Kochać – to trwać! I wytrwać!

K

Szczęść Boże! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Cezary Kryczka, za moich czasów – Lektor w Parafii w Radoryżu Kościelnym, na moim pierwszym wikariacie.

Urodziny natomiast przeżywa Katarzyna Baczkura, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Życzę Obojgu świętującym zapału i natchnienia do codziennego w miłości do Boga i ludzi! Zapewniam o modlitwie!

Bardzo przepraszam za wyjątkowo późne zamieszczenie słówka, ale od rana jestem w szybkiej akcji – a wszystko związane jest z milionem spraw, jakie trzeba podjąć w związku z planowanym w najbliższą niedzielę wyjazdem do Rzymu. Już bardzo rano musiałem udać się do warsztatu, gdzie znajomi i życzliwi Mechanicy ogarnęli moje auto, które także wyruszy w drogę.

Zaraz wyruszam do Białej Podlaskiej, a potem – do Lublina.

Ale już zamieszczam, zachęcając do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, poprowadź…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 20 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny, Królowej,

22 sierpnia 2025., 

do czytań: Rt 1,1.3–6.14b–16.22; Mt 22,34–40

CZYTANIE Z KSIĘGI RUT:

W czasach, gdy rządzili sędziowie, powstał głód w kraju. Z Betlejem judzkiego wyszedł pewien człowiek ze swoją żoną i swymi dwoma synami, aby się osiedlić w ziemi Moabu.

Ten człowiek, imieniem Elimelek, mąż Noemi, zmarł, a Noemi pozostała ze swymi dwoma synami. Ci wzięli sobie za żony Moabitki: jedna nazywała się Orpa, druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat. Obaj synowie również zmarli, a kobieta pozostała, przeżywszy obu swych synów i swego męża.

Wyruszyła więc Noemi i z nią jej synowe, aby wrócić z ziemi Moabu, ponieważ usłyszała w ziemi Moabu, że Pan nawiedził swój lud, dając mu chleb. Orpa ucałowała swoją teściową i wróciła do swego narodu, a Rut pozostała przy niej. Noemi powiedziała do Rut: „Oto twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swego boga, wracaj i ty za twą szwagierką”.

Odpowiedziała Rut: „Nie nalegaj na mnie, abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem”.

Wróciła więc Noemi, a z nią była Rut Moabitka, jej synowa, która przyszła z ziemi Moabu. Przyszły zaś do Betlejem na początku żniw jęczmienia.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że Jezus zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: „Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”

On mu odpowiedział: „«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”.

Ilekroć czytam tę opowieść, którą zawiera w sobie pierwsze czytanie, to jakoś tak wyjątkowo ciepło robi mi się na sercu… Tak, to prawda, mało to profesjonalne stwierdzenie jak dla księdza, bo sugeruje mocno uczuciowe traktowanie sprawy, ale trudno nie wzruszyć się głęboko, kiedy na wyraźną zachętę teściowej: Oto twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swego boga, wracaj i ty za twą szwagierką padają takie słowa odpowiedzi: Nie nalegaj na mnie, abym opuściła ciebie i abym odeszła od ciebie, gdyż gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem.

Jakim trzeba być dobrym i świętym człowiekiem, aby tak odpowiedzieć drugiej osobie, dotkniętej cierpieniem – kiedy samemu także doświadczyło się cierpienia. Bo przecież jedna i druga straciły swoich mężów. I oto teściowa – z zupełnie zrozumiałym nastawieniem, by nie wiązać swoją osobą i koniecznością pozostania przy sobie – proponuje synowej rozpoczęcie życia na nowo, powrót w swoje strony, a ta mówi, że nie zamierza odejść, tylko będzie przy niej zawsze, krok w krok idąc z nią i za nią.

Jakim trzeba być dobrym i świętym człowiekiem, żeby tak odpowiedzieć drugiej osobie. I tu nawet nie ma znaczenia, że jest to teściowa, chociaż na pewno to też coś znaczy. Bo to jednak nie matka, nie siostra, nie jakaś najbliższa przyjaciółka, a teściowa. Już pomijając całą masę przeróżnych żartów o teściowych, to jednak trzeba przyznać, że jest to relacja dość specyficzna – zwłaszcza po śmierci syna teściowej, czyli męża synowej, te więzi w naturalny sposób mogłyby osłabnąć. Zatem, nie byłoby niczego złego w tym, gdyby Rut odeszła.

