Bali się Go zapytać…

B

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Piotr i Agnieszka Nowiccy, czyli mój Brat cioteczny i Jego Żona. Życzę Im nieustannego odkrywania piękna wzajemnej miłości, oraz szczególnego Bożego błogosławieństwa na każdy dzień Ich życia. Niech jak najmocniej zwiążą swoje życie z Jezusem, niech Mu bez obaw zaufają! Będę się o to dla Nich modlił.

Urodziny natomiast przeżywa dzisiaj Jan Niedziałkowski, Syn Agnieszki (zwanej przez Przyjaciół Siwą) i Jej Męża, Mariusza. Życzę Bożego błogosławieństwa małemu Jubilatowi i zapewniam o modlitewnym wsparciu Jego, jak i Jego Rodziców.

Drodzy moi, bardzo, ale to naprawdę bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii: bardzo bogate, gdy idzie o treści biblijne, ale także – gdy idzie o doświadczenia z życia Kościoła na Syberii. Wielkie dzięki! Niech Pan będzie uwielbiony w całym tym pięknym dziele, jakie każdego dnia realizuje Ksiądz Marek i Jego Ekipa. Modlitwą wspierajmy te wszelkie działania.

A ja Was dzisiaj pozdrawiam z Kodnia, gdzie jestem już od wczorajszego popołudnia – wraz z Jankiem Kondejem, Lektorem z Parafii Samogoszcz, Członkiem FORMACJI «SPE SALVI». Wspólnie wczoraj pomodliliśmy się, sprawując Mszę Świętą w klasztornym Oratorium, ale także na adoracji Najświętszego Sakramentu w Bazylice. Udało się też fajnie pogadać…

A oto dzisiaj dołączy do nas jeszcze kilka Osób – o tylu przynajmniej wiem – by około 14:00 rozpocząć Kodeński Wieczernik Akademicki:

https://siedlce.podlasie24.pl/kosciol/kodenski-wieczernik-akademicki-juz-pod-koniec-wrzesnia-20250923112422?_gl=1*vrmcur*_gcl_au*MTA2MzIxMDU1Mi4xNzU2NzY1NDkz*_ga*MTI1ODA1MjQyMC4xNjk4NDg5MDA1*_ga_8H7CG4ZCTH*czE3NTg5NTA3NDMkbzE0NzEkZzEkdDE3NTg5NTA3NDkkajU0JGwwJGg2MzgxNDgyODI.

Pewnie nie będzie nas dużo, ale chcemy modlić się za Środowisko Akademickie, Duszpasterstwo Akademickie i za Młodzież. Po dojechaniu Wszystkich na miejsce ustalimy plan działania. Póki co – jak zaznaczone jest na plakacie – pewny jest Apel Maryjny w Bazylice i jutrzejsza Msza Święta o 10:30. Transmisja tych wydarzeń – dla tych, którzy chcą łączyć się z nami w modlitwie, do czego bardzo zachęcam – jest tutaj:

https://koden.com.pl/transmisje-on-line/

Zapraszam: do Kodnia, albo do laptopa!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

A poniżej – jak co sobotę – słówko Kacpra, któremu serdecznie dziękuję za jasny i radykalny przekaz, a szczególnie za takie bardzo konkretne zdania, których w tym rozważaniu jest kilka, a które mocno poruszają i dają taką świadomość, że to „o to właśnie chodzi”. Jest kilka takich „perełek” w tym rozważaniu, jak chociaż to, że „w świecie duchowym nie istnieje coś takiego jak «dla żartu»”. Albo też: „Udawanie, że problem nie istnieje, nie sprawi, że zniknie.” I jeszcze wiele innych – właściwie, to każdy akapit niesie nową, konkretną treść.

Wielkie dzięki! Niech Pan będzie uwielbiony w całym ewangelizacyjnym dziele, prowadzonym przez Kacpra z takim zapałem i wytrwałością!

