Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa mój Szwagier, Kamil Niedźwiedzki. Dziękując za przyjaźń, wsparcie i wieloraką pomoc, życzę, aby każdego dnia coraz bardziej spełniał się w roli Męża, Ojca, Szwagra – i w każdej roli, w jakiej Pan już Go postawił, a jeszcze postawi w przyszłości. Niech daje Mu jak najwięcej dobrych natchnień i błogosławi we wszystkim, co dobre!
Imieniny przeżywają dziś także:
►Szymon Sala – Lektor z Parafii Leopoldów, Wicelider Wspólnoty SPE SALVI, Człowiek mi bardzo bliski;
►Szymon Olender, mój były Lektor z Parafii w Celestynowie, a obecnie Mąż i Ojciec, a tak w ogóle: Człowiek bardzo bliski i życzliwy, z którym – podobnie, jak i z Jego Rodzicami – pozostaję w stałym kontakcie.
Urodziny natomiast przeżywają:
►Michał Jaśkowski – mój Brat stryjeczny z Olsztyna;
►Ałła Michajłowa – w swoim czasie: Osoba zaangażowana w życie w Parafii w Surgucie, wspierająca Księdza Marka w Jego pracy z Młodzieżą.
Wszystkim świętującym życzę stałej i wielkiej radości z powołania chrześcijańskiego – o czym więcej w rozważaniu. Pamiętam w modlitwie – nie tylko zresztą dzisiaj…
A oto pozdrawiam Was, moi Drodzy, z Siedlec, skąd jednak zaraz wyruszę do Lublina, ale przez Białą Podlaską i Kodeń. A tam – jak możecie być pewni – będę pamiętał także o Was!
Natomiast o 18:00 przewiduję Mszę Świętą w Parafii Świętego Jana Kantego, czyli w „mojej” Parafii w Lublinie. A przy okazji wspomnę, że w środę, w tejże Parafii, miałem zaszczyt pobłogosławić i nałożyć szkaplerz karmelitański Księdzu Andrzejowi Bubiczowi, pomagającemu duszpastersko w tejże Parafii. Uczyniłem to na prośbę samego Księdza Andrzeja, w zastępstwie i z upoważnienia Proboszcza Parafii, Księdza Kanonika Bogdana Zagórskiego, naszej dostojnej Eminencji (jak nazywam Księdza Proboszcza). Bogu niech będą dzięki za to ważne wydarzenie i za świadectwo życia i głębokiej pobożności Księdza Andrzeja – świadectwo tak bardzo przekonujące i wzmacniające, także dla mnie osobiście!
Tymczasem, zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Duchu Święty, wskaż…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 15 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie dowolne Św. Szymona z Lipnicy, Kapłana,
18 lipca 2025.,
do czytań: Wj 11,10–12,14; Mt 12,1–8
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Mojżesz i Aaron wykonali wszystkie cuda przed faraonem. Lecz Pan uczynił upartym serce faraona, tak iż wzbraniał się wypuścić synów Izraela ze swego kraju.
Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: „Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku. Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak: «Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała dla spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć.
Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać.
I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami. Nie będziecie spożywać z niego nic surowego ani ugotowanego w wodzie, lecz upieczone na ogniu, z głową, nogami i wnętrznościami. Nie może nic pozostać z niego na dzień następny. Cokolwiek zostanie z niego na następny dzień, w ogniu spalicie. Tak zaś spożywać je będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach, laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.
Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła na oznaczenie domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.
Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu świętować będziecie na zawsze»”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i jeść.
Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: „Oto Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”.
A On im odpowiedział:
„Nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani jego towarzyszom, tylko samym kapłanom?
Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia.
Gdybyście zrozumieli, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary», nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu”.
W kolejne dni słuchamy ostatnio – w ramach pierwszego czytania – historii Mojżesza i misji, powierzonej mu przez Boga. Słyszeliśmy o narodzeniu i ocaleniu od śmierci tegoż Bożego człowieka, słyszeliśmy o jego spotkaniu z Bogiem, a oto dzisiaj – w jakimś sensie – możemy mówić o momencie kulminacyjnym w jego historii i w historii całego narodu, bo oto słyszymy dziś o samym momencie wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej. Czyli o tym wydarzeniu, na które czekali oni około czterystu trzydziestu lat! Słyszymy dziś, na początku pierwszego czytania, informację, że Mojżesz i Aaron wykonali wszystkie cuda przed faraonem. Lecz Pan uczynił upartym serce faraona, tak iż wzbraniał się wypuścić synów Izraela ze swego kraju.
