Szczęść Boże! Moi Drodzy, urodziny przeżywają:
►Rafał Szewczak, za moich czasów – Lektor w Parafii w Radoryżu Kościelnym, a obecnie Ojciec Rodziny, mieszkający w Warszawie, Człowiek mi bardzo bliski i życzliwy, z którym pozostaję w stałym kontakcie;
►Jakub Biernacki – należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.
Życzę Jubilatom, aby całym sercem zawsze trwali przy Panu i świadczyli o Nim swoim codziennym życiem. Zapewniam o modlitwie!
Drodzy moi, pozdrawiam ponownie ze Szklarskiej. Przez dwa ostatnie dni Msze Święte sprawował wraz z nami Biskup Piotr Wawrzynek, Biskup pomocniczy Diecezji legnickiej, na terenie której się znajdujemy. We Mszy Świętej zaś uczestniczyli – a dziś i w najbliższych dniach będą uczestniczyć – Rodzice Księdza Biskupa i Jego Siostra z Córką, którzy przez kilka dni tutaj przebywają.
Wczoraj mieliśmy dzień spokojny i raczej na miejscu, był spacer po okolicy i odwiedziny mojego Brata stryjecznego i jednocześnie Chrześniaka, Piotra Oleszczuka, który mieszka i pracuje w Żarach, ale wczoraj dotarł do nas na kilka godzin.
Plany na dzisiaj dopiero się kształtują. Tym, co jest pewne, to moja pamięć w modlitwie o Was!
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dzisiaj mówi do mnie Jezus? Właśnie do mnie – osobiście i konkretnie? Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 19 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie Św. Klary, Dziewicy,
11 sierpnia 2025.,
do czytań: Pwt 10,12–22; Mt 17,22–27
CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz powiedział do ludu: „A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie twój Pan Bóg? Tylko tego, byś się bał swojego Pana Boga, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył twemu Panu Bogu z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra.
Do twojego Pana Boga należą niebiosa, niebiosa najwyższe, ziemia i wszystko, co jest na niej. Tylko do twoich przodków skłonił się Pan, miłując ich; po nich spośród wszystkich narodów wybrał ich potomstwo, czyli was, jak jest dzisiaj.
Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal ludem o twardym karku, albowiem wasz Pan Bóg jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami, Bogiem wielkim, potężnym i straszliwym, który nie ma względu na osoby i nie przyjmuje podarków. On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba i odzienia. Wy także miłujcie cudzoziemca, boście sami byli cudzoziemcami w ziemi egipskiej.
Bójcie się Pana Boga swego, Jemu się oddajcie, służcie Mu i na Jego imię przysięgajcie. On waszą chwałą. On waszym Bogiem, On dla was uczynił te rzeczy straszliwe, które widziały wasze oczy. W liczbie siedemdziesięciu osób zstąpili przodkowie wasi do Egiptu, a teraz Pan, Bóg wasz, uczynił was licznymi jak gwiazdy na niebie”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie”. I bardzo się zasmucili.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy dwudrachmy z zapytaniem: „Wasz nauczyciel nie płaci dwudrachmy?” Odpowiedział: „Owszem”.
Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: „Szymonie, jak ci się zdaje? Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?” Powiedział: „Od obcych”.
Jezus mu rzekł: „A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą rybę, którą wyciągniesz, i otwórz jej pyszczek: znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie”.
Gdyby tak chcieć jednym zdaniem odpowiedzieć na pytanie, postawione dzisiaj przez Mojżesza: A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie twój Pan Bóg?, streszczając tę odpowiedź, jaką stanowi całość właściwie dzisiejszego pierwszego czytania, moglibyśmy powiedzieć: tego, byś chciał dla siebie dobrze. Byś dobrze sobie samemu uczynił, słuchając we wszystkim swego Boga, bo On chce dla Ciebie dobrze.
Już pierwsze zdania owej odpowiedzi na postawione pytania, brzmią: Tylko tego, byś się bał swojego Pana Boga, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył twemu Panu Bogu z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra.
I właśnie o to chodzi: o związanie się z Bogiem i pójście Jego drogą, a On chce tylko dobra człowieka. Mojżesz mówi – wyliczając to wszystko, co tu sobie zacytowaliśmy, i jeszcze wskazując następne rzeczy – że Bóg żąda tylko tego. Czy to jest rzeczywiście: „tylko”?
Jak uczy nas historia narodu wybranego, to naprawdę nieraz było bardzo trudne. Narodowi wybranemu to posłuszeństwo Bogu – owo: „tylko” posłuszeństwo – jakoś tak wyjątkowo często nie wychodziło… Dlatego właśnie Mojżesz dzisiaj przestrzegał: Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal ludem o twardym karku, albowiem wasz Pan Bóg jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami, Bogiem wielkim, potężnym i straszliwym, który nie ma względu na osoby i nie przyjmuje podarków.
