Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Wiesław Mućka, Dyrektor Zespołu Szkół Katolickich w Białej Podlaskiej. Dziękując za naszą dobrą znajomość i współpracę od wielu lat – życzę świateł i mocy z Nieba do pełnienia posługi duszpasterskiej i pedagogicznej.
A także:
►Ksiądz Marek Bieńkowski,
►Ksiądz Leszek Borysiuk,
►Ksiądz Marcin Budzyński,
►Ksiądz Leszek Gwardecki,
►Ksiądz Grzegorz Kozłowicz,
►Ksiądz Krzysztof Piórkowski,
►Ojciec Józef Czernecki – Oblat, niegdyś posługujący w Kodniu, a obecnie Ekonom całej Polskiej Prowincji Oblatów,
►Ojciec Sebastian Wiśniewski – Oblat, w swoim czasie: Superior, czyli Przełożony Wspólnoty zakonnej w Kodniu,
►Ojciec Piotr Darasz – Oblat, Proboszcz Parafii oblackiej w Siedlcach
Drogim Kapłanom – Jubilatom życzę gorliwości i zapału neoprezbitera. O to będę się dla Nich modlił.
A ja dzisiaj pomagam duszpastersko w Parafii Wielgolas Brzeziński, w Diecezji warszawsko – praskiej, na zaproszenie Proboszcza, Księdza Marka Lemiecha, dobrego Kolegi mojego i mojego Brata, Księdza Marka. Dziękuję Księdzu Proboszczowi za to zaproszenie! Potem przejeżdżam do Lublina.
Natomiast jutro, czyli w piątek, 20 czerwca, w Katolickim Radiu Podlasie, odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES. Jej tematem będzie: JAKI KAPŁAN I JAKIE KAPŁAŃSTWO DZISIAJ? Audycję poprowadzi Szymon Sala, Współprowadzącym będzie Szymon Dudek, a Uczestnikami będą: Ks. Jacek Jaśkowski oraz Osoby zaproszone przez Prowadzących. Pełna lista Uczestników i tematów będzie wkrótce na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
Jutro też – na naszym forum – słówko z Syberii!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, pomóż zrozumieć…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, C,
19 czerwca 2025.,
do czytań: Rdz 14,18–20; 1 Kor 11,23–26; Łk 9,11b–17
CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:
W owych dniach: Melchizedek, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a ponieważ był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama, mówiąc: „Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów”. Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!”
Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Ten Kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.
Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus opowiadał rzeszom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrowił. Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: „Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu”. Lecz On rzekł do nich: „Wy dajcie im jeść”. Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi”.
Było bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu”. Uczynili tak i rozmieścili wszystkich.
A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały.
Oto wielka miłość Jezusa do człowieka! Nie dość, że – jak słyszymy w Ewangelii – opowiadał rzeszom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrowił, to jeszcze zatroszczył się o to, że po całym dniu ludzie ci mogą być zwyczajnie głodni. Chociaż myśl o tym, że tak może być, a nawet jest, wypłynęła od uczniów. W pewnym momencie powiedzieli oni bowiem: Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu. Ale już dalej to Jezus przejął całą inicjatywę.
Bo najpierw – ku największemu zdziwieniu swoich Apostołów – jak gdyby nigdy nic, stwierdził: Wy dajcie im jeść! A niby jak to mieli zrobić? Swoje zdziwienie – a może bardziej: bezradność – wyrazili w słowach: Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi. Ale znowu – gdzie mieliby dokonać takiego zakupu? A przede wszystkim: za co? Oni naprawdę nie opływali w dostatki!
Na to jednak Jezus znalazł rozwiązanie. Jak czytamy dalej, było bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu”. Uczynili tak i rozmieścili wszystkich. A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały.
