Czyny – a nie gadanie!

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy moi, przypominam o nabożeństwach fatimskich, jakie odbędą się dziś w większości naszych Parafii. Zachęcam – w miarę możliwości – do udziału. I do modlitwy – o ratunek dla świata.

Ja dzisiaj posługuję w Parafii w Konstantynowie, w zastępstwie za Księdza Proboszcza Mariusza Szyszko, przebywającego na urlopie. Potem wracam do Siedlec.

Drodzy moi, przypominam o naszej WIELKIEJ KSIĘDZE INTENCJI. Zaglądajcie tam, módlcie się w tych intencjach i zgłaszajcie nowe – jeśli tylko takowe macie.

Przy okazji też przypominam – o czym dawno nie przypominałem – o naszej duchowej łączności, o godzinie 20:00. Chodzi o odmówienie, w miejscu aktualnego przebywania, w łączności ze mną oraz z innymi Osobami, wchodzącemu w tę inicjatywę – jednego „Ojcze nasz”. A Ci, którzy włączyli się w inicjatywę modlitewną: GIGANTYCZNY SZTURM DO NIEBA w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele – dołączają jeszcze „Zdrowaś Maryjo” – na podobnych zasadach. Proszę o tę duchową, modlitewną łączność – i jednocześnie za nią dziękuję!

A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dzisiaj mówi do mnie osobiście Pan? Duchu Święty, przyjdź – i rozjaśnij umysły i serca!

Na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

15 Niedziela zwykła, C,

13 lipca 2025., 

do czytań: Pwt 30,10–14; Kol 1,15–20; Łk 10,25–37

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz powiedział do ludu: „Będziesz słuchał głosu Pana Boga swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień zapisanych w księdze tego Prawa; wrócisz do Pana Boga swego z całego swego serca i z całej swej duszy.

Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: «Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: «Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:

Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego,

Pierworodnym wobec każdego stworzenia,

bo w Nim zostało wszystko stworzone:

i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi,

byty widzialne i niewidzialne,

Trony i Panowania, Zwierzchności i Władze.

Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła.

On jest Początkiem,

Pierworodnym spośród umarłych,

aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.

Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia

i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko z sobą:

i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach

wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”

Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”

On rzekł: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”.

Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.

Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”

Jezus, nawiązując do tego, rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał».

Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”

On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”.

Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie”.

Bardzo kategorycznie, mocno i jednoznacznie brzmią słowa Mojżesza, jakie w imieniu Boga skierował dzisiaj do swego ludu: Będziesz słuchał głosu Pana Boga swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień zapisanych w księdze tego Prawa; wrócisz do Pana Boga swego z całego swego serca i z całej swej duszy. Zwróćmy uwagę na ten mocny ton – powiedzielibyśmy: nie znoszący sprzeciwu. Tu nie ma miejsca ani przestrzeni na dyskusje i długie roztrząsanie różnych kwestii. Po prostu: Będziesz słuchał! «Będziesz przestrzegał!» Wrócisz do Pana!

Dalej zaś mamy bardzo proste uzasadnienie, dlaczego tak należy postępować. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna: Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. I potem bardzo sugestywne stwierdzenia, takie – powiedzielibyśmy – obrazowe, iż nie trzeba wstępować do nieba, aby gdzieś tam, nad chmurami, tego Słowa szukać; nie trzeba też udawać się za morze. Dlaczego?

Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić. To stwierdzenie – znowu: bardzo jednoznaczne i definitywne, nie dopuszczające wręcz żadnych wątpliwości – kończy dzisiejsze pierwsze czytanie. Mamy z niego wywnioskować – i zapamiętać, zapisać sobie w sercach – to przekonanie, że Słowo to jest w ogóle przez Boga dane, że On je do nas kieruje, że go nam nie skąpi i nie wylicza, nie postępuje z nami na zasadzie:Radźcie sobie sami, a Ja was na koniec z tego rozliczę”. Albo też: „A co mnie obchodzi, że Wy tego Słowa nie słyszycie, albo do Was nie dotarło? To już Wasz problem! A że za trudne? To też nie moje zmartwienie!”