Dwa uściślenia są tu konieczne. Otóż, to nie były «wszystkie cuda przed faraonem», a dziewięć z dziesięciu, bo dziesiąty został opisany dzisiaj. I to po tym dziesiątym faraon wypuścił naród. Wcześniej bowiem – i to drugie uściślenie – opierał się przed tym, ale nie dokładnie dlatego, że to Pan uczynił upartym serce faraona, tak iż wzbraniał się wypuścić synów Izraela ze swego kraju, jak to dziś słyszeliśmy, ale dlatego, że to jego serce było uparte, a Pan jedynie tę sytuację przewidział i w jakimś sensie dopuścił. Ale to na pewno były decyzje i działania samego faraona, za które też on sam ponosił odpowiedzialność.
Natomiast dzisiaj słyszymy o takim znaku ze strony Boga, pod którym zawzięty władca Egiptu ostatecznie się ugiął. Znak ten Bóg tak zapowiedział: Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła na oznaczenie domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.
Wcześniej usłyszeliśmy o tym, jakie dokładnie przygotowania mają poprzedzić spożycie tej jedynej w swoim rodzaju uczty, którą potem zresztą należało corocznie powtarzać, świętując ów dzień wyjścia z niewoli. Natomiast w tym momencie, kiedy Izraelici będą przeżywali to rodzinne świąteczne spotkanie, Bóg dokona znaku, który może – przynajmniej z perspektywy Egipcjan patrząc – trudno nazwać cudem, bo poginęło ich wszystko pierworodne, ale na pewno dla Izraelitów był to moment niezwykły, gdyż był to moment wyzwolenia.
To prawda – i to też warto dopowiedzieć – że już po wyjściu Izraelitów z Egiptu faraon jeszcze raz zmienił zdanie i popędził za nimi ze swoim wojskiem, ale wtedy Izraelici, osłaniani przez Boga, przeszli suchą nogą przez morze, a ścigające ich tą samą drogą wojska egipskie w tymże morzu potonęły, kiedy wody morskie powróciły na swoje miejsce. I to już było dla faraona – i chyba dla wszystkich, którzy czytają opis tych wydarzeń na przestrzeni tysiącleci – dobitne potwierdzenie prawdy, zawartej w najkrótszym zdaniu dzisiejszego pierwszego czytania, a właściwie w równoważniku zdania: Ja Pan.
Króciutkie stwierdzenie, a zawiera w sobie całą prawdę o roli Boga w opisywanych dziś wydarzeniach, i w całej historii narodu wybranego, i w całej w ogóle historii człowieka – i także w naszej historii. Jest w tych słowach zawarta ta prawda, którą Jezus w Ewangelii wyraził dziś w słowach: Syn Człowieczy jest Panem szabatu.
Jak słyszeliśmy, sprawa była dużo mniejszego kalibru, niż ta, opisana w pierwszym czytaniu, ale także była ważna. Przynajmniej w odbiorze faryzeuszów, ale nie tylko ich, bo kwestia przestrzegania szabatu była kwestią istotną dla wszystkich ówczesnych członków narodu wybranego. I Jezus dzisiaj nie mówi, że należy ów szabat zlekceważyć, ale że On, Jezus Chrystus, Boży Syn, Bóg Człowiek – jest jego Panem. Bo jest jego Twórcą. Przecież to Bóg ustanowił szabat, a więc oczywistą jest sprawą, że jest ponad nim! Bo nie może sam podlegać instytucji, którą ustanowił.
I tutaj uczyńmy pewną analogię – ważną dla naszej wiedzy religijnej – że podobną zasadę przywołali teologowie, których Ojciec Święty Benedykt XVI poprosił w swoim czasie o opinię na temat możliwości zbawienia maleńkich dzieci, które z różnych względów nie zostały przed śmiercią ochrzczone, w tym także tak zwanych płodów poronionych. I właśnie do tej zasady teologowie się zgodnie odwołali, iż Pan sam może doprowadzić do zbawienia człowieka, który nie został ochrzczony.
Chociaż bowiem Chrzest Święty jest w normalnych warunkach konieczny do zbawienia, to jednak Pan może udzielić skutków tego Sakramentu – bez samego Sakramentu. Bo jest Panem Sakramentów, bo to On je ustanowił, dlatego nie może być faktem ich udzielenia lub nieudzielenia w jakikolwiek sposób ograniczony!