Jak wiemy, to nie była jedyna sytuacja, w której Jezus dokonał rozmnożenia pokarmu. Jednak za każdym razem, takie rozmnożenie było bezpośrednio – wręcz nierozerwalnie – połączone z pomnażaniem innego pokarmu: tego duchowego! Bożego słowa! Jezus głosił to Słowo, aż nagle czy to On sam, czy Jego uczniowie – w każdym razie ktoś z tego Grona stwierdzał, że przecież ci ludzie już tyle czasu trwają przy Nim, więc muszą być głodni! Pewnie tam jakiś drobny zapas na drogę wzięli, ale może nie spodziewali się, że ich tam noc zastanie, a może i kolejny dzień, a może aż trzy dni!
Musiało więc zabraknąć tego, co mieli. Bo może sami nie spodziewali się, że tak się rozsmakują w tym innym, duchowym pokarmie, którego Jezus tak hojnie im udzielał, opowiadając o Królestwie Bożym. A do tego jeszcze – uzdrawiając. Rozsmakowali się w tym na tyle, że wręcz zapomnieli o tym, że są fizycznie głodni. Czy da się o czymś takim zapomnieć? A jednak…
Ale wtedy okazało się, że sam Jezus i Jego Apostołowie o tym pomyśleli. Kiedy ludzie zatroszczyli się o ten pokarm najważniejszy, czyli ten na całą wieczność, to sam Jezus zatroszczył się o ten pokarm doczesny. Też ważny – dla życia doczesnego, które przecież tu, na ziemi, przeżywamy i którego też nie można lekceważyć. Okazuje się jednak, że dla Jezusa też jest ono ważne – pod warunkiem, że nie stanie w hierarchii wartości ludzkich spraw na pierwszym miejscu.
W przypadku tych akurat słuchaczy Jezusa, o których dzisiaj słyszymy, nie stanęło. Oni postawili przede wszystkim na sprawy duchowe. O resztę zatroszczył się Jezus. Możemy powiedzieć, że to taka wzorcowa i wyjątkowa sytuacja, bo zwykle mamy do czynienia z odwrotną: ludzie zabiegają o sprawy doczesne, o ten chleb materialny, a o wiele mniej troszczą się o ten pokarm duchowy, pokarm wieczny. Wtedy to Jezus stara się o ten duchowy zatroszczyć, ale co może zrobić, jeśli ludziom na tym aż tak bardzo nie zależy?…
Gdyby wszyscy wierni, wszyscy chrześcijanie, tak chętnie i tak uważnie słuchali Bożego słowa, jak ci, opisani dzisiaj! Gdyby tak wszystkim uczniom Chrystusa aż tak bardzo zależało na sprawach Bożych, jak tym zależało. Ale oczywiście my nie mamy tutaj jedynie gdybać i wzdychać, tylko trzeba nam zapytać samych siebie, czy nam osobiście na nich zależy? Każdej i każdemu z nas? Tobie i mi? Także mi – kapłanowi?…
Koniecznie musimy sobie postawić to pytanie dzisiaj, kiedy dziękujemy Panu naszemu za jeszcze inne rozmnożenie chleba! Za to, o którym Apostoł Paweł, w drugim czytaniu, tak pisze: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę!” Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Ten Kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.
Otóż, właśnie! Pawła nie było na Ostatniej Wieczerzy! Nie było go wtedy jeszcze nawet w apostolskim Gronie! O, on był w zupełnie innym miejscu! Po zupełnie innej stronie barykady – by się tak wyrazić. On wtedy już rozpoczynał prześladowanie chrześcijan, które na szeroką skalę rozwinął po Wniebowstąpieniu Pana. A jednak dzisiaj pisze do wiernych Gminy chrześcijańskiej korynckiej, że od samego Pana otrzymał to, co im przekazuje – po czym opisał przebieg Ostatniej Wieczerzy. Tak, jakby tam był!
Czy miał w związku z tym jakieś widzenie? Mógł mieć, bo wiemy, że miał ich dosyć sporo, a o niektórych nawet wspomina w swoich Listach. Ale mogło być i tak – i najprawdopodobniej tak było – że Paweł tę wiedzę otrzymał od Pana przez Kościół! Bo Kościół – to przecież żyjący i działający Jezus. I ten właśnie Kościół, od samego początku, w głębokim ukryciu, zbierał się na tak zwane ŁAMANIE CHLEBA, jak wtedy określano pierwsze Msze Święte.
