Tu chodzi o Jezusa!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywali:

Karol Pawluczuk – Lektor w mojej rodzinnej Parafii, Wicelider FORMACJI «SPE SALVI»;

Siostra Aneta Sroka – za moich czasów: Przełożona Domu Sióstr od Aniołów w Tłuszczu, gdzie byłem wikariuszem.

Niech Im Pan we wszystkim błogosławi! O to będę się dla Nich modlił!

Dzisiaj natomiast urodziny przeżywa nasz Tato, Jan Jaśkowski. Dziękując za piękne świadectwo wiary, pokazywane i potwierdzane codzienną postawą, a zwłaszcza troską o zdrowie Mamy, ale także codziennym zatroskaniem o całą naszą Rodzinę – życzymy wszyscy niezłomnego ducha, zapału, optymizmu i stałego poczucia humoru, z którego nasz Jubilat jest znany. O te wszystkie dary będę się modlić – nie tylko dzisiaj! Te intencje powierzać będę Panu naszemu – przez wstawiennictwo Matki Bożej Kodeńskiej – na Mszy Świętej, jaką w najbliższy poniedziałek odprawię właśnie w Kodniu.

Urodziny przeżywa dziś także Wojciech Wysocki, z którym utrzymuję stały kontakt na naszym blogu, chociaż nie na forum publicznym, a w tej części prywatnej. Dziękuję za życzliwość oraz za dobre słowo i modlitwę. Życzę pełnego zdrowia duchowego i fizycznego. Zapewniam o modlitwie!

Drodzy moi, bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! Krótkie, ale treściwe. Niech Pan wspiera Księdza Marka i całą Ekipę w posłudze na Syberii. A już niedługo – jak Bóg pozwoli – powitamy Księdza Marka na ziemi polskiej, kiedy przyjedzie na zasłużony urlop.

Ja zaś dzisiaj pozdrawiam Was z Siedlec, skąd o 13:00 wyruszę do miejscowości Mierzwice, na terenie Diecezji drohiczyńskiej, gdzie Wspólnota Niewidomych i Niedowidzących z Siedlec organizuje jakieś dwudniowe, wakacyjne spotkanie „w plenerze”. Ja będę tam tylko dzisiaj, odprawię Mszę Świętą, spotkamy się, porozmawiamy wspólnie, pomodlimy się… Bardzo mnie zawsze cieszą takie inicjatywy! Dziękuję Pani Ani Gębce, Szefowej siedleckiej Wspólnoty, oraz innym Organizatorom spotkania – za ten pomysł.

Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Poniżej natomiast – jak w każdą sobotę – mamy słówko Kacpra. I znowu kilka ciekawych myśli, które do mnie osobiście trafiają, o czym ostatnio Kacprowi wspomniałem w rozmowie. Praktycznie w każdym Jego słówku znajduje coś – czasami to tylko jedno zdanie, a nawet jedno stwierdzenie – które akurat w tym czasie jest mi bardzo potrzebne. Wielkie dzięki Kacprowi za to otwieranie się na Ducha Świętego i zgoda na to, aby być Jego Narzędziem w posłudze ewangelizacji. I w posłudze takiego zwykłego (o ile można je nazwać „zwykłym”) podnoszenia na duchu! Także starych księży! Niech Pan będzie uwielbiony w tym pięknym dziele!

Zachęcam do tego, by słówko Kacpra nie tylko przeczytać, ale i go w skupieniu posłuchać:

https://www.youtube.com/@kacpergrandczech

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Jakich wyraźnych, osobistych wskazań mi udziela? Duchu Święty, pomóż odczytać i zgłębić Boże przesłanie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 14 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu,

Biskupa i Męczennika,

12 lipca 2025., 

do czytań: Rdz 49,29–33;50.15–26; Mt 10,24–33

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Jakub dał swoim synom taki rozkaz: „Gdy ja zostanę przyłączony do moich przodków, pochowajcie mnie przy moich praojcach w pieczarze, która jest na polu Efrona Chetyty, w pieczarze, która jest na polu Makpela w pobliżu Mamre w kraju Kanaan, którą kupił Abraham wraz z tym polem od Efrona Chetyty jako grób na własność do chowania swych zmarłych. Tam pochowano Abrahama i Sarę, jego żonę, tam pochowano Izaaka i jego żonę Rebekę; tam pochowałem Leę”. Pole to wraz z pieczarą zostało kupione od Chetytów.

Gdy Jakub wydał te polecenia swoim synom, złożył swe nogi na łożu, wyzionął ducha i został przyłączony do swoich przodków.

Bracia Józefa zdając sobie sprawę z tego, że ojciec ich nie żyje, myśleli: „Na pewno Józef będzie nas teraz prześladował i odpłaci nam za wszystkie krzywdy, które mu wyrządziliśmy”. Toteż kazali powiedzieć Józefowi: „Ojciec twój dał przed śmiercią takie polecenie: «Powiedzcie Józefowi tak: Racz przebaczyć braciom twym wykroczenie i winę ich, wyrządzili ci bowiem krzywdę». Teraz przeto daruj łaskawie winę nam, którzy czcimy Boga twojego ojca!” Józef rozpłakał się, gdy mu to powtórzono.

