Całe Jej życie – Wniebowzięciem!

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, mamy dzisiaj przepiękną Uroczystość! Ja będę ją obchodził w Parafii Dąbie, gdzie na zaproszenie Proboszcza, Księdza Marka Wasilewskiego, mojego Kolegę kursowego, będę sprawował Msze Święte i głosił Boże słowo. Dziękuję Księdzu Proboszczowi za zaproszenie!

Wszystkich zachęcam do przeżycia dzisiaj Mszy Świętej! A z okazji święta narodowego proszę, abyśmy serdecznie modlili się o Boży porządek w naszej Ojczyźnie. Mamy się o co modlić…

Teraz zaś pochylmy się już nad Bożym słowem. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zastanówmy się, co dzisiaj konkretnie mówi do mnie Pan? Czego tak szczególnie ode mnie osobiście oczekuje? Duchu Święty, podpowiedz!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny,

15 sierpnia 2024.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza:

Ap 11,19a;12,1.3–6a.10ab; 1 Kor 15,20–26; Łk 1,39–56

CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Świątynia Boga w niebie się otwarła i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.

Ukazał się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko.

I porodziła Syna – Mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.

I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc.

Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.

Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała:

Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.

Wtedy Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy.

Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą

wszystkie pokolenia.

Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,

święte jest imię Jego.

A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie

nad tymi, którzy się Go boją.

Okazał moc swego ramienia,

rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.

Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.

Ujął się za swoim sługą, Izraelem,

pomny na swe miłosierdzie.

Jak obiecał naszym ojcom,

Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”.

to wielkie Święto, jakie dziś przeżywamy; w tę niezwykłą Uroczystość – zwracamy nasze oczy i serca ku Najświętszej Maryi Pannie, jako Królowej Nieba i ziemi, bo oto dzisiaj wspominamy Jej przejście z ziemi do Nieba. Nikt z ludzi tego nie widział, jedynie piękna tradycja podaje, że Maryja, po Wniebowstąpieniu Jezusa, zamieszkała w Jerozolimie, blisko Wieczernika. Tak, jak polecił na Krzyżu sam Jezus, wziął Ją do siebie Apostoł Jan. Przyjmuje się też, że zmarła śmiercią naturalną, po czym została pochowana w Getsemani, u stóp Góry Oliwnej, w Dolinie Jozafata.

A według innej, pięknej tradycji, Apostołowie po jakimś czasie, w tym właśnie grobie, zamiast Jej ciała, znaleźli kwiaty. Stąd dzisiejszą Uroczystość polska pobożność nazwała Świętem Matki Bożej Zielnej i dlatego przynosi się dziś do pobłogosławienia kwiaty, zioła i kłosy zbóż. Silna jest bowiem wiara Ludu Bożego, że zioła poświęcone w tym dniu – za pośrednictwem Maryi – otrzymują moc leczniczą i chronią od chorób i zarazy. Rolnicy tego dnia dziękują Bogu za plony ziemi i ziarno, które zebrali z pól. My także dzisiaj włączamy się w to dziękczynienie.

Samo zaś przekonanie o tym, że Maryja rzeczywiście po śmierci – którą według innej, pięknej tradycji, nazywamy Zaśnięciem – została nie tylko z duszą, ale i z ciałem zabrana do Nieba, doczekało się orzeczenia dogmatycznego Papieża Piusa XII.

Po wnikliwym zbadaniu całej sprawy, a także po przekonaniu się, że tak wierzy praktycznie cały Kościół – i to od najdawniejszych wieków – Papież ten, w dniu 1 listopada 1950 roku, w Konstytucji apostolskiej „Munificentissimus Deus”, autorytatywnie stwierdził: Powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła i Naszą, ogłaszamy, orzekamy i określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”.

Dzisiaj tę tajemnicę wspominamy, także – a może: przede wszystkim – wsłuchując się w Boże słowo, jakie zostało nam przed chwilą odczytane. A chociaż nie znajdziemy w Piśmie Świętym ani jednej wzmianki o tym, że Maryja została wzięta do Nieba, to jednak wskazuje ono na miejsce i rolę Maryi w Bożym planie zbawienia i podkreśla, jak wielkich rzeczy dokonał Bóg w Jej życiu – ale także i w życiu ludzi: przez Jej posługę, przez Jej Osobę, przez Jej oddanie się Bogu i poświęcenie dla zbawienia świata.

Oto w pierwszym z dzisiejszych czytań, wraz z Janem, piszącym o tym w swojej Apokalipsie, dane nam jest ujrzeć taką oto wizję: Świątynia Boga w niebie się otwarła i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.

