Niesamowite drogi Boże!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł Kaczorowski, mój Znajomy od wielu lat, od czasu działalności młodzieżowych Wspólnot.

Imieniny z kolei przeżywa Weronika Pogoda, Osoba czynnie zaangażowana w życie Parafii w Samogoszczy.

Wszystkim świętującym życzę trwania z Jezusem i przy Jezusie – z radością i nadzieją. Zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj pozdrawiam Was z Lublina, gdzie o 18:00 planuję Mszę Świętą w Parafii Świętego Jana Kantego w Lublinie. Co jednak wydarzy się pomiędzy porankiem a wieczorem – i wieczorem, po Mszy Świętej – to się dopiero okaże.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Niech Duch Święty rozjaśni nasze umysły i napełni nasze serca swoimi darami!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 14 Tygodnia zwykłego, rok I,

9 lipca 2025.,

do czytań: Rdz 41,55–57;42,5–7.14–15a.17–24a; Mt 10,1–7

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Kiedy w Egipcie głód zaczął dawać się we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: „Udajcie się do Józefa i co on wam powie, czyńcie”. Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichrze, w których było zboże, i sprzedawał zboże Egipcjanom w miarę, jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.

Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od Józefa, gdyż głód po całej ziemi się wzmagał.

Kiedy synowie Izraela przybyli wraz z innymi, którzy tam również się udawali, aby kupić zboża, bo głód był w Kanaanie, Józef sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim mieszkańcom tego kraju.

Bracia Józefa, przybywszy do niego, oddali mu pokłon twarzą do ziemi. Gdy Józef ujrzał swoich braci, poznał ich; udał jednak, że jest im obcy, i przemówił do nich surowo tymi słowami: „Skąd przyszliście?” Odpowiedzieli: „Z Kanaanu, aby kupić żywności”. Józef rzekł do nich: „Jesteście szpiegami. Co do tego zostaniecie wybadani”. I oddał ich pod straż na trzy dni.

A trzeciego dnia Józef rzekł do nich: „Uczyńcie, co mówię, a zostaniecie przy życiu, bo ja czczę Boga. Skoro jesteście uczciwi, niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu, w którym was osadzono, wy zaś idźcie, zawieźcie zboże dla wyżywienia waszych rodzin. Potem przyprowadźcie do mnie najmłodszego brata waszego, aby się okazało, czy powiedzieliście prawdę; bo inaczej czeka was śmierć”.

I tak uczynili. Mówili między sobą: „Ach, zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o litość, a nie wysłuchaliśmy go. Dlatego przyszło na nas to nieszczęście”. Ruben zaś tak im wtedy powiedział: „Czyż wam tego nie mówiłem: «Nie dopuszczajcie się wykroczenia względem tego chłopca», ale nie usłuchaliście mnie? Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew”.

Nie wiedzieli zaś, że Józef to rozumie, bo rozmawiał z nimi przez tłumacza. Odszedłszy więc od nich, rozpłakał się. Potem wrócił i rozmawiał z nimi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.

A oto imiona dwunastu Apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.

Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo niebieskie»”.

Dzisiejsze pierwsze czytanie to zaledwie krótki fragment o wiele dłuższej i niezwykle pasjonującej historii Józefa, syna Jakuba, który – jako szczególnie umiłowany przez swego ojca – został szczególnie znienawidzony przez dziesięciu swoich braci. I to właśnie ci bracia postanowili „pozbyć się problemu”, jakim Józef był dla nich i sprzedali go handlarzom niewolników, kupcom izmaelskim. Ci zaś doprowadzili Józefa do Egiptu.

Tam został on zakupiony przez niejakiego Putyfara, nadzorcę straży faraona i od razu wzbudził zaufanie swojego nowego pana. Niestety, wzbudził też pożądanie u żony Putyfara, która bardzo chciała go uwieść i zdradzić z nim swego męża. Józef jednak, jako człowiek pobożny i prawy, pozostał wierny zasadom, wyniesionym z ojcowskiego domu i zdecydowanie sprzeciwił się wyuzdanej kobiecie. To spowodowało jej oczywistą wściekłość i pragnienie zemsty, które zrealizowała w ten sposób, iż oskarżyła fałszywie Józefa przed mężem, że to on ją chciał doprowadzić do nierządnych czynów.

