Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Ksiądz Andrzej Duklewski, Proboszcz Parafii w Marianowie, w Diecezji siedleckiej, a przez wiele lat – Proboszcz w Tomsku na Syberii i Proboszcz mojego Brata, Księdza Marka;
►Mariusz Kłusek, mieszkający obecnie z Rodziną w Warszawie, a za czasów mojego pierwszego wikariatu – Szef Służby liturgicznej.
Obu świętującym życzę ogromu łask i darów od Pana. Zapewniam o modlitwie.
A Drodzy moi, całym sercem dziękuję za wczorajszą wieczorną audycję w Katolickim Radiu Podlasie: Szymonowi Sali, Wiceliderowi FORMACJI «SPE SALVI», za współprowadzenie; Uczestnikom za rozmowę, a Wszystkim – po obu stronach mikrofonu – za wymianę refleksji i wspólną modlitwę. Oto zapis tej audycji w ARCHIWUM DŹWIĘKÓW:
https://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2024/12/13/z-rodzinami-przed-swietami-2/
Niech z tego dzieła wyniknie wielka chwała Boża!
Wcześniej zaś, bo przed południem, pojawiło się na naszym forum słówko z Syberii. Dziękuję Księdzu Markowi za zorganizowanie tego rozważania, a Siostrze Teresie – za podzielenie się refleksją nad Bożym słowem, ale i świadectwem wielkich dzieł, dokonujących się w Kościele na Syberii. Zachęcam do tego, by wrócić jeszcze do tego słówka, przemyśleć je i skomentować!
A ja pozdrawiam Was z Lublina, skąd w ciągu dnia przejadę do Siedlec. Zamierzam pomodlić się i popracować nad sprawami, które – jeśli Bóg pozwoli – będą u nas miały miejsce w przyszłym tygodniu. O wszystkim po kolei będę pisał.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Kacpra, a nim: bardzo ciekawe refleksje o uczestnictwie w uczniostwie Jezusa. Myślę, że warto przyswoić sobie to pojęcie: „uczniostwo w szkole Jezusa” – i często do niego wracać w swojej codziennej postawie. Kacprowi całym sercem dziękuję, a Was proszę: przeczytajcie, przemyślcie – i coś napiszcie…
Wsłuchajmy się zatem w to Boże słowo i postarajmy się odkrywajmy przesłanie, z jakim Pan zwraca się do każdej i każdego z nas osobiście. Duchu Święty – pomóż!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 2 Tygodnia Adwentu,
Wspomnienie Św. Jana od Krzyża, Kapłana i Doktora Kościoła,
14 grudnia 2024.,
do czytań: Syr 48,1–4.9–11; Mt 17,10–13
CZYTANIE Z MĄDROŚCI SYRACHA:
Powstał Eliasz, prorok jak ogień,
a słowo jego płonęło jak pochodnia.
On głód na nich sprowadził,
a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę.
Słowem Pańskim zamknął niebo,
z niego również trzy razy sprowadził ogień.
Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda
i któż się może pochwalić, że tobie jest równy?
Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu,
na wozie o koniach ognistych.
O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne,
by uśmierzyć gniew przed pomstą,
by zwrócić serce ojca do syna
i pokolenia Jakuba odnowić.
Szczęśliwi, którzy cię widzieli,
i ci, którzy w miłości posnęli,
albowiem i my na pewno żyć będziemy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?” On odparł: „Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Dzisiejszy fragment z Księgi Syracydesa, albo inaczej z Księgi Mądrości Syracha, pochodzi z II wieku przed narodzeniem Chrystusa. Przedstawia nam postać jednego z największych proroków Starego Testamentu, a mianowicie Eliasza. Czytamy w kilku miejscach, że Eliasz przedstawiany jest z atrybutem ognia. Myślę, że każdy z nas wie, że ogień jest również jednym z atrybutów Ducha Świętego. Mamy przestawionych kilka zdarzeń z życia Eliasza oraz jego dokonań.
«Sprowadził on głód na ziemię», wskrzesił syna wdowy z Sarepty. Na górze Karmel pokonał proroków Baala i «sprowadził z nieba ogień», który spalił ofiarę. Następnie dwukrotnie jeszcze zsyłał ogień na żołnierzy króla Ozjasza. Królowi Achabowi zapowiedział zagładę jego rodu, a jego synowi bliską śmierć. Na Synaju objawił mu się Bóg i zlecił namaścić Chazaela na króla Syrii, Jehu na króla Izraela, a Elizeusza na proroka po sobie.
Dzięki wielu tym zasługom Eliasz nie umarł śmiercią naturalną czy męczeńską, ale na wozie ognistym został uniesiony w górę – do miejsca, które nazywamy niebem. Według proroka Malachiasza miał on jeszcze powrócić na ziemię przed dniem ostatecznego sądu. Ludzie za czasów Jezusa oczekiwali przyjścia Eliasza i wypełnienia proroctw.
Możemy powiedzieć, że miał bardzo bogate CV. Jeśli ktoś dobrze zna historię Eliasza, to wie również, że miał chwile zwątpienia i ucieczki przed Bogiem, czy powołaniem ze strony Boga. Kilkukrotnie przychodził Anioł i trącał Eliasza, próbując zmotywować go do działania. Mówię to dlatego, że chcę, byśmy zwrócili uwagę na to, że każdy z nas ma chwile słabości, niepewności czy trudności.
Czasami sprawy życia codziennego i taka zwyczajna proza życia mogą dość mocno zacząć oddziaływać na nasze życie. Szczególnie w takich chwilach musimy polegać na Bogu i na tym, że wszystko jest w Jego rękach. To, na ile pozwolimy Mu działać w naszym życiu, zależy oczywiście od nas. Dlatego otrzymaliśmy wolną wolę od Boga, żebyśmy mieli prawo wyboru i mogli z niego korzystać. Bóg traktuje nas poważnie i również oczekuje, że my poważnie potraktujemy swoją odpowiedzialność.