Drodzy moi, czy Pan tak do nas mówi? Czy tak z nami rozmawia? Czy tak nas traktuje? Oczywiście, że nie! Właśnie, całkowicie inaczej – jak dzisiaj słyszymy. Bo nie tylko je wypowiada i do nas bezpośrednio kieruje, ale też ułatwia na wszystkie sposoby jego przyjęcie i jego wypełnienie! Przekonuje nas, że to Jego słowo jest naprawdę blisko nas! Jest wręcz w nas! Tylko otworzyć umysł, otworzyć serce – i niejako wyciągnąć rękę! Po to Słowo – ale też wyciągnąć obie ręce do działania, które należy podjąć po usłyszeniu tego słowa. A jakie to działania należy podjąć?

Z pewnością takie, jakie podjął Samarytanin – bohater Jezusowej przypowieści z dzisiejszej Ewangelii. Dodajmy, że przypowieść tę opowiedział Jezus trakcie dość ciekawej rozmowy z «jakimś uczonym w Prawie», który – jak usłyszeliśmy – wystawiając Jezus na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?

Jezus nie odpowiedział mu wprost, ale odwołał się do wiedzy swego rozmówcy: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? Wszak miał do czynienia z uczonym w Prawie! I cóż się okazało? Że uczony w Prawie rzeczywiście był uczony. Bo odpowiedział bezbłędnie: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Zatem, wiedzę miał pełną i dobrą. Teoria była dobra.

Gorzej z praktyką. Bo uczony postawił Jezusowi pytanie: A kto jest moim bliźnim? Dowiadujemy się z czytania ewangelicznego, że postawił to pytanie, chcąc się usprawiedliwić. I rzeczywiście – to pytanie pobrzmiewa takim trochę usprawiedliwianiem się z tego, że tak naprawdę dobrze się wie, o co Jezusowi chodzi, ale żeby nie przyznać się wprost, że się tak nie postępuje, jak należy, to można jeszcze podrążyć temat i poszukać „dziury w całym”, by przypadkiem nie usłyszeć upomnienia, że się nie postępuje według tego, co się wie.

Można więc jeszcze namnożyć pytań i wątpliwości, żeby ten drugi w nich ugrzązł i nie dopatrzył się lenistwa i opieszałości. Jednak Jezus doskonale kontrolował przebieg całej rozmowy i nie dał się zagadać różnymi pytaniami i mnożonymi na siłę wątpliwościami, tylko właśnie opowiedział wspomnianą tu przez nas przypowieścią.

A w niej już bardzo jasno i bez dopowiedzeń naświetlił, co ma na myśli. Zresztą, uczony w Prawie wprost potwierdził, że zrozumiał Jezusowe przesłanie. A wtedy usłyszał: Idź, i ty czyń podobnie! Zauważmy, już nie było dalszego ciągu tej dyskusji, tylko krótkie i jasne, kategoryczne i kończące wszelkie dywagacje stwierdzenie Jezusa: Idź, i ty czyń podobnie! Bo nad czym tu dyskutować?

Właśnie uczony w Prawie spróbował chyba trochę takiej swojej autorskiej metody odwlekania w czasie owego jasnego postawienia sprawy, jakie by wynikało z przyjęcia Bożego słowa. Próbował trochę „rozmyć” jasność Jezusowego przekazu w mnożonych na siłę wątpliwościach i pytaniach, bo możemy się tylko domyślać, że gdyby Jezus wszedł w taką intelektualną żonglerkę pojęciami, stwierdzeniami i argumentami, to by jeszcze długo mogli nawzajem tę „piłeczkę” odbijać i w końcu do niczego nie dojść.

Jezus nie pozwolił na to, pokazując w ten sposób dokładnie to, co pokazał Mojżesz, w imieniu Boga, Izraelitom na pustyni, że słowo Boże nie może być przedmiotem wiecznych intelektualnych dywagacji, dyskusji, popisywania się intelektem i zdolnością wymowy. Słowo Boże to konkretne Boże wezwanie, skierowane do człowieka: wezwanie do nawrócenia, wezwanie do przemiany życia, wezwanie do działania!