Wtedy bracia już sami poszli do Józefa i upadłszy przed nim rzekli: „Jesteśmy twoimi niewolnikami”, Lecz Józef powiedział do nich: „Nie bójcie się. Czyż ja jestem w miejsce Boga? Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze”. I tak ich pocieszał, przemawiając do nich serdecznie.

Józef mieszkał w Egipcie wraz z rodziną swego ojca. Dożył on stu dziesięciu lat i doczekał się prawnuków z Efraima. Również dzieci Makira, syna Manassesa, urodziły się na kolanach Józefa.

Wreszcie Józef rzekł do swych braci: „Gdy ja umrę, Bóg okaże wam swą łaskę i wyprowadzi was z tej ziemi do kraju, który poprzysiągł dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi”. Po czym zobowiązał synów Izraela przysięgą, że spełnią takie polecenie: „Gdy Bóg okaże wam tę wielką swoją łaskawość, zabierzcie stąd moje kości”. Po czym Józef umarł mając sto dziesięć lat. Zabalsamowano go i złożono do trumny w Egipcie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy uczniowi, jeśli będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą.

Więc się ich nie bójcie. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie jawnie, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

A OTO SŁÓWKO KACPRA:

Dzisiejszy fragment składa się z kilku wersetów dwóch ostatnich rozdziałów Księgi Rodzaju. Jest to oczywiście pierwsza księga Starego Testamentu. Czytamy w niej o zakończeniu życia Jakuba oraz jego syna Józefa. Jest to naprawdę niesamowita historia, pełna różnych zwrotów akcji. Jeśli ktoś z Was jej nie zna, to naprawdę polecam przeczytać ją w całości – rozdziały od trzydziestego siódmego do pięćdziesiątego włącznie.

Bracia Józefa, którzy niegdyś sprzedali go do niewoli, po raz kolejny wymyślają intrygę, gdyż obawiają się, że Józef może zechcieć ze się za tamtą sytuację. To, co od razu rzuca mi się w oczy, to fakt, że pomimo, iż kilka rozdziałów wcześniej Józef im to wybaczył, to nadal nie wierzą w jego intencje. Nie znają jego serca i żyją w strachu. Nie skupiają się na tym, co ważne, istotne, co łączy ich jako rodzinę, lecz patrzą na siebie i swoją pozycję. Gdyby faktycznie poznali serce swojego brata i zaufali Bogu, nie troszczyliby się o własną skórę. Józef jednak, będąc blisko Boga, po raz kolejny zachowuje się wobec nich miłosiernie i okazuje im swoją miłość.

Mam wrażenie, że my również często nie potrafimy tak po prostu komuś uwierzyć i zaufać. Bierze się to pewnie z tego, że w naszym życiu wiele osób nas zdradziło, zraniło lub zostawiło. Często jest tak, że ufamy nieodpowiednim osobom. Druga osoba wykorzystuje naszą dobrą wolę bądź naszą chęć pomocy. Sam byłem w wielu takich sytuacjach.

W jednej z takich historii ktoś wyłudził ode mnie sporo pieniędzy, które finalnie odzyskałem, ale pokazało mi to, że nawet osoby bardzo wierzące i określające się jako chrześcijanie potrafią nieźle kogoś skrzywdzić. Byłem również w takiej sytuacji, że chciałem pomóc biednemu pieskowi i wzięliśmy go z Żoną na dom tymczasowy. Ten dom tymczasowy stał się praktycznie domem bezterminowym. Panie z fundacji chyba chciały pójść po linii najmniejszego oporu i w momencie, gdy zobaczyły, że piesek ma dobry i porządny dom, to postanowiły unikać sposobności do szukania mu innego domu.

Podobnych zdarzeń było wiele w moim życiu. Czy to znaczy, że mam teraz zamykać się na ludzi, przestać im ufać i unikać sposobności do zaoferowania pomocy? Zdecydowanie nie! Naszym zadaniem, jako chrześcijan, jest oferować pomoc, modlitwę, wsparcie finansowe. Powinniśmy się dzielić tym co mamy – oczywiście, w miarę możliwości. Należy również pamiętać o tym, że będą osoby, które będą próbowały to wykorzystać, stąd trzeba do tego podchodzić w odpowiedni i odpowiedzialny sposób.

Zastanawiało mnie ostatnio, jak mam się zachować wobec osób, które zaczepiają na parkingach, bądź pod sklepami, i proszą o pieniądze na alkohol lub – jak najczęściej teraz bywa – o jedzenie. Chyba już zrozumieli, że pieniądze na alkohol ciężko od ludzi uzyskać, natomiast jedzenie zawsze ktoś kupi, bo tego odmówić nie wypada. Doszedłem do wniosku, że można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – tak, żeby za darmo nie dawać pieniędzy czy jedzenia, a jednocześnie mieć możliwość ewangelizacji.

