Kiedy przestanie pracować Jan Bosko?

K
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam w dniu wspomnienia Św. Jana Bosko.  Dzisiaj nikt inny nie mógł napisać rozważania, jak mój Brat, który – jak się sami przekonacie – jest pasjonatem tego Świętego. Przy okazji, bardzo dziękuję Mu za pomoc w tworzeniu bloga, za bezcenne, chociaż tak proste myśli, a Wam – dziękuję… za to samo!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Św. Jan Bosko – zachwyciłem się nim jeszcze będąc w szkole, służąc jako ministrant. Wraz z innymi ministrantami zgłębialiśmy życiorysy – najpierw św. Dominika Savio, a potem jego wychowawcy, św. Jana Bosko. Kiedy wstępowałem do seminarium, już go znałem, już mnie zachwycał. Postanowiłem więc lepiej go poznać, dlatego jego osobowość i jego system wychowawczy wziąłem za przedmiot swojej pracy magisterskiej. Dzięki temu pisanie tej pracy było dla mnie przyjemnością, bo ciągle coś nowego o nim się dowiadywałem. Miałem więc wiele książek o nim. Dziś chyba nie mam żadnej. Nawet moją pracę magisterską ktoś pożyczył i już nie wiem kto i jej nie mam. W Rosji ucieszyłem się, że biografia, bardzo ciekawa i obszerna jest w języku rosyjskim. Kupiłem więc ją, chcąc czytać z młodzieżą. Trudno było „sprzedać” te informacje młodzieży, do czasu aż ktoś z nich nie poprosił mnie o ciekawą książkę. Pożyczyłem i przepadła. Dowiaduję się tylko, że kolejne osoby są zachwycone postawą ks. Bosko. Nie wiem, kto aktualnie ją czyta, muszę ich zapytać.
Kochani! Jeśli chcecie żyć spokojnie, niczego nie zmieniać w swoim życiu, jeśli nie chcecie pewnego razu, chodzić cały dzień zaspani, bo w nocy wciągnęła Was książka, radzę Wam dobrze – nie czytajcie książek o św. Janie Bosko.
Nie czytajcie książek o św. Janie Bosko (bo będę Wam zazdrościł, że ktoś wie o nim więcej niż ja).
Ja o nim już wiele zapomniałem, trzeba by sobie to odświeżyć. Nie czas teraz czytać, więc spróbuję niektóre myśli sobie przypomnieć i przekazać.
Człowiek żyjący w XIX w. (1815-1888). Urodził się w ubogiej wiejskiej rodzinie, kiedy miał dwa lata zmarł mu ojciec. Wychowaniem zajmowała się matka Małgorzata. Było im ciężko, ale dzięki temu potem lepiej rozumiał swoich wychowanków. Był zdolny, inteligentny, ale trudno było to rozwijać nie mając majątku. Matka starała się mu w tym pomóc, ale starszy, przyrodni brat, Antoni, który w domu zastępował ojca, ostro się temu przeciwstawiał. Doszło do tego, że Jan musiał odejść z domu w bardzo młodym wieku i pracując, zarabiać na swoją edukację.
Potem kiedy był księdzem, proponowano mu pracę jako osobistego kapelana w zamożnych domach. Nie zgodził się. Były to trudne czasy, naznaczone piętnem wojny, konfliktów politycznych i społecznych. Wiele było sierot, których rodzice bądź zginęli na wojnie, bądź w wyniku chorób, epidemii.
Opuszczone dzieci i młodzież zajmowały się same sobą. Jak wychowuje ulica, objaśniać nie trzeba. Za biedą materialną postępowała i bieda moralna.
Jan Bosko widząc to wszystko, współczując tym dzieciom i młodzieży, zaczął ich gromadzić, tworzyć oratoria, szukając i tworząc warsztaty, miejsca pracy itd. nie mając środków materialnych, było to bardzo trudne. On jednak nie zważając na to, szukał, organizował, przyjmował młodzież, często nie wiedząc gdzie będą żyć, mieszkać, spotykać się jutro.