Ale to wszystko po to – raz jeszcze to podkreślmy – żeby na tym zyskać, żeby odnieść własną korzyść. Mojżesz tak w tej sprawie przekonuje: Bójcie się Pana Boga swego, Jemu się oddajcie, służcie Mu i na Jego imię przysięgajcie. On waszą chwałą. On waszym Bogiem, On dla was uczynił te rzeczy straszliwe, które widziały wasze oczy. W liczbie siedemdziesięciu osób zstąpili przodkowie wasi do Egiptu, a teraz Pan, Bóg wasz, uczynił was licznymi jak gwiazdy na niebie.
Otóż, właśnie! Argumentem po stronie Boga jest to, że On już tyle dobra w swoim narodzie – i dla swego narodu – dokonał. On naprawdę nigdy o swoim ludzie nie zapomniał, nigdy go nie opuścił, nigdy nie zawiódł. I dalej chce pomagać, ale oczekuje ze strony człowieka, że ten przejmie się Jego dobrocią, Jego miłością – że w ogóle zechce przyjąć Jego dary.
I teraz raz jeszcze zapytajmy: czy to wszystko, o czym tu sobie mówimy, to jest „tylko” tyle, czy „aż” tyle, ile Bóg oczekuje od człowieka? Dużo to, czy mało? Ile człowiek jest w stanie dać za swoje własne zbawienie, za swoje własne dobro, za swoje własne szczęście? Bo Bóg właśnie tego pragnie: zbawienia człowieka, jego dobra, jego szczęścia. Ale człowiek też musi tego zapragnąć. A z tym – jak tu sobie mówimy – różnie bywa.
Jezus – jak słyszymy w Ewangelii – zapowiada dziś: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Już z samych tych słów jasno wynika, że Jezus w pełni kontroluje całą sytuację i że nie będzie ona w jakikolwiek sposób dla Niego ostateczną klęską. Bo pomimo tego, że zostanie wydany w ręce ludzi i zabity, to jednak zmartwychwstanie. Zatem – już tutaj mamy sygnał o Jego wielkiej mocy i pełnej kontroli nad całą sytuacją.
Ale gdyby tego było mało, to w rozmowie z poborcami dwudrachmy Jezus jasno stwierdza, że nie musi płacić podatku na świątynię, ponieważ jest Synem Tego, na cześć którego ta świątynia w ogóle jest wystawiona. A jakby i tego jeszcze było mało, to sposób, w jaki kazał Piotrowi zdobyć „gotówkę” na ów podatek, pokazuje dobitnie, że ani na moment nie przestał być tym, kim jest: Bogiem, Synem Bożym, absolutnym Władcą świata i wszechświata.
Pomimo tego wszystkiego jednak zapowiada dzisiaj, że będzie wydany w ręce ludzi i zabity. Czyli – wie o wszystkim, jasno o tym mówi, nad wszystkim panuje. A to, że się to tak właśnie ma odbyć i już się właściwie odbywa, pokazuje, że On wprost tego chce! Chce złożyć swoje życie w ofierze. Czy jest to dla niego „tylko” tyle, czy „aż” tyle?…
A może właśnie trzeba było, by On dał z siebie „aż” tyle, że oddał samego siebie i całego siebie, aby nam pozostawić „tylko” tyle, czyli byśmy mieli jedynie przyjąć dar ofiarowanego nam zbawienia. Czyż nie jest tak, że Pan wziął na siebie dużo większą część całego trudu i poświęcenia, związanego z naszym zbawieniem, a nam pozostawił najmniejszą i ostatnią cząstkę, czyli otwarcie serca i przyjęcie tego daru, posłuszeństwo Jego nauce, pójście drogą, którą On sam wytyczył i którą sam pierwszy poszedł, a teraz nam ją wskazuje i prosi, abyśmy poszli za Nim?
Naturalnie, taka postawa będzie nas coś kosztowała – będzie nas może nawet dużo kosztowała – ale to już jest i tak ta najmniejsza część całego dzieła, która nam została zostawiona do dokonania, do dopełnienia. Ale która jest konieczna do dopełnienia, bo jeśli z naszej strony zabraknie tego gestu, tego znaku posłuszeństwa, tego dopełnienia, a więc owego „tylko” – to nie dokona się nasze zbawienie. Bo to ostateczne nasze TAK musi jasno wybrzmieć – w słowie i w postawie.
Czy dla mnie osobiście to jest „tylko” TAK, czy „aż” TAK? Sam muszę sobie na to pytanie odpowiedzieć…
A przy udzielaniu tej odpowiedzi warto skorzystać z przykładu, jakim swoją postawą ukazuje nam Patronka dnia dzisiejszego, Święta Klara, Dziewica.