Dlatego teologowie wypracowali zgodną opinię, że istnieje uzasadniona nadzieja, bardzo bliska pewności, że takie dzieci zostaną zbawione. Absolutnej pewności nie ma, bo nie ma w Piśmie Świętym ani jednego zdania, które by wprost tę kwestię rozstrzygało. Jednak na podstawie ogólnego obrazu Boga, który na pewno nie chce potępienia niewinnej i bezbronnej istoty, jaką jest maleńkie dziecko, jeszcze nieświadome swoich czynów i wyborów, a ponadto – o czym mówimy – ponieważ On jest Panem Sakramentów, Twórcą Kościoła i jego zasad, przeto nikt i nic nie może Mu stanąć na przeszkodzie w udzieleniu łaski tym, którzy nie ze swojej winy nie są w stanie skorzystać z tych Bożych darów, jakimi są Sakramenty.
I w każdej innej sprawie – w tym wszystkim, co dotyczy nas, ludzi, i naszej codzienności, naszego życia na tym świecie, naszego pielgrzymowania przez doczesność – mamy pamiętać i nosić w sercu to najgłębsze przekonanie, że Jezus Chrystus, Boży Syn, jest Panem tego wszystkiego! Dlatego bez względu na to, co nas w tym życiu spotka – czy ze strony ludzi, czy w wyniku splotu różnych wydarzeń – niech ta pewność zawsze nam towarzyszy: Boży Syn jest Panem! On – i Jego moc, i Jego łaska – jest ponad wszystkimi i wszystkim!
Dlatego ze wszystkim i zawsze – możemy się zwracać do Niego o pomoc! Tylko do Niego! Nigdy nie wolno nam dopuścić do swojej świadomości choćby cienia takiej myśli, czy może takiej obawy, że ktoś lub coś jest nam w stanie trwale zaszkodzić, czy wywrócić nam życie do góry nogami. Nie stanie się tak, jeżeli ciągle będziemy sobie przypominać i odwoływać do tej prawdy – i żyć tą prawdą! – że Boży Syn, Jezus Chrystus, jest Panem tego wszystkiego.
Jeśli będziemy ciągle wracać do tego stwierdzenia – jakże krótkiego, ale jakże dosadnego – które tak mocno wybrzmiało dziś w pierwszym czytaniu. Niech ono ciągle wybrzmiewa w naszych sercach i w naszych umysłach, szczególnie w tych momentach najbardziej ważnych i newralgicznych, w momentach podejmowania przez nas istotnych decyzji i dokonywania moralnych wyborów – niech to jasne i dosadne stwierdzenie wybrzmiewa w nas z całą mocą: JA – PAN!
Tak, jak wybrzmiewało z wielką mocą w życiu i posłudze Patrona dnia dzisiejszego, którego możemy – w liturgicznym wspomnieniu dowolnym – dzisiaj postawić sobie za wzór życia i codziennej pracy, czyli Świętego Szymona z Lipnicy. Co o nim wiemy?
Urodził się około rok 1438 – 1440, w Lipnicy. Znane są nam imiona jego rodziców: Grzegorz i Anna. Nie znamy natomiast ich nazwisk. Ojciec był piekarzem. Fakt wysłania Szymona na studia uniwersyteckie wskazywałby na pewną zamożność rodziców, gdyż to suponuje także ukończenie szkół niższych. Jednak zamożność ta była względna, skoro w 1454 roku Szymon wpłacił do kasy Akademii Krakowskiej zaledwie jeden grosz, a więc zaledwie jedną czwartą już i tak skromnej rocznej opłaty.
Zapisał się na wydział nauk wyzwolonych – tak zwane: „artium”. Był to wydział wstępny i najliczniej obstawiony, gdyż dawał przygotowanie do trzech wydziałów pozostałych i udzielał najogólniejszych wiadomości z zakresu siedmiu nauk wyzwolonych. Akademię Krakowską Szymon ukończył w roku 1457 – tytułem bakałarza. W tym samym roku – wraz z dziesięcioma swoimi kolegami akademickimi – wstąpił do bernardynów, których cztery lata wcześniej sprowadził do Polski i założył ich pierwszy klasztor w Krakowie Święty Jan Kapistran. Niewykluczone, że Szymon widział go i słuchał osobiście, kiedy Jan przez osiem miesięcy przebywał w Krakowie, na zaproszenie króla Kazimierza Jagiellończyka.
