Resztki… resztki… resztki…

R

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Gabriel Sowa, Lektor z Parafii w Leopoldowie, Członek Wspólnoty SPE SALVI.

Chciałbym natomiast jeszcze dopisać trzy Anny – Solenizantki ze środy – o których nie wspomniałem. A są to Siostry:

Siostra Anna Stara (to nazwisko, bez żadnych podtekstów) – ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, współpracująca z Księdzem Markiem w Surgucie;

Siostra Anna Mroczek – z tego samego Zgromadzenia, prowadząca w swoim czasie w Kodniu skupienie dla Studentów,

Anna Jędrzejczak – Żona Kuby, o którym wspomniałem w dniu Jego imienin.

Dołączam także jednego Solenizanta z 25 lipca, a jest nim Kuba Kępka (Kuba, nie Jakub) – Lektor z Parafii w Leopoldowie, Członek Wspólnoty SPE SALVI.

Życzę Wszystkim wszelkich Bożych mocy i pamiętam w modlitwie!

Wczoraj po południu otrzymałem wiadomość o odejściu do Domu Ojca Mamy Księdza Biskupa Grzegorza Suchodolskiego, Biskupa Pomocniczego i Jego Brata Rafała, wspierającego nasze Duszpasterstwo Akademickie – Pani Marianny Suchodolskiej. Jest to dla mnie bardzo niespodziewana wiadomość! Zaledwie kilka miesięcy temu pożegnaliśmy Jej Męża, a oto także Ona jest już po drugiej stronie życia… Nic więcej nie wiem, natomiast ogarniam Zmarłą swoją modlitwą.

A oto dzisiaj Ksiądz Marek głosi słowo Boże – przez całą niedzielę – w Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie. Jak ktoś wejdzie na stronę tej Parafii:

www.jankanty.lublin.pl

to łatwo znajdzie namiar na transmisję internetową. To nie zastąpi osobistego udziału we Mszy Świętej, ale zachęcam do posłuchania słówka Księdza Marka.

Ja natomiast zawiozę dzisiaj naszych Rodziców do Sanatorium w Mariówce i wieczorem – na ostatnie Msze Święte – dołączę do Księdza Marka.

Bardzo przepraszam za opóźnienie w zamieszczeniu słówka, ale od wczorajszego przyjazdu do Lublina stwierdzam brak internetu domowego, nie działa także ten z komórki. Dlatego dopiero po wyjechaniu poza Lublin zamieszczam, chociaż gotowe było ono dużo wcześniej… Nie mam pojęcia, co się dzieje! Będę to wyjaśniał ze swoim Operatorem.

Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem, z jaką zachętą zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem!

Na dzisiejszy Dzień Pański – i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

17 Niedziela zwykła, B,

28 lipca 2024., 

do czytań: 2 Krl 4,42–44; Ef 4,1–6; J 6,1–15

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Pewien człowiek przyszedł z Baal–Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu, Elizeuszowi, chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku. On zaś rozkazał: „Podaj ludziom i niech jedzą”. Lecz sługa jego odrzekł: „Jakże to rozdzielę między stu ludzi?”

A on odpowiedział: „Podaj ludziom i niech jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki”. Położył więc to przed nimi, a ci jedli i pozostawili resztki, według słowa Pańskiego.

CZYTANIE Z LISTU ŚW. PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.

Odpowiedział mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”.

Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby lecz cóż to jest dla tak wielu?”

Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.

Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.

A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”.

Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Łatwo zauważamy podobieństwo pomiędzy pierwszym czytaniem, a Ewangelią – podobieństwo treści i przesłania. W jednym bowiem i drugim tekście mowa jest o cudownym rozmnożeniu pokarmu. W jednym i w drugim przypadku była to interwencja samego Boga, który – czy to poprzez Proroka, czy poprzez swojego Jednorodzonego Syna – cudownie nakarmił zgłodniałych ludzi! I to całe ich rzesze, chociaż akurat w tej kwestii nie miało tak naprawdę żadnego znaczenia, ilu tych ludzi było. Można nawet pokusić się na stwierdzenie: tysiąc w tę – tysiąc w tamtą, bez różnicy!

Bo Pan, kiedy daje ze swojej szczodrobliwej ręki, to już naprawdę niczego nikomu nie wylicza. Jest hojny – aż do rozrzutności! Czego potwierdzeniem jest chociażby to, że jeden i drugi z opisanych dzisiaj „obiadów” zakończył się zebraniem resztek. W przypadku cudownego rozmnożenia chleba przez Jezusa, owe resztki zapełniły dwanaście koszów! Z pewnością, jest to liczba symboliczna – możemy się domyślać, że nikt tych koszy nie liczył, natomiast Autor biblijny chciał w ten sposób pokazać, że Pan naprawdę nikomu niczego nie skąpił i nie reglamentował rozmnażanego chleba, tylko modlił się, dziękując swemu Ojcu – i podawał chleb ludziom…

Podawał… podawał… podawał… I tak mógłby podawać bez końca, ale ludzie wreszcie najedli się i nawet pozostawili owe resztki, o których tu sobie mówimy – niejako dla potwierdzenia Jezusowej hojności. Bo inaczej – któż by się przejmował zbieraniem resztek?