Pewnie teściowa zasmuciłaby się tym na chwilę, ale przecież sama to zaproponowała, bo – jak wspomnieliśmy sobienie chciałaby wiązać synowej z sobą „na siłę”, a z drugiej strony sama zapewne uznała, że tak naprawdę będzie lepiej… Tymczasem, pomimo tego wszystkiego, o czym tu sobie mówimy, Rut została. Jakim trzeba być dobrym i świętym człowiekiem, aby tak odpowiedzieć swojej teściowej – po prostu: drugiemu człowiekowi.

jakim trzeba być szczęściarzem, jak była nim Noemi, by mieć taką synową, na której miłość i wierność tak bardzo można liczyć. Czym można sobie zasłużyć na taką wierność i przywiązanie ze strony drugiego człowieka? A może to jest właśnie jakiś szczególny dar Boży?…

Z pewnością, taka postawa jest jednym z najpiękniejszych przykładów realizacji przykazania miłości Boga i człowieka, o którym to mówi dzisiaj Jezus w Ewangelii. To przykład wierności, trwania przy osobie kochanej, bycie do jej dyspozycji, nawet pozostanie z nią pomimo okoliczności niesprzyjających i wielu przeciwności. To przekonanie, z jakim Rut odmówiła dzisiaj Noemi odejścia od niej, na pewno napełniło serce tej ostatniej radością i nadzieją – że jest na tym świecie jeszcze ktoś, komu tak bardzo na niej zależy, że wręcz nie pozwoli się odpędzić. To jest prawdziwa miłość.

Trudno generalizować, ale wydaje się, że i w tamtych czasach, i w naszych czasach, takie postawy nie należą do częstych: aby tak związać się z osobą kochaną, tak oddać się dla jej dobra, by trwać przy niej bez względu na wszystko. Nawet pomimo oporu, obaw czy prośby osoby kochanej, by się tak nie angażować… Bardzo by się chciało mieć takie osoby przy sobie. A choćby jedną, prawda?…

Ale też – trzeba postawić sobie pytanie, czy mnie samego stać na to, by taką osobą wierną i kochającą, być dla innych. I dla Jezusa. Bo On kimś takim jest dla nas: nie odejdzie od nas i nie zostawi nas na pastwę losu – choćbyśmy chcieli Go nawet odpędzić od siebie. On nie odejdzie. Zostanie wbrew wszystkiemu i wszystkim. Bo taki jest Jezus.

I taka jest Jego Matka, której dzisiaj oddajemy cześć jako Królowej. Jej królowanie polega właśnie na takiej wiernej służbie – na takim wiernym byciu przy nas, bez względu na nasze humory, nastawienia i reakcje. Ona nas także – podobnie, jak Jej Syn – nigdy nas nie opuści.

Samo zaś wspomnienie Maryi Królowej, które dziś przeżywamy, zostało wprowadzone przez Papieża Piusa XII encykliką Ad caeli Reginam” („Do Królowej niebios”), wydaną 11 października 1954 roku, w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Już w czasie Soboru Watykańskiego I, w roku 1869, Biskupi francuscy i hiszpańscy prosili o to święto. Później prośby te były wielokrotnie ponawiane.

Początkowo wspomnienie Maryi Królowej obchodzone było w dniu 31 maja, ale w wyniku posoborowej reformy kalendarza liturgicznego przesunięto je na oktawę uroczystości Wniebowzięcia Maryi – a więc 22 sierpnia. To właśnie wydarzenie ukoronowania Maryi wspominamy w piątej tajemnicy chwalebnej Różańca Świętego.

W Piśmie Świętym nie mamy tekstu, który by wprost mówił o królewskim tytule Najświętszej Maryi Panny. Są jednak teksty pośrednie, które tę prawdę zawierają. W Raju pojawia się zapowiedź Niewiasty, która skruszy głowę węża. Archanioł Gabriel – jak usłyszeliśmy to w Ewangelii – zwraca się do Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami! A zatem – spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi Ona jest pierwsza. Sama też Maryja w proroczym natchnieniu wypowiada o sobie słowa: Oto błogosławić Mnie będą odtąd wszystkie pokolenia.

