Czemuście Mnie szukali?…

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Kanonik Ireneusz Głowacki, Proboszcz Parafii Miastków Kościelny. Dziękując za życzliwość, modlę się o dobro dla Solenizanta!

Drodzy moi, wczoraj odbyła się kolejna audycja w Katolickim Radiu Podlasie, w ramach cyklu: TYŚ NASZĄ KRÓLOWĄ. Odbywa się ona w ramach „mojego” czasu antenowego, czyli w piątki wieczorem, i pod moim patronatem, ale ja już nie biorę w nich udziału, aby pozostawić Prowadzącym, czyli Ojcu Mariuszowi Boskowi i Ojcu Piotrowi Radlakowi, pełną swobodę działania i realizacji swojej wizji tych audycji. Natomiast bardzo serdecznie zachęcam do odsłuchania – o ile ktoś nie słuchał wczoraj:

https://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2025/06/27/maryja-przy-rodzinnym-stole/

A ja pozdrawiam Wszystkich z Siedlec, skąd w miarę sprawnie postaram się wyjechać do Lublina, gdzie – między innymi – o 18:00 odprawię Mszę Świętą w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego. Potem powrót do Siedlec.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej zaś – słówko Kacpra! Jak zawsze, żywiołowe i konkretne. I zawsze – zawierające jakieś ciekawe wskazania życiowe, które koniecznie trzeba wziąć pod uwagę. Dzisiaj o ludzkiej stronie życia człowieka – jeśli tak można powiedzieć. Czyli o trosce o nasze zdrowie, ale i o nasze emocje… Warto przemyśleć! Zachęcam!

I bardzo dziękuję Kacprowi za refleksje! Jak zawsze, tak i dzisiaj zachęcam do tego, by różnych słówek Kacpra w skupieniu posłuchać:

https://www.youtube.com/@kacpergrandczech

Zatem, co dzisiaj – bardzo osobiście i konkretnie – mówi do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny,

28 czerwca 2025., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 61,9–11; Łk 2,41–51

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Plemię narodu mego będzie znane wśród narodów i między ludami ich potomstwo. Wszyscy, co ich zobaczą, uznają, że oni są szczepem błogosławionym Pana.

Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty. Zaiste, jak ziemia wydaje swe plony, jak ogród rozplenia swe zasiewy, tak Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość i chwała wobec wszystkich narodów.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go.

Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.

Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.

Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.

Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.

A Matka Jego chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu.

OTO SŁÓWKO KACPRA:

Dzisiejsze czytania pokazują nam dwa wymiary życia z Bogiem. Pierwszy – ten Izajaszowy – bardziej duchowy, natomiast drugi, czyli ten Łukaszowy, może bardziej „przyziemny”, ludzki… Świat duchowy oraz świat materialny przenikają się – czy tego chcemy, czy nie; czy w to wierzymy, czy nie. Tak, jak powinniśmy dbać o wzrostu duchowy, relację z Bogiem oraz naszego wewnętrznego człowieka, tak samo powinniśmy dbać o nasze ciała, zdrowie i dobre samopoczucie – w tym także emocje.

Zobaczmy, że Bóg przez proroka Izajasza ogłasza nam, że będąc przy Bogu, oddając Mu swoje życie i idąc za Nim, już należymy do «szczepu błogosławionego Pana». Osobiście, wiele razy już wspominałem, że najlepszym sposobem do wejścia w uwielbienie Boga jest po prostu rozpoczęcie od dziękczynienia. To właśnie czyni prorok w dzisiejszym czytaniu.

Słyszy się nieraz głosy od ludzi, że tak naprawdę to nie za bardzo mają za co Bogu dziękować. Często patrzymy na bilans zysków i strat – i od tego uzależniamy naszą wdzięczność, bądź jej brak. Często pytając kogoś, co u niego lub niej, zaraz można otrzymać odpowiedź: „A co to za życie!”; albo: „A. bywało lepiej!”.

Każdy z nas ma trudności w życiu i wyzwania, z którymi codziennie się zmaga. Jedni mają ich ciut więcej, inni mniej. To, że mamy za co Bogu dziękować, to jest bezsprzeczny fakt. Pytanie, jakie powinniśmy sobie zadać brzmi: czy jestem tego świadomy i czy naprawdę zdaję sobie sprawę, jak wiele posiadam?

Nie mówię tutaj o majątku, dobrach luksusowych, pozycji, pracy czy wykształceniu. Oczywiście, to też jest błogosławieństwem od Pana, natomiast mówię tutaj bardziej o dostępnym zbawieniu, błogosławieństwie, życiu wiecznym, które na nas czeka. Chyba za bardzo skupiamy się na osiąganiu celów „krótkoterminowych” – ziemskich – a nie za bardzo zważamy, czego uczestnikami możemy i powinniśmy być w Królestwie Bożym.

