Proś o znak!

P

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy moi, w dniu dzisiejszym pierwsze urodziny przeżywa Alicja Niedźwiedzka, moja Siostrzenica! Rok temu mieliśmy w Rodzinie takie podwójne Boże Narodzenie, bo taki właśnie Dar od Pana otrzymaliśmy. Dziękując za to Boże Dzięcię, modlimy się dla Niego całą Rodziną, aby się rozwijało po myśli Bożej i pod Bożym błogosławieństwem! Niech Pan ma codziennie w opiece to nasze Maleństwo!

Urodziny dzisiaj przeżywa także Dominik Kłusek, Syn Tatiany i Mariusza, którzy za czasów mojego pierwszego wikariatu byli zaangażowani w działalność młodzieżową. Dzisiaj – jako Rodzina – mieszkają w Warszawie i tam posyłam moje życzenia Bożego błogosławieństwa dla Jubilata, wraz z zapewnieniem o modlitwie.

Drodzy moi, ja dzisiaj pomagam w Parafii Dąbie, na zaproszenie Proboszcza, Księdza Marka Wasilewskiego, mojego Kolegi z Roku Święceń, a potem przyjeżdżają do mnie dwaj moi duchowi Synowie z FORMACJI «SPE SALVI»: Szymon Sala, Wicelider FORMACJI i Filip Dawidek – i razem będziemy działać w pewnej Bożej sprawie.

O 20:00 – Msza Święta w naszym Duszpasterstwie.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, z jakim to przesłaniem Pan zwraca się do każdej i każdego z nas – indywidualnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

4 Niedziela Adwentu, A,

21 grudnia 2025., 

do czytań: Iz 7,10–14; Rz 1,1–7; Mt 1,18–24

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Pan przemówił do Achaza tymi słowami: „Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze”.

Lecz Achaz odpowiedział: „Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę”.

Wtedy rzekł Izajasz:

Słuchajcie więc, domu Dawidowy:

Czyż mało wam

naprzykrzać się ludziom,

iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu?

Dlatego Pan sam da wam znak:

Oto Panna pocznie i porodzi Syna,

i nazwie Go imieniem Emmanuel”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich Proroków w Pismach świętych. Jest to Ewangelia o Jego Synu, pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym.

Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wśród nich jesteście i wy powołani przez Jezusa Chrystusa.

Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.

Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy «Bóg z nami»”.

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

Jeżeli śledzimy uważnie liturgię Słowa poszczególnych dni Adwentu – a zwłaszcza tych ostatnich – to na pewno zauważamy, że zarówno dzisiejsze pierwsze czytanie, jak i to ewangeliczne, słyszeliśmy zupełnie niedawno! Bo to pierwsze, o rozmowie Boga z Achazem, zaledwie wczoraj, a to ewangeliczne – w czwartek. I dzisiaj ponownie się pojawiają, w czwartą Niedzielę Adwentu, czyli ostatnią Niedzielę przed Uroczystością Narodzenia Pańskiego, która już za trzy dni…

Kościół ponownie daje nam te właśnie teksty biblijne, dotyczące tak bardzo mocno i bezpośrednio samego Wydarzenia Narodzenia Jezusa, jak i wydarzeń, tak blisko z nim związanych. Dzieje się tak nie dlatego, że brakuje w Piśmie Świętym innych, ciekawych fragmentów, z których można byłoby skorzystać, ale Kościół chce w ten sposób jak najlepiej przygotować się do tego niezwykłego Wydarzenia, jakie ma się już dokonać – poczuć już jakoś jego atmosferę…

Dlatego naprawdę nie ma problemu w tym, że dzień po dniu słuchamy tych samych tekstów. Pytanie, na ile do nas one docierają – do naszej świadomości, do naszego serca – i na ile wpływają na naszą postawę. Czy poprzez tę częstotliwość ich pojawiania się – Bóg ze swoim przekazem przekroczy progi i bramy naszych serc, z tą nadzieją, że wreszcie przebije się przez ścianę naszych oporów, może lenistwa, a może zapędzenia, a może zagubienia wśród miliona innych informacji, sygnałów i bodźców, którymi jesteśmy codziennie wręcz bombardowani!