Z drugiej strony zobaczmy, że w ani jednym miejscu nie jest powiedziane, że Eliasz zrobił coś negatywnego, kiedy miał owe chwile zwątpienia czy zawahania. Pomimo tych chwil, zrobił bardzo wiele rzeczy, których oczekiwał od niego Bóg.
Również i my nie powinniśmy patrzeć na siebie w negatywny czy potępiający sposób. Oczywiście, każdy z nas grzeszy i na pewno mamy wiele obszarów do nawrócenia, ale te chwile słabości nas nie definiują. Dopóki żyjemy – mamy każdą minutę, każdą sekundę na podjęcie decyzji, wyboru, że chcemy iść za Jezusem, naszym mistrzem.
Czytam obecnie bardzo ciekawą książkę (mogę powiedzieć, że ciekawa, ponieważ jestem w jednej trzeciej tejże książki) o tytule „Praktykowanie Drogi”, której autorem jest John Mark Comer. Książkę tą polecił na swoim podcaście Krzysztof Sowiński, którego serdecznie pozdrawiam. Już na samym początku książki autor pokazuje, czym jest uczniostwo i jak my, jako wyznawcy chrześcijaństwa, powinniśmy w tym uczniostwie uczestniczyć.
Autor pokazuje, że jeśli chcemy być czyimś uczniem, to powinniśmy spędzać z tą osobą praktycznie cały czas – tak wyglądało uczniostwo chociażby w szkole uczonych w Piśmie, za czasów Jezusa i wcześniejszych. Ludzie chodzili ze swoimi mistrzami, spędzali czas, jedli z nimi – i dopiero po wielu, wielu przygotowaniach mogli sami zacząć nauczać.
Czy my, jako chrześcijanie, katolicy – właśnie tak traktujemy wiarę i naukę od samego Jezusa? Czy spędzamy z Nim nasze dnie, polecamy Mu nasze sprawy, czy nieustannie pytamy Go i siebie, „co w danej sytuacji zrobiłby Jezus, co w danej sytuacji powiedziałby Jezus”? Czy może jest tak, że ograniczamy się do pewnych religijnych aktywności, typu krótki „paciorek” rano i wieczorem plus jedna msza w tygodniu i czasami na święta?
Jezus w dzisiejszej Ewangelii pokazuje uczniom prawdę, że proroctwa się wypełniły i że nadal się wypełniają. Eliasz faktycznie przyszedł ponownie na świat, ale w osobie Jana Chrzciciela. To właśnie w Janie kończy się Stary Testament i zaczyna Nowy Testament. Jezus pokazuje, że ludzie nie poznali w Janie wypełniającego się proroctwa.
Nie jest tajemnicą, że w Jezusie również nie zobaczyli Zbawiciela, Mesjasza i Mistrza. Przynajmniej nie wszyscy i nie ci, którzy powinni. Zauważmy, że faryzeusze i uczeni w Piśmie znali wszystkie Księgi Starego Testamentu doskonale, wręcz na pamięć. Nie rozpoznali jednak wypełnienia się proroctw, ponieważ patrzyli na nie przez pryzmat własnego „chciejstwa”. Proroctwa wypełniły się tak, jak planował to Bóg, a nie tak, jak to sobie wyobrażał człowiek.
Czy w naszym życiu również nie dzieje się podobnie? Sam wiele razy zastanawiam się nad różnymi wydarzeniami, relacjami i staram się odnaleźć w tym działanie Boże. Wiem, że Bóg ma plan i nieustannie modlę się, żeby moje życie było podporządkowane temu, co chce Bóg, a nie ja sam. To jest właśnie moja wola i moja decyzja – chcę być uczniem Jezusa i realizować Jego misję. Dzieje się to na wiele różnych sposobów.
Niekiedy jest radośnie, niekiedy jest ciężko i trudno. Bóg błogosławi mi wspaniałymi ludźmi na mojej drodze, dlatego mam pewność, że jest przy mnie i czuwa – nawet, jeśli tak po ludzku plany nie układają się po mojej myśli. Uczy mnie to wytrwałości, zaufania oraz pokory, której często mi brakuje. Upadam równie często, co się podnoszę, ale wiem, że to jest część mojej drogi, po której idę. Wiem jednak, że to, co robię na chwałę Pana, jest ważniejsze od moich niedoskonałości.
Drodzy, w tym kolejnym tygodniu adwentu zachęcam do krótkiej refleksji na temat naszego powołania i realizacji proroctw, które mamy w swoim życiu. Część z nich pewnie znamy, część pewnie nie. Nie zawsze będą się realizować tak, jak my to sobie planujemy. Może być również tak, że część z proroctw się nie zrealizuje, ponieważ my nie podjęliśmy jakiegoś działania.
Dlatego tak ważne jest, aby trwać w uczniostwie u Jezusa. Chodzić z Nim każdego dnia, pytać Go o wiele rzeczy i słuchać, co On ma nam do powiedzenia. Jak inaczej być świadkiem Jezusa, jeśli nie jesteśmy Jego uczniami? Jak mamy postępować i starać się być, jak nasz Mistrz, jeśli widujemy się z Nim tylko w niedzielę na mszy czy nabożeństwie?
Co jeśli po naszej śmierci Jezus – patrząc na nasze zaangażowanie w bycie uczniem – powie: Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; ale ten, kto czyni wolę mojego Ojca, który jest w niebiosach.
Czy już dzisiaj, już teraz – wiesz, jaka jest względem Ciebie wola Ojca, który jest w niebiosach?