Abraham i Ireneusz uczą nas zaufania Bogu!

A

Szczęść Boże! Gorąco pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby – w imieniu całej swojej Ekipy. Od rana – przepiękny dzień! Jeszcze nie jesteśmy zdecydowani, ale chyba dzisiaj zawalczymy o Śnieżkę. W każdym razie, będę o Was pamiętał na szlaku – w osobistej rozmowie z Bogiem. Jednocześnie bardzo dziękuję za wczorajsze życzenia dobrego odpoczynku. To wielka radość mieć tak życzliwych przyjaciół! 
A dzisiaj – patronuje nam Święty Ireneusz. Wespół z Abrahamem.
               Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Ireneusza, Biskupa i Męczennika,
do czytań:  Rdz 19,15–29; Mt 8,23–27
Dzisiejszy nasz Patron, Święty Ireneusz, urodził się w Smyrnie, około roku 130. Był uczniem tamtejszego biskupa, Świętego Polikarpa,który z kolei był uczniem Świętego Jana Apostoła. W dziele swoim „Przeciw herezjom” Ireneusz pisze, że gdy był uczniem Świętego Polikarpa, ten był już starcem.
Ireneusz apostołował w Galii. Stamtąd, w 177 roku, został wysłany przez chrześcijan do papieża Eleuteriusza z misją. Kiedy był w drodze do Rzymu, cesarz Septymiusz Sewer wszedł właśnie do Lyonu i rozpoczął w tym mieście krwawe prześladowanie, którego ofiarą padli Święty Potyn, biskup Lyonu, i jego czterdziestu siedmiu towarzyszy. Kiedy zatem Ireneusz powrócił do Lyonu, został powołany na biskupa tegoż miasta po Świętym Potynie.
Jako wybitny teolog zwalczał w swoich pismach teorie gnostyków,wykazując, że tylko Kościół przechował wiernie tradycję, otrzymaną od Apostołów. Nie wiemy nic o działalności duszpasterskiej Ireneusza. Pozostawił wszakże dzieło, które stanowi prawdziwy jego pomnik i wydaje najwymowniejsze świadectwo o wiedzy teologicznej Autora, jak też o żarliwości apostolskiej o czystość wiary. Jest to wspomniany już traktat: „Przeciw herezjom”.
W dziele tym przedstawił Ireneusz wszystkie błędy, jakie nękały pierwotne chrześcijaństwo. Jest to więc niezmiernie ważny dokument. Zbija on owe błędy i daje wykład autentycznej wiary. Zawiera nie tylko indeks herezji, ale także sumę tradycji apostolskiej i pierwszych Ojców Kościoła.
śmierci Ireneusza w 202 roku pisze Euzebiusz, nie podając jednak, jaka to była śmierć. Dopiero Święty Hieronim w V wieku, czy potem Święty Grzegorz z Tours, w wieku VI, piszą o śmierci męczeńskiej.
A my, słuchając dzisiejszego słowa Bożego, jesteśmy świadkami – z jednej strony – zniszczenia dwóch grzesznych miast, Sodomy i Gomory; z drugiej jednak strony – i to chyba bardziej rzuca się w oczy –wielkiego dzieła ratowania człowieka przez Boga.
Oto Abraham został ocalony, ale dzięki niemu został też ocalony Lot i miasta, w których przebywał. Zatem, Bogu naprawdę nie zależy na pognębieniu, czy ukaraniu człowieka. Bóg chce człowieka ratować, ocalić! Domaga się jednak od człowieka całkowitego zaufania wobec siebie – właśnie takiego zaufania, jakiego przykład dał Abraham, a jakim niekoniecznie wykazywał się Lot, już nie wspominając o jego żonie.
Także uczniowie Jezusa – jak dziś słyszymy w Ewangelii – nie zachwycają swoją postawą w tym względzie. Nawet obecność Jezusa w łodzi nie była dla nich gwarancją bezpieczeństwa. Dopiero wyraźny znak, dokonany przez Mistrza, uspokoił ich. Zostali uratowani, ale ten akurat egzamin z zaufania Jezusowi zdali słabo
Kochani, Kościół Chrystusowy ciągle miotany jest burzami i falami, jak te, o których mówi dziś Ewangelia. I przychodzi mu na co dzień żyć i rozwijać się pośród takich miast, jak Sodoma i Gomora. Dzisiejsze Słowo jednak uświadamia nam, że Pan jest zawsze w swoim Kościele, ratuje go i umacnia – także poprzez takich ludzi, jak Abraham, jak Ireneusz… Ich zaufanie Bogu i głęboka z Nim więź sprawia, że są oni nie tylko dla ludzi sobie współczesnych, ale i dla nas wszystkich znakiempewności, że tak naprawdę nic nie zagrozi Kościołowi, nic nie zagrozi dziełom Bożym w świecie, jeżeli na ich straży sam Bóg stawia takich ludzi!
Właśnie owi święci, wielcy ludzie, swoim zaufaniem wobec Boga i współpracą z Bogiem ratują ten świat, dźwigają Kościół; mocą Bożą i w imię Boże – prowadzą go pewnymi drogami… Uczmy się od nich, moi Drodzy, takiego zaufania Bogu i takiej odpowiedzialności za dobro i zbawienie innych.
W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy widząc tak wiele zła w świecie, nie poddaje się pesymizmowi i nie tracę wiary w moc Bożą?
  • W jaki sposób ja sam, na swoim odcinku, próbuję przeciwstawić się złu, a budować dobro?
  • Czy pamiętam, że przemiana świata – to zadanie przede wszystkim dla mnie, a dopiero potem dla innych?
Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?

