Zobaczyła kamień odsunięty…

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Państwo Ewa i Włodzimierz Olendrowie, z Celestynowa. Są to ludzie bardzo mi bliscy, uważamy się właściwie za rodzinę! Dziękuję Bogu za tę wspaniałą Rodzinę, dziękuję za nasz naprawdę dobry i stały kontakt, dziękuję także za świadectwo wiary i pięknie przeżywanego życia małżeńskiego. Bardzo to budujące świadectwo! Niech tak, jak dzisiejsza Patronka, ciągle wzmacniają swą miłość do Jezusa i do siebie nawzajem. O to stale się dla nich modlę!

Imieniny natomiast przeżywają dziś:

Magdalena Sosnowska – Żona Grzegorza, mojego byłego Lektora z Wojcieszkowa,

Magdalena Golba – należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej z Wojcieszkowa,

Magdalena Majchrzyk – dobra Znajoma w Białej Podlaskiej.

Urodziny zaś przeżywają:

Piotr Kalbarczyk – za moich czasów: Lektor w Parafii w Celestynowie.

Mariusz Majewski – Lektor z mojej rodzinnej Parafii, Człowiek bardzo zaangażowany w życie Parafii i działalność młodzieżową, należący także do Wspólnoty SPE SALVI.

Wszystkim świętującym życzę takiej bliskości Jezusa, w jakiej żyła dzisiejsza nasza Patronka! O to będę się dla Nich modlił.

Moi Drodzy, wczoraj wieczorem odbyłem kilka rozmów telefonicznych, przyszło też kilka wiadomości – od różnych Osób – o tym, co dzieje się w Diecezji, na Uczelni i w moim otoczeniu. I tak oto dowiedziałem się, że po krótkiej, ale ciężkiej chorobie odeszła zupełnie niespodziewanie odeszła do Domu Ojca Pani Jolanta Wrotnowska – wspaniała, przeuprzejma, pełna życia i radości Pracownica Uniwersytetu w Siedlcach. Pracowała na recepcji Wydziału Nauk Rolniczych. Kiedy przychodziłem tam po klucz do swojego pokoju, w którym odbywałem cotygodniowe dyżury, spotykałem Panią Jolę, a wówczas nie mogliśmy się dosłownie nagadać. Zawsze podziwiałem Jej pełne optymizmu podejście do życia… A tu taka wiadomość.

Drugą, równie po ludzku smutną wiadomością, jest ta, iż odszedł do wieczności Pan Waldemar Godlewski, za moich czasów: Dyrektor Liceum imienia Józefa Ignacego Kraszewskiego, gdzie przez cztery lata uczęszczałem.

Niech Pan da Niebo Obojgu zmarłym.

A ja pozdrawiam Was serdecznie ze Szklarskiej Poręby, gdzie jesteśmy jeszcze do środy. Nie wiem, co dzisiaj będziemy robili – podejmiemy decyzję na bieżąco – w zależności od pogody. Tak, czy owak, ja pamiętam o Was w modlitwie!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś – nagrane nad górskim potokiem, w trakcie naszej wczorajszej wędrówki, moim ulubionym szlakiem:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan dzisiaj do mnie mówi – bardzo osobiście? Z jakim konkretnym przesłaniem właśnie do mnie dzisiaj się zwraca? Duchu Święty – działaj!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Marii Magdaleny,

22 lipca 2024., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza:

Pnp 8,6–7; albo: 2 Kor 5,14–17; J 20,1.11–18

CZYTANIE Z KSIĘGI PIEŚNI NAD PIEŚNIAMI:

Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak otchłań; żar jej to żar ognia, płomień Pana.

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.

ALBO:

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN

Bracia: Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.

Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty.

Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg.

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”.

Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.

Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”.

Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.

Jezus rzekł do niej: „Mario!”.

A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu.

Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie; jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.

Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi powiedział”.

Patronka dnia dzisiejszego, Maria, pochodziła – według biblijnej relacji – z miejscowości Magdalia, znajdującej się nad Jeziorem Galilejskim, niedaleko Tyberiady. Z Ewangelii wiemy, że w swoim czasie w życiu Marii miało miejsce bardzo znaczące wydarzenie: Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Odtąd włącza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewiastami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi.