Paweł, odkąd się tylko nawrócił, z pewnością brał w nich udział. Zresztą, nawiązuje potem do nich w swoich Listach, upominając nawet niektórych swoich uczniów, że niedbale w tym uczestniczą, a niekiedy wręcz bezczeszczą tę świętą czynność! Bo odkąd doświadczył na sobie mocy Jezusa, ukrytej w Najświętszej Eucharystii, odtąd stał się jej odważnym świadkiem! Był duchowo mocny – wszak Jezus zaprosił go do swego Stołu, do swego eucharystycznego Stołu, przy którym Paweł mógł się posilać do woli!
Ten sam Jezus, z tym samym zaproszeniem, do tego samego Stołu – Stołu eucharystycznego – wychodzi na spotkanie każdego i każdej z nas! Tak, jak ów tajemniczy król Szalemu, czyli król pokoju – Melchizedek, o którym słyszymy w pierwszym czytaniu – wyszedł na spotkanie wracającego ze zwycięskiej potyczki Abrama, niosąc chleb i wino; a ponieważ był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama, mówiąc: „Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów”.
Nic więcej nie wiemy o tym tajemniczym królu Szalemu. Możemy powiedzieć, że na kartach Pisma Świętego został zachowany niejako tylko dla tego właśnie momentu, tej chwili, w której dokonał tego bardzo niezwykłego gestu: błogosławił Boga za Jego zwycięską moc, okazaną Abramowi i Jego wojsku, a w rękach miał chleb i wino. Jezus Chrystus także ma w rękach „Chleb święty życia wiecznego i Kielich wiekuistego zbawienia”. I wychodzi z tym do nas, zapraszając nas na Ucztę! Na tę Ucztę, na której połączone zostaną sprawy duchowe ze sprawami doczesnymi.
Bo przecież ten chleb, który za chwilę stanie się Ciałem Pańskim i rozłamany, zostanie podzielony pośród nas – to jest „owoc ziemi i pracy rąk ludzkich”! Tak kapłan mówi, w ramach przygotowania darów, w czasie Mszy Świętej. A zatem, to co ludzkie – staje się Boskim. Zwyczajny chleb – staje się nadzwyczajnym Pokarmem. To wszystko dzieje się naprawdę! W każdej Mszy Świętej!
Ale problem jest zawsze jeden i ten sam, niezmienny: co na to ludzie? Co my na to? Co ja na to? A co Ty, Bracie i Ty, Siostro, na to? Jezus obdarza nas hojnie swoimi darami – ale czy my ich w ogóle chcemy? My pewnie tak, bo właśnie z tego powodu jesteśmy na Mszy Świętej. Ale tyle spośród Osób nam bliskich, lub nawet najbliższych, raczej się tymi sprawami za bardzo nie przejmuje!
I Jezus, wychodzący im na spotkanie z Chlebem, które jest Jego Ciałem, oraz z Winem, które jest Jego Krwią, nagle dowiaduje się, że dla całkiem sporej grupy spośród nich On się zupełnie niepotrzebnie szarpie! Bo im w ogóle na tym nie zależy! Bo im jest wszystko jedno, czy jest jakaś Eucharystia, że jest jakiś Kościół, że jest jakiś Jezus… „A to gwiazda z jakiego serialu?” – zdają się pytać dzisiejsi neopoganie… „Bohater jakiej gry komputerowej?”