W pierwszym znaczeniu, owa Niewiasta to Kościół, Lud Boży, jednak chrześcijańska tradycja widzi w niej Maryję, Matkę Syna Bożego. Z dalszej treści czytania dowiadujemy się, że Niewiasta owa porodziła Syna – Mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.

To wyraźny znak, że i Ona, i Jej Dziecko, objęci są szczególną opieką Boga, dlatego smok ognisty nie jest w stanie Jej ani Jemu nic uczynić. Potwierdza to zresztą sam obraz tegoż smoka, tak ukazany: Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię.

Chociaż jest on wielki i jest ognisty, to jednak owe siedem głów i dziesięć rogów, oraz fakt, że zmiata trzecią – w tym momencie można powiedzieć: tylko jedną trzecią – część gwiazd z Nieba, wyraźnie mówi nam, że choć jego moc jest dość duża i może narobić zamieszania, to jednak ta jego moc jest ograniczona, bardzo dokładnie zakreślona, poza którą to granicę już nie wyjdzie, bo na to nie pozwoli Bóg.

Sama zaś Niewiasta ukazana jest jako Uczestniczka jakichś wielkich Bożych zamiarów, jakichś ponadziemskich i ponadczasowych wydarzeń, dziejących się na Niebie – w tym także walk, jakie się tam dokonują, aktórych Ona wychodzi zwycięsko! I tak Ją postrzegamy dzisiaj my wszyscy, Kościół, Lud Boży, uczniowie Jej Syna Jezusa Chrystusa – jako Niewiastę wielką i zwycięską.

Z pewnością, także o Niej mówi nam dziś Święty Paweł w drugim czytaniu, z Pierwszego Listu do Koryntian. Choć nie pada tam imię Maryi, ani nawet nie ma bezpośredniego i konkretnego wskazania na Nią, to jednak odnajdujemy – niejako pośrednio – wzmiankę o Niej w tych zdaniach: I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Które słowa mówią tu o Maryi?

Z pewnością te: ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Nie mamy wątpliwości, że najbardziej i jako pierwsza należy do Chrystusa Jego Matka – i jednocześnie: Jego najpilniejsza Uczennica. I dlatego wejdzie do chwały Nieba, gdzie od zawsze czeka na Nią przygotowane miejsce.

Zanim to jednak nastąpi, Maryja przemierza całą swoją doczesną pielgrzymkę przez ziemię – i to w sposób dosłowny – kiedy spieszy na pomoc swojej starszej Krewnej Elżbiecie, która z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności, w późnym wieku swego życia poczęła dziecko i potrzebowała takiej zwyczajnej, ludzkiej opieki. Maryja, choć sama także już w stanie błogosławionym, spieszy jednak do Elżbiety, przemierzając ponad sto pięćdziesiąt kilometrów, czyli drogę z Nazaretu do Ain Karim.

To było Jej bardzo, ale to bardzo dosłowne pielgrzymowanie przez ziemię. Można powiedzieć: bardzo odczuwalne pielgrzymowanie… Jednak w domu Elżbiety zastało Ją królewskie niemalże powitanie, bowiem starsza Krewna nie powitała Jej jako swojej młodszej Krewnej, ale jako Matkę swojego Pana i błogosławioną przez Boga!

Na co Maryja odpowiedziała przepięknym hymnem, wychwalającym niezwykłe działanie Boże w Jej życiu i wielkie rzeczy, jakich Bóg dla Niej i przez Nią już dokonał, dokonuje i jeszcze dokona – hymn, który my nazywamy MAGNIFICAT, od pierwszych jego słów w języku łacińskim.

Mamy zatem w dzisiejszej Ewangelii – ale, tak naprawdę, w całym dzisiejszym Bożym słowie – mocne i wyraźne zderzenie ziemi z Niebem, spraw doczesnych ze sprawami wiecznymi, prozy życia z chwałą Nieba. Takie było życie Maryi – od początku do końca – i takie jest przecież naszej życie. Tyle, że w życiu Maryi owo zderzenie należałoby raczej nazwać połączeniem – i to bardzo ścisłym – bo w Jej postawie, w Jej relacjach z Bogiem i z ludźmi sprawy doczesne jakoś tak mocno zgrywały się ze sprawami niebieskimi, jakby niepostrzeżenie jedne przechodziły w drugie.