I tak właśnie prawdziwy uczeń Jezusa Chrystusa, prawdziwy chrześcijanin, prawdziwy katolik, a więc człowiek, który nie tylko uważa się za wierzącego, ale jest naprawdę wierzącym – powinien reagować na Boże słowo. Czyli jak? Czynem, a nie gadaniem! Konkretem, a nie mnożeniem teorii, domysłów czy wątpliwości i pytań, stawianych dla samych jedynie wątpliwości i pytań.

Owszem, nad słowem Bożym trzeba się głęboko zastanawiać i je rozważać. Trzeba podejmować nad nim pogłębioną refleksję. Trzeba poszukiwać jego najgłębszego sensu i odniesienia do mojego życia, i do życia moich bliskich, i do tego wszystkiego, co się dzieje w mojej rodzinie i w sąsiedztwie, w moim otoczeniu bliższym i dalszym, w mojej Ojczyźnie, w Kościele i w świecie – czyli w tym moim TU I TERAZ.

Trzeba każdego dnia, najlepiej rano, przed podjęciem swoich codziennych obowiązków, postarać się poszukać tego jednego, konkretnego przesłania; tej jednej, konkretnej myśli, tego wezwania, z jakim Pan zwraca się właśnie tego, konkretnego dnia – właśnie konkretnie do mnie. Tylko do mnie. Nie do mojego bliskiego, nie do mojego proboszcza, nie do mojego sąsiada, albo do wszystkich naraz. Do mnie osobiście! Co Pan dzisiaj konkretnie chce powiedzieć do mnie?

Ja sam osobiście, przygotowując chociażby rozważania, które zamieszczam na blogu czy które wygłaszam z ambony (to są te same rozważania, w ciągu danego dnia), zauważam, że kiedy przeglądam rozważanie sprzed dwóch lat, odnoszące się do danego zestawu czytań – bo, jak zapewne wiemy, czytania w dni zwykłe powtarzają się co dwa lata, a czytania niedzielne co trzy – to te moje rozważania za każdym razem są naprawdę inne, wokół innej myśli się koncentrują, inny aspekt akcentują. I to jest taką prawdą, która dotyczy nas wszystkich.

Kiedy się bowiem spróbujemy zagłębić nad tym czy innym tekstem i poszukać jakiejś konkretnej myśli dla siebie, to zobaczymy, że sytuacja, w jakiej znajdujemy się dzisiaj, spowoduje zupełnie inny odbiór tego Słowa, niż ten, który mieliśmy przed rokiem lub przed dwoma, lub przed kilkoma laty. Chociaż sprawa dotyczy tej samej osoby, bo to my osobiście to słowo rozważamy i swego życia odnosimy, to widzimy wyraźnie, że zupełnie inaczej odbieramy to samo Słowo, niż odbieraliśmy je rok temu.

A nawet, gdyby tu chodziło o miesiąc, czy o kilka dni – byłoby podobnie. Jeszcze raz podkreślmy: to samo Słowo, ten sam odbiorca – a jednak odbiór inny. Bo czas inny, bo kontekst inny, ale przede wszystkim: bo słowo Boże jest tak żywe i tak bardzo bogate, tak aktualne i jednocześnie mocne, że w każdej nowej sytuacji nowe przesłanie niesie. I zawsze aktualne – adekwatne do sytuacji. Zawsze przynosi odpowiedzi na te pytania, które pojawiają się właśnie teraz.

Ale na pewno nie odpowie na żadne pytania i nie przyniesie żadnego przesłania i nie da żadnego wskazania, jeśli się go nie będzie czytało, słuchało i rozważało. Jeśli się go po prostu nie będzie potrzebowało. Albo na jego jasny i konkretny przekaz będzie się reagowało ciągłym: „A dlaczego tak?”, „A ja się nie zgadzam!”, „A ja mam inne zdanie!”, „A mi się wydaje…”, „A w ogóle to teraz nie mam na te sprawy czasu”… Drodzy moi, można i tak. Tylko – czy tak się da? I czy to ma w ogóle sens?

Bo my możemy próbować oszukiwać samych siebie, że słowo Boże nie mówi tego, co mówi; albo że nie mówi tego do nas; albo że nie stawia aż tak kategorycznie pewnych norm i zasad; albo że to nie na nasze czasy takie nauki… Można próbować rozmywać, łagodzić czy różnymi meandrami obchodzić jasne Boże słowa.