Może właśnie ta intensywność, z jaką w tych dniach czytane są te właśnie, te same fragmenty, które tak wprost opisują to wszystko, co działo się w tamtym czasie i w miejscu, gdzie na świat miał przyjść Zbawiciel, stanie się dla nas inspiracją do tego, byśmy całym sercem zaangażowali się – przede wszystkim – w duchowe przygotowania. I odpowiedzieli na to Boże wezwanie z pierwszego czytania: Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze.

Tak, Bracie i Siostro, proś dla siebie o znak od Pana, czy to jesteś wysoko, gdy idzie o rozwój wiary i pobożności, czy głęboko, w różnych rozterkach, wątpliwościach, a nawet wadach i grzechach, z którymi jeszcze nie możesz sobie jakoś poradzić…

Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to jako osoba duchowna, czy świecka; osoba zajmująca wysokie stanowisko w hierarchii społecznej, czy ta z tak zwanych nizin; czy to osoba z pięcioma tytułami naukowymi przed nazwiskiem, czy po kilku klasach podstawówki; czy to osoba zdrowa, sprawna, zaangażowana w milion spraw każdego dnia, czy może pozostająca na uboczu tej społecznej aktywności – ze względu na wiek, stan zdrowia czy inne krzyże, którymi jest obarczona…

Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twegoto zaproszenie skierowane jest naprawdę do każdego i każdej z nas, bez żadnego wyjątku! Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twegoodważnie! Z miłością, ale i otwartością, aby nawet wtedy, gdy ten znak – te konkretne okoliczności – wydadzą Ci się zaskakujące, może ponad miarę Twoich oczekiwań czy pragnień, albo nie do końca zrozumiałe, to aby wtedy jednak usłyszeć to, co w Ewangelii dzisiejszej usłyszał Jezus: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki.

To właśnie w tym ostatniej części tego zdania został wypowiedziany największy problem, z jakim musiał w tamtym momencie zmierzyć się Józef: Maryja była Jego Małżonką i jako taka znalazła się w stanie błogosławionym, a On nic o tym nie wiedział. A w takiej sytuacji – według przepisów Prawa Mojżeszowego – kobietę czekało tylko jedno: śmierć przez ukamienowanie. Bo nieważne, z kim by tego dziecka nie poczęła – to i tak był to ktoś inny, niż mąż…

Tymczasem, Józef dowiedział się, jak się stało to, czego zapewne Małżonka nie była Mu w stanie wtedy wytłumaczyć. I wziął Ją do siebie – i Jej Dziecko także. Jej Dziecko, które z niezbadanych wyroków Bożej Opatrzności miało się stać także Jego Dzieckiem… Co prawda, o ten znak ani On Boga nie prosił, ani Jego Małżonka – po prostu: Bóg sam dał Im znak, jak o tym słyszymy w pierwszym czytaniu. Ale Oni go przyjęli – i to było w ich postawie najpiękniejsze i bardzo godne naśladowania.

Drodzy moi, prośmy i my dzisiaj Pana, aby dał nam znak! Tak, bardzo konkretny i – na ile się tylko da – czytelny znak w czasie tych Świąt. Przez te Święta. Przez to swoje Narodzenie, które już tyle razy w swoim życiu przeżywaliśmy, ale chyba nie zawsze było ono dla nas znakiem czytelnym i poruszającym nasze serca. czy chociaż z raz takim było? Czy któreś Święta przeżyliśmy tak mocno i konkretnie, tak mocno uderzyła nas ta Prawda i ta Tajemnica, którą w tych dniach przeżywamy, że zmieniło się totalnie nasze życie? Albo że cokolwiek się w nim zmieniło? Coś drobnego, ale konkretnego?…

Oto Paweł Apostoł, w drugim dzisiejszym czytaniu, z Listu do Rzymian – w pierwszych zdaniach tegoż Listu, podobnie jak i w innych – przedstawia siebie, wskazując na powagę i pochodzenie swego apostolskiego urzędu. Bo to, co w tym Liście pisze, czy w ogóle to, co głosi i czego naucza, to nie jest jakaś Jego prywatna mądrość, ale jest to Ewangelia o Jego [czyli Bożym] Synu, pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym.