Jej doczesność była dla Niej prostą drogą do Nieba, a nawet bardziej: była przedsionkiem Nieba, znakiem Nieba, przedsmakiem Nieba… W jakiś przedziwny sposób, Jej doczesne życie było przebywaniem w Niebie – sercem i duchem, bo żyła w pełnej jedności z Bogiem, będąc chociażby wolną od grzechu pierworodnego i jakiegokolwiek grzechu.

A przecież – żyła tak normalnie i „codziennie”, jak żyła Jej Krewna Elżbieta i mąż Elżbiety, Zachariasz; jak żyli Jej sąsiedzi w Nazarecie, jak dzisiaj żyjemy my wszyscy. Ona także – twardo stąpała po ziemi, odczuwając na co dzień jej twardość, ów twardy realizm życia. Jej życie na tej ziemi nie było w jakiś sposób lżejsze od naszego, może bardziej bajeczne czy marzycielskie… Aniołowie nie nosili Jej na rękach, ani na skrzydłach… Raz jeszcze podkreślmy: Jej życie było w pełni realne, chciałoby się wręcz powiedzieć: do bólu realne! Tak, czasami nawet do bólu!

Ale Ona tak to życie przeżywała, że stawało się ono coraz bliższe Niebu. Wszystkie sprawy doczesne, które tu przeżywała, coraz bardziej zbliżały Ją do Nieba. Można chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że następowało jakiejś zespolenie, wtopienie się doczesności w niebiańskość – nie w tym sensie, co jeszcze raz podkreślmy, że Maryja „bujała w obłokach” i oddawała się marzycielstwu, ale że upodabniała to swoje życie doczesne do życia tam, w Niebie.

W Jej sercu było miejsce tylko dla Boga – i dla nikogo innego, ani dla niczego innego! Wszystkim, co myślała, co mówiła i co robiła – służyła Bogu i do Niego wytrwale i konsekwentnie zmierzała. Dlatego nie może nas dziwić, że Pismo Święte nic nie mówi o Jej Wniebowzięciu. By się tak wyrazić – nie musi. Wystarczy, że powie o Jej życiu tu, na ziemi, a już tym samym mamy relację o Wniebowzięciu. Bo cała Jej doczesna wędrówka przez ziemię była drogą, prowadzącą prosto do Nieba. Jeśli można tak powiedzieć: całe Jej życie doczesne to było jedno wielkie Wniebowzięcie!

Nasze też takie jest?…

Jest nad czym pomyśleć, prawda?… I może coś trzeba postanowić, by to nasze życie doczesne było także drogą do Nieba. Bo czasami wydaje się, że jest drogą w dokładnie przeciwnym kierunku… Nasze myśli, nasze słowa, nasze czyny, nasze wybory moralne i polityczne – które też są wyborami moralnymi – niekiedy zaprzeczają temu, co wyrażamy w naszych modlitwach, kiedy prosimy o łaskę Nieba dla nas i naszych bliskich… Modlitwą wyrażamy pragnienie Nieba, a życiem jakby pokazujemy, że wcale nam na nim nie zależy… Jest więc nad czym pomyśleć…

I jest czas i okazja, aby podjąć jakieś jedno, choćby drobne, ale bardzo konkretne postanowienie: Co zmienię w swojej postawie – w swoim sposobie codziennego funkcjonowania i odnoszenia się do Boga i do ludzi – aby przekierować tę swoją pielgrzymkę przez ziemię na Niebo, a nie na jakieś boczne, kręte drogi. Co postanowię jeszcze dzisiaj – od dzisiaj?… Warto wrócić do domu z takim konkretem.

Teraz zaś – warto się o to pomodlić. A uczynimy to słowami, którymi modlił się do Maryi Jej niezwykły Czciciel, wczorajszy nasz Patron, Święty Maksymilian Maria Kolbe. Niech jego modlitwa stanie się dziś naszą modlitwą:

Dozwól mi chwalić Cię, Panno Przenajświętsza. Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił. Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł. Dozwól, bym do Ciebie cały świat przywiódł. Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego wyniesienia Ciebie.

Dozwól, bym Ci przyniósł taką chwałę, jakiej jeszcze nikt Ci nie przyniósł! Dozwól, by inni mnie w gorliwości o wywyższenie Ciebie prześcigali, a ja ich, tak by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz głębiej, coraz szybciej, coraz potężniej, tak jak tego pragnie Ten, który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.

W Tobie jednej bez porównania bardziej uwielbiony stał się Bóg niż we wszystkich Świętych swoich. Dla Ciebie stworzył Bóg świat. Dla Ciebie i mnie też Bóg do bytu powołał. Skądże mi to szczęście? O dozwól mi chwalić Cię, o Panno Przenajświętsza!”

3 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.