Tylko pytanie: Po co? I – jak długo tak się da? Bo sumienie i tak, i tak, „dogoni” nas ze swoimi sygnałami, a często po prostu wyrzutami. Wszak sumienie – to przecież głos Boga w sercu człowieka. A głosu Boga uciszyć się nie da, chociaż próby takie ciągle są podejmowane. Tylko – żeby to jeszcze raz powtórzyć – po co? Po co sobie życie komplikować i ciągle przed tym Bogiem uciekać?

Bo powiedzmy sobie szczerze, Drodzy moi, że my w tych zasadniczych sprawach, w tych głównych kierunkach naszego życia, zwykle dobrze wiemy, co jest dobre, a co złe. I jak należy postąpić w tej, czy innej sprawie, a jak nie należy. Na przykład, młodzi ludzie, mieszkający ze sobą bez ślubu, dobrze wiedzą, że to nie w porządku. I chociaż będą to tłumaczyć, jak się tylko da i czym się tylko da, to w głębi serca wiedzą, że to jest grzech – i koniec.

Ale i w wielu innych sprawach dzieje się podobnie: my zasadniczo dobrze wiemy, co w danej sprawie jest dobre, a co złe. Ale żeby tego szczerze nie przyznać i przypadkiem nie musieć niczego w swoim życiu zmieniać – to można próbować „odwracać kota ogonem” i tłumaczyć, że to nic takiego, że tak trzeba dzisiaj postąpić, bo w końcu dzisiaj wszyscy tak postępują…

Można tak tłumaczyć… A sumienie i tak, i tak – przypomni nam, że to nie w porządku… Bo słowo Boże jest jasne, jednoznaczne i kategoryczne: Będziesz słuchał! «Będziesz przestrzegał!» Wrócisz do Pana! Albo nie będziesz. Ale wtedy powiedz jasno, że jesteś niewierzący i nie udawaj, że jest inaczej.

Drugie dzisiejsze czytanie mówi nam o pełnej jedności Jezusa, Syna Bożego, ze swoim Ojcem: Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, Trony i Panowania, Zwierzchności i Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

Nasza wiara, nasza modlitwa, nasze życie Bożym słowem na co dzień ma nas prowadzić do stworzenia takiej samej, czyli jak najsilniejszej naszej osobistej więzi z Jezusem i z Jego Ojcem – w mocy Ducha Świętego. To o to chodzi w naszej wierze i w całym chrześcijaństwie. Nie o odmówienie paciorka rano i wieczorem, nie o „zaliczenie” Mszy Świętej nawet w każdą niedzielę – chociaż modlitwa i życie sakramentalne jest konieczne i potrzebne – ale o to, aby każdego dnia, a wręcz w każdej chwili żyć Jezusem, myśleć Jezusem, mówić Jezusem, dosłownie: oddychać Jezusem!

Ale to można osiągnąć tylko jednym sposobem: słuchając Bożego słowa. I żyjąc nim na co dzień. Oddychając nim – jak powietrzem!

1 komentarz

  • Ta Ewangelia dotyka wciąż mojego serca, bo nie podchodziłam do osób leżących na ławce, na ziemi, bo uważałam zawsze że są pijani i sami są sobie winni. Miałam jednak przypadek w 2020roku w miejscowym tunelu dworcowym , który był w remoncie i był wypełniony błotem i częściowo, miejscami wodą. Ja wracałam tego dnia z kościoła z porannej Mszy Świętej, a przede mną szedł człowiek chwiejnym krokiem i mój mózg od razu sprecyzował myśl ” pijany” czy go wyprzedzić? Boję się pijaków, w tunelu nie było nikogo. Jednak zważywszy, że za długo będę szła za nim, ruszyłam do przodu.Gdy Go mijałam, On odezwał się ” Czy może mi Pani pomóc przejść przez mokry tunel, bo mam problemy” Nie był pijany, był chory. Wzięłam Go pod rękę i powoli przeszliśmy przez cały tunel i przez schody na drugą stronę miasta. Ten człowiek, podziękował mi i powiedział, że odmówi za mnie Zdrowaś Mario… Pan Bóg, przez tego człowieka dał mi lekcję pokory i nie osądzania człowieka….

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.