Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Karolina Szymbor, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Wojcieszkowie. Niech Pan udziela Jej swoich darów i natchnień, by podążała zawsze za Nim i tylko Jego drogami. Wspieram modlitwę.
Ja dzisiaj pozdrawiam Was z Siedlec, gdzie planuję kolejny dzień na miejscu. Wczoraj udało mi się dobrze popracować, pomodlić się, a wieczorem – kapitalne spotkanie z Anią i Kubą, z którymi już jakiś czas się nie widziałem.
Dzisiaj wieczorem natomiast, o 18:30, odprawię Mszę Świętą w Parafii Dąbie, na zaproszenie Proboszcza, Księdza Marka Wasilewskiego. I znowu chciałbym pomodlić się i popracować – szczególnie w kwestii planowanych w te wakacje wyjazdów: rodzinnego wyjazdu do Szklarskiej Poręby, a także wyjazdu na kajaki i wyjazdu do Rzymu. Są też inne sprawy, które trzeba podjąć… A tak w ogóle, to otwieram się na Boże niespodzianki, które często zmieniają moje plany, ale mi to zawsze sprawia radość.
Drodzy moi, przypominam, że dzisiaj jest pierwsza sobota miesiąca. Wynagradzajmy w szczerej modlitwie Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny za grzechy i zniewagi nasze i całego świata!
Teraz zaś już zapraszam do skupienia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – słówko Kacpra. Jak zwykle: jasne, konkretne, niezwykle logiczne i na temat, a do tego radykalne! Ja za każdym razem znajduję w nim jakąś konkretną myśl – może tylko jedną, ale konkretną – nad którą się zastanawiam i wyciągam wnioski. Wielkie dzięki za to! I wielkie dzięki za świadectwo wiary, jakim w istocie jest każde kolejne rozważanie!
Jak zawsze, tak i dzisiaj zachęcam do tego, by różnych słówek Kacpra w skupieniu posłuchać:
https://www.youtube.com/@kacpergrandczech
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się szczególnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 13 Tygodnia zwykłego, rok I,
5 lipca 2025.,
do czytań: Rdz 27,1–5.15–29; Mt 9,14–17
CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:
Gdy Izaak się zestarzał i jego oczy stały się tak słabe, że już nie mógł widzieć, zawołał Ezawa, swego starszego syna: „Synu mój!” A kiedy ten odezwał się: „Jestem”, Izaak rzekł: „Oto zestarzałem się i nie znam dnia mojej śmierci. Weź więc teraz przybory myśliwskie, twój kołczan i łuk, idź na łowy i upoluj coś dla mnie. Potem zaś przyrządzisz mi smaczną potrawę, jaką lubię, podasz mi ją, a ja z serca ci pobłogosławię, zanim umrę”.
Rebeka słyszała to, co Izaak mówił do swego syna Ezawa. Gdy więc Ezaw poszedł już na łowy, aby przynieść coś z upolowanej zwierzyny, Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego syna, najlepsze, jakie miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego młodszego syna, i skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję. Po czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę, którą przygotowała, i chleb.
Jakub, wszedłszy do swego ojca, rzekł: „Ojcze mój!” A Izaak na to: „Słyszę; któryś ty jest, synu mój?” Odpowiedział Jakub ojcu: „Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przeze mnie zwierzyny, i pobłogosław mi”. Izaak rzekł do syna: „Jakże tak szybko mogłeś coś upolować, synu mój?” A Jakub na to: „Pan, Bóg twój, sprawił, że tak mi się właśnie zdarzyło”.
Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: „Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł się upewnić, czy to mój syn Ezaw, czy nie”. Jakub przybliżył się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł: „Głos jest głosem Jakuba, ale ręce rękami Ezawa”. Nie rozpoznał jednak Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa. A mając udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go jeszcze: „Ty jesteś syn mój Ezaw?” Jakub odpowiedział: „Ja jestem”.
Rzekł więc: „Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił”. Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. A potem jego ojciec Izaak rzekł do niego: „Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu”. Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo mówił:
„Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan.
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości zboża i moszczu winnego.
Niechaj ci służą ludy i niech ci pokłon oddają narody. Bądź panem twoich braci i niech ci się kłaniają synowie twej matki.
Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty. Każdy, kto będzie ci błogosławił, niech będzie błogosławiony”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Uczniowie Jana podeszli do Jezusa i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?” Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje”.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Wiele lat temu, gdy byłem jeszcze nastolatkiem i miałem sporo do czynienia z Pismem Świętym, ponieważ byłem ministrantem, a potem lektorem – przez ponad dziesięć lat – to żyłem w przekonaniu, że Stary Testament jest dość nudny i trudny w odbiorze. Moja percepcja była taka, ponieważ nigdy nie spróbowałem przeczytać całego Pisma Świętego. Obecnie jestem po zakończonym dwuletnim kursie biblijnym i staram się na bieżąco zgłębiać historię Starego i Nowego Testamentu. Odkrywam każdego dnia, że jest tam tak wiele niesamowitych historii, że żałuję, iż dopiero teraz tego doświadczam.
Jedną z takich historii – i to w połowie pierwszej Księgi Starego Testamentu – jest ta, przytoczona dzisiaj. Widzimy, że syn Izaaka, za namową matki, niejako wyłudza – albo, mówiąc wprost, wykrada – błogosławieństwo ojca, które należało się jego bratu. Dosłownie dwa rozdziały wcześniej mamy opisaną sytuację, w której to Ezaw oddaje swoje pierworództwo młodszemu bratu za miskę soczewicy.
