Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy moi, nie wspomniałem o tym wczoraj, a tym bardziej w piątek – bo było słówko z Syberii – że właśnie tegoż dnia, 3 paździeniernika, imieniny przeżywały:
►Teresa Nowicka – moja Ciocia, mieszkająca w Działdowie;
►Teresa Woźniak – moja Wychowawczyni ze Szkoły podstawowej;
►Teresa Derlicka – Siostra Księdza Adama Turemki, za moich czasów: Proboszcza z Miastkowa, pomagająca co i raz w organizacji różnych spotkań na plebanii, również – bardzo życzliwa, dobra i pogodna Osoba;
►Teresa Stobińska – w której domu zaczynałem wraz z Młodzieżą swoją przygodę ze Szklarską Porębą;
►Teresa Winiarczyk – bardzo życzliwa Osoba z Parafii Ojca Pio w Warszawie, Żona nieżyjącego już Kościelnego tej Parafii, Pana Mirosława;
Urodziny zaś obchodziła w tym dniu Iza Izdebska, należąca w swoim czasie do jednej ze Wspólnot młodzieżowych.
Natomiast rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywali Aleksandra i Piotr Strzeżyszowie. Piotra poznałem, kiedy był jeszcze uczniem w gimnazjum, potem przez jakiś czas pisał rozważania na naszym blogu. Życzę, aby z Bożego słowa Oboje czerpali światło i moc do układania swej małżeńskiej codzienności zgodnie z zamysłem Boga.
Wszystkim wyżej wymienionym życzę wielkiej radości i pokoju w sercu! Zapewniam o modlitwie!
W serdecznej modlitwie wspominam także Teresę Mućkę, Osobę niezwykle dobrą i życzliwą, zaprzyjaźniona z naszą Rodziną, Mamę Księdza Leszka. Kilka lat temu temu Pan odwołał Ją do siebie. A właśnie w piątek obchodziłaby imieniny. Niech tam, w Domu Ojca, świętuję swój uroczysty dzień!
Drodzy moi, chciałbym podzielić się z Wami taką oto wiadomością, wczoraj przeczytaną:
https://pch24.pl/5-szkodliwych-mitow-o-swietym-franciszku-z-asyzu-2/
Co o tym myślicie?
A ja dzisiaj udaję się do Parafii w Poizdowie, z pomocą duszpasterską, po czym przejeżdżam do Białej Podlaskiej, gdzie w miejscowym kinie MERKURY, o 15:00, w gronie kilku Osób, chciałbym obejrzeć film: „Triumf serca”. Jeśli o to kino idzie, to jest to ostatnia projekcja. W czasie, kiedy odbywały się wcześniejsze, ja byłem zwykle czymś zajęty. Dlatego teraz zależy mi, żeby ten film obejrzeć – zwłaszcza, że słyszałem o nim dużo dobrych recenzji.
A potem – powrót do Siedlec i Msza Święta w naszym Duszpasterstwie, połączona z Różańcem, po czym błyskawiczna narada, dotycząca spotkań naszej Grupy, która przed wakacjami zaczęła się formować, a którą nazwaliśmy sobie BANDA «CZARNEGO». Pamiętacie, jak o niej pisałem? Spróbujemy ustalić termin naszych spotkań.
Przypominam, że dzisiaj pierwsza sobota miesiąca. Podziękujmy Panu naszemu za dzieło zbawienia!
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim bardzo osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
27 Niedziela zwykła, C,
5 października 2025.,
do czytań: Ha 1,2–3;2,2–4; 2 Tm 1,6–8.13–14; Łk 17,5–10
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA HABAKUKA:
Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
I odpowiedział Pan tymi słowami: „Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”.
CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy: Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w Tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.
Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna.
Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?
Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
Słyszymy dziś – już w pierwszych zdaniach pierwszego czytania – dramatyczne stwierdzenia: Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
Oczywiście, mamy świadomość, że Prorok wypowiada je w imieniu całego narodu, doświadczonego różnymi klęskami i niepowodzeniami, spadającymi nań – to też warto podkreślić – z powodu zła i nieprawości, jakiego tenże naród niejednokrotnie się dopuszczał. Jednak po jakimś czasie się nawracał i prosił Boga o zmiłowanie, ale Bóg rozstrzygał sprawę według własnego planu. I w czasie, który sam wybrał.
