Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Mateusz Sętorek, zaangażowany – w swoim czasie – w działalność jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Mu Pan błogosławi i pomaga w codziennym osiąganiu świętości. Zapewniam o modlitwie!
Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy wczoraj – wszystkimi możliwymi drogami, także tu, na naszym forum – kierowali do mnie życzenia i zapewnienia o modlitwie, z okazji urodzin. Odwdzięczam się moją modlitwą, ale też Mszą Świętą, jaką w najbliższych dniach odprawię w intencji Wszystkich, którzy pamiętali…
Za to szczególnie dziękuję Księdzu Markowi – tak za bardzo ciepłe słowa o mnie i serdeczne życzenia, jak i wczorajsze rozważanie Bożego słowa!
A dzisiaj mamy Uroczystość Wszystkich Świętych. Pamiętajmy, że samo odwiedzenie cmentarza nie wystarczy – powinniśmy być na Mszy Świętej. Chyba, że Msza Święta jest właśnie na cmentarzu, ale wtedy też pamiętajmy, że mamy w niej czynnie uczestniczyć. Nie wystarczy bycie na cmentarzu w jej trakcie i pisanie smsów przy grobach swoich Bliskich. Ja wiem, że Wy to dobrze wiecie. Ale przypominajmy o tym wszystkim, którzy zapomnieli o właściwym przeżywaniu dzisiejszej Uroczystości.
Dzisiaj mamy też pierwszy piątek miesiąca, ale wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nas dzisiaj nie obowiązuje.
Ja sam dzisiaj będę pomagał w Parafii Siemień – na zaproszenie Proboszcza, Księdza Leszka Przybyłowicza. O 17:00 natomiast planuję odprawić Mszę Świętą w mojej rodzinnej Parafii, na rozpoczęcie gregorianki w intencji świętej pamięci Radosława Maksymiuka, zmarłego nagle i niespodziewanie Męża Pani Prezes Firmy „Komunalnik” w Białej Podlaskiej. Będąc w Domu rodzinnym, będziemy świętowali moje wczorajsze urodziny.
Potem natomiast, w Katolickim Radiu Podlasie, odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES, z cyklu: TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ… Jej tematem będzie: MŁODZIEŻ – O ŚWIĘTOŚCI, a jej Uczestnikami będą: Ludzie młodzi, żyjący wiarą na co dzień. Poprowadzi ją Szymon Sala – Lektor z Parafii Leopoldów, Wicelider Formacji SPE SALVI. Pełna lista Uczestników i tematów jest na stronie i na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
Zapowiedź audycji na portalu diecezjalnym:
https://podlasie24.pl/kosciol/audycja-gaudium-et-spes-zapowiedz-20241030170258
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, wsłuchajmy się w to dzisiejsze Słowo i przyjmijmy do serca przesłanie, jakie Pan do każdej i każdego z nas indywidualnie właśnie dzisiaj kieruje. Duchu Święty, bądź natchnieniem i światłem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Wszystkich Świętych,
1 listopada 2024.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Ap 7,2–4.9–14; 1 J 3,1–3; Mt 5,1–12a
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja, Jan, ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć Boga żywego. Zawołał on donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: „Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, aż opieczętujemy na czołach sługi Boga naszego”. I usłyszałem liczbę opieczętowanych: sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi”.
A wszyscy aniołowie stanęli wokół tronu i Starców, i czworga Zwierząt, i na oblicze swe padli przed tronem, i pokłon oddali Bogu, mówiąc: „Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków. Amen!”
A jeden ze Starców odezwał się do mnie tymi słowami: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” I powiedziałem do niego: „Panie, ty wiesz”. I rzekł do mnie: „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest.
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie..
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w Niebie”.
O kim to dziś mówimy? Kogóż to dziś w liturgii wspominamy? Dobrze wiemy – Wszystkich Świętych! Czyli – kogo tak naprawdę?… W pierwszym czytaniu, z Księgi Apokalipsy, słyszymy o wizji, jaką otrzymał jej Autor, Święty Jan Apostoł, a o której tak napisał: Ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: „Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi”.
