Otwórzmy wszystkie drzwi!

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, zapraszam do wspólnego świętowania Bożego Narodzenia!

A rozważanie dzisiejsze stanowić będzie słowo, wygłoszone na Pasterce, sprawowanej – jak w roku poprzednim – w naszym Duszpasterstwie Akademickim. Rozważanie to kończę serdecznym życzeniami, z jakimi chciałbym się do Was zwrócić, w imieniu własnym i całego Duszpasterstwa Akademickiego GAUDEAMUS w Siedlcach.

A ja dzisiaj, do południa, posługuję w Parafii Dąbie, na zaproszenie Proboszcza, mojego Kolegi z Roku święceń, Księdza Marka Wasilewskiego. A potem – świętowanie w Domu rodzinnym.

Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem Mszy Świętej w nocy. Oto słówko Księdza Marka na dzisiejszą Uroczystość:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Niech każda i każdy z nas znajdzie w dzisiejszym Słowie konkretne przesłanie, skierowane właśnie do siebie. Niech Duch Święty pomoże je odkryć.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Narodzenia Pańskiego – Msza w nocy

25 grudnia 2024., 

do czytań: Iz 9,1–3.5–6; Tt 2,11–14; Łk 2,1–14

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Naród kroczący w ciemnościach

ujrzał światłość wielką;

nad mieszkańcami kraju mroków

zabłysło światło.

Pomnożyłeś radość,

zwiększyłeś wesele.

Rozradowali się przed Tobą,

jak się radują we żniwa,

jak się weselą

przy podziale łupu.

Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo

i drążek na jego ramieniu,

pręt jego ciemięzcy

jak w dniu porażki Madianitów.

Albowiem Dziecię nam się narodziło,

Syn został nam dany,

na Jego barkach spoczęła władza.

Nazwano Go imieniem:

Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,

Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.

Wielkie będzie Jego panowanie

w pokoju bez granic

na tronie Dawida

i nad Jego królestwem,

które On utwierdzi i umocni

prawem i sprawiedliwością,

odtąd i na wieki.

Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA:

Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud wybrany na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.

Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoim stadem. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”.

I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:

Chwała Bogu na wysokościach,

a na ziemi pokój ludziom,

w których ma upodobanie”.

DWUDZIESTEGO PIĄTEGO GRUDNIA, W DWUDZIESTYM DZIEWIĄTYM DNIU KSIĘŻYCOWYM, GDY MINĘŁO WIELE LAT OD STWORZENIA ŚWIATA, GDY BÓG STWORZYŁ NIEBO I ZIEMIĘ, I UCZYNIŁ CZŁOWIEKA NA SWÓJ OBRAZ, I WIELE WIEKÓW OD CZASU, GDY PO POTOPIE NAJWYŻSZY POZWOLIŁ ZABŁYSNĄĆ TĘCZY, BĘDĄCEJ ZNAKIEM PRZYMIERZA POKOJU; GDY UPŁYNĘŁY WIEKI OD WYJŚCIA NASZEGO OJCA W WIERZE, ABRAHAMA, Z UR CHALDEJSKIEGO, TRZYNAŚCIE WIEKÓW OD WYJŚCIA IZRAELITÓW Z EGIPTU POD PRZEWODEM MOJŻESZA, OKOŁO TYSIĄC LAT OD NAMASZCZENIA DAWIDA NA KRÓLA IZRAELA, W SZEŚĆDZIESIĄTYM PIĄTYM TYGODNIU WEDŁUG PROROCTWA DANIELA, W EPOCE STO DZIEWIĘĆDZIESIĄTEJ CZWARTEJ OLIMPIADY, W SIEDEMSET PIĘĆDZIESIĄTYM DRUGIM ROKU OD ZAŁOŻENIA RZYMU, W CZTERDZIESTYM DRUGIM ROKU RZĄDÓW CESARZA OKTAWIANA AUGUSTA, GDY W CAŁYM ŚWIECIE KRÓLOWAŁ POKÓJ – JEZUS CHRYSTUS, KRÓL ODWIECZNY, SYN PRZEDWIECZNEGO OJCA, PRAGNĄC UŚWIĘCIĆ ŚWIAT SWOIM PRZYJŚCIEM, BĘDĄC POCZĘTYM ZA SPRAWĄ DUCHA ŚWIĘTEGO, SPĘDZIWSZY W ŁONIE MATKI DZIEWIĘĆ MIESIĘCY, RODZI SIĘ W BETLEJEM JUDZKIM Z MARYI DZIEWICY, STAJĄC SIĘ CZŁOWIEKIEM. TAKIE JEST NARODZENIE NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG LUDZKIEJ NATURY.

