Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Elżbieta Jaśkowska – moja Ciocia, mieszkająca w Olsztynie. Dziękując za nasz stały, dobry kontakt i wielką życzliwość ze strony Solenizantki – życzę pokoju Bożego w sercu. I zapewniam o modlitwie!
Do grona wczorajszych Solenizantów dołączam Księdza Romana Wojtczuka – mojego starszego Kolegi w kapłaństwie, Proboszcza jednej z Parafii w Diecezji siedleckiej. Życzę mocy Bożej i wszelkiej łaski! Zapewniam o modlitwie!
A ja dzisiaj rozpoczynam dzień Mszą Świętą, koncelebrowaną w Katedrze siedleckiej, o godzinie 7:00. Od 10:00 – dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Rolniczych, jednak dzisiaj skrócony, gdyż o 13:30 zamierzam uczestniczyć w inscenizacji pod tytułem: ŚWIATŁO W CIEMNOŚCI, przygotowanej przez Alumnów II roku Seminarium. Zaprosił mnie na to Alumn Miłosz Świątek – z tego właśnie roku. Miałem przyjemność poznać Alumna jakiś czas temu, gościć Go na kilku audycjach, a w ostatnią środę – odbyć długą i dobrą rozmowę u mnie, w Duszpasterstwie. Bardzo będę ciekaw osiągnięć Alumnów na polu teatralnym!
A potem – praca i modlitwa na miejscu.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Gabriela Sowy, należącego do FORMACJI «SPE SALVI», Lektora Parafii Leopoldów. Debiut blogowy Gabrysia był – jak pamiętamy – w ostatnią niedzielę. I to właśnie wtedy rozmawiałem z Nim na temat stałej obecności na blogu. I tak wstępnie – chyba doszliśmy do porozumienia. Będziemy – co prawda – ustalać to na bieżąco, ale wstępnie nastawiamy się na wtorki…
Bardzo serdecznie dziękuję za przygotowanie dzisiejszego słówka! Niech ono przemówi do naszych serc!
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 33 Tygodnia zwykłego, rok II,
19 listopada 2024.,
do czytań: Ap 3,1–6.14–22; Łk 19,1–10
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja, Jan, usłyszałem Pana mówiącego do mnie: „Aniołowi Kościoła w Sardach napisz: To mówi Ten, co ma Siedem Duchów Boga i siedem gwiazd: «Znam twoje czyny: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły. Stań się czujny i umocnij resztę, która miała umrzeć, bo nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś, strzeż się tego i nawróć się. Jeśli więc czuwać nie będziesz, przyjdę jak złodziej, i nie poznasz, o której godzinie przyjdę do ciebie.
Lecz w Sardach masz kilka osób, co swoich szat nie splamiły i będą chodzić ze mną w bieli, bo są godni.
Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca i z księgi życia imienia jego nie wymażę. I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami».
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.
Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: «Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący. A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię z mych ust wyrzucić.
Ty bowiem mówisz: ‘Jestem bogaty’ i ‘wzbogaciłem się’, i ‘niczego mi nie potrzeba’, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny, i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się.
Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie».
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę”.
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”.
Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło”.
A OTO SŁÓWKO GABRYSIA:
Pierwsze czytanie, z Apokalipsy św. Jana, pokazuje tę – nazwijmy ją – „twardszą” stronę ręki Boga, który mówi do Kościoła w Sardes i Laodycei.
Kościół w Sardes ma imię, które «mówi, że żyje a jest umarłe»… Dziwne, prawda? Jednocześnie żyje i jest umarłe, ponieważ żyje tylko powierzchownie – tym tylko, co ludzkie i grzeszne, a nie tym, co Boże, czyste i sprawiedliwie. Jezus nakazuje Kościołowi sardejskiemu, by stał się czujny i umocnił resztę, bo błądzą w swym postępowaniu w ślepych uliczkach pełnych grzechu, które oddalają ich od Pana i przybliżają do zatracenia.
Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś, tak strzeż tego i nawróć się! – Jezus wyraźnie i bez ogródek każe sardejskiemu Kościołowi strzec wszystkiego tego, co wziął i usłyszał, czyli cudownej nauki i świadectwa Jezusa – i NAWRÓCIĆ SIĘ! Jeżeli zaś Kościół w Sardes nie będzie czuwał, wtedy Pan jak złodziej przyjdzie i – owszem – nie wyprze się «tych, co swoich szat nie splamili», a więc żyli zgodnie z Nim i według Jego praw. Jednak ci, którzy postępowali wbrew temu, co Boskie; którzy nie znają Boga i wypierają się Go – tych i Pan nie pozna, jeżeli nie wrócą ze ślepej drogi na tę właściwą.