Sposób jest następujący: mówimy takiej osobie, że wesprzemy finansowo lub żywieniowo, ale w zamian chcemy tym kupić kilka minut rozmowy z taką osobą. Jeśli się zgodzi, to po prostu rozmawiamy o tym, czy spotkała w swoim życiu Jezusa? Mamy możliwość dotrzeć do takiej osoby z Ewangelią, a ona też będzie widziała, że nie otrzymuje niczego za darmo, lecz musi dokonać się wymiana: coś za coś. Zamierzam tę metodę stosować, do czego i Was zachęcam! Siejmy ziarno Ewangelii – gdziekolwiek i komukolwiek się da!

Jeśli jednak taka osoba, lub każda inna, nie zechce słuchać o Bogu, to nic przecież się nie stanie. Jezusa i Jego słowa ówcześni Mu ludzie odrzucali, to dlaczego naszych mają nie odrzucić? Jezus w dzisiejszej Ewangelii daje bardzo ważną lekcję, która w sposób elementarny tłumaczy, co to znaczy być uczniem Jezusa.

W pierwszych słowach Jezus mówi, że uczeń nie będzie ważniejszy niż nauczyciel, a sługa niż jego pan. Niestety, spotykam się z takimi sytuacjami, że ludziom rośnie „ego” i wydaje im się, że są „kimś”, że wykonują niesamowitą pracę na rzecz Boga i że mają wręcz monopol na słuchanie Ducha Świętego i wdrażanie Jego poleceń w życie ludzi. Zawsze w takich sytuacjach mam przed oczami króla Saula, który będąc Bożym sługą, tak bardzo „odleciał” w samouwielbienie, że stracił z oczu to co ważne – pokorę przed Bogiem i uznanie, że w tym wszystkim chodzi o Bożą chwałę, a nie naszą ludzką.

Niestety, jeśli ktoś za długo jest pasterzem, liderem, przewodnikiem, odpowiedzialnym za ludzi, a w grę wchodzą różne pochwały, pozycja, władza i pieniądze, to może to jego „ego” urosnąć do niebotycznych rozmiarów! Każdy z nas zda sprawę przed Bogiem i modlę się, żeby takie osoby miały na tyle w sobie samokrytyki, odwagi i pokory, aby udać się na „szabat”, poświęcić modlitwie i przeanalizować swoje życie. Nie ma nic gorszego, niż zobaczyć osobę odpowiedzialną za ludzi, która nie dba o tych ludzi, rani takie osoby i jest zapatrzona tylko w swój własny cel. Słowem – kluczem jest tu słowo: WŁASNY, czyli niekoniecznie zgodny z wolą Bożą.

Jezus zachęca nas do postawy szczerego pójścia za Nim, bycia Jego uczniem i głoszenia Ewangelii – świadczenia o tym, jak dobry jest nasz Bóg. Znał nas przed tym, jak ukształtował nas w łonie naszych matek, mamy każdy włos na głowie policzony i zapewnia nas, że jesteśmy ważniejsi, niż wróble i kwiaty polne, o które Pan nasz przecież także dba! Naszym zadaniem jest opowiadanie o naszym wspaniałym Bogu.

Jak jednak opowiadać o kimś, kto jest wspaniały, jeśli się Go nie zna? Jak opowiadać o tym, że wiele od Niego otrzymujemy, jeśli nie doświadczamy tego w naszym życiu? Jeśli ktoś zadaje sobie takie pytania, to trzeba wrócić do początku, do korzeni, do relacji z Bogiem.

Odpowiedz sobie – w tym kontekście – na dwa pytania:

  • Czy spotkałeś/łaś w życiu Jezusa?

  • Jeśli tak, to kiedy?

Umiesz odpowiedzieć na pytanie, kiedy konkretnie spotkałeś (spotkałaś) Jezusa w swoim życiu? Znasz dzień, kiedy narodziłeś (narodziłaś) się na nowo? To jest dzień, który powinniśmy świętować jako nasze urodziny! Dla mnie był to 26 lutego 2023 roku. Po modlitwie wstawienniczej w mojej parafii, na Wieczorze Chwały, Pan dotknął mojego serca, przemienił mnie i ja oddałem Mu całe swoje życie. Od tamtej pory jestem nowym człowiekiem.

Nie uwielbiajmy ludzi, nie uwielbiajmy nazwisk! Jeśli w posłudze, w ewangelizacji, w pozyskiwaniu ludzi dla Jezusa, przestaje chodzić o Boga, a zaczyna chodzić o nas samych, to znaczy, że coś tu jest nie tak! Jeśli my nie będziemy faktycznie głosić Chrystusa ludziom, to zaczną to robić kamienie!

Natomiast czy jesteśmy zupełnie nikomu nieznani, czy jesteśmy osobami z ogromnymi zasięgami i autorytetem, to zawsze – ale to zawsze! – musi chodzić o Bożą chwałę, a nie naszą! Musi chodzić o pozyskiwanie ludzi dla Jezusa, a nie pozyskiwanie ludzkiego uznania, pieniędzy, pozycji czy władzy.

Obyśmy mieli czyste serce – tak jak Dawid – a nie zatracili się w samouwielbieniu, jak Saul…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.