Połączenie Nieba z ziemią…

P

Szczęść Boże! Drodzy moi, pozdrawiam Was z Siedlec. U mnie dzisiaj – taki „normalny” dzień. Chociaż w przypadku ucznia Jezusa żaden dzień nie jest – nie powinien być – taki zupełnie normalny, a właśnie nadzwyczajny! Od 10:00 do 15:00 – dyżur w gmachu przy ulicy Żytniej, a potem już własne modlitwy i prace.

Natomiast jutro – na naszym forum – słówko z Syberii!

I dlatego już dzisiaj informuję, że właśnie jutro, w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES. Jej tematem będzie: DOMINIKAŃSKI ZAKON ŚWIECKICH – FRATERNIA SIEDLECKA, a jej Uczestnikami będą: Przełożony i Członkowie Fraterni. Pełna informacja o audycji znajdzie się na stronie oraz na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.

Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej, bo to bardzo ubogaca audycję! Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później,«Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radianastępnej nocy, około godziny 1:00.

Jednocześnie zapowiadam, że od najbliższej audycji – na każdej kolejnej – będzie podawany taki oto komunikat:

Serdecznie dziękujemy Wszystkim, którzy angażują się w działalność Duszpasterstwa Akademickiego GAUDEAMUS w Siedlcach lub je wspierają: modlitwą, zaangażowaniem, dobrym słowem i materialnie. Msza Święta w Ich intencji sprawowana jest w każdym tygodniu. Jednocześnie – prosimydalsze zaangażowanie, zainteresowaniewsparcie: zarówno duchowe, jak i materialne. Pomocą służy strona: www.da-siedlce.pl, na której opisana jest inicjatywa modlitewna: GIGANTYCZNY SZTURM DO NIEBA w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, a także NUMER KONTA, na które można dokonać wpłaty. Wsparcie dobrych ludzi jest jedynym, na jakie nasze DuszpasterstwAkademickie może liczyć w swojej działalności także związanej z audycjami radiowymi. Innego wsparcia nie mamy.

A oto numer wspomnianego konta:

Bank Pekao SA 29 1240 2685 1111 0010 9455 4819

Teraz zaś już zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszego dnia. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, jakie jest to jedno osobiste przesłanie, z którym Pan zwraca się do mnie dzisiaj. Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

9 stycznia 2025., 

do czytań: 1 J 4,11–18; Mk 6,45–52

 

 

 

 

 

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował,

to i my winniśmy się wzajemnie miłować.

Nikt nigdy Boga nie oglądał.

Jeżeli miłujemy się wzajemnie,

Bóg trwa w nas

i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.

Poznajemy, że my trwamy w Nim,

a On w nas,

bo udzielił nam ze swego Ducha.

My także widzieliśmy i świadczymy,

że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.

Jeśli kto wyznaje,

że Jezus jest Synem Bożym,

to Bóg trwa w nim, a on w Bogu.

Myśmy poznali i uwierzyli miłości,

jaką Bóg ma ku nam.

Bóg jest miłością:

kto trwa w miłości, trwa w Bogu,

a Bóg trwa w nim.

Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości,

ponieważ tak, jak On jest w niebie,

i my jesteśmy na tym świecie.

W miłości nie ma lęku,

lecz doskonała miłość usuwa lęk,

ponieważ lęk kojarzy się z karą.

Ten zaś, kto się lęka,

nie wydoskonalił się w miłości.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić.

Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć.

Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył.

Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

Jak mocno Niebo jest zjednoczone z ziemią! Jak bardzo sprawy ludzkie bliskie są tym niebiańskim! Jak bardzo miłość do drugiego człowieka jest bliska miłości do Boga – i odwrotnie! O tym właśnie mówi dzisiaj Jan Apostoł w swoim Liście, którego fragmentu wysłuchaliśmy w pierwszym czytaniu.

A dokładnie w tych słowach: Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha.

Zobaczmy, w tych kilku zaledwie zdaniach jest tyle ważnych treści, taki mocny przekaz: skoro Bóg tak mocno nas umiłował, to odpowiedzią na to ma być miłość między nami, ludźmi – miłość wzajemna. A skoro nikt nigdy Boga nie oglądał, to sposobem na przekonanie się, że On jednak żyje i jest obecny, że w nas trwa, jest wzajemna miłość Jego dzieci. A tę miłość mogą one zachowywać, bo On, ich Bóg, udzielił [im] ze swego Ducha. Czyli – w jakiś mistyczny sposób – dał im cząstkę siebie, dał im coś z siebie. A może lepiej i precyzyjniej powiedzieć: dał im kogoś z siebie. Bo dał swego Ducha.

