O powracaniu do pierwotnej miłości…

O

Szczęść Boże! Jakoś udaje się zamieszczać wpisy, więc zamieszczam. W tych dniach zamierzam rozwiązać te problemy techniczne. Tymczasem dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i wypowiedzi, na które dzisiaj spróbuję poodpisywać. Muszę Wam powiedzieć, Kochani, że ilekroć wchodzę na to nasze forum, coraz bardziej cieszę się z tego dobra, jakie wspólnie tworzymy. Ogromnie jestem Wam wdzięczny za refleksje i wypowiedzi, będące wyrazem Waszej wielkiej wiary, albo – bardzo intensywnych poszukiwań na tym odcinku. Tak, czy owak – mówimy o jakimś wielkim bogactwie duchowym, którego nie sposób przecenić. 
      Myślę, że w ten sposób nasze działanie wpisuje się w owo ciągłe odnawianie pierwotnej miłości, o czym mówi nam dzisiaj Pan w swoim Słowie. 
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Bł. Salomei, Dziewicy,
do
czytań:  Ap 1,1–4;2,1–5a;  Łk 18,35–43
POCZĄTEK KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Objawienie
Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby ukazać swym sługom, co musi stać się
niebawem, i wysławszy swojego anioła, oznajmił przezeń za pomocą znaków słudze
swojemu Janowi. Ten poświadcza, że słowem Bożym i świadectwem Jezusa Chrystusa
jest wszystko, co widział. Błogosławiony, który odczytuje i którzy słuchają
słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska.
Jan
do siedmiu Kościołów, które są w Azji: Łaska wam i pokój od tego, Który jest, i
Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem.
Usłyszałem
Pana mówiącego do mnie: „Aniołowi Kościoła w Efezie napisz: «To mówi Ten, który
dzierży w prawicy swej siedem gwiazd, Ten, który się przechadza wśród siedmiu
złotych świeczników: Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych
nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie
apostołami, a nimi nie są, i żeś ich uznał za kłamców. Ty masz wytrwałość: i
zniosłeś wiele dla imienia mego – niezmordowany. 
Ale
mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc,
skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij»”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Kiedy
Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał.
Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu,
że Jezus z Nazaretu przechodzi.
Wtedy
zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na
przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał:
„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” 
Jezus przystanął i kazał
przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci
uczynił?” Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”. Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj,
twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc
Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.
Patronka dnia dzisiejszego,
Salomea, była córką księcia małopolskiego
Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki ruskiej. Urodziła się około 1212 roku. Szybko znalazła się w centrum różnych
działań i zawirowań politycznych. Mając zaledwie sześć lat, została zaręczona z księciem węgierskim Kolomanem,
co miało utrwalić pokój między Polską a Węgrami. Salomea rzeczywiście poślubiła
wkrótce Kolomana, od początku przyrzekając jednak – za zgodą męża – zachowanie dziewictwa. Dzisiaj trudno
by było wyobrazić sobie taką praktykę.
W roku 1219, w wieku lat
ośmiu, zasiadła z mężem na tronie
halickim.
Nie ma żadnego potwierdzenia, że była koronowana. Wkrótce potem,
po klęsce poniesionej w walce z wojskami księcia nowogrodzkiego Mścisława, książęca para została zmuszona do
rezygnacji z Halicza i udania się na Węgry.
W 1241 roku Koloman zmarł na
skutek ran odniesionych w bitwie z Tatarami.
Po jego śmierci Salomea –
niedoszła królowa Węgier – wróciła do
Polski.
Bolesław Wstydliwy, jej młodszy brat, wszędzie okazywał jej wielką
serdeczność. Salomea jednakże nie chciała pozostać na dworze książęcym, postanowiła bowiem poświęcić się życiu
zakonnemu.
Miała dość meandrów politycznych, pragnęła spokoju i ciszy. W
1245 roku wstąpiła do ufundowanego przez Bolesława Wstydliwego klasztoru klarysek w Zawichoście koło
Sandomierza,
gdzie zamieszkała wraz z pierwszymi polskimi klaryskami.
Z czasem jednak
uświadomiono sobie, że klasztor w Zawichoście łatwo może stać się łupem
najazdów litewskich, ruskich, a zwłaszcza tatarskich. W związku z tym,
kilkanaście lat później, Bolesław Wstydliwy uposażył drugi klasztor sióstr klarysek pod Krakowem, w pobliżu
miejscowości Skała, i tam w 1260 roku przeniósł Salomeę wraz z siostrami.
I to tam właśnie nasza
Błogosławiona spędziła pozostałe lata swego życia. Choć nie była nigdy
przełożoną, jej troską było zabezpieczenie
siostrom utrzymania.
Z tego zadania wywiązała się w stopniu najwyższym.
Pomyślała nawet o to, aby po jej śmierci klasztor nie był zaniedbany, dlatego w testamencie zapisała na własność kościoła
klasztornego kosztowne paramenty i naczynia liturgiczne.
Zadbała również o
odpowiednie książki do zakonnej biblioteki. A w pobliżu konwentu założyła miasto
na prawie niemieckim.
W 1268 roku poważnie się
rozchorowała. Zmarła w opinii świętości
w dniu 17 listopada tegoż 1268 roku.
Beatyfikował ją dopiero Papież  Klemens X w dniu 17 maja 1672 roku.
A my, słuchając Bożego
Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, zwracamy uwagę
na słowa, którymi kończy się pierwsze czytanie: Ale mam
przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd
spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij
.
Rzeczywiście,
odstąpienie od pierwotnej miłości to nie tylko problem pasterza Kościoła w Efezie,
ale to postawa charakteryzująca – niestety – chyba nas wszystkich. Jeżeli nie w skali całego życia i całej
postawy, to w przeróżnych konkretnych
sytuacjach
uświadamialiśmy sobie, że gaśnie
entuzjazm wiary, że gaśnie zapał, pojawia się znużenie,
a wiele dobrych i
pięknych postanowień, przed Bogiem podejmowanych, pozostaje w sferze teorii.
Zapewne bowiem
doświadczyliśmy czegoś takiego, że oto przeżyliśmy – na odcinku wiary – jakieś znaczące wydarzenie: jakieś rekolekcje,
jakąś pielgrzymkę, rozmowę, spotkanie, co zaowocowało
wielkim poruszeniem serca i pragnieniem nawracania całego świata.
Niedługo
jednak potem codzienność tak przytłoczyła i tak przygasiła zapał, że z poprzednich przeżyć niewiele, albo i nic
nie pozostało.
Nie na darmo w
jednej z piosenek religijnych zapisano słowa: „Chciałem Ci w chwilach uniesień życie poświęcić bez reszty.
Spójrz, moje ręce są puste, stoję ubogi – ja, grzesznik…” Jak wielka prawda
zapisana została w tych prostych wersach!
Niewidomy spod
Jerycha uczy nas dzisiaj, że można nie tylko nie osłabić swego odniesienia do Boga, ale można je wręcz wzmacniać. A Salomea uczy nas konsekwencji i wytrwałości,
jakiejś wielkiej determinacji do
czynienia dobra i życia po Bożemu.
Z pewnością ani w jednym, ani w drugim
przypadku nie możemy mówić o odejściu od pierwotnej miłości. Wprost przeciwnie
– w jednym i w drugim przypadku miało miejsce jej pogłębienie, zwiększenie!
A wszystkie te
refleksje stawiają przed nami konieczność odpowiedzi na takie oto ważne
pytania:
·       
Czy coraz chętniej klękam do modlitwy i z zapałem spełniam dobre
uczynki, czy też pojawia się wewnętrzny opór i zniechęcenie?
·       
Czy moja postawa nie jest uzależniona od nastroju i pochwał ze
strony otoczenia?
·       
Czy
ciągle rozwijam swoją wiarę, czy może jestem zadowolony z tego, co mam i nie
zamierzam nic więcej w tym względzie robić?
Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła

