Czy cuda nam się należą?…

C

Szczęść Boże! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Anna Kołodziejczuk – moja Koleżanka i Fryzjerka od wielu lat;

Adam Lipka – Lektor z mojej rodzinnej Parafii i bardzo życzliwy Człowiek, zaangażowany w działalność młodzieżową w Parafii, Członek FORMACJI «SPE SALVI»,

Życzę odkrywania ogromu Bożych znaków, jakich Pan udziela – i oby ich zawsze udzielał! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, pozdrawiam z Siedlec, skąd jednak – przez Kodeń – przejadę do Lublina. A tam – Msza Święta o godzinie 18:00, w Parafii Jana Kantego.

Natomiast wczoraj, po całym dniu posługi w mojej rodzinnej Parafii, miałem radość spotkać się w ramach FORMACJI «SPE SALVI», na spontaniczną inicjatywę samych Chłopaków. Długo rozmawialiśmy przy pizzy i przy lodach, w ogóle nam się nie spieszyło, świetna atmosfera! Dziękuję całym sercem!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co zatem mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem się zwraca? Duchu Święty, pomóż rozeznać!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 16 Tygodnia zwykłego, rok I,

21 lipca 2025., 

do czytań: Wj 14,5–9a.10–18; Mt 12,38–42

CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:

Gdy doniesiono królowi egipskiemu o ucieczce ludu, zmieniło się usposobienie faraona i jego sług względem niego i rzekli: „Cóżeśmy uczynili pozwalając Izraelowi opuścić naszą służbę?” Rozkazał wówczas faraon zaprzęgać swoje rydwany i zabrał ludzi swoich z sobą. Wziął sześćset rydwanów wyborowych oraz wszystkie inne rydwany egipskie, a na każdym z nich byli dzielni wojownicy.

Pan uczynił upartym serce faraona, króla egipskiego, który ruszył w pościg za synami Izraela. Ci jednak wyszli z podniesioną ręką. Egipcjanie więc ścigali ich i dopędzili obozujących nad morzem.

A gdy się zbliżył faraon, synowie Izraela podnieśli oczy, a ujrzawszy, że Egipcjanie ciągną za nimi, ogromnie się przerazili. Synowie Izraela podnieśli głośne wołanie do Pana. Rzekli do Mojżesza: „Czyż brakowało grobów w Egipcie, że nas tu przyprowadziłeś, abyśmy pomarli na pustyni? Cóż za usługę wyświadczyłeś nam przez to, że wyprowadziłeś nas z Egiptu? Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: «Zostaw nas w spokoju, chcemy służyć Egipcjanom»? Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni”.

Mojżesz odpowiedział ludowi: „Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie Pana, które zgotuje nam dzisiaj. Egipcjan, których widzicie teraz, nie będziecie już nigdy oglądać. Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni”.

Pan rzekł do Mojżesza: „Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz synom Izraela, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij rękę nad morze i rozdziel je na dwoje, a wejdą synowie Izraela w środek na suchą ziemię. Ja natomiast uczynię upartymi serca Egipcjan, że pójdą za nimi. Wtedy okażę moją potęgę wobec faraona, całego wojska jego, rydwanów i jeźdźców, wtedy poznają Egipcjanie, że Ja jestem Panem”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: „Nauczycielu, chcieliśmy jakiś znak widzieć od Ciebie”. Lecz On im odpowiedział:

Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.

Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz.

Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon”.

Tak wiele różnych myśli ciśnie się do głowy, tak wiele skojarzeń, po wysłuchaniu obu dzisiejszych czytań! Już pierwszy akapit przynosi nam informację o tym, że gdy doniesiono królowi egipskiemu o ucieczce ludu, zmieniło się usposobienie faraona i jego sług względem niego i rzekli: „Cóżeśmy uczynili pozwalając Izraelowi opuścić naszą służbę?” Rozkazał wówczas faraon zaprzęgać swoje rydwany i zabrał ludzi swoich z sobą. Wziął sześćset rydwanów wyborowych oraz wszystkie inne rydwany egipskie, a na każdym z nich byli dzielni wojownicy.

Po pierwsze zatem: jak bardzo uparty i zawzięty w swojej nienawiści był ów egipski władca, skoro nie wystarczyło mu nieszczęście, jakim była śmierć pierworodnych z jego narodu, iż postanowił dalej stawać kantem przeciwko mocy Boga i jednak zatrzymać Izraelitów. Jak wielka może być ludzka złość! Jak straszna może być nienawiść w sercu i w umyśle człowieka! Jak ślepa, jak nieracjonalna! Zwykle obraca się ona przeciwko temu, kto nienawidzi – o wiele bardziej, niż przeciw temu, którego się nienawidzi.

Natomiast – właśnie – dotyka przy okazji ludzi zupełnie niewinnych, jak chociażby żołnierzy faraona. Czymże oni zawinili, że skazani zostali na śmierć w wodach Morza Czerwonego? Dlaczego dla samej tylko fanaberii władcy musieli oddać życie? I to jest druga myśl, która dzisiaj się wyłania, a którą polska Poetka wyraziła w słowach: „A najdzielniej biją króle, a najgęściej giną chłopy!No, niestety…

Ksiądz Marek często mówi o młodych ludziach – także z Jego Parafii – którzy z wojny, rozpętanej przez rosyjskiego zbrodniarza, wracają w trumnach. Tak, młodzi Rosjanie, którzy nigdy nie chcieli tej wojny – i nadal nie chcą! Dlaczego dla fanaberii tego chorego z nienawiści człowieka na Kremlu i jego popleczników – matki muszą opłakiwać śmierć swoich synów? Ksiądz Marek też często opowiada, że kiedy modli się ze swoimi Parafianami i daje im możliwość spontanicznego wypowiedzenia intencji do modlitwy, to szczególnie dzieci, na pierwszym miejscu, wypowiadają prośbę o pokój…

Kolejna myśl wiąże się już z postawą Izraelitów, a szczególnie z tymi ich słowami, skierowanymi do Mojżesza: Czyż brakowało grobów w Egipcie, że nas tu przyprowadziłeś, abyśmy pomarli na pustyni? Cóż za usługę wyświadczyłeś nam przez to, że wyprowadziłeś nas z Egiptu? Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: «Zostaw nas w spokoju, chcemy służyć Egipcjanom»? Lepiej bowiem nam było służyć im, niż umierać na tej pustyni.