Urodziła się w Asyżu, w 1193 lub 1194 roku. Była najstarszą z trzech córek pana Favarone z rycerskiego rodu Offreduccio i jego żony Ortolany. Jej matka, gdy była w stanie błogosławionym, w trakcie modlitwy miała usłyszeć słowa: „Nie bój się, gdyż to dziecko zabłyśnie swym życiem jaśniej niż słońce!” Pod wpływem tych słów nadała dziewczynce imię Klara, co w języku łacińskim oznacza: „jasna”, „czysta”, „sławna”.
Klara wzrastała w atmosferze miłości i pobożności. Gdy miała dwanaście lat, w Asyżu zaczął swą działalność Święty Franciszek. Z czasem zaczął zdobywać coraz więcej ludzi, którzy poświęcali swe życie Bogu. Klara często spotykała się z nim, by zrozumieć jego słowa. Rodzice, zamożni mieszczanie, daremnie dwa razy usiłowali wydać córkę za mąż. Klara poprosiła bowiem Franciszka, by zwrócił się z prośbą do biskupa Asyżu, aby mogła stać się siostrą Braci Mniejszych.
W Niedzielę Palmową, 28 marca 1212 roku, z całą rodziną poszła do Porcjunkuli. Po poświęceniu palm, każdy odbierał palmę z rąk biskupa. Biskup Gwidon podszedł jednak sam do Klary i wręczył jej palmę – był to umówiony wcześniej znak zgody. Tej samej nocy dziewczyna wymknęła się z domu, by oddać życie Chrystusowi. Z rąk Franciszka otrzymała zgrzebny habit i welon zakonny. Po pewnym czasie przyłączyła się do niej jej siostra, Błogosławiona Agnieszka. Odmówiła powrotu do domu swoim krewnym, którzy przyjechali, by ją do tego przekonać.
Franciszek wystawił siostrom mały klasztor przy kościółku Świętego Damiana. Klara została jego pierwszą ksienią. Franciszek bardzo cieszył się z powstania tej rodziny żeńskiej. Kiedy bowiem bracia byli zajęci życiem apostolskim, klaryski miały dla nich stanowić zaplecze pokuty i modlitwy. Zakon nosił nazwę Pań Ubogich, potem nazwano je II Zakonem, a popularnie – klaryskami. W 1215 roku Papież Innocenty III nadał zakonowi Klary „przywilej ubóstwa”. Siostry nie mogły posiadać żadnej własności, a powinny utrzymywać się jedynie z pracy swoich rąk.
Odtąd San Damiano stało się kolebką nowego Zakonu. Wstępowały do niego głównie córki szlacheckie, pozostawiając wszystko i wybierając skrajne ubóstwo. Swoje żarliwe modlitwy Klara wspierała surowym życiem, częstymi postami i nocnymi czuwaniami. Dokonywała już za życia cudów: cudownie rozmnożyła chleb dla głodnych sióstr, uzdrawiała je, wyjednała im opiekę Jezusa.
Pod koniec życia doznała cudownej łaski: oto kiedy nadeszła noc Narodzenia Pańskiego, osłabiona i chora pozostała na swym posłaniu. Otrzymała jednak łaskę widzenia i słyszenia Pasterki, odprawianej w pobliskim kościele. Z tego też powodu po latach uznana została za Patronkę telewizji.
Po śmierci Franciszka cały trud utrzymania zakonu spadł na jej barki. Klara w klasztorze Świętego Damiana żyła przez czterdzieści dwa lata. Wyczerpujące posty, umartwienia i czuwania spowodowały, że 11 sierpnia 1253 roku odeszła do Pana. Następnego dnia odbył się jej uroczysty pogrzeb, któremu przewodniczył Papież Innocenty IV. Jej ciało złożono w grobie, w którym przedtem spoczywało ciało Świętego Franciszka. Już dwa lata później, a więc w 1255 roku, Papież Aleksander IV, po zebraniu koniecznych materiałów kanonizacyjnych, ogłosił ją Świętą.
Wpatrzeni w jej niezwykłe życie, ale też zasłuchani w dzisiejsze Boże słowo, zastanówmy się raz jeszcze, jak odpowiadamy naszym „tylko” tyle na Jezusowe „aż” tyle? Czyli: ile dajemy z siebie – w kwestii naszego własnego zbawienia – wiedząc, że Jezus dał tak wiele. Właściwie najwięcej, jak tylko mógł dać. Podkreślmy: dla naszego zbawienia.
Tytuł Księgi Powtórzonego Prawa w różnych językach:
cerkiewnosłowiański: Второзако́нiе
polski: Księga Powtórzonego Prawa (Книга Повторения Права)
łacina: Deuteronomium
grecki: Δευτερονόμιο (δεύτερος -„drugi” w znaczeniu „powtarzany”; νόμος – „prawo”)
Dziękuję za życzenia i modlitwę. Pozdrawiam Księdza.