Jak zawsze, zachęcam do tego, by słówko Kacpra nie tylko przeczytać, ale też w skupieniu posłuchać tego i innych słówek, to:

https://www.youtube.com/@kacpergrandczech

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem do mnie przychodzi? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 25 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Św. Wincentego à Paulo, Kapłana,

27 września 2025., 

do czytań: Za 2,5–9.14–15a; Łk 9,43b–45

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA ZACHARIASZA:

Podniósłszy oczy patrzyłem. I oto zobaczyłem człowieka ze sznurem mierniczym w ręku. Zapytałem go: „Dokąd idziesz?” A on rzekł: „Chcę przemierzyć Jerozolimę, aby poznać jej długość i szerokość”.

I wystąpił anioł, który do mnie mówił, a przed nim stanął inny anioł, któremu on nakazał: „Śpiesz i powiedz temu młodzieńcowi: «Jerozolima pozostanie bez murów, gdyż tak wiele ludzi i zwierząt w niej będzie»”.

Ja będę dokoła niej murem ognistym, mówi Pan, a chwała moja zamieszka pośród niej”.

Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już idę i zamieszkam pośród ciebie, mówi Pan. Wówczas liczne narody przyznają się do Pana i będą ludem Jego, i zamieszkają pośród ciebie”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”.

Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie.

A OTO SŁÓWKO KACPRA:

Księga Zachariasza jest przedostatnią księgą Starego Testamentu. W dzisiejszym fragmencie znajdujemy piękne proroctwo. Po jego przeczytaniu sięgnąłem jeszcze do dwóch innych przekładów – Biblii pierwszego Kościoła oraz edycji Św. Pawła. Tłumaczenia te różnią się i momentami ukazują zupełnie inne spojrzenie na to, nad czym dziś rozważamy.

Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tu obraz Jerozolimy – miasta bez murów. Wydawałoby się, że takie miasto jest bezbronne: każdy może je napaść i zdobyć, skoro nie ma mechanizmów obronnych. Nic bardziej mylnego! Sam Bóg ochrania to miasto i otacza je słupem ognia. Pośrodku zaś panuje blask Jego chwały, a mówiąc inaczej – sam Bóg przebywa w tym mieście.

To porównanie odnosi się do Kościoła, czyli zgromadzenia ludzi wierzących i podążających za Chrystusem. Nie powinniśmy ograniczać się do regionów, budynków czy terytorium. Gdziekolwiek jesteśmy i dokądkolwiek idziemy – tam jest z nami Bóg, a Jego chwała jaśnieje.

Ostatnio zobaczyłem obrazek, który mocno dał mi do myślenia. Przedstawiał zapaloną zapałkę, rzucającą cień na ścianę. Cień pokrywał się jedynie z kształtem samej zapałki, ale ogień na jej końcu nie dawał już cienia. Tak samo jest z nami, gdy idziemy do miejsc ogarniętych ciemnością. Świadcząc o Chrystusie i będąc Jego ambasadorami na ziemi, nie potrzebujemy ochrony, ponieważ sam Pan jest z nami.

Nie oznacza to jednak, że wydarzenia, ludzie czy demony nie mogą nas skrzywdzić. Oczywiście, że mogą – mamy tego przykład w Dziejach Apostolskich, gdy uwięziono Jakuba i Piotra. Wiemy, że Herod ściął Jakuba, brata Jana. Dopiero wtedy wspólnota wiernych zaczęła żarliwie modlić się o Piotra. Co było dalej – myślę, że większość z nas wie. Jeśli nie, zachęcam do przeczytania 12. rozdziału Dziejów Apostolskich. Tam dowiemy się, w jaki ponadnaturalny sposób Piotr został uwolniony.

Powinniśmy przykładać wielką wagę do tego, jak żyjemy i czym się karmimy – fizycznie i duchowo. Możemy być wysportowani, a jednocześnie zupełnie niewrażliwi duchowo na relację, do której zaprasza nas Bóg. Możemy też być uformowani duchowo, a jednak fizycznie niedomagać z powodu niewłaściwego trybu życia. Już kiedyś wspominałem, że w równym stopniu powinniśmy dbać o ducha, duszę i ciało. Jeśli choć jeden element tej układanki zaniedbamy, z czasem odbije się to negatywnie na pozostałych.