Bardzo celowo Paweł uświadamiał to swoim wiernym, swoim uczniom i wychowankom, swoim duchowym dzieciom. Bardzo konkretnie uświadamiał im, kim jest i dlaczego – z jakiego upoważnienia – pisze do nich i poucza w jakichkolwiek sprawach. Zresztą, tak zaczynał każdy swój List. Także zapewne po to, aby sobie samemu to uświadomić, co głosi, Kogo głosi, w czyim imieniu występuje. I kto nadaje sens i kierunek całej jego życiowej drodze i całej jego misji.

Bo wszystko, co czynił, co mówił, co podejmował i planował, co znosił i co cierpiał – to wszystko dla Jezusa. I ze względu na Niego. I Pan dawał mu często swoje znaki, Paweł był ze swoim Mistrzem w bardzo bliskiej i osobistej relacji, aczkolwiek raz zdarzyło się, że tak jakoś mocno przygniotła go świadomość własnej słabości, że prosił po prostu Pana – mówiąc dzisiejszym językiem – żeby go zwolnił z tej roboty. Ale Pan się na to nie zgodził.

I dlatego dzisiaj, jeżeli będziemy prosili o znak dla nas, to wiedzmy, że także sam Paweł jest dla nas takim znakiem. Jednym ze znaków, bo Pan z pewnością daje nam im więcej! Nawet, jeśli o nie zawsze prosimy, albo wcale nie prosimy. Ale – właśnie – jeśli o nie nie prosimy, to też ich nie oczekujemy, a skoro niczego szczególnego nie oczekujemy, to też nie zauważamy, kiedy się pojawią. Dlatego Pan każe nam prosić o te znaki – o ten znak jeden i szczególny.

Tym znakiem będzie dla nas – oby było! – Boże Narodzenie. Pod warunkiem, że to sformułowanie: „Boże Narodzenie” nie będzie tylko nazwą święta w kalendarzu, ale Faktem! I znowu: nie tylko faktem historycznym, wspominanym może nawet z rozrzewnieniem, ale jedynie jako coś, co wydarzyło się dwa tysiące dwadzieścia pięć lat temu – tylko jako FAKT, dokonujący się TU I TERAZ. W moim sercu. W moim życiu. W moim otoczeniu. W moim środowisku. W moim domu. W miejscu mojej pracy, nauki i studiowania. Jako Fakt, mający wpływ na moje dalsze życie.

Dlatego dzisiaj Pan zwraca się do każdego i każdej z nas, do Ciebie i do mnie: Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego. Proś o taki czytelny znak – czytelny i przekonujący Cię bardzo mocno – że ten Jezus, który w tych dniach przyjdzie do nas w tajemnicy swego Narodzenia, będzie nie jakimś tam odległym Bytem, jakimś mglistym wspomnieniem z dzieciństwa, jedynie jakimś motywem grającej kartki z życzeniami, jakąś postacią mityczną, opisywaną w starożytnych przekazach – żeby nie powiedzieć: baśniach – ale prawdziwym Emmanuelem, czyli Bogiem z nami!

Jak o tym słyszymy dzisiaj, zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii: Bogiem z nami, Bogiem dla nas, Bogiem wśród nas – Bogiem, który jest wręcz jednym z nas, bo tak bardzo zależy Mu, by się z nami zjednoczyć i zidentyfikować, że każdą drogę pokona, każdą barierę przełamie, każdy dystans skróci, aby tylko być Bogiem z nami! Emmanuelem! Tak bliskim wobec nas i tak realnym, jak bliskimi i realnymi jesteśmy dla siebie my wszyscy, tutaj dzisiaj zjednoczeni w modlitwie. Widzimy się, słyszymy, wyraźnie i bez żadnych wątpliwości doświadczamy swojej obecności; możemy sobie podać rękę, możemy ze sobą porozmawiać. Bo jesteśmy razem, w tym jednym miejscu i czasie, TU I TERAZ.

I Jezus tak samo chce być z nami, w tym jednym miejscu i w tym jednym czasie – TU I TERAZ – i w każdym jednym miejscu, i w każdym jednym czasie – w każdym TU I TERAZ – zawsze i wszędzie! Prośmy dzisiaj o znak od Pana – jakiś wyraźny i czytelny – że tak się właśnie stanie. Prośmy, aby to On sam stał się dla nas takim znakiem! A stanie się tak, jeżeli za trzy dni przeżyjemy Boże Narodzenie, a nie tylko Święta.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.