Wcześniej jeszcze usłyszeliśmy o tajemniczej grupie «sług Boga naszego», opieczętowanych na czole znakiem Boga, a grupa to liczy sto czterdzieści cztery tysiące. Jak zapewne domyślamy się – jak to zwykle w Biblii – mamy tu liczbę symboliczną, na którą składa się pomnożenie przez siebie liczby dwanaście, oznaczającej kompletność i pełnię, a następnie pomnożenie tejże liczby przez tysiąc, co oznacza po prostu bezmiar.
Zatem, to nie jest liczba dokładnie określona, ale taka, o której można powiedzieć, iż jest to – używając wyrażenia Świętego Jana – tłum, którego nikt nie mógł policzyć. Wszyscy ci ludzie znaleźli się przed tronem i przed Barankiem, aby przez całą wieczność uwielbiać swego Boga – dlatego, że za życia ziemskiego realizowali program Ośmiu Błogosławieństw, wypowiedzianych przez Jezusa, a zapisanych u Ewangelisty Mateusza.
Dobrze znamy te Błogosławieństwa i te Grupy ludzi, do których są kierowane: Błogosławieni ubodzy w duchu… Błogosławieni, którzy się smucą… Błogosławieni cisi… Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości… Błogosławieni miłosierni… Błogosławieni czystego serca… Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój… Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości… A także ci, którym ludzie […] urągają i prześladują [ich], i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na [nich] z powodu [Jezusa]…
Ów «nieprzeliczony tłum» – chociaż to słowo nie jest zbytnio szczęśliwe, gdy idzie o ludzi, zjednoczonych przy Chrystusie – to są właśnie ci, którzy ów Jezusowy program na życie uczynili swoim osobistym programem życia na ziemi, dlatego dostąpili życia w wieczności. Daremne są z pewnością wszelkie próby dokładnego ich policzenia. Naturalnie, ich pełną i prawdziwą listę zna Bóg. My zaś – czy naprawdę musimy znać?
A może bardziej powinniśmy sobie wziąć do serca te oto słowa Apostoła Jana, tylko tym razem z drugiego, dzisiejszego czytania, z jego Pierwszego Listu: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty.
On – czyli Ojciec Niebieski – jest święty. Dlatego my, Jego dzieci, mamy także stawać się świętymi. Czyli kim? Któż to jest ów święty? Katechizm Kościoła Katolickiego, w wersji dla Młodzieży, zatytułowanej YOUCAT, określa – między innymi – że „na podstawie zachowania Jezusa można definiować, co to znaczy być świętym: to kierując się bezgraniczną miłością okazywać współczucie i litość, pomagać i leczyć, aż po krzyż i Zmartwychwstanie.” (s.83)
Jednak Katechizm też stawia odważnie takie pytanie: „Czy wszyscy powinniśmy zostać świętymi?” I udziela takiej odpowiedzi: „Tak. Sensem naszego życia jest zjednoczenie się w miłości z Bogiem, pełnienie Jego woli. Powinniśmy pozwolić Bogu, aby żyło w nas Jego życie. To znaczy być świętym.”
I dopowiada: „Każdy człowiek stawia sobie pytania: Kim jestem? Po co jestem? Jak stać się sobą? Wiara odpowiada: Dopiero w świętości człowiek staje się tym, do czego stworzył go Bóg. Dopiero w świętości człowiek znajduje prawdziwą harmonię ze sobą samym i swoim Stwórcą. Świętość to nie jest jednak samodzielnie osiągnięta perfekcja, lecz zjednoczenie z wcieloną Miłością – Chrystusem. Kto w ten sposób uzyskuje nowe życie, ten odnajduje siebie i staje się święty.”
Zdaje się – wszystko jasne i proste. Czy jednak na pewno? I właśnie dlatego, że nie jest to takie proste i łatwe, potrzebujemy przykładów życia ludzi takich, jak my, których nic od nas nie odróżniało, bo po tej samej ziemi, co my, chodzili i te same problemy życiowe pokonywali, ale właśnie na tej drodze odnaleźli świętość. Dlatego my podpatrujemy ich, jak oni to robili, że się im udało. Dlatego też – między innymi – wybieramy imiona Świętych dla swoich dzieci. Katechizm YOUCAT wyjaśnia nam, dlatego powinniśmy to robić… Dlaczego?
