Jak słucham Jezusa?

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, pozdrawiam Was bardzo serdecznie gdzieś z trasy do Rzymu. Bo właśnie jedziemy – dwoma busami i moim samochodem. Jest nas wszystkich dziewiętnaście Osób, w tym Ksiądz Marek. Planujemy dotrzeć do celu po południu, ale zobaczymy, jak się uda. To jest prawie dwa tysiące kilometrów.

Wybaczcie, że dzisiaj słówko nie za długie, ale ogrom spraw organizacyjnych, które musiałem podjąć sprawił, że naprawdę nie miałem czasu napisać więcej.

Wsłuchajmy się zatem w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co mówi do mnie Pan? Do mnie – konkretnie i osobiście? Duchu Święty, pomóż rozpoznać i głęboko w sercu rozważyć, by potem według tego Słowa żyć!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 21 Tygodnia zwykłego, rok I,

25 sierpnia 2025., 

do czytań: 1 Tes 1,1–5.8b–10; Mt 23,1.13–22

POCZĄTEK PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:

Paweł, Sylwan i Tymoteusz do Kościoła Tesaloniczan w Bogu Ojcu i Panu Jezusie Chrystusie. Łaska wam i pokój.

Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich, wspominając was nieustannie w naszych modlitwach, pomni przed Bogiem Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie.

Wiemy, bracia przez Boga umiłowani, o wybraniu waszym, bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was.

Wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego wybawcę, od nachodzącego gniewu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów tymi słowami: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami.

Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: «Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą». Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: «Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą». Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?

Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada”.

Ostry kontrast rysuje się między pierwszym czytaniem a Ewangelią, gdy idzie o treść i przesłanie. W czytaniu, będącym wprowadzeniem do Pierwszego Listu Apostoła Pawła do Tesaloniczan, słyszymy wiele bardzo ciepłych i serdecznych słów o adresatach. Czy wszystkie są prawdziwe?

Na pewno! Paweł nie należał bowiem do tych, którzy by „słodzili” i schlebiali, by się komukolwiek przypodobać, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Zresztą, wspomina także i o swoim zaangażowaniu, czy innych Apostołów i Współpracowników, we wzrost wiary Tesaloniczan. Zatem, mamy tu wielkie dziękczynienie za wiarę, która dzięki łasce Bożej i wysiłkowi wielu osób tak intensywnie i bujnie wzrasta.

Wiara ta przekłada się na konkretne postawy, o czym Paweł tak pisze: Wasza wiara w Boga wszędzie dała się poznać, tak że nawet nie trzeba nam o tym mówić. Albowiem oni sami opowiadają o nas, jakiego to przyjęcia doznaliśmy od was i jak nawróciliście się od bożków do Boga, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu i oczekiwać z niebios Jego Syna, którego wzbudził z martwych, Jezusa, naszego wybawcę, od nachodzącego gniewu.

Co nie znaczy, że już w samym Liście nie znalazły się inne, mniej pochwalne, a bardziej krytyczne akcenty. Jednak na początku Apostoł wydobywa i mocno akcentuje to, co dobre. I to jest mądra pedagogia, aby zanim zacznie się poruszać sprawy trudne – zacząć od tego, co dobre i piękne. I najpierw docenić, podziękować Bogu za łaskę i pomoc, a ludziom za właściwą postawę, a dopiero przejść do ewentualnej krytyki czy upomnień.

Wydaje się, że w naszym kaznodziejstwie nie zawsze o tym pamiętamy – my, duszpasterze. Ale i rodzice, ale i nauczyciele, ale i inni, odpowiedzialni za kształtowanie drugiego człowieka, a wreszcie – każda i każdy z nas, bo wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za siebie nawzajem i za swoje zbawienie: czy pamiętamy o tym, żeby zawsze zaczynać od tego, co dobre?

Jezus też tak czynił, starając się wydobyć choćby najmniejszy promyk dobra z postawy nawet najbardziej uwikłanego w grzech człowieka. I dlatego nie potępił jawnogrzesznicy, ani celnika Mateusza, tylko za każdym razem powtarzał: Już więcej nie grzesz. I nie potępiał, a podnosił na duchu. Jeśli tylko zobaczył odrobinę dobrej woli i jakiejś refleksji…

No, niestety, dzisiaj słyszymy, że był po prostu bezlitosny dla uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Wcale nie starał się ubierać w jakieś łagodne słówka to, co miał do powiedzenia. Wprost przeciwnie: z mocą grzmi na nieprawość, obłudę i cynizm żydowskiej elity. Dlaczego tak? Dlaczego nad nimi się nie litował?

Odpowiedź wydaje się oczywista: bo oni wcale tego nie chcieli. Bo oni uważali się za najświętszych, najsprawiedliwszych i najmądrzejszych. Dlatego trzeba było poruszyć ich serca – mocno i radykalnie – żeby cokolwiek do tych ciasnych głów dotarło! Czy dotarło?

Oj, nie za bardzo. Wiemy, że elity te do końca ziemskiej misji Jezusa, a i po Jego Wniebowstąpieniu, trwały niestety w tej postawie, którą Jezus dzisiaj tak mocno skrytykował, punktując poszczególne zachowania i działania. Nie starał się w tym momencie wydobywać z ich postaw i zachowań żadnego dobra – chociaż zapewne każdy z nich jakieś tam okruchy dobra w sobie nosił. Ale w tym momencie trzeba było mocno poruszyć ich serca i zawrócić ze złej drogi. Dlatego taki radykalny przekaz.

Jak ja otwieram się na przekaz Jezusa do mnie: zarówno ten, płynący z kart Pisma Świętego, jak i ten, płynący z ambony czy konfesjonału; jak i ten, który dociera do mnie w rozmowach z bliskimi – czy w ogóle z osobami napotkanymi na drogach mojej codzienności?… Jak i ten wreszcie, który dociera do mnie przez różne życiowe sytuacje?…

Czy staram się za każdym razem odczytać, zrozumieć – w razie potrzeby prosząc o pomoc spowiednika czy kogoś zaufanego – co Pan do mnie w tym momencie, w tej sytuacji, chce powiedzieć? Czy proszę w tym celu o światło Ducha Świętego?

2 komentarze

  • Dobrego i błogosławionego czasu w tej pielgrzymce do Rzymu dla wszystkich uczestników. Dzięki za Słowo Boże i komentarz mimo ciągłego podróżowania. Niech Bóg prowadzi.

  • Peregrinantes in spem: pater Hiacyntus, pater Marcus et qui cum eis
    Pielgrzymi nadziei: ks. Jacek, ks. Marek i ich towarzysze
    Daj ks. Markowi pomysł na nagranie wideo refleksji na placu przed Katedrą w Wenecji:)

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.