7 komentarzy

  • "…od początku przyrzekając jednak – za zgodą męża – zachowanie dziewictwa. Dzisiaj trudno by było wyobrazić sobie taką praktykę." – hmmmmm, ale dzisiaj trudno też sobie wyobrazić aby kilkuletnie dzieci brały slub :).

  • Oczywiście,ale były to przeróżne koneksje polityczne. Na szczęście, dzisiaj inaczej patrzymy na te sprawy. A małżeństwo, które wykluczyłoby z góry zrodzenie potomstwa, byłoby małżeństwem od początku nieważnym. Serdecznie i ja pozdrawiam, dziękując za głosy w dyskusji. Ks. Jacek

  • Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    od kilku dni nucę Poloneza Michała Ogińskiego.

    …stamtąd jest nasz rodowód
    dokąd kiedyś powrócimy,
    nie opuścimy go już – kochany kraj.
    Kochany kraj…

    Pomyślałam, że przecież tak powiedziałabym i o Niebieskiej Ojczyźnie.
    Każdy z nas ma swoją rodzinę, małą rodzinę,
    tu na blogu spotykamy się wielką rodziną – patrząc na licznik odwiedzin, widzę że dzisiaj już ponad 200 osób – na przestrzeni od Tomska do … z centrum w Celectynowie.
    A kiedyś, mam nadzieje, że spotkamy się tam,

    …skąd płynie do nas życia czas –
    tam jest Ojczyzna,
    tam jest nasz kraj,
    do ziemi swej powinniśmy powrócić…

  • Niewidomy spod Jerycha nie mógł widzieć, on wsłuchiwał się i dlatego usłyzał Pana Jezusa. Wołał do Pana i ufał. Wiarą został uzdrowiony i zobaczył Pana i cały świat w Panu.
    Często słyszymy: czywajcie! A przecież czuwając człowiek słucha. Słuchać, by nie przegapić przyjścia Pana. Także słuchać, by usłyszeć ludzi potrzebujących, wsłuchiwać się w ich potrzeby, by zrozumieć, by pomóc. A tak nauczę się naprawdę miłować.
    Nie ma miłości bez słuchania.
    Niewidomy… „natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga”. Co możemy ofiarować Panu? Tak jak śpiewamy: „wdzięcznym Cię wtedy sercem, Panie, wyznawamy, bo nad nie przystojniejszej ofiary nie mamy”…
    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Z modltwą.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.