Po raz drugi Ewangeliści wspominają o niej, gdy wyliczają ją wśród osób obecnych przy ukrzyżowaniu i śmierci Jezusa, a następnie – przy zdjęciu Ciała Zbawiciela z krzyża i pogrzebaniu. Nasza Święta była jedną z trzech niewiast, które potem udały się do grobu, aby namaścić Ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty! Kiedy zatem Maria Magdalena ujrzała, że kamień od grobu był odsunięty, wówczas przerażona myślą, że Żydzi zbezcześcili Ciało Zbawiciela, przenosząc je w niewiadome miejsce – pobiegła do Apostołów i powiadomiła ich o wszystkim.

Potem sama ponownie wróciła do Grobu, a tam – niespodziewanie – Zmartwychwstały ukazał się jej, jednak ona nie rozpoznała swego Mistrza, biorąc Go za ogrodnika. O tym usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Po tym spotkaniu Maria Magdalena – jako pierwsza – przekazała Apostołom wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

Święty Papież Grzegorz I Wielki utożsamiał Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą, o której pisze Łukasz Ewangelista, jak też z Marią, siostrą Łazarza, o której z kolei pisze Święty Jan, iż – podobnie, jak jawnogrzesznica u Świętego Łukasza – obmyła nogi Pana Jezusa wonnymi olejkami.

Współcześni bibliści jednak, idąc za pierwotną tradycją i za Ojcami Kościoła na Wschodzie, uważają, że imię Maria miały trzy niewiasty, nie mające ze sobą bliższego związku. Dlatego to właśnie najnowsza reforma kalendarza liturgicznego wyraźnie odróżnia Marię Magdalenę od Marii, siostry Łazarza, ustanawiając ku ich czci osobne dni wspomnienia.

Kult Świętej Marii Magdaleny jest obecnie powszechny w Kościele tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Nasza dzisiejsza Patronka ma swoje sanktuaria, do których od wieków licznie podążali i wciąż podążają pielgrzymi.

W czerwcu 2016 roku Papież Franciszek podniósł dzisiejsze wspomnienie liturgiczne do rangi święta liturgicznego.

Słuchając czytań, przeznaczonych dokładnie na dzisiejsze Święto, możemy chyba powiedzieć, że jakoś tak mocno zwraca na siebie uwagę… kamień. Tak, ten wielki kamień, który zakrywał grób Jezusa po złożeniu tam Jego Ciała, a który Maria Magdalena zastała odsunięty. Sam w sobie, na pewno nie stanowi jakiegoś centrum refleksji, bo kamień – to po prostu kamień, jak każdy inny. Zapewne – w tym przypadku – odpowiednio wyprofilowany, żeby można go było zatoczyć i zamknąć wejście do grobu. Ale też – jeśli trzeba – to go ponownie odsunąć, jak to miało miejsce po śmierci Łazarza, a tuż przed jego wskrzeszeniem.

Zatem, musiał to być jakoś specjalnie obrobiony kamień, ale i tak pozostał tylko kamieniem, kawałkiem skały. Dzisiaj jednak zyskuje on znaczenie symboliczne. Oto bowiem Maria Magdalena zastaje go odsuniętym od grobu Jezusa. I mamy pełną świadomość, iż jest to znak dla nas, ludzi, a na pewno nie dla Jezusa, gdyż On, by wyjść z grobu, nie potrzebował odsuwać kamienia. Jego Zmartwychwstanie – jako czynność fizyczna – totalnie wymyka się naszemu rozumieniu fizyczności i materialności, to zupełnie inny wymiar! Ten odsunięty kamień – to znak dla nas!

Najpierw dla Marii Magdaleny, potem dla Apostołów, potem dla tych wszystkich, którzy owego pierwszego dnia tygodnia i w dniach następnych udawali się do grobu, aby przekonać się, że naprawdę kamień ten jest odsunięty. A potem – przez dwa tysiące lat istnienia Kościoła – znak tego odsuniętego kamienia stanowił i wiąż stanowi dla nas, chrześcijan wszystkich czasów, źródło wielkiej mocy i nadziei, iż dla naszego Pana nie ma takich kamieni, których by nie był w stanie usunąć.