Józef trafił więc do więzienia, chociaż Putyfar tak naprawdę chyba do końca w jego winę nie uwierzył. W przeciwnym razie bowiem po prostu zabiłby swego niewolnika. Za próbę wiedzenia żony? Przecież to oczywiste! Putyfar natomiast tego nie zrobił. Józef jednak znalazł się na wiele lat w więzieniu, gdzie wyszło na jaw, iż ma dar odczytywania i rozumienia snówniezwykły Boży dar.

Okazało się to wtedy, gdy dwóm sługom z domu faraona, którzy znaleźli się w tym samym więzieniu za niedopełnienie obowiązków, przepowiedział kolejno: jednemu powrót na stanowisko, a drugiemu śmierć. A stało się to po tym, jak obaj opowiedzieli mu swoje sny, które mieli pewnej nocy.

I to właśnie ten przywrócony na stanowisko opowiedział faraonowi o Józefie, kiedy władca Egiptu nie mógł zrozumieć znaczenia dwóch snów, jakie z kolei jemu zostały dane: o siedmiu krowach tłustych i siedmiu chudych oraz o siedmiu kłosach zboża pełnych i siedmiu wysuszonych. W obu przypadkach to, co gorsze, pokonało – wchłonęło – to, co lepsze i tłuste. Faraon zwołał wszystkich magów i mędrców Egiptu, ale nie byli oni w stanie wyjaśnić znaczenia snu.

Dopiero Józef wyjaśnił, że Bóg daje znak faraonowi, iż po siedmiu latach wyjątkowego dostatku i obfitości zboża, i wszelkiego pokarmu – przyjdzie siedem lat suszy i głodu. I że Egipt może to przeżyć, jeśli się na to przygotuje, gromadząc w ciągu siedmiu obfitych lat zapasy zboża. Józef poradził – w związku z tym faraonowi – aby mianował zarządcę, który w jego imieniu pokieruje tymi wszystkimi koniecznymi działaniami.

Faraon nie wahał się długo i właśnie Józefa takim zarządcą ogłosił. W ten sposób niewolnik stał się drugim – co do pozycji i rangi – człowiekiem w całym Egipcie, zaraz po faraonie. I kiedy zapowiedź, zawarta w snach, zaczęła się spełniać, głód dotknął nie tylko Egipt, ale i okoliczne kraje. Także rodzinę Józefa, do której dotarła jednak wiadomość, że w Egipcie można zakupić żywność. Bo jest jej tyle, że nie tylko Egipcjanom starczy, ale i tym, którzy przybędą skądinąd.

oto dzisiaj słyszymy o przybyciu braci Józefa do Egiptu i o tym, jak stanęli przed jego obliczem, zupełnie nie mając pojęcia, a nawet się nie domyślając, przed kim stoją. Józef celowo rozmawiał z nimi przez tłumacza, aby nie dać się poznać. Poddał ich też swoistej próbie, zamykając w więzieniu, aby się przekonać, czy już chociaż trochę zmądrzeli i czy będą w stanie obronić chociażby tego brata, który musi zostać w więzieniu, aby oni mogli przyprowadzić najmłodszego, Beniamina, którego ojciec za wszelką cenę chronił przed jakimkolwiek zagrożeniem.

Beniamin bowiem – podobnie, jak i sam Józef – był synem Racheli, czyli najbardziej umiłowanej ze wszystkich żon Jakuba. Skoro zatem Jakub stracił Józefa, nie chciał stracić jeszcze Beniamina. A oto namiestnik egipski – czyli Józef, ale nie rozpoznany przez braci – żąda przyprowadzenia właśnie tego najmłodszego.

Dzisiejszy opis, będący kompilacją ważniejszych fragmentów tejże historii, dochodzi do tego właśnie momentu, kiedy to Józef, egipski namiestnik, wydaje swoje polecenie, a bracia – doświadczywszy tego niewątpliwego szoku, całkowicie dla nich niespodziewanego, bo przecież przyszli tylko zakupić żywności – rozmawiają między sobą tak: „Ach, zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o litość, a nie wysłuchaliśmy go. Dlatego przyszło na nas to nieszczęście”. Ruben zaś tak im wtedy powiedział: „Czyż wam tego nie mówiłem: «Nie dopuszczajcie się wykroczenia względem tego chłopca», ale nie usłuchaliście mnie? Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew”.

