Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł Bucoń – bardzo bliski Kolega z czasów wspólnej służby ministranckiej w Parafii Chrystusa Miłosiernego, a dziś: Sędzia Sądu Najwyższego, Wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a jednocześnie Nadzwyczajny Szafarz Komunii Świętej, a tak w ogóle – to bardzo dobry i bliski mi Człowiek. Dziękując za wszelkie dobro i życzliwość z Jego strony, życzę wszelkiego Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!
A ja dzisiaj pozdrawiam z Lublina, gdzie zamierzam być przez cały dzień, a o 18:00 – odprawić Mszę Świętą w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego. Potem przejeżdżam do Siedlec.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, bądź Przewodnikiem w tej refleksji…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 30 Tygodnia zwykłego, rok I,
31 października 2025.,
do czytań: Rz 9,1–5; Łk 14,1–6
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból.
Wolałbym bowiem sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierze i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim. Bóg błogosławiony na wieki. Amen.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.
Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.
A do nich rzekł: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?” I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.
Na pierwszy rzut oka – może lepiej powiedzieć: ucha – robi naprawdę gigantyczne wrażenie i mocno porusza serce to, co usłyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto bowiem Paweł pisze do wiernych Gminy chrześcijańskiej rzymskiej – ale i do nas wszystkich: Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, potwierdza mi to moje sumienie w Duchu Świętym, że w sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. Wolałbym bowiem sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa dla zbawienia braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami.
Zwłaszcza to drugie zdanie – mówiąc kolokwialnie – „w głowie się nie mieści”! Już nawet nie wspominając, że samo w sobie jest ono zupełnie niezgodne z nauką Kościoła. I to od samego początku, czyli od czasów jej tworzenia, czyli od czasów Pawła. I z całą pewnością pisząc to – wiedział on doskonale, że tak jest. Bo nigdy nikt nie powinien – nie ma prawa! – poświęcić swojego zbawienia za cokolwiek! Nawet za zbawienie kogoś drugiego!
Owszem, życie doczesne – to zupełnie co innego. To i sam Paweł poświęcił, najpierw spalając się w codziennym trudzie, mocno niestety „obłożonym” różnymi cierpieniami, prześladowaniami i udrękami, a potem kończąc je w sposób męczeński. Ale to zupełnie co innego: życie doczesne to właśnie życie „do – czesne”, czyli do jakiegoś czasu: tak, właśnie do tego czasu, który będzie „dniem ostatnim ziemskiej drogi” – jak śpiewamy w pobożnej pieśni – a po którym już wszelki czas się skończy i nastanie wieczność.
I właśnie to życie doczesne niejeden oddał – i pewnie, niestety, niejeden jeszcze odda, szczególnie biorąc pod uwagę realia obecnego czasu – ale nikt nigdy nie poświęcił swojej wieczności, swego zbawienia. Dlaczego zatem Paweł tak pisze? I to jeszcze wzmacniając ten przekaz wcześniejszymi zapewnieniami, że nie kłamie, a mówi prawdę – i to w Chrystusie – a potwierdza mu to jego sumienie w Duchu Świętym. Czyli Boga wręcz wzywa na świadka swojego szokującego zapewnienia! Dlaczego? Czyżby nie przyszło mu do głowy, że w tym momencie to jednak przesadza?
Z pewnością wiedział – i na pewno nie chciał poświęcić swojego zbawienia. Dokładnie odwrotnie: on bardzo chciał, aby wszyscy jego rodacy razem z nim znaleźli się w Niebie. Można to wywnioskować nawet już z następnych zdań dzisiejszego pierwszego czytania: Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierze i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała…
Właśnie, na tym polegał problem, że owi Izraelici, naród wybrany i przez Boga umiłowany; naród, z którego na tej ziemi pochodził Boży Syn – tegoż Bożego Syna nie przyjął. To znaczy, w większości nie przyjął. Bo przecież sam Paweł, jak i pozostali Apostołowie, ale i wielu uczniów – to dzieci tego narodu. Ale w swej zdecydowanej większości – i tak jest przecież do dziś – naród przez Boga wybrany nadal czego na Mesjasza.
I dlatego te szokujące i niesamowite słowa Apostoła odczytujemy jako wyraz ogromnej troski o swój naród – troski połączonej z wielką miłością i pragnieniem doprowadzenia ich do szczęścia wiecznego. On nie chciał potępienia dla siebie – nawet za cenę ich zbawienia – ale na pewno chciał ich szczęścia wiecznego razem ze swoim szczęściem wiecznym. Bo takiego szczęściach chciał i ciągle chce dla nas wszystkich sam Jezus.
Natomiast Paweł – stosując biblijną hiperbolę, w duchu ówczesnego sposobu wyrażania się – w ten sposób chciał powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo zależy mu na tym, by jego rodacy uwierzyli w Jezusa! I aby w ten sposób wszyscy osiągnęli zbawienie! I że dla osiągnięcia tego jest w stanie naprawdę bardzo wiele poświęcić – całego siebie jest w stanie poświęcić! Ale – oczywiście – w ten właściwy sposób…
Niestety, jak nam to uświadamia wydarzenie z dzisiejszej Ewangelii, nie było łatwo przełamać schematy w myśleniu członków tegoż narodu, a już szczególnie – jego elity. A może nawet nie tyle można tu mówić o schematach w myśleniu – chociaż też – ale o złej woli, która te schematy kazała podtrzymywać, w nich tkwić i ich bronić. Nawet wbrew ewidentnym faktom – ewidentnym cudom, dokonywanym na ich oczach. Przy takim nastawieniu trudno spodziewać się czegoś dobrego.
I pewnie to miał na uwadze także Paweł Apostoł, pisząc dzisiaj tak szokująco, jak pisał, bo wiedział, jak bardzo trudne to będzie dzieło – przekonać swoich rodaków do Jezusa. Bo jeżeli nawet ewidentne cuda – uciszanie żywiołów przyrody, rozmnażanie pokarmów, uzdrowienia, a nawet wskrzeszenia – nie były w stanie poruszyć opornych serc, to co jeszcze mogło je poruszyć?
A może właśnie aż takie poświęcenie, jakie zadeklarował Paweł, że nawet swoje własne zbawienie odda dla ich zbawienia! Czy to poruszyło serca ówczesnych uczniów Apostoła? A czy poruszyły – i do dziś poruszają – ludzkie serca cuda, jakich dokonał i wciąż dokonuje sam Jezus, poczynając od tego największego cudu, jakim jest Jego Zmartwychwstanie?
A co jest w stanie poruszyć moje serce, żebym wyrwał się ze swoich schematów myślenia i swoich złych przyzwyczajeń?…

 
			
Kochany Księże Jacku, przytulam Cię🤗
Wyślę Ci prezent mailem.
Wszelkiej pomyślności wynikającej z Bożej Opatrzności na drodze życia kapłańskiego i kolejnych mnogich lat obfitujących w dzieła ku Chwale Boga! 100 lat X. Jacku!