Dlatego nieraz mogło się wydawać, że milczy, że opóźnia swoją interwencję… A może nawet w ogóle nie słyszy? Chyba tak trzeba zrozumieć chociażby to pierwsze zdanie dzisiejszego pierwszego czytania: Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Z pewnością, w taki właśnie sposób – słowami Proroka – modlił się wówczas naród wybrany. Ale tak – i to zapewne często – modli się każdy z nas.
Bo pomijając już może kontekst historyczny, to same słowa, które tu sobie przywołaliśmy, wyrażają jakieś ponadczasowe oczekiwania człowieka wobec Boga: oczekiwania reakcji na zło, pomocy w trudnej sytuacji… Ileż to razy, Drodzy moi, my także wyrażaliśmy taką lub podobną pretensję wobec Boga, czy wręcz żal, że nie wysłuchuje naszych modlitw, bo my się o coś tak bardzo modlimy, prosimy Go o różne rzeczy i sprawy – naprawdę dla nas ważne – a tu jakby grochem o ścianę! No, po prostu, głucha cisza.
A i tyle zła dzieje się na świecie, tyle ludzkiej nienawiści i wrogości – i też Bóg na to nic! I tyle spraw ciągnie się za nami i wokół nas, my je Bogu polecamy i mówimy Mu o nich, a tak często mamy wrażenie, że jakby nas nie słuchał. Albo wręcz nie słyszał… Stąd właśnie pytanie: To dokąd Cię jeszcze mam prosić, Panie Jezu? Ile mam się jeszcze modlić? Z pewnością, jest to doświadczenie duchowe wielu z nas, o ile nie wszystkich.
I oto dzisiaj Pan na te dylematy odpowiada – ale w sposób, który może nas zaskakuje. Bo nie odpowiada wprost, ale niejako z drugiej strony podchodzi do sprawy. Już w tym samym, pierwszym czytaniu, padają takie słowa ze strony Boga: Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.
Zatem, Bóg zareaguje – to pewne – ale w czasie, który sam wybierze. Trzeba trochę cierpliwości i zaufania. Zmiłowanie przyjdzie, jednak tutaj jeszcze słyszymy: ty go oczekuj. Ale już w drugim czytaniu, z Listu Pawła Apostoła do swego współpracownika, młodego Biskupa Tymoteusza, słyszymy: Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w Tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.
A dalej jest jeszcze mocniej: Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga.
Zatem, nie oczekiwanie w sposób bierny i bezczynny, ale wprost przeciwnie: z pełnym zaangażowaniem! Uczeń Jezusa Chrystusa ma się wziąć do roboty – przede wszystkim, uruchamiając swoje trzeźwe myślenie. A co ma konkretnie robić? To też Apostoł wyraźnie stwierdza: Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.
Wskazania zatem wydają się jasne: prawdziwy uczeń Jezusa Chrystusa – Jego naśladowca, świadek i przyjaciel – bierze swój los w swoje ręce i z Bożą pomocą zmienia ten świat, który rzeczywiście epatuje złem i wręcz przeraża bałaganem, jaki w nim panuje. Ale właśnie o to chodzi, by nie uskarżać się, nie biadolić, nie użalać się nad sobą, ale brać się do konkretnej, codziennej roboty, trzeźwo myśląc i realnie oceniając rzeczywistość – czyniąc to, co w danej chwili da się uczynić.
Chodzi też o taki zwykły, ludzki, codzienny zdrowy rozsądek. Czyli – nie bujanie w obłokach, jak to się może wydawać niektórym, zwłaszcza źle nastawionym do Kościoła i do wiary, którym właśnie życie pobożne i zgodne z wiarą kojarzy się z jakimś marzycielstwem i odrealnieniem, albo z jakąś życiową niezaradnością, z jakimś takim nudnym i monotonnym życiem, którego rytm wyznaczają tylko – jak twierdzą – „klepanie” różańców i słuchanie od rana do nocy Radia Maryja.
A tymczasem, Apostoł Paweł przekonuje dziś swego ucznia, że świadectwo wiary w Jezusa ma być dane właśnie życiem w codzienności, taką zwyczajnością, normalnością – ale taką Jezusową normalnością. Bo dzisiaj tak w ogóle warto zrobić to zastrzeżenie i zapytać, co dla kogo normalne? Wedle tego, co dzisiaj pisze Paweł, normalne to takie… zwyczajne i codzienne, ale przeżywane z Jezusem. Czyli: według zasad Jezusa!
