Pozdrawiam od Matki Bożej Kodeńskiej!

P

Szczęść Boże! Z całego serca witam i pozdrawiam z Kodnia! Jestem tu z Rodzinami z Domowego Kościoła, działającego przy Parafii Ojca Pio w Warszawie. Przybyliśmy tu na dwa dni skupienia, a jednocześnie – aby trochę odpocząć… Przynajmniej ja mam taką nadzieję. To miejsce, od dzieciństwa, jest dla mnie miejscem bardzo szczególnym. Tutaj bardzo często, kiedy tylko mogę, staram się przyjeżdżać, zwłaszcza, kiedy do „obgadania” z Matką Bożą są jakieś trudne sprawy… Tutaj naprawdę czuję się jak u siebie… Zachęcam i Was, abyście – o ile tu jeszcze nie byliście – nawiedzili to miejsce, aby z dobrego spojrzenia Matki wyczytać radość i nadzieję na całe swoje życie, a ciepłem Jej serca ogrzać swoje serca. Zapewniam, że w czasie swego pobytu tutaj bardzo gorąco będę Was i Wasze sprawy polecał wstawiennictwu Matki Bożej Kodeńskiej!
                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 3 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Oz 6,1–6;  Łk 18,9–14
Kiedy tak się czyta dzisiejszą Ewangelię, to można siębardzo zdumieć zasadami, na jakich funkcjonuje Boża sprawiedliwość. Oto bowiem jesteśmy świadkami modlitwy dwóch ludzi: faryzeusza i celnika. Ten pierwszy wylicza przed Bogiem to wszystko, co dla Niego – jak uważał – uczynił. Oto zachowywał posty, oto dawał dziesięcinę, a swoją postawą dawał niezaprzeczalny przykład tego, jak skrupulatnie, dokładnie i literalnie należy przestrzegać Prawa Bożego.
Powiedzielibyśmy zatem, że to prawdziwy wzór, zakładając, że mówi prawdę. Ale raczej mówi, bo nigdzie w przypowieści Jezusa nie znajdujemy takiej sugestii, że kłamie, czy naciąga. Nie! To była prawda o faryzeuszu. On tak postępował.
I podobnie nie mamy raczej wątpliwości co do tego, że i celnik tak postępował, jak to w większości przypadków zdarzało się postępować celnikom: oszukiwał, podwyższał wysokość wymaganych świadczeń, pomijając już to, że pracował na rzecz okupanta – Rzymu… Właściwie – zauważmy – to nie bardzo dokładnie nawet wiemy, czego to dokonywał celnik, bo on się nie chwalił swymi dokonaniami. Czym się tu zresztą chwalić? Przecież prawda o celniku była taka, jaka była…
A jednak z tonu wypowiedzi Jezusa, a także ze stwierdzenia kończącego dzisiejsze pouczenie, dowiadujemy się, że opowiedział się jednak po stronie celnika. Dlaczego? Czyżby nie uznał prawdy o jednym i drugim? Uznał. Tyle, że zauważył, iż to była jedynie część prawdy.
Faryzeusz faktycznie tak postępował, spełniał skrupulatnie, dokładnie i literalnie wszystkie wymogi przepisane Prawem. Był wobec Boga w porządku! No właśnie – czy rzeczywiście był w porządku? W wymiarze zewnętrznym – na pewno! Ale przecież Bóg nigdy nie zadowala się tym, co zewnętrzne! On patrzy w serce człowieka. I wtedy dopiero okazuje się cała prawda o człowieku! I właśnie w takim wymiarze – wymiarze wewnętrznym, wymiarze duchowym – trzeba spojrzeć na postawę faryzeusza i celnika. A wtedy wszystko wygląda dokładnie odwrotnie!
Faryzeusz rzeczywiście wypełniał wszystkie przepisy Prawa. Ale czynił to tylko dla siebie, dla własnej chwały, dla własnego splendoru. I w ogóle nie dostrzegał w sobie żadnego grzechu, żadnego zła! Żadnego! Tak przynajmniej słyszymy dzisiaj. A zatem, ta jego zewnętrzna wierność przepisom – to jedna wielka pomyłka! I cała, pełna prawda o nim jawi się w mało zachęcających barwach. Pomimo jego dokładności w wypełnianiu przepisów.
A celnik? Ten rzeczywiście – niemało miał na sumieniu. Ale stając przed Bogiem, nie próbował na siłę usprawiedliwiać się, ani zrzucać na innych odpowiedzialności za swoje czyny. Wręcz przeciwnie, w blaskach Bożej prawdy zobaczył całą prawdę o sobie i uznał ją – i tym zwyciężył! Swoją postawą wyraził to, do czego wzywał i zachęcał Ozeasz w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Chodźcie, powróćmy do Pana! […]Dołóżmy starań, aby poznać Pana! […] Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej, niż całopaleń.
Otóż właśnie, Kochani! W tym jednym zdaniu zawiera się całe sedno dzisiejszych rozważań: Bóg pragnie miłości, właściwego nastawienia serca, nawrócenia, uznania całej prawdy o sobie – i wyciągnięcia z tego wniosków, a nie jedynie zewnętrznej poprawności i wierności przepisom lub tradycjom dla samych przepisów i tradycji. On widzi człowieka w całej prawdzie o nim, ale jednocześnie pragnie tego, żeby i człowiek widział całą prawdę o sobie – i o Bogu. O swojej prawdziwej relacji do Boga. O tej wewnętrznej relacji, która nie wyraża się tylko w zachowywaniu zewnętrznych praktyk!
Dlatego tak ważnym jest, Kochani, abyśmy się odważyli żyć w pełnej prawdzie o sobie! Abyśmy się jej nigdy nie bali! I abyśmy nigdy nie udawali przed ludźmi innych, niż naprawdę jesteśmy! A także – żebyśmy takiego udawania uniknęli wobec samych siebie – i wobec Boga!
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy nie uciekam od pełnej prawdy o sobie?
  • Czy z poznanej prawdy o sobie wyciągam konkretne wnioski na przyszłość?
  • Czy siebie zbyt łatwo ze wszystkiego nie rozgrzeszam, podczas, kiedy innych równie łatwo oskarżam?
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.