Szczęść Boże w nowym tygodniu!

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam bardzo serdecznie moich Gości i dziękuję za liczne odwiedziny na blogu. Dziękuję za komentarze i wszelkie przejawy życzliwości. Odwzajemniam je i zapewniam o modlitwie, którą codziennie zanoszę do Boga za tych, którzy nawiązują ze mną łączność na tej drodze. Wszystkim życzę błogosławionego Adwentu i przypominam, że za realizację adwentowych postanowień zabieramy się od dzisiaj! I zapraszam na Roraty! Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 1 tygodnia Adwentu,
do czytań:         Iz 4,2–6         Mt 8,5–11
Zadziwia nas postawa setnika. To w końcu rzymianin – przedstawiciel okupanta, dowódca mający pod swoją komendą oddział stu żołnierzy. A oto zwraca się do żydowskiego Nauczyciela, a więc do przedstawiciela narodu okupowanego, z jakże pokorną prośbą o uzdrowienie sługi.
Jego wiara i pokora niezmiernie zdziwiły Nauczyciela, a w tym zadziwieniu trwa do dziś cały Kościół, powtarzając słowa owego przełożonego rzymskich żołnierzy w każdej Mszy Świętej, tuż przed Komunią Świętą – oczywiście, w formie nieco zmienionej. Nie zmienioną jednak pozostała istota tego nadzwyczajnego stwierdzenia, w którym ów twardy rzymski dowódca wyraża swoje dziecięce zaufanie do Jezusa, a my – próbując owego dowódcę naśladować – także wyrażamynaszą wiarę w Jezusa, tyle że przychodzącego w Komunii Świętej.
Jak to się jednak stało, że w taki właśnie sposób dowódca wojsk okupanta zwrócił się do Nauczyciela z podbitego kraju? O setniku z Kafarnaum wiemy z Ewangelii, że generalnie sprzyjał Żydom, bo nawet postawił im synagogę. Jego oddział stacjonował w tej rybackiej osadzie, bo leżała ona blisko granicy. Wziąwszy jednak pod uwagę nastawienie dowódcy, możemy się domyślać, że i żołnierze nie byli dla mieszkańców miejscowości nadmiernym utrapieniem. I już samo to wystarczyłoby, aby osetniku myśleć i mówić dobrze. 
W dodatku, jeżeli tak bardzo przejmuje się on losem swojego chorego sługi, to również pokazuje, że jest dobrym człowiekiem. Ale oto zachowanie, które przekracza najśmielsze oczekiwania. Oto – żeby to jeszcze raz z podziwem powtórzyć – dowódca wojsk okupanta prosi dla tegoż swego sługi o łaskę kogoś z podbitego narodu. I to w jaki sposób prosi? Bardzo pokornie, z wielkim uniżeniem. Zwraca się do Niego:Panie! I nawet nie śmie namawiać Go na wizytę w swoim domu, aby nie narażać Jezusa na krytykę ze strony Żydów, że do poganina i grzesznika wszedł do domu.
I chociaż z innym wydarzeń ewangelicznych wiemy, że Jezus raczej by się taką krytyką nie za bardzo przejął, to jednak doceniamy troskliwość setnika. I doceniamy jednak jego wiarę, która wyraziła się w prośbie skierowanej do Nauczyciela – o jedno tylko słowo. Słowo uzdrowienia! Ten prostolinijny człowiek, dowódca żołnierzy, odniósł całą sprawę do wojskowej karności i uświadomił sobie, że przecież każde wypowiedziane przez niego – jako dowódcę – słowo, przynosi natychmiastowy skutek. Polecenia, które wydaje, są natychmiast wykonywane. Czy zatem słowo owego tajemniczego, ale jednak wielkiego Nauczyciela, miałoby mieć mniejszą moc? Czyżby nie miało odnieść skutku?
Z odczytanego przed chwilą fragmentu Ewangelii nie dowiadujemy się, jaki to był skutek, bo dzisiaj Liturgia Słowa tego nam już nie przekazuje. Kiedy jednak czyta się dalej Ewangelię Mateuszową, to widzimy, że prośba setnika została spełniona. To natomiast, co słyszymy dzisiaj, to podziw Jezusa dla wielkiej wiary żołnierza – tak wielkiej, jakiej nie znalazł u nikogo w Izraelu.
Wiary w jedno Słowo Mistrza – wiary, która sprawia, że ci, którzy wydają się być daleko, których nazywało się wówczas poganami, którzy nie należeli do Narodu Wybranego, zasiądą do wiecznej uczty zbawionych razem z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem, podczas gdy potomkowie owych wielkich Patriarchów mogą tego szczęścia nie dostąpić. Wielka radość zbawionych, o której znowu z podziwem czytamy w Proroctwie Izajasza, stanie się udziałem tych, którzy uwierzą w Słowo. W jedno przynajmniej – Słowo Jezusa! 
Może ten Adwent będzie dla mnie okazją do refleksji i pracy nad kontaktem z Bożym Słowem i nad moimi słowami?
W tym kontekście zastanówmy się przez chwilę:
  • Czy Słowo Jezusa w ogóle dociera do mnie, czy ginie w natłoku wielu innych słów?
  • Jak się staram o to, aby usłyszeć, poznać Słowo Jezusa?
  • Jak wyglądają moje codzienne słowa na tle Słowa Jezusa?
Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.