Nie zawsze odpowiedzialnie podchodzimy do naszego zdrowia. Często reagujemy dopiero wtedy, gdy coś zaczyna nas boleć albo otrzymujemy złe wyniki badań. Podobnie jest z powołaniem – często nie rozumiemy, jakie jest i co tak naprawdę powinniśmy robić w życiu.

Zobaczmy, że uczniowie w dzisiejszej Ewangelii również nie rozumieli, o czym mówi Jezus. Nie chcieli Go nawet bezpośrednio zapytać, zachowując się tak, jakby tego nie słyszeli lub jakby to nie było ważne. Jezus nie rzuca słów na wiatr – mówi wprost: Weźcie sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Zastanawia mnie fakt, że uczniowie bali się o to zapytać. Może chcieli uniknąć wyrzutów, że czegoś nie rozumieją? Może obawiali się, że Nauczyciel się nimi rozczaruje?

A jednak, jeśli czytamy dalej 9. rozdział Łukasza, widzimy, że zaraz potem zaczęli spierać się o to, który z nich jest największy. W odpowiedzi Jezus postawił przed nimi dziecko i powiedział, że mamy być jak dzieci – szczere, ufne, bezpośrednie i całkowicie zależne od swoich opiekunów.

Często oglądam rozmowy i wywiady z siostrą Joanną Nowińską, dr hab. nauk teologicznych. Nieraz powtarza, że jeśli mamy problem, pytanie albo czegoś nie rozumiemy, to nie powinniśmy w pierwszej kolejności pytać ludzi, lecz udać się do źródła – do Boga. Współcześnie mamy mnóstwo filmów i artykułów, w których inni próbują nam mówić, jak żyć. My, ludzie, często pragniemy potwierdzenia, że to, co robimy, ma sens i jest ważne. Chcemy, by inni wzięli na siebie ciężar odpowiedzialności za nasze decyzje.

Dlatego tak wiele osób chodzi do wróżek, stawia tarota czy próbuje przewidywać przyszłość. Nie muszę chyba mówić, że to ogromne zagrożenie duchowe. Jeśli komuś, choćby dla żartu, przyjdzie myśl, żeby spróbować – naprawdę odradzam! W świecie duchowym nie istnieje coś takiego jak „dla żartu”. Każde słowo, decyzja czy czyn mają swoje konsekwencje.

Jeśli czegoś w naszym życiu nie rozumiemy – pytajmy Jezusa. On, widząc postawę uczniów, nie krytykował ich, nie ganił ani nie wyrzucał im braków. Znał ich i ich słabości, a jednocześnie z miłością i serdecznością był z nimi do końca – czego nie można powiedzieć o nich samych, z wyjątkiem Jana. Szukajmy u źródła sensu i znaczenia tego, co dzieje się w naszym życiu. Pytajmy o sprawy, których nie rozumiemy.

Udawanie, że problem nie istnieje, nie sprawi, że zniknie. Wiem, że wiele osób tak postępuje, ale to nie jest rozwiązanie. Bóg odpowiada – i to bardzo szybko. Pytanie tylko, czy potrafimy usłyszeć Jego głos? Jeśli masz z Nim relację, znasz Jego naturę. A jeśli znasz Jego naturę – rozpoznajesz też Jego głos w sobie. Dlatego zachęcam, abyśmy szczególnie dziś i w nadchodzących dniach częściej pytali Boga, a mniej ludzi.