1 komentarz

  • Jesteśmy x Jacka Przyjaciółmi….huurrrra… :)))

    Rozważanie adekwatne do pogody za oknem…
    Burza….

    Każdy z nas zna różne rodzaje burzy…
    Burza bezwietrzna , kiedy słowo bardziej uderza nas niż grom
    Burza , kiedy nasze życie, nasze problemy rzucają nami jak kruchą łupiną na morzu
    Burza gdy poraża nas to, co nie dotknęło wieczności…
    Burze w nas
    Burze z nami
    Burze przez nas…
    Może warto sobie postawić pytanie, dlaczego…
    Może burze przychodzą na nas, by nami potrząsnąć? obudzić ?
    Byśmy zrobili tylko jedno , przystąpili do Niego, jak tamci na łodzi, i zawolali
    Mistrzu, giniemy ?
    Wiemy, co było dalej…

    Może burza przyjdzie na nas, by zmyć nasze grzechy, bo zbyt szybko przywiązujemy się do ludzi, rzeczy , aby zrzucić z nas wszystko co czyni nas mniej wolnymi…
    Być może wtedy znajdziemy w sobie wolną przestrzeń, i odnajdziemy cichy widok na samych siebie….

    Pozdrawiam

    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-06-28 09:10

    A ja dzisiaj życzę udanego wypoczynku, gdyż wczoraj z powodu braku czasu nie zajrzałam na bloga.
    Mam nadzieję, że to będzie wspaniały czas w rodzinnym gronie! 🙂
    Pozdrawiam:)

    ~Paulina, 2011-06-28 19:15

    Dla mnie dzisiejsza Ewangelia jest niezwykła, bardzo wymowna i ogromnie ją lubię. Pełne morze. Wieje silny wiatr. Burza. Fale rzucają zapewnę łodzią. Kto był kiedyś na pełnym morzu wie jak bardzo stresująca może być burza. Ja jak pierwszy raz wypłynęłam poczułam jak jestem mała wobec ogromu wody i wiatru, nawet gdy burzy nie ma. Jak ja niewiele mogę. A Apostołowie byli na pełnym morzu w zapewne malutkiej rybackiej łodzi. Myślę, że czuli duży stres. Obawe o to co będzie dalej i czy i tym razem uda się przetrwać. Mogli czuć się trochę bezradni, pomimo tego, że byli przecież doświadczonymi rybakami. A Jezus śpi, całkiem spokojnie! Myślę, że zwyczajnie nie wytrzymali stresu i może nawet w złości obudzili Go mówiąc: jak możesz spać i nie pomagac nam? Przecież możemy zginąć! Dla mnie to kolejna sytuacja, gdzie wydaje mi się, że tracę grunt pod nogami. Gdzie jestem bezradna i wydaje mi się, że Boga to nie obchodzi. A przecież jest blisko, obok i jestem przekonana, że śpi nie dlatego, że nie ineteresuje Go to co się dzieje. Przeciwnie myślę, że jest pewien, że poprostu przy Nim ani Apostołom, ani mi nic złego nie grozi. Zadziwiające i niezwykłe dla mne jest też to, że wystarczyło tylko, że Apostołowie powiedzieli 'Jezu ratuj giniemy', a On zadziałał. Od razu burza umilkła. Ja mam tak bardzo często, że zapominam krzyknąć Jezu ratuj, a to tak wiele może zmienić…

    ~Karolina, 2011-06-29 23:06

    Wpis Domownika to – po raz kolejny – prawdziwa poezja. Dziękuję! Trudno to jakoś publicznie komentować czy analizować, najlepiej zadumać się nad nim i głęboko w sercu samemu dla siebie wyciągać wnioski… Dziękuję też Paulinie za życzliwość, a Karolinie – za głęboką i ciekawą refleksję dotyczącą Ewangelii. Rzeczywiście, czasami trzeba tylko zawołać: "Panie, ratuj!" Oczywiście – z jak najgłębszą wiarą!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-30 08:31

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.