A takim znakiem widzialnym udzielania się Boga człowiekowi jest to właśnie, o czym Jan pisze w dalszych słowach: My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. A w związku z tym, jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Wskutek tego myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. To zaś z kolei oznacza, iż Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Czy zauważamy to – wspomniane na początku – połączenie ziemi z Niebem; miłości ludzkiej i miłości Bożej? Na dobrą sprawę, to można zauważyć, że wręcz jedna jakby „zlewa się” z drugą, jedna przechodzi w drugą, jedna identyfikuje się z drugą – tak, że wręcz trudno zarysować jakąś wyraźną granicę między miłością wzajemną ludzi, a miłością ludzi do Boga i Boga do ludzi. Bo tak naprawdę, mówimy o jednej, wielkiej miłości, stanowiącej pomost między Niebem, a ziemią – i pomiędzy ludźmi nawzajem.

Potwierdzają to jeszcze i te słowa: Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, ponieważ tak, jak On jest w niebie, i my jesteśmy na tym świecie. Ale i te: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.

A z kolei te właśnie słowa, zacytowane na końcu, stanowią płynne przejście do dzisiejszej Ewangelii, w której aż nadto wyraźnie widzimy spotkanie, a nawet mocne zderzenie się rzeczywistości Nieba z rzeczywistością ziemi. Najpierw, nawiązanie do opisanego we wczorajszym fragmencie ewangelicznym – rozmnożenia chleba i ryb.

Chleb i ryby to oczywiście rzeczywistość czysto ziemska, doczesna – podobnie zresztą, jak i głód człowieka. Ale sposób zaspokojenia tegoż głodu przez Jezusa nie był już czysto ziemski, bo jednak Jezus wzniósł oczy ku Niebu, jakby właśnie tam, z niebiańskich skarbców, miał zaczerpnąć tej obfitości pokarmu, którą obdarował tysiące ludzi. Jeszcze raz podkreślmy: chleb i ryby były czymś ziemskim, ale sposób i powód rozdawania ich przez Jezusa tak, iż je rozdawał, rozdawał, rozdawał – i nikomu nie zabrakło, był… nieziemski. We wszelakich tego słowa znaczeniach!

I jakby tych cudowności było mało, Jezus jeszcze raz pokazał swoim uczniom połączenie rzeczywistości Nieba z rzeczywistości ziemską. Oto kiedy ci zmagali się z silnym wiatrem, szalejącym na jeziorze – On najzwyczajniej w świecie (owszem, to określenie tu nijak nie pasuje) przyszedł do nich właśnie po tym jeziorze! W dodatku, kiedy wsiadł do łodzi – wszystko ucichło.

I znowu – jak przy rozmnożeniu pokarmu – możemy powiedzieć, że wiatr to rzeczywistość na wskroś ziemska. Ale sposób, w jaki Jezus się z nim „obszedł”, był… nieziemski! I bardzo nieziemsko wybrzmiały słowa, wypowiedziane tak spokojnie, wręcz uspokajająco: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! Owo: Ja jestem – to nie tylko informacja, że Jezus w tym miejscu faktycznie się znalazł (już pomijając nawet, w jaki sposób). Owszem, to też.

Ale przede wszystkim – to imię Boga, JAHWE, czyli: JESTEM, KTÓRY JESTEM! A w rzeczywistości, nie popełnimy błędu, jeżeli połączymy oba znaczenia tego słowa i ten krótki Jezusowy komunikat przetłumaczymy właśnie tak: „Ja, Bóg, Syn Boży – czyli JESTEM, KTÓRY JESTEM naprawdę z Wami jestem!” A skoro tak, to Niebo rzeczywiście pochyliło się nad ziemią, zjednoczyło się z ziemią! W Osobie Jezusa Chrystusa!

A skoro uczniowie – przynajmniej w tym momencie – tak się przestraszyli Jego samego i Jego niespodziewanego pojawienia się, to właśnie potwierdzili w ten sposób prawdziwość słów Apostoła Jana z dzisiejszego pierwszego czytania: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości. Oczywiście, Święty Jan mówił to w ujęciu szerszym, ogarniającym całą postawę i całe życie człowieka – także jego życie i nastawienie wewnętrzne – natomiast my tu deliberujemy nad jedną, konkretną sytuacją życiową, ale ona też coś obrazuje. Co?

A właśnie to, że Apostołom – przynajmniej w tamtym momencie – zabrakło miłości do Jezusa, a tak bardziej konkretnie: miłości, która by się wyraziła pełnym zaufaniem do Niego. Niestety, w tamtym momencie zdominował lęk. I przekonali się, jak bardzo są przywiązani do ziemi, jak bardzo jeszcze swoimi umysłami i sercami są przykuci do ziemi!

A ja – w jaki sposób łączę, w swoim życiu, Niebo z ziemią; sprawy Boże ze sprawami ludzkimi? Czy tym sposobem i tym łącznikiem jest moja miłość do Boga i do drugiego człowieka? Czy jest to jedna miłość, czy kilka różnych?…

A jeśli jest to właśnie ta jedna miłość, to w czym się ona konkretnie wyraża?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.