Jeśli patrzymy na tę sytuację naszym ludzkim okiem, to możemy zadać sobie wiele pytań, związanych z faktycznym prawem Jakuba do otrzymania błogosławieństwa od ojca. Zostało ono otrzymane w drodze oszustwa. Dlaczego zatem Bóg się na to godzi? Dlaczego w ogóle nie reaguje w żaden sposób na taką sytuację?
Czytając Pismo Święte, poszczególne jego rozdziały, warto za każdym razem postawić sobie pytanie: Jaki obraz Boga rysuje się przed naszymi oczami w danym fragmencie? Jeśli będziemy patrzyli na Pismo Święte z perspektywy Boga, a nie zachowań człowieka, to zmieni się nasze spojrzenie diametralnie i dopiero wtedy będziemy w stanie odpowiednio zrozumieć opisane sytuacje i zależności.
W tym przypadku, Jakub tak czy inaczej otrzymałby błogosławieństwo, ponieważ Bóg wybrał go jeszcze przed jego narodzinami. Znaczy to tyle, że całe to zamieszanie nie było w ogóle potrzebne, a Boży plan i zamysł i tak by się zrealizował. Człowiek, chcąc „przyspieszyć” Boży plan, dokonuje poczynań, które wcale nie są potrzebne. Brzmi znajomo?
Wystarczy wrócić kilka rozdziałów wcześniej i poczytać o Abrahamie. On również wiedział, że narodzi mu się syn, kiedy jednak całe to oczekiwanie przedłużało się, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Po rozmowie ze swoją żoną, postanawia współżyć ze swoją służącą, Hagar. Jak się to skończyło, zapewne wiecie, a jeśli nie, to koniecznie przeczytajcie tę historię (była ona opisana w tym kończącym się tygodniu, w jednym z pierwszych czytań), ponieważ jest naprawdę niesamowita i pokazuje konsekwencje podejmowania działania w oparciu o własną wizję, niekoniecznie spójną z Bożym planem. Przypominam, że jesteśmy dopiero na pierwszej Księdze Starego Testamentu.
W naszym życiu również często otrzymujemy od Boga pewne obietnice, proroctwa, czy dostrzegamy nasze powołanie. Jeśli nie odpowiadamy Bogu z należytym zaufaniem i zaczynamy kreować swoją własną rzeczywistość, możemy narobić więcej zamieszania, niż to warte. Bóg jest wierny swoim słowom i danego słowa zawsze dotrzymuje! To, kiedy to się stanie, zależy tylko od Niego i powinniśmy ufać, modlić się i czekać.
Natomiast jeśli nawet my swoim nadgorliwym działaniem coś psujemy, to On zawsze jest w stanie wyprowadzić z tego dobro. Niemniej jednak, nawarzone piwo będziemy musieli wypić, a to znaczy, że zaistniałe konsekwencje naszego działania w jakiś sposób nas dotkną. Jak jednak wielkie one będą – to już zależy od tego, jak bardzo chcieliśmy, aby było „po naszemu”.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi właśnie o takiej postawie, która jest niezbędna, aby trwać w zaufaniu Bogu i pozwolić, aby Jego plan realizował się w naszym życiu. Porównanie do starego materiału i nowych łat, oraz starych bukłaków i młodego wina, ma na celu pokazać nam, że będąc w relacji z Bogiem – mamy się zmieniać w każdym aspekcie naszego życia. Nie może być tak, że tylko część naszego człowieczeństwa się zmienia, a część zostaje niezmieniona.
Bóg nie powołuje nas, abyśmy byli pracownikami w Jego winnicy tylko na pół etatu. Bóg nie pragnie przemiany naszego życia, serca oraz myśli, w trzydziestu procentach. Jeśli nasza przemiana nie będzie stuprocentowa, a w naszym życiu będzie nadal coś ze starego człowieka, to będziemy mieli trudności i zmagania. Jest to na pewno trudne i wymagające.
Pocieszające i uwalniające jest jednak to, że nie musimy tego robić sami. Wręcz nie powinniśmy tego robić sami, bo na pewno nam to nie wyjdzie. Jezus zachęca wprost, aby wszystkie troski i zmagania przerzucić na Niego. To Jezus ma przemieniać nasze wnętrze i dać nam nowe serce. Oczywiście, my również musimy podjąć trud, ponieważ – jak to mawiała moja babcia – samo się nie zrobi. Tym trudem jest rezygnacja z tego, co nas oddala od Boga, rezygnacja z własnego komfortu, przyjemności, na rzecz spotykania się z Bogiem.
Zobaczcie, jak wielu proroków i osób, które miało bliską relację z Bogiem, wspinało się na wysoką górę i przebywało z Panem, na osobności. Musieli podjąć trud pielgrzymowania w wysokie i odległe miejsce – na spotkanie z Panem. W Ewangelii również mamy wiele razy napisane, jak Jezus wstawał przed świtem i udawał się na wzniesienie lub górę, i przebywał na modlitwie, czyli spotykał się i rozmawiał z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym.
Zachęcam, abyśmy w najbliższym czasie zrobili krótkie podsumowanie naszego życia. Sprawdźmy, czy są obszary, które wymagają przemiany. Odpowiedzmy sobie sami na pytanie, czy pragniemy kreować rzeczywistość po swojemu, czy faktycznie oddajemy stery Bogu i w pełnym zaufaniu oczekujemy realizacji Bożego planu na nasze życie. Powiedzieć, że ufam Bogu, jest łatwo, ale trwać w zaufaniu do Boga – jest już ciężko.