Jak czytamy: „Nie ma lepszych przykładów, niż Święci, a także lepszych orędowników, niż oni. Jeśli moim Patronem jest Święty, mam przyjaciela u Boga.” (p.202) A skoro mamy w Świętych swoich Przyjaciół przed Bogiem, to znaczy, że mogą oni wstawiać się za nami do Boga, bo są takimi naszymi – by tak to ująć – reprezentantami przed Tronem Bożym.
Dokonuje się to w tajemnicy „świętych obcowania”, o której mówimy w Wyznaniu wiary, a o której Katechizm YOUCAT tak naucza: „Do wspólnoty Świętych należą wszyscy ludzie, którzy swoją nadzieję pokładają w Chrystusie i przez Chrzest przynależą do Niego, bez względu na to, czy już umarli, czy jeszcze żyją. Ponieważ w Chrystusie jesteśmy jednym ciałem, żyjemy w jednej wspólnocie, obejmującej niebo i ziemię.”
I dalej czytamy: „Kościół jest wspólnotą większą, niż myślimy. Należą do niego żywi i zmarli, bez względu na to, czy znajdują się w czyśćcu, czy przebywają w chwale Bożej; znani i nieznani; wielcy Święci i niepozorni ludzie. Możemy nawzajem się wspierać ponad śmiercią. Możemy przywoływać imiona naszych Patronów i ulubionych Świętych, ale także naszych zmarłych, co do których wierzymy, że są już u Boga. I odwrotnie. Możemy przez naszą modlitwę dopomóc naszym zmarłym, znajdującym się jeszcze w czyśćcu. Każdy, kto czyni lub cierpi z Chrystusem i dla Chrystusa, przyczynia się dla dobra wszystkich. I odwrotnie: grzech każdego człowieka szkodzi całej wspólnocie.” (p.146)
Zobaczmy, Drodzy moi, jakie duchowe więzy łączą nas w Kościele. My, pielgrzymujący przez doczesność, wpatrujemy się w przykłady Świętych i wzywamy ich wstawiennictwa przed Bogiem. Oni tam, w Niebie, orędują za nami, wspierając nasze modlitwy, jakie do Boga zanosimy, a ich dobry przykład przekonuje nas, że można żyć po Bożemu – i że warto żyć po Bożemu. Że można być świętym i warto być świętym. I że dokonuje się to w realiach naszej codzienności – nigdy w oderwaniu od niej, w jakiejś atmosferze rozmarzenia, czy tanich wzruszeń. Oni – Święci – doszli do pełni świętości drogami doczesności! Właśnie tym, że tą świętością żyli już tutaj, na ziemi.
Oczywiście, to dopiero tam, w Niebie, osiągniemy pełnię świętości, ale jej znaczny stopień możemy osiągnąć już tutaj, na ziemi, w trakcie naszej doczesnej pielgrzymki. Obyśmy tylko chcieli – obyśmy docenili wartość i potrzebę świętości. Bo może zajęci tak wieloma codziennymi sprawami, nie mamy po prostu czasu o tym myśleć. A może jesteśmy przekonani, że jeszcze tyle lat mamy przed sobą na tym świecie, dlatego o tych sprawach ostatecznych to pomyślimy za jakiś czas, może na emeryturze, a może jak będzie trochę więcej wolnych chwil?…
Bo teraz żyjemy w zawrotnym tempie, a wszystko, co mamy do zrobienia, to właściwie „na wczoraj”, z niczym się na czas nie wyrabiamy, tyle spraw w domu, w pracy, w szkole i na studiach, właściwie jedne „zazębiają się” za drugie – a gdzie tu jeszcze wcisnąć jakąś sprawę świętości i zabiegania o nią? Na to przyjdzie czas „kiedyś tam”… I może nawet nie z premedytacją tak myślimy, ale z tego totalnego pośpiechu i zapracowania – my naprawdę nie mamy na to czasu.
