Zaufać – TOTALNIE!

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa:

Kamil Niedźwiedzki – mój nieoceniony Szwagier, Mąż mojej Siostry Ani i Ojciec Weroniki, Emilki, Tomka i Alicji;

Tomek Niedźwiedzki – mój nieoceniony Siostrzeniec, Syn Ani i Kamila, a Brat Weroniki, Emilki i Alicji;

Dawid Wawrzyniak – za moich czasów: Lektor i Wiceprezes Służby liturgicznej w Miastkowie Kościelnym.

Wczoraj natomiast dziewiętnastą rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywali Marcin i Anna Majewscy, Rodzice Mariusza, Lektora mojej rodzinnej Parafii, Członka FORMACJI «SPE SALVI»!

Życzę Wszystkim świętującym, aby każdego dnia coraz bardziej ufali Jezusowi – wręcz TOTALNIE! Modlę się za Nich!

I pozdrawiam Wszystkich z Siedlec, gdzie o 10:00 będę uczestniczył w formacyjno – „roboczym” spotkaniu kapłańskim, co jakiś czas organizowanym przez Biskupa Kazimierza Gurdę. Spotkanie to odbędzie się w gmachu siedleckiego Seminarium.

Potem planuję przejazd do Lublina.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan mówi dzisiaj do mnie – właśnie do mnie, osobiście i konkretnie? Duchu Święty, daj potrzebne natchnienia i światło!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 25 Tygodnia zwykłego, rok I,

24 września 2025., 

do czytań: Ezd 9,5–9; Łk 9,1–6

CZYTANIE Z KSIĘGI EZDRASZA:

Ja, Ezdrasz, w czasie ofiary wieczornej podniosłem się z upokorzenia mojego i w rozdartej szacie i płaszczu upadłem na kolana, wyciągnąłem ręce moje do Pana Boga i rzekłem:

Boże mój! Bardzo się wstydzę, Boże mój, podnieść twarz do Ciebie, albowiem przestępstwa nasze wzrosły powyżej głowy, a wina nasza sięga aż do nieba. Od dni ojców naszych aż po dziś dzień ciąży na nas wielka wina. My, królowie nasi, kapłani nasi, zostaliśmy wydani za nasze przestępstwa pod władzę królów krain tych, pod miecz, w niewolę, na złupienie i na publiczne pośmiewisko, jak to jest dziś.

A teraz ledwo co na chwilę przyszło zmiłowanie, od Pana Boga naszego, przez to, że pozostawił nam garstkę ocalonych, że w swoim miejscu świętym dał nam dach nad głową, że Bóg nasz rozjaśnił oczy nasze i że pozwolił nam w niewoli naszej trochę odetchnąć, bo przecież jesteśmy niewolnikami. Ale w niewoli naszej nie opuścił nas Bóg nasz, lecz dał nam znaleźć względy u królów perskich, pozwalając nam odżyć, byśmy mogli wznieść dom Boga naszego i odbudować jego ruiny, oraz dając nam ostoję w Judzie i Jerozolimie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus zawołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.

Mówił do nich: „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim”.

Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.

Jak byśmy mogli streścić oba dzisiejsze czytania mszalne? Albo jaką myśl moglibyśmy wskazać jako tę łącząca oba teksty, oba płynące z nich przesłania? Czyż nie jest nią ogromne, bezgraniczne, wręcz totalne – żeby nie powiedzieć: ślepe – zaufanie człowieka do Boga?

Zobaczmy: w pierwszym czytaniu słyszymy modlitwę kapłana Ezdrasza, jaką zanosi w imieniu całego swego ludu – modlitwę przebłagalną za grzechy, ale jednocześnie: dziękczynną za Boże zmiłowanie, za opiekę nad ludem i za cierpliwość do ciągle buntujących się dzieci.

Drodzy moi, my musimy mieć pełną świadomość tego, o czym tu sobie mówimy. Otóż, mówimy o sytuacji, w której naród wybrany, pozostający pod okupacją królów perskich, otrzymuje od tychże królów – i to jest niezwykłe! – pozwolenie na odbudowę Świątyni Pańskiej, a konkretne zarządzenia tychże królów określały także różne formy wsparcia związanych z tym działań. mówimy tu zarówno o wsparciu finansowym, jak i wszelkim innym, jakie okazałoby się potrzebne w dziele odbudowy Bożego Domu.

I to właśnie w tym kontekście Ezdrasz, w swojej pełnej ufności i totalnego oddania się Bogu, najpierw określa – jasno i odważnie, i bardzo szczerze – powody, dla których naród znalazł się w takim, a nie innym położeniu. Mówi: Boże mój! Bardzo się wstydzę, Boże mój, podnieść twarz do Ciebie, albowiem przestępstwa nasze wzrosły powyżej głowy, a wina nasza sięga aż do nieba. Od dni ojców naszych aż po dziś dzień ciąży na nas wielka wina. My, królowie nasi, kapłani nasi, zostaliśmy wydani za nasze przestępstwa pod władzę królów krain tych, pod miecz, w niewolę, na złupienie i na publiczne pośmiewisko, jak to jest dziś.