2 komentarze

  • Ściana szklana
    Lija Bannikowa, autorka książki „Po obu stronach szklanej ściany”, w wieku trzech lat przeszła ciężką grypę. Choroba spowodowała powikłania w uszach. Słuch małej Lii stopniowo się pogarszał, aż w końcu stała się głucha. Nadal jednak mogła mówić, ponieważ utrata słuchu nastąpiła po rozwinięciu się mowy.
    Po ukończeniu szkoły z internatem dla głuchoniemych w Nowosybirsku Lija rozpoczęła studia medyczne, aby specjalizować się w technice dentystycznej. W tym celu musiała wyjechać do Charkowa na Ukrainie, ponieważ w Rosji nie było placówek edukacyjnych dla głuchoniemych. Wykłady na uczelni były tłumaczone na język migowy.
    Po ukończeniu studiów z wyróżnieniem Lija wróciła do Nowosybirska i znalazła pracę w klinice dentystycznej.
    Później ukończyła zaocznie studia na Wydziale Pedagogicznym ze specjalizacją w zakresie edukacji osób głuchych.

    W swojej książce „Po obu stronach szklanego muru” pisze, że między światem głuchych a światem słyszących istnieje przezroczysty, a zarazem bardzo mocny mur. Z jednej strony widzimy tych ludzi wśród siebie (na ulicy, w pociągach podmiejskich itd.), ale z drugiej strony staramy się szybko przejść obok, nie zastanawiając się nad tym, jak żyją w świecie pozbawionym dźwięku. Ta obojętność wznosi przezroczysty, a zarazem bardzo mocny mur. Tylko my możemy go zburzyć. Aby to zrobić, musimy po prostu być bardziej uważni na takich ludzi. Na przykład, zamiast uważać ich za gorszych ze względu na brak słuchu, musimy im pomóc: mówić wolniej w komunikacji z nimi, nie postrzegać ich jako niekompetentnych głupców; a wiedząc, że są inni i mają pewne osiągnięcia (dyplom ukończenia studiów z wyróżnieniem), nie odwracajmy się od nich, lecz podtrzymujmy z nimi ciepłe relacje. Tylko w ten sposób pozwolimy na powstanie „szklanego muru”.
    Jak osoba głucha postrzega świat? Aby to zrozumieć, spójrzmy na zdjęcia i filmy (BEZ DŹWIĘKU!).
    Widzą jesienny krajobraz, budynki mieszkalne, logo drużyny hokejowej na jednym z budynków, przejeżdżające samochody i mężczyzn w mundurach wojskowych. Ale nie słyszą szelestu liści pod nogami, hałasu drogi ani rozmowy swojego rozmówcy.
    Widzą i głaszczą kota, ale nie słyszą jego mruczenia.

    Czy wokół mnie są takie „mur”? Czy staram się je przełamać?
    Mur strachu. Pięć lat temu bałem się napisać moje przemyślenia do księdza Marka, ale powiedziałem mu o tym. Uspokoił mnie. Tak samo było dzisiaj z moimi pytaniami o różaniec; płakałem nad nimi, ale postanowiłem zapytać. Ksiądz Marek znów mnie uspokoił.
    Mur odrzucenia dotyku. Nie mogłem przyjąć dotyku Matki Boskiej; prosiłem Ją, żeby odsunęła ręce, mówiąc: „Masz Syna, przytul Go, ale mnie nie przytulaj”. Bolało, ale ognioodporne szkło nie chciało pęknąć. Prosiłem Jezusa, aby nauczył mnie, jak właściwie przyjmować uścisk Jego Matki. Pod koniec Adwentu w zeszłym roku w „szkle” stopniowo pojawiły się pęknięcia, nie było już ognioodporne. Teraz spokojnie proszę Ją, żeby mnie przytuliła, dotknęła, uzdrowiła, kiedy jestem chory.
    Mur nieuważnego słuchania. Za każdym razem, gdy oglądam wideorozważania ojca Marka, nieustannie rozprasza mnie przeglądanie innych stron w internecie. Próbowałem przełamać ten „mur” w Wielkim Poście, ale po Wielkanocy wróciłem do starych nawyków.
    Mur powściągliwości językowej. Z powodu bezsenności przełamałem go, krzycząc na Matkę Bożą, nazywając Ją głuchą głupczynią, a następnie „wypłukując” imię Jej Syna.

    Zrobiłam zdjęcie i nagrałam film. Wyślę je księdzu Jackowi mailem.

Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.