Maryja pochodziła z królewskiego rodu Dawida. Ewangelie bardzo często podkreślają to królewskie pochodzenie Jej Syna – Jezusa. Apokalipsa z kolei zawiera piękny obraz Niewiasty obleczonej w słońce i księżyc pod Jej stopami, na której głowie jaśnieje wieniec z gwiazd dwunastu. Niewiastą ową – według Tradycji Kościoła – jest właśnie Maryja.

Potwierdzenie powszechnej wiary w to, że Maryja jest Królową nieba i ziemi, wyraża również nauczanie Ojców Kościoła, ale także – ikonografia chrześcijańska, która od lat najdawniejszych przedstawia Maryję na tronie, z nimbem, w którym przedstawiano tylko cesarzy. Taki sposób przedstawiania Najświętszej Maryi Panny spotykamy już od III wieku w katakumbach.

W VIII wieku – jako forma walki z obrazoburcami – przyjął się zwyczaj prywatnego koronowania obrazów i figur Matki Bożej, zwłaszcza słynących szczególnymi łaskami. Od XVII wieku zwyczaj ten urzędowo zastrzegła sobie Stolica Apostolska. Początkowo koronacje owe były zarezerwowane jedynie dla cudownych obrazów włoskich. Wkrótce jednak rozszerzono je na cały świat. W Polsce tego zaszczytu dostąpił jako pierwszy obraz Matki Bożej Łaskawej w Warszawie, w 1651 roku, a następnie – w roku 1717 – Obraz Matki Bożej Częstochowskiej. A następnie – w 1723 – Matki Bożej Kodeńskiej.

Również najdawniejsze i najbardziej popularne modlitwy do Maryi, do których zaliczamy: Pod Twoją obronę” i „Witaj, Królowo”, czy też Litania Loretańska – zawierają odniesienie do królowania Matki Jezusa.

Tytuł ten podkreślony został także w dokumentach Soboru Watykańskiego II, szczególnie w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium”, gdzie w punkcie 59 czytamy: Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego z ciałem i duszą wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panującego oraz zwycięzcy grzechu i śmierci.

Tak zatem, tytuł „Królowa” podkreśla stan Maryi w czasach ostatecznych jako Tej, która zasiada obok swego Syna, Króla chwały. Maryja ma uczestnictwo w chwale zmartwychwstałego Chrystusa, gdyż miała udział w Jego dziele zbawczym. Jest Jego Matką, nosiła Go w swoim łonie, urodziła Go, zadbała o Jego wychowanie, towarzyszyła Mu nieustannie podczas Jego nauczania – aż do krzyża, a potem – w Wieczerniku, aż do Dnia Pięćdziesiątnicy.

Maryja nie jest Królową absolutną, najwyższą i jedyną. Jest nad Nią Bóg i tylko On ma najpełniejsze prawo do tego tytułu. Jeśli jednak Maryję nazywamy Królową, to ze względu na Jej Syna. Godność Jej Boskiego Macierzyństwa wynosi Ją ponad wszystkie stworzenia, czyni Ją Królową aniołów i wszystkich świętych, Królową nieba i ziemi. Królewskość Maryi jest zatem pośrednia. Tylko bowiem Bóg jest władcą najwyższym i jedynym!

Mając to wszystko na uwadze i jednocześnie wsłuchując się w czytania biblijne, raz jeszcze zapytajmy samych siebie, jak naśladuję Matkę Najświętszą, która będąc Królową, trwa przy mnie z miłością?… Ile we mnie jest takiej postawy trwania przy osobie kochanej – i w pełnej z nią duchowej więzi?… A przy Jezusie?… A przy Maryi, Jego i mojej Matce?…

1 komentarz

  • Panie, za wstawiennictwem Twojej Przenajświętszej Matki, powstrzymaj rozlew krwi na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie i wszędzie tam, gdzie toczy się wojna.

    Regina caeli laetare, alleluia:
    Quia quem meruisti portare, alleluia:
    Resurrexit, sicut dixit, alleluia:
    Оra pro nobis Deum, alleluia.

    Salve Regina, mater misericordiae, Vita, dulcedo, et spes nostra, salve.
    Ad te clamamus, exsules, filii Hevae.
    Ad te suspiramus, gementes et flentes in hac lacrimarum valle.
    Eia ergo, advocata nostra, illos tuos misericordes oculos ad nos converte.
    Et Jesum, benedictum fructum ventris tui, nobis post hoc exsilium ostende.
    О clemens, О pia, О dulcis Virgo Maria.

    Maria, Regina mundi et pacis, ora pro nobis!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.