Tymi oto słowami wielkiej Kalendy o Narodzeniu Jezusa tradycyjnie rozpoczyna się Pasterkę, sprawowaną przez kolejnych Papieży, na Watykanie. Słowa tej niezwykłej nowiny napełniają dzisiaj radością także nasze serca! Tchną wielkim dostojeństwem, wręcz majestatem.

Podobnie zresztą, jak słowa dzisiejszego pierwszego czytania, z Izajaszowego Proroctwa. One niezbyt często pojawiają się w liturgii, ale w liturgii Mszy Świętej Pasterskiej, w noc Bożego Narodzenia, właśnie się pojawiają i brzmią tak bardzo wyjątkowo, tak bardzo podniośle, wręczwłaśnie – majestatycznie! Ja osobiście tak je odbierałem już od najmłodszych swoich lat, kiedy jako ministrant, potem lektor, w mojej rodzinnej Parafii, odczytywałem je uroczyście, przy wypełnionej po brzegi tymczasowej kaplicy, a potem – kiedy już byłem alumnem Seminarium – w nowej parafialnej świątyni.

Bo co by to nie było – czy skromna kaplica, zbita w przeciągu dwóch tygodni z odpadów drewna, jakie Proboszczowi udało się gdzieś tam pozbierać (a były to lata osiemdziesiąte tamtego wieku), czy w pięknym nowym kościele, czy w katedrach i bazylikach, z Bazyliką Świętego Piotra na czele; czy w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego – wszędzie te słowa brzmią niezwykle uroczyście i powodują wzniesienie się ludzkich serc ku Niebu!

Naprawdę, odnosimy wrażenie, że tu nie tylko Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Tak, to wszystko się dokonało i zostało uroczyście obwieszczone. Ale stało się i to, że naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. I radość się pomnożyła, i szczęście ogarnęło ludzkie serca.

Czyli, to nie tylko Boży Syn zstąpił z Nieba na ziemię, ale i ludzie zwrócili się ku Niebu, zaprowadzając – w jakimś sensie i w jakimś stopniu – to Niebo na ziemi. Prorok Izajasz zapowiada w tym kontekście, iż wielkie będzie Jego [czyli przychodzącego Zbawiciela] panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki.

Żeby się to jednak mogło dokonać potrzeba, abyśmy wszyscy wzięli sobie do serca słowa Apostoła Pawła, zapisane w jego Liście do Tytusa, a usłyszane przez nas w dzisiejszym drugim czytaniu: Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa!

Jak słyszymy, jest tu zapowiedź objawienia się chwały Jezusa – ale tej chwały ostatecznej, owego przyjścia na końcu czasów, kiedy ta chwała zajaśnieje pełnym blaskiem. Wszak Apostoł Paweł pisał swój list do jednego z Biskupów młodego i rozwijającego się Kościoła – czyli już po Wniebowstąpieniu Jezusa – a wówczas wielu ludzi tęsknie spoglądało w Niebo, oczekując szybkiego powrotu Pana na ziemię. Bo myśleli, że ono zaraz nastąpi.

Apostoł Paweł nie zaprzeczał nigdy, że ono nastąpi, ale zawsze nakazywał oczekiwać na to przyjście nie z założonymi rękami, ale właśnie czynnie i aktywnie, żyjąc rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie. My jednak dzisiaj odczytujemy słowa tego Listu, wpatrując się w Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. Małe Dziecko, urodzone gdzieś na zupełnym marginesie wszystkich ludzkich spraw, na totalnym uboczu, w warunkach niegodnych narodzenia się jakiegokolwiek człowieka, nawet najbiedniejszego, a cóż dopiero – Boga Człowieka!

A jednak to właśnie tam zajaśniała wielka chwała Boża, którą Anioł Pański obwieścił pasterzom, znajdującym się w pobliżu, tymi oto słowami: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I jakby tego było mało, to nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”.

Zwróćmy uwagę, Drodzy moi, że my cały czas mówimy o tym samym Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, i o Jego chwale, ale jakże inaczej wygląda ona w jednym i drugim przypadku. Ta ostateczna chwała, jaka zajaśnieje na końcu czasów, ogarnie cały świat i wszechświat – i nikt nie będzie miał wątpliwości, iż to naprawdę Pan przychodzi.

