku, mianował go kardynałem oraz biskupem Albano pod Rzymem.

Delegacja Papieża z wiadomością o nominacji zastała go przy myciu naczyń kuchennych w klasztorze. Nawet bowiem jako przełożony generalny zakonu, podejmował normalnie wszystkie prace i dyżury, jak chociażby wspomniane zmywanie naczyń, o ile tylko na niego wypadła kolejka. I kiedy przybyła do niego delegacja papieska, aby obwieścić mu nominację kardynalską, Bonawentura w ogrodzie zmywał właśnie naczynia po obiedzie.

Gdy więc dostojni goście stanęli przed nim i obwieścili, po co przyjechali, nasz Święty wstał, otarł ręce o fartuch, którym był przepasany, z pokorą wysłuchał bulli nominacyjnej Ojca Świętego, bardzo uprzejmie podziękował, po czym poprosił, aby kapelusz kardynalski, który jeden z delegatów trzymał w ręku i chciał mu wręczyć, chwilowo powiesić na pobliskim drzewie, bo on musi dokończyć zmywanie. To pokazuje, jakim tak naprawdę był człowiekiem!

Oczywiście, wspomnianą nominację przyjął, co wiązało się ze zrzeczeniem się urzędu przełożonego generalnego zakonu i oddaniem się wyłącznie sprawom publicznym. Towarzyszył więc Papieżowi w różnych podróżach, a w listopadzie 1273 roku udał się do Lyonu na Sobór Powszechny. Otrzymał zaszczytne zadanie wygłoszenia przemówienia inauguracyjnego. Na niego też spadł główny ciężar prac przygotowawczych do Soboru. I właśnie tymi wszystkimi obowiązkami wyczerpany, zmarł 15 lipca 1274 roku, już podczas trwania Soboru Lyońskiego.

W pogrzebie wziął udział Papież i wszyscy Ojcowie Soboru w liczbie pięciuset biskupów i około tysiąca prałatów i teologów. Pogrzeb miał więc królewski. Papież wygłosił mowę pogrzebową ku jego czci. Kronikarze notują, że tego dnia wielu chorych i kalek odzyskało zdrowie.

Nasz Patron był jednym z najwybitniejszych teologów Średniowiecza. Pozostawił po sobie wiele dzieł teologicznych. Składają się na nie konstytucje, liczne traktaty i komentarze teologiczne, czterysta czterdzieści kazań i wiele innych. Bonawentura stworzył własną szkołę teologiczną. Kanonizowany został w roku 1482, a w 1588 roku ogłoszono go Doktorem Kościoła.

A my, słuchając uważnie Słowa Bożego, przeznaczonego na dzień dzisiejszy i wpatrując się w świetlany przykład świętości naszego Patrona, raz jeszcze zapytajmy: po co się modlimy, po co idziemy na Mszę Święta, po co przystępujemy do Komunii Świętej, po co się spowiadamy – i czego by tu jeszcze nie wymienić – po co to wszystko? Dla kogo? Na pewno – i zawsze – dla Jezusa?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.