Po roku nowicjatu Szymon złożył śluby zakonne – w roku 1458. W Krakowie odbywał swoje studia teologiczne i po roku 1460 otrzymał Święcenia kapłańskie. Szymon musiał wyróżniać się cnotą, wiedzą i powagą, skoro już w roku 1465 – w kilka lat po Święceniach – został wybrany Gwardianem konwentu w Tarnowie. Z tego powodu wziął udział w kapitule prowincji w Krakowie.
W dwa lata później pełnił w Krakowie urząd kaznodziei. Urząd ten w Zakonie franciszkańskim był zawsze w wysokim poważaniu. Wybierano na to stanowisko wyjątkowo zdolnych zakonników. Według relacji, jakie nam pozostawiły źródła, Szymon był nie tylko kaznodzieją z urzędu, ale przede wszystkim z powołania. Obowiązek ten miał sprawować przez kilkanaście lat, bo aż do śmierci, czyli w latach 1467 – 1482.
Szymon był nie tylko kaznodzieją zakonnym, ale przede wszystkim katedralnym. Dotąd ten zaszczytny i odpowiedzialny urząd pełnili wyłącznie dominikanie i profesorowie teologii Akademii Krakowskiej. Szymon był pierwszym, który przełamał tę tradycję jako bernardyn. Kazania w katedrze wygłaszano do elity umysłowej Krakowa w języku łacińskim. To dowodzi, że Szymon doskonale opanował ten język.
O wielkiej powadze, jaką cieszył się wśród swoich współbraci, świadczy i to, że został wybrany wraz z kilkunastoma innymi bernardynami delegatem Prowincji polskiej, aby uczestniczył – w roku 1472 – w uroczystościach przeniesienia relikwii Świętego Bernardyna do nowego kościoła, wystawionego ku jego czci w Akwilei.
W roku 1474 został wybrany na kapitule Prowincji dyskretem, czyli delegatem na kapitułę generalną do Pawii. Wyruszył na nią wraz z ówczesnym Prowincjałem, Chryzostomem z Ponieca, i Gwardianem z Krakowa, Marianem z Jeziorka. Przez pewien czas Szymon pełnił także funkcję komisarza Prowincjała i w jego imieniu wizytował niektóre konwenty Prowincji.
Poważnym wydarzeniem w jego życiu była pielgrzymka do Ziemi Świętej – na przełomie roku 1478 i 1479. Odbył ją korzystając z okazji, że był uczestnikiem kapituły generalnej w Pawii. Stamtąd udał się do Ziemi Chrystusa Pana. W Zakonie odznaczał się surowością życia, nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej.
Umarł – posługując chorym podczas zarazy – w Krakowie, 18 lipca 1482 roku. Pogrzeb odbył się w tym samym dniu, w godzinach wieczornych. Ciało pochowano w kościele klasztornym, pod wielkim ołtarzem, umieszczając je wraz ze szczątkami Tymoteusza i Bernardyna, zmarłych w opinii świętości. W 1488 roku, Błogosławiony Władysław z Gielniowa, sprawujący wówczas funkcję Prowincjała, na podstawie specjalnego breve Papieża Innocentego VIII, dokonał przeniesienia relikwii Szymona do osobnej kaplicy kościoła, co było wówczas uważane za formalną Beatyfikację. Odtąd bowiem można było słudze Bożemu oddawać cześć publiczną.
Grobowiec Szymona nawiedzali liczni pielgrzymi, a nagromadzone wota były dowodem jego skutecznego orędownictwa. Zaraz po jego śmierci miało miejsce aż trzysta siedemdziesiąt siedem cudownych uzdrowień i łask! Długie zabiegi o formalną Beatyfikację doszły do skutku. 24 lutego 1685 roku, Błogosławiony Innocenty XI ogłosił dekret beatyfikacyjny. Dnia 3 czerwca 2007 roku, Papież Benedykt XVI kanonizował Szymona z Lipnicy.
A my, wpatrując się w świetlany przykład jego świętości, a także wsłuchując się w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze, czy Jezus jest dla nas naprawdę PANEM? A jeśli tak, to po czym to konkretnie widać? Po czym to będzie można dzisiaj zobaczyć?…