Ta chwała, którą dziś wraz z pasterzami podziwiamy, jest taka cicha i skromna, taka ukryta… Bo chociaż dzisiaj rzeczywiście obwieścili ją Aniołowie niebiescy, to jednak zaraz potem miała przyjść tak zwana szara codzienność, a wraz z nią – nawet i zagrożenie życia ze strony Heroda. I to już na początku tego życia…

Jednak cały czas mówimy o tym samym Jezusie Chrystusie i o Jego chwale, która nie ma sobie równej! Na ile ona natomiast zajaśnieje w ludzkich sercach, na ile zajaśnieje w naszych sercach – to już zależy od tego, czy rzeczywiście będziemy rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie.

Bo właśnie o to mądre życie chodzi, rozumne i pobożne. Właśnie o to, aby chrześcijanie, uczniowie Jezusa – Jego naśladowcy, przyjaciele i wyznawcy – swoim życiem świadczyli, kto jest ich Panem, do kogo należą, kto jest ich Przewodnikiem, Nauczycielem, Mistrzem!

Jeżeli bowiem dzisiaj – zarówno w całym świecie, jak i w całym Kościele, jak i w naszej Ojczyźnie, jak i w naszych lokalnych społecznościach, jak i w miejscach naszej nauki, studiowania i pracy, a wreszcie także w naszych sąsiedztwach i rodzinach – tyle jest zła, tyle napięć i konfliktów, tyle przekleństw i wyzwisk, tyle zazdrości i nienawiści, skutkiem czego gaśnie w ludzkich sercach nadzieja i ogólne zniechęcenie i zmęczenie coraz bardziej dochodzi do głosu, to pytamy samych siebie: dlaczego tak się dzieje?

I dlaczego ten Jezus, o którego chwale dzisiaj mówimy, którego narodzenie dziś świętujemy, jakby był jakiś… słabszy, jakiś taki wyciszony, albo skutecznie zagłuszony; jakby coraz bardziej bezradny, słaby, zakompleksiony – tak, jak wielu dzisiejszych chrześcijan, Jego uczniów? Czy Jego chwała przygasła w naszych czasach? Czy naprawdę przegrał On i wciąż przegrywa z dzisiejszym światem?

Czy stał się – dla dzisiejszego świata – zakurzonym reliktem z przeszłości, albo ewentualnie słodkim cukierkowatym „bobaskiem” z dziecięcego obrazka, beztrosko drzemiącym na sianeczku, w żłóbeczku, w bajecznej stajence, na tle pięknego nieba, w towarzystwie pulchnych aniołków, latających nad stajenką? Czy to jest obraz przychodzącego na świat Syna Bożego, Boga Człowieka, w którego mamy uwierzyć? I czy chwała takiego infantylnie, a wręcz groteskowo rozumianego „Jezuska” może naprawdę zajaśnieć i poruszyć ludzkie serca? Przecież to jakaś kpina!

Ale to właśnie na tym polega problem, że dzisiaj wielu chrześcijan – a dokładniej: uważających się za chrześcijan – włożyło Jezusa między bajki, albo zarezerwowała Mu miejsce jedynie w swoich wspomnieniach z dzieciństwa, z lat katechezy, Pierwszej Komunii Świętej i Bierzmowania, ale już nie daje Mu tego miejsca w realiach swojej codzienności. I tak, jak dwa tysiące lat temu, «nie było dla nich miejsca w gospodzie», tak i dzisiaj znowu nie ma dla Niego miejsca w gospodzie – tak, w tej gospodzie, która niech będzie dla nas symbolem naszej codzienności, całego tego szumu i galimatiasu, w jakim na co dzień żyjemy!

Tego jarmarku, tego targowiska, w jakim na co dzień żyjemy, a więc tego kieratu, w którym się w kółko kręcimy, czasami już nawet nie wiedząc, za czym i za kim! I po co – i dokąd? Wiemy tylko jedno: ciągle nam się spieszy! Jesteśmy ciągle spóźnieni! Co mamy do zrobienia – to wszystko na wczoraj! Nie mamy na nic czasu! Harujemy, pędzimy przed siebie bez opamiętania – a ciągle jeszcze więcej przed nami, niż za nami! Nie mamy czasu dla siebie, nie mamy czasu dla drugiego człowieka – nawet tego najbliższego, w rodzinie – nie mamy czasu dla Boga. A czemu tak jest?