Dlatego tak bardzo potrzeba, Drodzy moi, naszego świadectwa! Tak bardzo potrzeba naszego rozmiłowania się – i to na co dzień – w tym, co Boskie, co duchowe! Tak bardzo potrzeba nam ponownego odkrycia – przez każdego i każdą z nas – jak wielkim i wspaniałym darem jest Eucharystia! Ten niezwykły sposób, jaki Jezus wynalazł – żeby nie powiedzieć: wymyślił – aby z nami zostać! I żeby nam nigdy nie zabrakło tego jedynego w swoim rodzaju Pokarmu. Jemu na tym bardzo zależy! Oby i nam zależało!
A chociażby na tym, żeby na każdej, naprawdę na każdej Mszy Świętej, którą przeżywamy, przyjąć Ciało Pańskie, w Komunii Świętej, do swego serca. To oczywiście wiąże się z koniecznością systematycznej Spowiedzi, nie rzadziej, jak co miesiąc. Ale warto – naprawdę warto zasiadać z Jezusem do tej wyjątkowej Uczty. I warto słuchać, jak będzie nam o swoim Królestwie opowiadał. I o zasadach, jakie w nim panują. Szybko przekonamy się – bo na co dzień się przekonujemy – jak bardzo te zasady różnią się od tych światowych. Ale my dzisiaj także po to wychodzimy na ulice naszych miast i wiosek, naszych osiedli i obejść, żeby właśnie temu dzisiejszemu światu jasno i konkretnie pokazać, za jakimi wartościami my się opowiadamy!
I że się Jezusa nie wstydzimy! I że być chrześcijaninem dzisiaj – to żaden obciach! Wielu, niestety, tak uważa i tak mówi. To ci duchowo wygłodzeni, którzy swoje dusze głodzą, nie przyjmując Komunii Świętej. A człowiek wyniszczony głodem, to – jak wiemy – różne rzeczy wygaduje. Raczej niezbyt mądre! I cóż z tego, że ludzie ci mają wręcz przesyt tego chleba doczesnego! Na odcinku materialnym wręcz im się przelewa! Cóż z tego, że tak mocno zainwestowali w doczesność, iż na tym odcinku osiągnęli bardzo wiele i nawet doszli bardzo wysoko.
Cóż z tego, kiedy oni tak naprawdę są głodni… Duchowo głodni… I przychodzą takie dramatyczne momenty, kiedy ci przesyceni, mający wszystkiego wręcz po uszy – targają się na swoje życie. Bo uznają, że ono nie ma sensu! A przecież mieli wszystkiego pod dostatkiem! To są nierzadko ludzie młodzi i świetnie ustawieni, wysportowani i wyedukowani, znający siedem języków i najnowocześniejsze technologie komputerowe! Wydawać by się mogło: przyszłość przed nimi otworem – i świat u ich stóp! A oni targają się na życie, bo już nie chcą ani tego świata, ani tej przyszłości…
Dlaczego aż tak? Co ich tak bardzo bolało? A dusza ich bolała – wygłodzona dusza! Ten duchowy głód, objawiający się często poczuciem braku sensu czegokolwiek, i samego życia, naprawdę może doskwierać.
A Jezus – na wyciągnięcie ręki, na pierwszy poryw serca, na pierwszą zdroworozsądkową decyzję rozumu – czeka, aby zaprosić do stołu. Trzeba się jednak dać zaprosić. Trzeba się tylko dać zaprosić! Tylko?… Dla wielu – niestety – to aż! Aż takie trudne… Pokażmy im zatem, Drodzy moi – właśnie my im pokażmy, swoim przykładem – że to ma sens! Ma sens częsta Komunia Święta, ma sens wręcz stała Komunia Święta, ma sens systematyczna Spowiedź, ma sens stały kontakt z Bożym słowem – i w ogóle: z Jezusem, poprzez rozmowę z Nim. To wszystko ma sens – wbrew temu, co pokazuje świat i do czego przekonuje świat, a co jest tak często zupełnie bez sensu!
Jedyny sens – i smak, i treść, i piękno, i kierunek, i cel – ma tylko to, co proponuje i co daje Jezus. Trzeba w to tylko uwierzyć! Czas najwyższy w to wreszcie uwierzyć…