Dzisiejsza Ewangelia zaś pokazuje nam ludzki wymiar życia z Bogiem. Mamy historię, którą dosyć dobrze znamy i kojarzymy. Ziemscy Rodzice Jezusa, wracając do domu zauważają, że Jezus się gdzieś zgubił wśród tłumu. Możemy sobie tylko wyobrazić strach, lęk i niepewność, jakie pojawiły się w Ich sercach. Nie było wtedy telefonów, nagłośnienia, budek telefonicznych czy taksówek. W tej sytuacji trzeba było szukać tam, gdzie podpowiadała intuicja.

Było bardzo duże ryzyko, że Maryja z Józefem – idąc tam, gdzie potencjalnie mógł być Jezus – mogli się z nim minąć. Myślę, że tak po ludzku po prostu bardzo się tym przejęli. Mieli świadomość, że Jezus jest Synem Boga i nie powinno Go nic złego spotkać. Wiedzieli jednak, że są za Niego odpowiedzialni i muszą zrobić wszystko, żeby Go znaleźć. Czujemy w finale tej historii ogromne emocje, jakie towarzyszyły Rodzicom Jezusa. Z jednej strony, na pewno ulżyło Im, gdy znaleźli Go siedzącego w świątyni, z drugiej jednak strony mieli prawo się denerwować i martwić.

Od różnych kapłanów, liderów czy ewangelizatorów słyszałem nauczania mówiące, żeby w żadnej chwili swojego życia nie bać się, nie stresować i wszystko oddawać Bogu. Brzmi pięknie i wzniośle, natomiast mamy takie sytuacje w życiu, gdy czujemy lęk i niepewność. Oczywiście, nie mówię tutaj o stanach lękowych, depresji itp. Mówię o sytuacjach, które powodują, że coś nami „odrobinę potrząśnie”. Może to być jakaś negatywna informacja, kiepskie wyniki badań lub cokolwiek innego, co spowoduje chwilowe zachwianie.

I czy ma to od razu oznaczać, że odwróciliśmy się od Boga? Oczywiście, że nie. Czy to znaczy, że przestaliśmy wierzyć lub zgrzeszyliśmy? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. Chcę tylko pokazać, że to, pojawią się jakieś emocje, to nic złego. Możemy pewnych zdarzeń nie rozumieć – tak, jak Maryja nie do końca je rozumiała. Zobaczmy jednak, że mimo trudności i niezrozumienia, ufała Bogu! To jest klucz i podstawa relacji z Bogiem. Jeśli pojawią się trudne sytuacje, mogą też wystąpić różne emocje. Liczy się jednak to, czy ufamy Bogu i czy pozwolimy właśnie Jemu przejąć nad tym kontrolę.

Mam obecnie dość specyficzny okres w moim życiu. Pytam Pana o wiele rzeczy i nie do końca otrzymuję odpowiedzi. Chyba, że je otrzymuję, lecz jeszcze ich nie rozumiem. Czy towarzyszą temu emocje? Oj, tak! I to bardzo wiele. Nie zmienia to faktu, że oddałem Mu swoje życie i chcę, by to On kierował wszystkim – tak, jak uważa za stosowne. Chciałbym wszystko rozumieć, widzieć i wiedzieć, ale relacja z Bogiem to proces. Wzrastanie i własny rozwój, to również proces. Pewne rzeczy okażą się szybciej, inne później, a jeszcze inne pewnie dopiero po śmierci. Jeśli posiadasz taki czas w swoim życiu, że nie do końca wiesz, co dalej, to jest to również OK. Siadaj z Panem na modlitwie i pytaj Go o to, bo kogóż innego możesz zapytać?

Drodzy, do własnego duchowego rozwoju oraz relacji z Bogiem musimy podejść wieloetapowo. Powinniśmy się skupić na takich elementach, jak codzienna modlitwa, czytanie Bożego Słowa, ale również odpowiedni sen, zdrowy tryb życia i przerabianie własnych emocji. Zgodnie z tym, co uczy nas Św. Paweł, „składamy się” z ciała, duszy i ducha – i o każdy element musimy zadbać w odpowiedni sposób. Jeśli proporcja będzie zachwiana, to z równowagi popadniemy w pewną patologię, która objawić się może na bardzo wiele różnych sposobów. O tym – mam nadzieję – będzie okazja jeszcze opowiedzieć.

1 komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.