Tu widzimy wielką wiarę, zaufanie tego człowieka, zaufanie na którym się nie zawiódł. Często były takie sytuacje, że już byli wyganiani z miejsca, gdzie mieszkali, nie wiedząc dokąd iść, a było ich bardzo dużo, i w ostatnim momencie, ktoś proponował im miejsce. Było i tak, że ks. Bosko podpisywał umowy, transakcje, na zakup domu, nie mając pieniędzy nawet na jedzenie, dla swojej młodzieży i nie mając, żadnych perspektyw na ich zdobycie. Kiedyś, pomagająca mu dzielnie matka Małgorzata zaczęła, jak to kobieta, przeżywać, panikować – ty kupiłeś ten dom? A skąd weźmiesz tyle pieniędzy? – On zapytał ją: – mamo, a jeśli byś miała takie pieniądze to byś mi je dała? – Oczywiście, że bym dała. – To myślisz, że nasz Niebieski Ojciec nie da? I rzeczywiście dał. Ktoś niespodziewanie, widząc dobrą robotę przynosił pieniądze, może nie wszystkie od razu, żeby nie było zbyt łatwo, ale stopniowo udawało się ks. Bosko spłacić wszystko. Takich cudów było w jego życiu wiele.
Ale to był owoc wielkiej wiary tego człowieka, wielkiej odwagi płynącej z wiary, wielkiej też pracowitości.
Jan Bosko nie planował tworzyć jakiegoś systemu wychowawczego, on był praktykiem, po prostu kochał ludzi i chciał im pomagać. Potem, kiedy on i jego dzieło było już znane, poproszono go by pisał o tym i zebrał to w jakąś, także i teoretyczną całość. Tak powstał system prewencyjny – zapobiegawczy, oparty na zasadach: rozum, religia, miłość; oparty na przykładzie miłości i łagodności św. Franciszka Salezego (który Jana Bosko zachwycił, tak jak Jan Bosko zachwycił mnie i wielu innych).
Teoria systemu była bardzo prosta, aktywne towarzyszenie – być z dziećmi, młodzieżą, być z nimi wszędzie – w pracy, w zabawie. Być jednak nie jak wielcy przełożeni, nie tak, żeby młodzi czuli się kontrolowani, ale jako starsi bracia, przyjaciele, którzy ich kochają, mogą coś podpowiedzieć, którzy ich aktywizują.
System zapobiegawczy miał na celu zapobieganie problemom młodzieży, a nie ich leczenie. Dlatego też ważne było, aby być z nimi, aby im podpowiadać, interesować się ich życiem. Św. Jan Bosko mówił: Jeśli wy  polubicie to, co się podoba chłopcom,  wtedy oni polubią to, co się podoba wam. Mówił też: Nie wystarczy ich kochać, trzeba, żeby oni wiedzieli, że są kochani.
Jego główna dewiza życiowa była –Da mihi animas, caetera tolle – daj mi dusze, resztę zabierz.
Jan Bosko był człowiekiem wielkiej pracowitości, dla niego odpoczynkiem była zmiana formy pracy. Jeśli zmęczył się pracą umysłową, szedł do pracy fizycznej, potem był z młodzieżą. Mówił np.: Jeśli jakiś salezjanin umrze z przepracowania, to ten dzień ogłosimy świętem w zgromadzeniu. A kiedy jemu radzili, żeby z powodów zdrowotnych zwolnił tempo pracy, powtarzał – ks. Bosko przestanie pracować, kiedy dusze przestaną iść do piekła.
Przy tym, był to człowiek wielkiej radości. W swoim przepisie na świętość, jaki dał św. Dominikowi Savio, na I miejscu postawił radość – radość rozumianą nie jako tanią wesołkowatość, ale jako świadectwo czystego, spokojnego sumienia. W tym przepisie na drugim miejscu było spełnianie obowiązków, na trzecim pomoc bliźniemu.
Wystarczy, żeby Was nie zanudzić, ja tak mogę jeszcze długo, ale…
Jeśli kogoś interesuje polecam rożne książki o Św. Janie Bosko, tylko raczej takie poważne. A na dziś polecam znaleźć sobie w internecie – List z Rzymu św. Jana Bosko – super lektura.
Św. Janie Bosko módl się za wszystkich odpowiedzialnych za wychowanie i formacje młodzieży, pomóż nas i młodzieży. Prowadź nas drogą świętości. Amen.

4 komentarze

  • Kilka lat temu Wydawnictwo Salezjańskie wydało fantastyczną opowieść dla dzieci i młodzieży poświęconą właśnie patronowi dnia dzisiejszego. Autorem książki jest Maria Kączkowska, a tytuł – "O Janku przyjacielu młodzieży". Super lektura na długie zimowe wieczory i ferie z "syberyjskim mrozem". Polecam i serdecznie pozdrawiam. J.B.

  • Bardzo dobre spostrzeżenie "radość rozumianą nie jako tanią wesołkowatość, ale jako świadectwo czystego, spokojnego sumienia..". Łatwo "zasłonić" się "tanią wesołkowatością", ale nic nie dorównuje, tej radości "świadectwa spokojnego sumienia" 🙂

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.