Nie wystarczy zatem siedzieć z założonymi rękami i tylko biadolić, czekając na lepsze czasy, albo na jakąś przemianę tego złego świata, który mamy wokół siebie – ale trzeba tę przemianę świata (tak, w tym stwierdzeniu nie ma żadnej przesady) realizować codziennie swoim najzwyklejszym życiem, swoją pracą i nauką, swoim studiowaniem, swoim zaangażowaniem w życie parafialne, ale też w życie wspólnot czy grup formacyjnych, istniejących w parafii.
Dla studentów, którzy kilka dni temu rozpoczęli nowy rok akademicki – będzie to zainteresowanie się duszpasterstwem akademickim, jakie istnieje przy każdej większym ośrodku akademickim. Ale też – takie normalne życie wiarą na co dzień, jakie prowadzili, zanim jeszcze wyjechali nas studia. Tak swoją drogą, to warto o tym przypomnieć naszym studentom – a jest to prośba do rodziców i dziadków, i innych członków ich rodzin, aby ich o to zapytali, czy tam, gdzie studiują, chodzą na Mszę Świętą w każdą niedzielę i czy nie zapomnieli o tym, czego się w sprawach wiary nauczyli w swoim rodzinnym domu. To wielka odpowiedzialność rodziców studentów, ich rodzeństwa, dziadków i całych rodzin. Przede wszystkim zaś – co oczywiste – samych studentów.
Ale i my wszyscy, którzy już nie jesteśmy studentami, albo jeszcze nie jesteśmy, albo nie byliśmy i nie będziemy – wszyscy mamy podjąć to konkretne postanowienie, by swoją codzienność przeżywać z Jezusem – i w ten sposób zmieniać ten świat na lepsze. Poczynając od swojego najbliższego otoczenia.
Z pewnością, warto w tym celu – wraz z Apostołami – zwrócić się do Jezusa z prośbą, z którą oni się dziś zwrócili: Przymnóż nam wiary! W innym tłumaczeniu słowa te brzmią: Wzmocnij naszą wiarę! Swoją drogą, to bardzo ciekawa prośba. Nawet zastanawiałem się, skąd im przyszła do głowy, dlaczego akurat z taką prośbą zwrócili się do Jezusa? I to wcale nie na początku wspólnej drogi z Jezusem, ale już po jakimś czasie, po tylu słowach i znakach z Jego strony: oni nagle proszą, aby On sam wzmocnił ich wiarę, aby im jej przymnożył.
Ale to może właśnie znak ich wzrastającej dojrzałości, że w ogóle dostrzegli taką potrzebę. Bo chyba o wiele gorzej byłoby, gdyby trwali oni w przekonaniu, że ich wiara jest po prostu znakomita, na najwyższym możliwym poziomie i już nie ma co w niej wzrastać, nie ma nad czym pracować, bo jest po prostu rewelacyjnie. Jezus przyjmuje tę ich prośbę, zaznaczając przy tym, że nawet bardzo mała wiara jest w stanie dokonać wiele. Oby to była wiara prawdziwa i nastawiona na wzrost, to nie trzeba czekać, aż osiągnie najwyższe szczyty doskonałości.
Wystarczy, jeśli człowiek taki zaufa Jezusowi i z Jego pomocą – tu wracamy do tego, co mówiliśmy przed chwilą – będzie wykonywał to, co do niego należy! Najlepiej, jak potrafi. Jezus kończy dzisiejszy fragment ewangeliczny słowami: Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.
Czyli – przekładając „z polskiego na nasze” – nie zrobiliśmy nikomu żadnej łaski, wykonując to, co powinniśmy. Po prostu – wypełniliśmy nasze obowiązki, które mieliśmy wypełnić. Zrobiliśmy to, co do nas należy – najlepiej, jak potrafiliśmy. Ale z wiarą w Jezusa – choćby taką małą, jak ziarnko gorczycy, jednak szczerą i prosto z serca. Zachowując zwyczajny zdrowy rozsądek i trzeźwe myślenie.
Tak się właśnie skutecznie zmienia świat na lepsze!