Kościół w Laodycei zaś ogarnięty jest – moim zdaniem – swego rodzaju zobojętnieniem, wyjałowieniem wiary w nim panującej. A obojętność i wyjałowienie to – według mnie – jedne z najgorszych ciosów, które można zadać miłości. A to właśnie z miłością można utożsamiać całą naszą wiarę, ponieważ Bóg jest miłością.
Laodycejski Kościół nie jest ani gorący, ani zimy; w swojej nijakości bogaci się tym, co ziemskie, lubując się w materialnych bogactwach, w rzeczach przemijających, które w ogóle nie są konieczne, a widząc pęd za nimi i spowodowane w ten sposób wyjałowienie wiary – Pan mówi, że chce «wyrzucić go z ust swoich». Pan również i ten Kościół wzywa do nawrócenia.
Jakże smutne jest to, że pęd za tym, co ziemskie i ulotne; za tym, co daje chwilową satysfakcję – przesłania najważniejszy cel w życiu człowieka, czyli Boga i to wskazanie, by swoich skarbów nie gromadził na ziemi, lecz w niebie.
W obu zaś przypadkach Jezus – mimo swej „twardej ręki” pasterskiej okazuje swoje miłosierdzie mówiąc, że nie zawstydzi się tych, którzy będą czyści i mocni w swej wierze! i którzy otworzą mu drzwi: drzwi do swojego serca i życia. Jezus mimo potknięcia, a może nawet upadku wiary w tych Kościołach – kocha oba bardzo mocno i z miłości daje im możliwości, aby nie zatracili siebie w życiu, oddalonym od Niego.
*****************
W Ewangelii natomiast mamy przedstawiony obraz nawrócenia Zacheusza, który usłyszawszy o Jezusie – bardzo chciał Go zobaczyć, koniecznie chciał poznać, któż to taki, dlatego aż wspiął się na drzewo! Jezus zobaczył go, zaprosił bliżej siebie, a Zacheusza już samo to napełniło ogromną radością! Pospieszył więc na powitanie, przyjął Jezusa do swojego domu i postanowił rozdać swój majątek ubogim i każdemu, kogo skrzywdził.
Ludzi dziwiło to i szemrali między sobą – według mnie, całkowicie niepotrzebnie i głupio, bo przecież Pan przyszedł zbawić wszystkich ludzi, czyli grzeszników, a więc tych którzy upadają i błądzą, jednak chcą zmienić swoje życie lub choćby zobaczyć Jezusa. Tak, jak Zacheusz.
Zobaczcie, że nawet od tak małej rzeczy, od tak małego kroku, nie wymagającego praktycznie żadnego wysiłku – oprócz tego, potrzebnego do wspięcia się na drzewo – zaczęła się nowa droga nawrócenia Zacheusza. Tak może się stać u każdego z nas! Pan wspiera i umacnia ludzi, którzy dążą do świętości – nawet, jeśli dążą do niej takimi małymi kroczkami, jak samo spojrzenie, dzięki któremu jednak dojrzą Pana w tłumie (przez „tłum” możemy rozumieć trudy naszego życia, mnóstwo zajęć, obowiązków, innych spraw, które często mogą nam Jezusa przysłaniać…).
Spójrzcie. jakie to jest piękne w swej prostocie: przez jeden gest, jakim było jedno spojrzenie – Pan Jezus otworzył przed Zacheuszem całe swoje Serce, powiedziawszy mu, że zatrzyma się w jego domu. Jezus zapukał, a Zacheusz Mu otworzył. Na całą tę sytuację możemy spojrzeć przez pryzmat pierwszego dzisiejszego czytania, a konkretnie – słowa, wypowiedzianego do Kościoła laodycejskiego.
****************
Drodzy, „Pan jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze – jak powtarzamy w „Głównych prawdach wiary – lecz jest też kochającym Ojcem, kochającym nas największą miłością, jaką tylko możemy sobie wyobrazić. Bądźmy czujni i gotowi, nie stawajmy się zobojętnieni i jałowi w swej wierze, utrzymujmy swoją szatę – swoje serce – w czystości godnej Boga! I chciejmy wykonać nawet drobny zacheuszowski gest – spojrzenie w stronę Jezusa – bo już samo to może przemienić nasze życie i ducha o sto osiemdziesiąt stopni!