A temu, że ciągle – jak wtedy, dwa tysiące lat temu, tak i teraz – nie ma dla Niego miejsca w tej naszej gospodzie, na tym naszym życiowym targowisku, w tym naszym życiowym rozgardiaszu. Nie ma dla Niego miejsca, nie ma dla Niego czasu, nie ma dla Niego serca! A trzeba, żeby się wreszcie znalazło. Byśmy naprawili ten błąd, jaki ludzkość popełniła dwa tysiące lat temu, zatrzaskując przed przychodzącym Zbawicielem drzwi swojego świata. My odważmy się je otworzyć!

Tak, otworzyć, i to wszystkie drzwi, do wszystkich zakamarków swego serca, nawet tych najbardziej wstydliwie skrywanych i zamykanych! I do każdej gospody, do każdego targowiska, w którym najbardziej intensywnie toczy się – a dokładniej: pędzi – życie współczesnego człowieka. Nasze życie! Twoje i moje! Otwórzmy drzwi tego życia – przed przychodzącym Jezusem! Już nie spychajmy Go na margines naszej codzienności, naszych ludzkich spraw, naszej pracy, nauki i studiowania. Wprost przeciwnie: wprowadźmy Go we WSZYSTKIE – i to słowo sobie podkreślamy tysiąc razy, akcentujemy, pogrubiamy, czy jak kto woli – we WSZYSTKIE wymiary naszego życia!

Niech nie będzie ani jednej tak zwanej „strefy wyłączonej”, „strefy zastrzeżonej”, rzekomo nie nadającej się do tego, by Jezusa tam wprowadzać. W życiu prawdziwego chrześcijanina nie może być takiej strefy i takiego miejsca. Prawdziwy chrześcijanin, prawdziwy przyjaciel Jezusa – Jego uczeń, naśladowca i wyznawca – właśnie dlatego jest prawdziwy, albo: właśnie wtedy jest prawdziwy, kiedy Jezusa Chrystusa wprowadza we WSZYSTKIE sfery swego życia. Jeżeli choć jedną, choćby najmniejszą, choćby rzekomo najmniej znaczącą, ale jednak zamyka przed Jezusem, próbuje ją ukryć, próbuje cokolwiek przed Nim ukryć – nie jest już prawdziwym chrześcijaninem! Bo nie ufa do końca Jezusowi! Bo się Go… może lęka? Albo wstydzi?… Nie wiadomo, z jakiego powodu, ale tak się nieraz zdarza.

Dlatego dzisiaj, w tym dniu, kiedy Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju; i kiedy – jak czytamy w Prologu Ewangelii Świętego Jana – Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę: chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy; my módlmy się za siebie nawzajem, aby ta chwała rozjaśniła wszystkie sfery naszego życia! Wszystkie! Wszystkie! Po stokroć – wszystkie! Nie wyłączając ani jednej!

Niech wszystkie sfery naszego życia i funkcjonowania – naszej pracy, nauki i studiowania, naszego życia osobistego i rodzinnego – rozjaśni blask Bożej chwały. I niech on tak mocno je rozjaśni i tak bardzo nasze serca napełni, jak tylko szeroko my te serca jesteśmy w stanie otworzyć i tym blaskiem napełnić. Bo to nie Jezus w obecnym czasie osłabł, a Jego chwała przycichła, a siła Jego oddziaływania wyraźnie zmalała, a Jego słowa straciły na znaczeniu. To nie tak! To nie Jezus zamknął się na świat.

To my zamknęliśmy się na Jezusa i na Jego chwałę – i blasku tej chwały nie dopuszczamy do wszystkich sfer naszego życia i wszystkich zakamarków naszego serca. Ciągle są jeszcze jakieś sfery wyłączone, przestrzenie zastrzeżone, drzwi zamknięte. Czas je wreszcie wszystkie otworzyć – i Jezusa zaprosić! Już bez żadnych obaw, zastrzeżeń i ograniczeń. A kiedy On przyjdzie, kiedy On się w nas narodzi, to razem z Nim narodzi się także wielka nadzieja! Radość i nadzieja!