To tak, jakby opisywać w mediach jakiś uroczysty obiad, na który prezydent danego kraju zaprosił koronowane i renomowane persony z całego świata, a podczas którego to spotkania wygłoszono ważne przemówienia, wzniesiono uroczyste toasty, podjęto wiele istotnych problemów politycznych i społecznych o randze światowej, oto już po wszystkim okazało się, że media nie zwracają aż takiej uwagi na te znaczące aspekty owego przyjęcia, a rozpisują się na temat… zmywania naczyń po tymże obiedzie! I na temat – no, właśnie – zbieranie resztek ze stołów i ich utylizacji.

Powiedzielibyśmy: a cóż to za dziwny przekaz! A co nas to w ogóle obchodzi! Czy to w tym momencie ma jakiekolwiek znaczenie? W przypadku wydarzeń, opisanych w dzisiejszym pierwszym czytaniu i w Ewangelii – ma. I to zasadnicze. Bo przecież dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że w Piśmie Świętym nie ma ani jednego zbędnego słowa! Ani jednego nieważnego zdania, nieistotnej informacji! Ani jednego przecinka, który byłby nie na miejscu.

Dlatego to, co dzisiaj słyszymy, jest ważne – od początku do końca. I także to, że zebrano tak wiele resztek. Zapytajmy raz jeszcze: Po co ta informacja? Po co jest ona potrzebna Jezusowi? Po nic. On nie zajmuje się zbieraniem resztek, tylko rozdzielaniem swoim darów. A po co ta informacja o resztkach potrzebna jest samemu Ewangeliście, Apostołom i wszystkim zebranym? Jaki – na przykład – użytek mogli z tej informacji zrobić, że aż tyle koszów owych resztek zebrano? Albo z samych resztek? Jak można było je na przykład wykorzystać?

Na pewno jedynie w taki, że można je było wyrzucić rybom na pokarm. I prawdopodobnie tak zrobiono – i nawet żadna banda ekoterrorystów nie rzucała się nikomu do gardeł! Jeżeli jednak ta informacja pojawia się i w pierwszym czytaniu, i w Ewangelii, to dlatego, by uświadomić nam, że miłość Jezusa do nas jest dużo hojniejsza, niż jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić!

On nam naprawdę niczego nie wylicza: swojej dobroci, swojej życzliwości i hojności – nie wylicza nam po dekagramie, z aptekarską dokładnością. Nie przelicza łask, nam udzielonych, na nasze modlitwy i dobre uczynki. Nie ogranicza nam „kieszonkowego”, kiedy się niewłaściwie zachowamy. Nie czyni nam też pretensji, że oto tyle a tyle nam dał, a my nie potrafimy tego wykorzystać, więc zaraz nam wszystko zabierze i jeszcze każe zapłacić za to, co wzięliśmy, a źle wykorzystaliśmy! Nic z tych rzeczy!

Owe dwanaście koszów resztek to znak, że Jezus w udzielaniu nam swoich darów nie stosuje żadnej miary, żadnych ograniczeń! A jeżeli tak, to niemalże natychmiast rodzi się pytanie, które musimy sobie postawić: I cóż my na to? Ile to my dajemy z siebie Jezusowi – i drugiemu człowiekowi? Czy nie jest tak, że Jezus daje nam pełną garścią: swoją miłość, swoją hojność, swoją dobroć – nie licząc się z tym, że zostanie tak wiele resztek, co oznacza, że ileś tych Jego darów zostanie nie wykorzystanych przez nas, po prostu zmarnowanych, a on i tak daje; podczas gdy my Jemu dajemy jedynie resztki?…

Oto w drugim czytaniu słyszymy Apostoła Pawła, jak zwraca się do wiernych Gminy chrześcijańskiej w Efezie: Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.

To jest właśnie zachęta do tego, aby w relacjach z Jezusem, ale i we wzajemnych relacjach pomiędzy chrześcijanami, kierować się zasadą „dawania więcej”, a nie tylko resztek… Paweł wylicza elementy chrześcijańskiej postawy, które bardzo chciałby widzieć u swoich uczniów: pokora, cichość, cierpliwość, znoszenie siebie nawzajem w miłości… Jakże często – właśnie w tych kwestiach – stać nas jedynie na dawanie resztek… Tak, resztek cierpliwości, resztek swego czasu, resztek swego zaangażowania, resztek swego serca…

Bo większość angażujemy tylko i wyłącznie dla siebie, dla własnego „ja”, dla dogodzenia sobie samym i swoim ambicjom, a dla Jezusa i dla innych ludzi zostają nam resztki… A to nie jest postawa prawdziwie chrześcijańska! Postępowanie «w sposób godny powołania, jakim zostaliśmy wezwani» (żeby użyć sformułowania Pawła), czyli chrześcijańskiego powołania do świętości, oznacza stuprocentowe ofiarowanie siebie samych i wszystkiego, co nasze – Jezusowi oraz naszym braciom i siostrom w wierze.

I w ogóle: tym wszystkim, wśród których żyjemy i których spotykamy. Bez wyliczania: „odtąd – dotąd”; „tylko tyle – i ani grama więcej”! Nie! Jezus nie tak dawał ze swojego serca! Nigdy tak minimalnie nie dawał i nadal nie daje! Podobnie, jak i Bóg – w Starym Testamencie. Kiedy Niebo otwiera się nad człowiekiem, to już płynie stamtąd jeden wielki i przeobfity potok Bożej łaski!

Dlatego naszą odpowiedzią ma być dawanie z siebie „więcej”, zawsze „więcej” – i zawsze z miłością, a nie aptekarskie wyliczanie, wyrachowanie i dawanie resztek…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.