Jak słyszymy w ostatnim zdaniu: Nie wiedzieli zaś, że Józef to rozumie, bo rozmawiał z nimi przez tłumacza. Odszedłszy więc od nich, rozpłakał się. Potem wrócił i rozmawiał z nimi.

Widzimy zatem, jak on sam, Józef, bardzo to przeżywał. Pozostał jednak nieustępliwy i doprowadził całą sprawę do końca. Widział bowiem jakąś przemianę w myśleniu i nastawieniu braci.

Wszystko to jednak, co dzisiaj usłyszeliśmy i co tu sobie opowiedzieliśmy, pokazuje, jak niezwykłymi drogami prowadzi człowieka Pan. Powiedzmy sobie szczerze, że dla Józefa to wszystko, co musiał przejść, zanim zasiadł na egipskim tronie, było niezwykle trudnym doświadczeniem. On jednak heroicznie zaufał Bogu! Przez moment w Niego nie zwątpił – w Jego obecność i bliskość, ale także w to, że Bóg naprawdę wie, co robi, nawet jeśli dopuszcza tak trudne koleje losu.

Dla braci z kolei to doświadczenie, które dziś stało się ich udziałem, także było bardzo trudne, pomogło im ono jednak otrząsnąć się z tej nieprawości, w którą naprawdę daleko zabrnęli, cały czas chociażby okłamując własnego ojca i rodzinę, że Józefa pożarło na pustyni dzikie zwierzę. Oto teraz prawda miała wyjść na jaw i rodzina miała się na nowo zjednoczyć, ale stało się to nie tyle dlatego, że Józef doprowadził do końca swoje plany, ale że to Bóg je do końca doprowadził. Chociaż w taki niespodziewany zupełnie sposób, ale jednak!

A w Ewangelii słyszymy, jak swoje plany, dotyczące zbawienia ludzi, realizuje na świecie Boży Syn, Jezus Chrystus. Najpierw wybiera Dwunastu, co pewnie dla niektórych z nich – o ile nie dla wszystkich – było totalnym zaskoczeniem. Bo czemu tych, a nie innych? To już nie było lepiej wykształconych i wyżej urodzonych, tylko takich prostaczków musiał sobie wybrać?

A potem te słowa, które dziś wypowiedział: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: „Bliskie już jest królestwo niebieskie”.

To jest właśnie bardzo ciekawe, że Jezus od samego początku swojej misji informował i trzymał się tego, że przyszedł właśnie do owiec, które poginęły z domu Izraela, i to do nich kieruje w pierwszym rzędzie swoje przesłanie, a dopiero oni, członkowie narodu wybranego, po Jego Wniebowstąpieniu, rozniosą i rozgłoszą Dobą Nowinę po całym świecie. Oczywiście, nieraz czynił wyjątki od tej zasady, kiedy widział wielką wiarę u kogoś z tak zwanych pogan, czyli z osób nie będących członkami swego narodu, ale zasadniczo trzymał się swego planu. Dlaczego akurat taki był to plan?

Nie wiemy. Wiemy jednak, że skoro był to plan Boży, to na pewno był to plan sensowny i mądry, celowy i potrzebny. Chociaż często trudny do zrozumienia i przyjęcia przez ludzi.

Nam też nieraz trudno przyjąć Boże plany i Boże rozwiązania, jakie się w naszym życiu dzieją. Nieraz myślimy sobie – a może i mówimy to na modlitwie – że myśmy już wszystko dobrze obmyśleli i jakoś nam się to wszystko w jakąś całość układa, czemu więc Pan to komplikuje i musi zrobić po swojemu? Czemu prowadzi nas niekiedy naprawdę trudnymi drogami? Czemu każe czekać tak długo na reakcją na nasze modlitwy?

Nie wiemy. Jedno natomiast wiemy na pewno: jeżeli zaufamy bezgranicznie Jezusowi i wytrwamy z Nim i przy Nim – z pewnością na tym wygramy. I dostąpimy takich darów i łask, o których nawet nie bylibyśmy w stanie pomyśleć!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.