Szczęść Boże! Drodzy moi, bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie wyrazy pamięci, życzliwości i dobroci serc, jakie dotarły do mnie – tu, na blogu, ale też w czasie spotkań osobistych, oraz drogą smsową, mailową i telefoniczną – z okazji imienin. Było ich wczoraj naprawdę dużo!
Jak informowałem każdą z Osób, kontaktujących się ze mną – chcę odwdzięczyć się za tę dobroć Mszą Świętą, sprawowaną w intencji Życzliwych, w Rzymie, w trakcie Pielgrzymki, którą za tydzień planujemy.
Ale odwdzięczam się także na bieżąco w swoich osobistych modlitwach. Niech Pan wszystkim życzliwym obficie błogosławi, a Matka Boża Kodeńska i mój Patron, Święty Kapłan, Jacek Odrowąż – wspierają swoim wstawiennictwem.
A oto dzisiaj imieniny przeżywa Elena, nasza stała Komentatorka, której dziękuję za aktywną i twórczą obecność na naszym blogu.
Urodziny natomiast przeżywa Siostra Urszula Neugebauer, Służka Maryi Niepokalanej, posługująca do niedawna w Sanatorium w Mariówce, gdzie rokrocznie przebywają moi Rodzice.
Dziękując Solenizantce i Jubilatce za codzienne świadectwo wiary – życzę tejże wiary! Coraz mocniejszej i coraz bardziej radosnej! I o taką będę się dla Nich modlił!
A ja w dniu dzisiejszym wyruszam w gronie dwunastu Osób na doroczny spływ kajakowy. Każdy taki wyjazd jest dla mnie okazją, by w trakcie przemierzania kolejnych etapów drogi – pomyśleć, pomodlić się… Także na wspólnych Mszach Świętych i wspólnych modlitwach pamiętamy o swoich Bliskich. Nie muszę zatem zapewniać, że będę o Was pamiętał.
Dzisiaj dojedziemy do Frącek i zawiążemy grupę, a płynąć będziemy jutro, łącząc trasę dzisiejszą z jutrzejszą. Taką małą zmianę zaplanowaliśmy.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
A poniżej – wraca, po przerwie, słówko Janka. Bardzo Mu za nie dziękuję! Zatem, co dziś Pan mówi do mnie – bardzo osobiście i bardzo konkretnie? Duchu Święty, tchnij!!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 20 Tygodnia zwykłego, rok I,
18 sierpnia 2025.,
do czytań: Sdz 2,11–19; Mt 19,16–22
CZYTANIE Z KSIĘGI SĘDZIÓW:
Synowie Izraela czynili to, co złe w oczach Pana i służyli Baalom. Opuścili Boga swoich ojców, Pana, który ich wyprowadził z ziemi egipskiej, i poszli za cudzymi bogami, którzy należeli do ludów sąsiedzkich. Oddawali im pokłon i drażnili Pana. Opuścili Pana i służyli Baalowi i Asztarcie.
Wówczas zapłonął gniew Pana przeciwko Izraelitom, tak że wydał ich w ręce ciemięzców, którzy ich złupili, wydał ich na łup nieprzyjaciół, którzy ich otaczali, tak że nie mogli się oprzeć. We wszystkich ich poczynaniach ręka Pana była przeciwko nim na ich nieszczęście, jak to Pan przedtem im zapowiedział i jak im poprzysiągł. I tak spadł na nich ucisk ogromny.
Wówczas Pan wzbudził sędziów i wybawił Izraelitów z ręki tych, którzy ich uciskali. Ale i sędziów swoich nie słuchali, gdyż uprawiali nierząd z innymi bogami, oddawali im pokłon. Zboczyli szybko z drogi, po której kroczyli ich przodkowie, którzy słuchali przykazań Pana: ci tak nie postępowali.
Kiedy zaś Pan wzbudził sędziów dla nich, Pan był z sędzią i wybawiał ich z ręki nieprzyjaciół, póki żył sędzia, bo Pan litował się, gdy jęczeli pod jarzmem swoich ciemięzców i prześladowców. Lecz po śmierci sędziego odwracali się i czynili jeszcze gorzej niż ich przodkowie. Szli za cudzymi bogami, służyli im i pokłon im oddawali, nie odchodząc w niczym od swoich czynów i od drogi zatwardziałości.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”
Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”.
Zapytał Go: „Które?”
Jezus odpowiedział: „Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego”.
Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”
Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”.
Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Jak scharakteryzować, streścić, opisać przekaz, zawarty w dzisiejszym pierwszym czytaniu? Jest to – od strony literackiej i merytorycznej patrząc – ogólny rzut oka na działalność i rolę tej grupy wysłanników Boga, którą w Starym Testamencie nazywa się sędziami oraz na ich relację do narodu i narodu do nich. Jest to zatem krótka charakterystyka, jakiś opis, jakaś retrospektywa – biorąc pod uwagę czas przeszły, zastosowany w tymże opisie. To od strony językowej i merytorycznej. A od strony ludzkiej, moralnej?…
To zapis jakiegoś wielkiego dramatu człowieka, który niepomny na ogrom Bożych dobrodziejstw, jakich doświadczył ze strony Boga, ciągle się przeciwko temuż swojemu Bogu buntuje i od Niego odwraca. Na co Bóg reaguje – owszem – bardzo ostro, skoro zsyła kary, ale jednak kierując się wielką miłością i troską o to, aby człowiek nie pogrążył się całkowicie w złu, ale w porę się opamiętał i do swego Boga powrócił.
I to właśnie w tym celu Bóg posyłał wspomnianych sędziów, o czym Autor biblijny tak pisze: Wówczas Pan wzbudził sędziów i wybawił Izraelitów z ręki tych, którzy ich uciskali. Ale i sędziów swoich nie słuchali, gdyż uprawiali nierząd z innymi bogami, oddawali im pokłon. Zboczyli szybko z drogi, po której kroczyli ich przodkowie, którzy słuchali przykazań Pana: ci tak nie postępowali.
To tak, jakby Bóg powoływał ich po to, aby Jego samego powstrzymywali przed Jego własnym gniewem, jaki mógłby okazać swemu ludowi. Lud jednak lekceważył także ten znak Bożego zmiłowania. Oczywiście, lekceważył do czasu, kiedy kary, przez Boga zsyłane, nie okazywały się nader ciężkie i trudne do zniesienia. Bo wtedy zwykle następowało opamiętanie i prośby o zmiłowanie. I przychodziło to zmiłowanie, o czym z kolei Autor biblijny tak pisze: Kiedy zaś Pan wzbudził sędziów dla nich, Pan był z sędzią i wybawiał ich z ręki nieprzyjaciół, póki żył sędzia, bo Pan litował się, gdy jęczeli pod jarzmem swoich ciemięzców i prześladowców. Lecz po śmierci sędziego odwracali się i czynili jeszcze gorzej niż ich przodkowie. Szli za cudzymi bogami, służyli im i pokłon im oddawali, nie odchodząc w niczym od swoich czynów i od drogi zatwardziałości.
Jak można ocenić taką postawę? Chyba jednoznacznie krytycznie. Ale czy przypadkiem i o swojej postawie niekiedy nie musielibyśmy tak powiedzieć? Bo problem, o którym tutaj mówimy, to problem człowieczego serca, człowieczego myślenia. Otóż, człowiek tak może być zablokowany w tym swoim ciasnym i grzesznym myśleniu, w swoim wewnętrznym nastawieniu, że żadne zewnętrzne znaki nie będą w stanie go poruszyć, o ile on sam nie zechce czegoś w swoim własnym myśleniu zmienić. Żadne, nawet najbardziej bolesne doświadczenia – a dzisiaj, z naszej chrześcijańskiej perspektywy patrząc, możemy dodać: żadne osobiste umartwienia, posty i wyrzeczenia – niczego nie zmienią i niczego dobrego nie spowodują, jeżeli człowiek sam nie zapragnie przebudować swojego myślenia, swojego wewnętrznego nastawienia, swojego spojrzenia na dany problem – czy w ogóle: na Boga, na świat, na ludzi…
To właśnie z tym problemem stykamy się, kiedy słuchamy ewangelicznego opisu rozmowy Jezusa z «pewnym człowiekiem», jak go określa Ewangelista Mateusz. Z dalszego opisu dowiadujemy się, że był to człowiek bardzo majętny i że był to człowiek młody. To ostatnie o tyle jest ważne, że wskazuje tylko na jeszcze większą skalę problemu, skoro bowiem już w swojej młodości człowiek tak może się w swoim ciasnym myśleniu „zaklinować”, to naprawdę jest spory problem. A ten właśnie się tak „zaklinował”.
Niestety, jak słyszymy w zakończeniu Ewangelii, na słowa Jezusa: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną – reakcja owego człowieka była taka, że gdy usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Nie było to niestety, optymistyczne zakończenie…
Co z nim było potem? Nie wiemy. W tym momencie pozostał w orbicie swoich przekonań, w gorsecie swojego ciasnego myślenia. I cóż z tego, że przestrzegał wszystkich przykazań, które Jezus wcześniej wymienił, jeżeli to w żaden sposób nie dotknęło jego serca i nie zmieniło jego myślenia?…
Drodzy moi, to jest bardzo ważne i istotne ostrzeżenie dla nas, byśmy w naszych relacjach z Jezusem i z drugim człowiekiem nigdy nie zatrzymali się na tym, co zewnętrzne, zwyczajowe, może nawet spektakularne, ale płytkie – tylko zawsze starali się dążyć do głębi. Do głębi własnego myślenia, do głębi swego serca. Aby to tam dokonywała się realna i tak bardzo potrzebna zmiana…
Co dzisiaj konkretnie zrobię w tym kierunku?…