Zobaczmy, że mówi w tu w imieniu całego narodu, począwszy od królów i kapłanów. I to właśnie w kontekście tych wszystkich, wskazanych tak bardzo wyraźnie odstępstw narodu od Boga, z całą mocą i pełnym blaskiem jaśnieje Boże zmiłowanie, o czym Ezdrasz tak mówi: A teraz ledwo co na chwilę przyszło zmiłowanie, od Pana Boga naszego, przez to, że pozostawił nam garstkę ocalonych, że w swoim miejscu świętym dał nam dach nad głową, że Bóg nasz rozjaśnił oczy nasze i że pozwolił nam w niewoli naszej trochę odetchnąć, bo przecież jesteśmy niewolnikami.

oto sedno całego wywodu: Ale w niewoli naszej nie opuścił nas Bóg nasz, lecz dał nam znaleźć względy u królów perskich, pozwalając nam odżyć, byśmy mogli wznieść dom Boga naszego i odbudować jego ruiny, oraz dając nam ostoję w Judzie i Jerozolimie.

To jest właśnie powód, dla którego Ezdrasz – nawet mając świadomość tak wielkiego upadku moralnego i pogrążenia w grzechu swego narodu – jednak decyduje się już nie szukać żadnych tanich usprawiedliwień i kolorować rzeczywistości na różowo, ale nazywa rzecz po imieniu, z całą ostrością, określa stan rzeczy takim, jakim jest. I z tym właśnie idzie do Boga, z taką pokorną prośbą: „Boże, tacy jesteśmy, ale Tobie tę naszą nędzę oddajemy! Zrób z tym coś! Ty będziesz wiedział, co trzeba zrobić.”

Zwraca też w tym wszystkim uwagę fakt mówienia przez Ezdrasza w imieniu całego narodu. Zauważmy, że on mówi o tych wszystkich „przekrętach” swego ludu z takim przejęciem i żalem, jakby mówił o swoich własnych, za które szczerze żałuje, a których z pewnością nie popełnił. A przynajmniej – nie tyle i nie takich.

Na pewno bowiem, jak każdy, był Ezdrasz człowiekiem słabym i grzesznym, ale z przekazu biblijnego jasno wynika, że jednak był to człowiek prawy, Bogu oddany. Zresztą, te dzisiejsze słowa także zdają się to potwierdzać, bo to właśnie w duchu tejże prawości decyduje się on wypowiedzieć takie właśnie słowa modlitwy do Boga – w imieniu swojego grzesznego narodu.

Przyznaję, że jest to bardzo silny sygnał dla mnie, jako księdza, iż ja także mam modlić się za tych, którym posługuję nie tylko prosząc, w modlitwie wstawienniczej, w ich sprawach i potrzebach, ale także dziękując za łaski, które oni otrzymują, a za które może nie pamiętają, aby podziękować; jak też przepraszając za grzechy, które oni popełniają, a za które nie przepraszają… To jest z pewnością zadaniem moim, jako księdza – podobnie, jak podejmowanie różnych form pokuty za swoich wiernych, o czym mówiono nam już w trakcie formacji seminaryjnej, a potem ten temat pojawiał się jeszcze niejednokrotnie, przy różnych okazjach. Ale jakoś tak zwykle nie był zbyt chętnie podejmowany, bo… to nie jest jednak łatwy temat.

Chociaż dodajmy, że takie zadanie spoczywa tak naprawdę na nas wszystkich, co wynika z Sakramentu Chrztu Świętego, który nałożył na nas obowiązek wzajemnej odpowiedzialności za zbawienie swoje i innych, a więc także obowiązek przepraszania za grzechy innych.

Zresztą, przecież dokładnie to wyrażamy, chociaż pewnie o tym nawet nie myślimy, kiedy odmawiając Koronkę do Bożego Miłosierdzia, mówimy: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo, najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego, Jezusa Chrystusa – na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata!” I także potem, kiedy mówimy: „Dla Jego bolesnej Męki – miej miłosierdzie dla nas i całego świata!” Może trzeba, byśmy z większą świadomością wypowiadali te słowa?…

Tym bardziej należy docenić postawę Ezdrasza, że tak odważnie – jasno, konkretnie i bez ogródek – wypowiada słowa żalu za grzechy swego ludu, identyfikując się wręcz ze swoim narodem i nie próbując „pudrować” trudnej rzeczywistości. Natomiast idzie z całym tym trudnym bagażem wprost do Boga – w akcie totalnego zaufania do Niego.

Bo gdyby nie to zaufanie, to pozostałby jedynie akt totalnej desperacji, ale to chyba nie o to nam powinno chodzić. Lepiej totalnie zaufać Bogu – tak, jak tego Jezus oczekiwał od swoich Apostołów, kiedy to dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych. I mówił do nich wówczas: Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, tam pozostańcie i stamtąd będziecie wychodzić. Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim.

To zupełnie inny kontekst i inna sytuacja, aniżeli ta, opisana w pierwszym czytaniu, ale ten sam Bóg – i takie samo zaufanie, na jakie powinien zdobyć się człowiek. Jakie zaufanie? TOTALNE!

Stać mnie na takie?

1 komentarz

  • +Pan mówi: Ja jestem zbawieniem ludu, * w jakimkolwiek ucisku wołać będą do Mnie, * Ja ich wysłucham * i będę im Panem na wieki.+ (Antyfona na wejście 25. tygodnia zwykłego)
    Wczoraj po raz pierwszy we wrześniu nie bolała mnie głowa i dziś też jej nie mam.
    Misericordias Domini in aeternum cantabo!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.