Nie wiem, czy można sobie wyobrazić większą bezczelność i arogancję, skierowaną nawet nie tylko przeciwko Mojżeszowi, ale przede wszystkim – przeciwko samemu Bogu?! Pierwsza trudność, na jaką natrafili, natychmiast powoduje, że odwracają się od Boga i nie widzą całego tego dobra, jakiego w sposób cudowny doświadczyli! Naprawdę, jakże wielką była cierpliwość Boga, ale i Mojżesza, który zamiast rozpędzić całe to towarzystwo na cztery wiatry, a a zająć się swoim życiem i swoimi sprawami, pocieszał ich jeszcze i podtrzymywał na duchu: Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie Pana, które zgotuje nam dzisiaj. Egipcjan, których widzicie teraz, nie będziecie już nigdy oglądać. Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni. Bóg też nie zesłał na nich żadnej kary za nieposłuszeństwo i głupotę, tylko wskazał Mojżeszowi, co ma zrobić, żeby uratować naród. O, wielka ludzka ślepoto i głupoto, o ludzka przewrotności! A na tym tle: O, wielka cierpliwości Boga!

A kolejna myśl dotyczy już Ewangelii – i żądania, skierowanego przez niektórych uczonych w Piśmie i faryzeuszów: Nauczycielu, chcieliśmy jakiś znak widzieć od Ciebie. Jak słyszeliśmy, Jezus odpowiedział: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.

Dokładnie tak: to plemię przewrotne żąda znaku nie po to, aby wzmocnić swoją wiarę, bo o żadnej wierze w ich przypadku mowy nie ma. Oni żądali znaku, by się nim „zabawić”, by zaspokoić swoją próżność. I dlatego Jezus mówi im, że zobaczą dopiero największy ze znaków, symbolizowany przez historię Jonasza, a więc Zmartwychwstanie. Które także – powiedzmy to jasno – próbowali ukryć lub przekłamać.

Natomiast znak Jonasza – sam w sobie – polegał dokładnie na tym, że Prorok wypełnił po prostu Boże polecenie, by pójść do Niniwy i wezwać ją do nawrócenia. Jak wiemy, chociaż z wielkimi oporami i zbuntowany, ale jednak poszedł i wezwał, a kiedy Niniwa się nawróciła i Pan ocalił ją od zniszczenia, to ten z kolei zbuntował się, wręcz obraził się na Boga: dlaczego nie zniszczył tak grzesznego miasta?! I to jest właśnie znak Jonasza w całej swej pełni: pełnie miłości i troski działanie Boga – i opór człowieka. Zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii, o tym mowa.

Niestety, zarówno w jednym, jak i w drugim tekście mocno wybrzmiewa ta prawda, że na tym bezsensownym oporze traci tylko człowiek. Ten, który się buntuje, ale – i to w tym wszystkim najgorsze – iluś niewinnych ludzi wokół niego, którzy albo pozostają w jakiejś zależności od niego, albo pozostają „w polu rażenia” jego głupoty i uporu.

Dlatego niech naszą odpowiedzią na dzisiejsze Boże przesłanie będzie posłuszeństwo Jezusowi i Jego Ewangelii, niech będzie nasz stały z Nim kontakt i współpraca, aby On mógł – właśnie w takiej atmosferze – dokonywać prawdziwych znaków i cudów w naszym życiu. Bo On ich naprawdę dokonuje i nam je daje, tylko my ich albo w ogóle nie dostrzegamy, albo ich nie doceniamy, albo chcemy jakichś innych. A tymczasem, samo to, że Jezus do nas mówi, że mamy Jego słowo, że znamy Jego wolę, że mamy Jego Sakramenty, że możemy z Nim rozmawiać, że otrzymujemy Jego łaski i natchnienia, że mamy też wokół siebie tak wielu dobrych ludzi – jakież to są wielkie cuda Bożej miłości!

I że mamy Jego zaproszenie do współpracy, które jest znakiem Jego ogromnego zaufania i miłości do nas, a my – jak to plemię przewrotne – nadal chcemy jakiegoś znaku, bo chociaż doskonale wiemy i widzimy, czego Pan od nas oczekuje i gdzie by nas widział, i co w związku z tym powinniśmy w życiu robić, to my jednak swoje: że to nie to, że moje jednak co innego, albo że jeszcze poczekamy na lepsze okoliczności, albo na nowe znaki.

I tak czas ucieka, robota czeka, a okazje do uczynienia konkretnego dobra są marnowane. I to zarówno w tym wymiarze całego życia, gdy chodzi o wybór drogi swego powołania, jak i w tym wymiarze codziennym, kiedy tyle dobrych myśli i natchnień gdzieś nam przed oczami przechodzi i przez palce przecieka, bo my – jak to plemię przewrotne – ciągle żądamy nowego znaku. Jakiegoś znaku…

Panie, otwórz nasze oczy, umysły i serca na Twoje znaki, których tyle już nam dałeś i codziennie dajesz. I nie pozwól czekać na następne i żądać następnych, tylko nas zagoń wreszcie do roboty!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.