A może też ta cała świętość wydaje się nam mało atrakcyjna, bo może uważamy że to jest temat dla tych pobożnych, co to całymi dniami siedzieliby w kościele, ale na pewno całymi dniami słuchają Radia MARYJA i wszystkie możliwe Różańce i Koronki odmawiają, natomiast zwłaszcza młodzi ludzie, biorący życie w swoje ręce, zdobywający kolejne szczyty kariery i zawodowego sukcesu – gdzie tam będą myśleć o jakiejś abstrakcyjnej świętości?… Czyż ona tak naprawdę liczy się w dzisiejszym świecie?…
I pewnie wiele jeszcze tego typu pytań i opinii moglibyśmy przytoczyć – wiele takich zderzeń świętości z modami i trendami dzisiejszego świata. W nim nie ma miejsca na świętość! Świat jest „zbyt nowoczesny” na świętość! Świat jest „zbyt zapędzony” na świętość! Świat jest „zbyt zajęty” na świętość! I wiele podobnych zastrzeżeń można by przytoczyć, a każde kolejne bardziej absurdalne od wcześniejszego.
Bo każdy dzień naszego życia i nasza obserwacja wszystkiego, co wokół się dzieje, wyraźnie potwierdza, że świat właśnie dlatego jest tak pogubiony, tak skonfliktowany, tak ogłupiały, tak przeżarty nienawiścią, bezsensem i absurdem – że nie ma w nim miejsca na świętość. Ludzie święci zawsze dźwigali ten świat ku wyższym wartościom – a tym samym: ku Bogu. I dzisiaj to samo czynią – oni: ludzie święci.
Nie musimy ich szukać daleko – mamy ich obok siebie: zwykłych, dobrych ludzi, którzy emanują miłością, pogodą ducha, radością i nadzieją, dobrocią niesioną na dłoni, szczerym zasłuchaniem i zainteresowaniem sprawami ludzi, którzy (chyba jednak nieprzypadkowo) chcą z nimi rozmawiać i dzielić się swoimi problemami, prosząc ich jednocześnie o radę, a bardzo często o modlitwę… Bo mają takie przekonanie, że ten człowiek jest jakoś tak… bliżej Boga, dlatego jego modlitwa na pewno będzie „szybciej” wysłuchana, albo „bardziej” wysłuchana, niż ich modlitwa…
I w ten oto sposób okazuje, że świętość tak naprawdę jest bardzo potrzebna. Także dzisiaj. Przede wszystkim dzisiaj! Dlatego nie bójmy się do niej dążyć – szukajmy wokół siebie ludzi świętych i na ich przykładzie budujmy swoją świętość. Na przykładzie tych świętych, których mamy na co dzień w pobliżu, ale i tych Świętych, którzy są wśród owej nieprzeliczonej liczby opieczętowanych w Niebie i otaczających Tron Boży, spośród których pewną część znamy z imienia i nazwiska, przeżywając ich liturgiczne wspomnienia, bo świętymi lub błogosławionymi zostali oni ogłoszeni przez Kościół.
I kształtujmy ją na przykładzie tych, nad których grobami dzisiaj staniemy, za których będziemy się modlić, chociaż wewnętrznie nosimy może przekonanie, że oni już tej modlitwy nie potrzebują, bo już są w Niebie: może nasi Rodzice, a może nasi Dziadkowie, a może nasi przyjaciele, bliscy… Nie szkodzi! Jeżeli oni naszej modlitwy nie potrzebują, Bóg „spożytkuje” ją dla dobra innych.
Natomiast my z ich codziennej postawy, którą mogliśmy z bliska obserwować i pamiętając o wszystkim, czego nas nauczyli, co nam pokazali – uczmy się własnej świętości! Oni nas przekonują swoim przykładem, że to nie jest kwestią czasu – takiego lub innego – albo różnych okoliczności, czy da się, czy nie da się być świętym. Ci nasi Bliscy, którzy żyli w warunkach często o wiele trudniejszych od naszych – a potrafili zachować styl, klasę, duchowy poziom – przekonują, że i dzisiaj można być świętym. I że dzisiaj warto być święty! A tak naprawdę, to właśnie dzisiaj – szczególnie dzisiaj – trzeba być świętym! Dzisiaj tak bardzo potrzeba ludzi świętych! Żeby ktoś ten świat ratował…
Żeby ktoś nadawał blask i smak naszej codzienności. Tego dokonają nie wytrawni politycy, nie wielcy intelektualiści, nie znaczący specjaliści, nie najaktywniejsi społeczni działacze. Tego dokonają ludzie święci. To oni – i tylko oni – swoją codzienną, cichą i skromną, ale tak bardzo konkretną i realną świętością są w stanie uratować ten świat. Tylko oni – święci!
Czy mogę powiedzieć, że to mowa także o mnie?…