I tego właśnie życzę dzisiaj wraz z Duszpasterstwem Akademickim « Gaudeamus» w Siedlcach. Życzę Studentom, Doktorantom i wszystkim Ludziom młodym; także: Rodzicom i Rodzinom, Wykładowcom i Pracownikom Uczelni, Nauczycielom i Wychowawcom oraz Duszpasterzom; a wreszcie: Wszystkim Ludziom dobrej woli na przekór wszystkiemu i pomimo wszystk RADOŚCI I NADZIEI!

Niech Boże Dziecię napełni nasze serca swoim pokojem!

4 komentarze

  • Chrystus się narodził!
    W Rosji miasto Kirow (Wiatka) również ma swoje Betlejem. „Betlejem na Wiatce” to Centrum pomocy matkom z dziećmi w trudnej sytuacji życiowej. Zostało założone przez księdza Grzegorza Zwolińskiego, katolickiego kapłana, proboszcza parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kirowie. Centrum jest prowadzony przez panią Julię, która jest księgową i sekretarzem parafii.
    Centrum nie jest finansowane przez państwo i nie może ubiegać się o dotację prezydencką (dotacje nie są przyznawane organizacjom religijnym).
    Ojca Grzegorza można znaleźć na Facebooku: https://www.facebook.com/betlejem.wwiatce/ i w Polsce ks. Grzegorz często bywa.
    Ci, którzy chcą pomóc Centrum “Betlejem”, mogą się z nim skontaktować. Sponsorzy będą regularnie (na Boże Narodzenie i w lipcu-sierpniu) otrzymywać e-mailem informacje o działalności Centrum w dwóch językach: rosyjskim i polskim (ks. Grzegorz jest Polakiem).
    „Niedawno pewna kobieta oskarżyła mnie, mówiąc, że pomagamy (…) prostytutkom, kobietom upadłym, kobietom, które dokonały aborcji itp. A ja widzę w każdej z nich Maryję z Jezusem pod sercem (gdy kobiety są w ciąży), bo nikt nie chciał ich przyjąć w Betlejem; widzę Maryję z Jezusem w ramionach, gdy już się narodził. Czyż Pan Jezus nie powiedział: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Staram się zrozumieć tę kobietę, może sama jest dręczona wyrzutami sumienia, może sama była w podobnej sytuacji, ale nikt jej nie pomógł. A teraz nie może poradzić sobie z tym bólem w sumieniu i w sercu. Modlę się za nią, aby doświadczyła uzdrawiającej łaski i miłosierdzia Bożego w sakramencie pokuty i pojednania. Przecież jej dziecko jest już w niebie, modli się tam za nią i czeka na nią”.
    (ks. Grzegorz o działalności Centrum 23.03.2024).

    Zdjęcia, które chcę wysłać na adres e-mail Jacka:
    Zdjęcia 5 i 6 żywa szopka w parafii ks. Grzegorza.
    Zdjęcia 1-4 za oknami mojego pokoju.
    Zdjęcie 7 przedstawia moje dekoracje świąteczne.

  • Niech Dzieciątko Jezus przyniesie w nasze serca pokój i miłość oraz …. opamiętanie tam, gdzie wciąż słychać wybuchy, strzały i huk upadających budynków.

  • Ponieważ nie widzę swojego wczorajszego komentarza z życzeniami ( właściwie dzisiejszego, bo pisanego po północy), piszę ponownie życzenia dla wszystkich Autorów rozważań na czele z Księdzem Jackiem i wszystkich czytających i komentujących.

    Niech Boża Dziecina, która była zapowiadana, którą wyczekiwano przed Jej narodzeniem i wciąż wyczekiwana przez nas współczesnych; przyniesie nam radość, pokój i miłość. Niech pobudzi w nas refleksje o przemijaniu, że jest czas na narodzenie , na życie i na śmierć. Jezus dał nam szansę na życie wieczne, czy z tego skorzystamy… Życzę byśmy wszyscy wypełnili wolę Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego. Życzę, by śmierć Jezusa nie była dla nas śmiercią daremną, byśmy praktykowali spotkania z Nim możliwie jak najczęściej,już tu na ziemi. Najlepiej codziennie na modlitwie, Eucharystii, Komunii z Nim i z ludźmi otaczającymi nas wszędzie; w domu, w kościele, na ulicy, w autobusie, w pracy. W Nich też mieszka Jezus. Szczęść Boże w drodze do wieczności.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.