A tu mówimy już o wymiarze symbolicznym, mając na uwadze kamienie w ludzkich sercach i umysłach – kamienie schematów myślenia i duchowych ograniczeń, a wreszcie: kamienie grzechu. Te wszystkie kamienie musimy w swoich sercach i umysłach ciągle odsuwać, ciągle kruszyć. Nie jesteśmy sami w stanie tego uczynić – tak, jak Maria Magdalena, kiedy stanęła przed Grobem i kamień zobaczyła odsunięty, zareagowała początkowo płaczem, wręcz rozpaczą: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono.

To oznaczało wspomnianą już wcześniej obawę o wykradzenie Ciała Jezusa i jego zbezczeszczenie przez Żydów. Wiemy, że nic takiego się nie stało, ale wiemy też, że gdyby mogli – Żydzi zapewne by to uczynili! Wszak w poniedziałek w Oktawie Wielkanocy słyszymy w liturgii relację biblijną o tym, że zaczęli oni rozpowiadać kłamliwą wieść o tym, iż to Apostołowie wykradli Ciało swego Mistrza,rozpowiadali to po to, aby maksymalnie zakłamać prawdę o Jego Zmartwychwstaniu.

A to oznacza, że potężne kamienie – takie niewidoczne dla oka ludzkiego – zalegały w ich umysłach i sercach, i blokowały nie tylko dopływ Bożej łaski i Bożego zmiłowania, ale nawet zwykłe, trzeźwe myślenie.

W jakimś sensie, podobne kamienie blokowały także myślenie Marii Magdaleny, kiedy początkowo nie mogła dopuścić do siebie wiadomości, że Jezus żyje. I musiał On sam stanąć przed nią i do niej przemówić, aby ujrzała, usłyszała, niemalże dotknęła – i uwierzyła! Jezus swoją miłością, jaką w tym momencie zawarł i wyraził w serdecznym i czułym wypowiedzeniu jej imienia – odsunął, a wręcz skruszył wszystkie kamienie, zalegającej w jej sercu i umyśle.

ten sposób spełniło się to, o czym Paweł Apostoł tak pięknie napisał w swoim Liście do wiernych Koryntu, a co my usłyszeliśmy w dzisiejszym czytaniu: A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

Tak, całkowicie nowym stało się myślenie i spojrzenie Marii Magdaleny. Całkowicie nowym stało się myślenie i spojrzenie Apostołów, uczniów i wszystkich, którzy byli – w tamtych dniach – świadkami wydarzeń, związanych ze Zmartwychwstaniem Pana. Całkowicie nowym stało się myślenie i spojrzenie Apostoła Pawła – a w tym przypadku, jak wiemy, sporo było do zmiany…

I przez dwa tysiące lat chrześcijanie, wyznawcy Jezusa Chrystusa – Jego przyjaciele, uczniowie, naśladowcy i głosiciele – starają się z Jego pomocą kruszyć owe kamienie, które gdzieś tam ciągle pojawiają się w sercach i umysłach. Jezus Chrystus Zmartwychwstały zwraca się do każdej i każdego z nas po imieniu, już w ten sposób poruszając nasze serca. Problem zaczyna się jednak wtedy, kiedy ktoś nie chce tego kamienia w swoim sercu ruszyć, kiedy komuś odpowiada to, że ten kamień tam zalega… Wtedy nic się nie da zrobić.

A jakie kamienie wciąż jeszcze zalegają w moim sercu: jakie schematy myślenia, obawy, czy wręcz lęki, albo złe przekonania i przyzwyczajenia blokują mi wciąż drogę do pełni życia, w jedności z Jezusem? Czy słyszę Go, kiedy i do mnie zwraca się po imieniu – na modlitwie, przy Spowiedzi, przez swoje Słowo? Co zrobię jeszcze dzisiaj, aby skruszyć chociaż mały, ale jednak wyraźny i konkretny kamyczek, który zalega w moim sercu i blokuje moje myślenie?

Jakiego grzechu postaram się dziś uniknąć, jakiego zaniedbania, jakie złe przyzwyczajenie postaram się dziś przełamać, a jednocześnie: co dzisiaj dam z siebie, dam „więcej”, aby pokazać, że słyszę i widzę, iż Jezus naprawdę wychodzi mi na spotkanie?…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.